Bartosz Salamon został zawieszony na trzy miesiące – nie może grać, nie może trenować. Lech dostał taką informację od UEFA dziś przed 11, tak więc zawodnik wypada z meczu przeciwko Fiorentinie.
Co ważne – to nie jest ostateczna kara, to znaczy: nikt jeszcze nie sprawdził próbki B. Na to – jak słyszymy – trzeba miesiąca, półtora. Zawieszenie Salamona to środek prewencyjny na czas toczącego się postępowania, ale ostateczna kara będzie oddzielnym wyrokiem (natomiast jak Salamon dostanie np. rok, to te trzy miesiące mu odliczą). Niemniej, jeśli UEFA decyduje się na taki ruch, to znaczy, że sprawa naprawdę zaczyna nabierać poważnych kształtów i nieszczególnie należy spodziewać się happy endu (chyba że próbka B będzie czysta, ale to bardzo płonna nadzieja).
W Lechu są trochę zaskoczeni, że UEFA tydzień temu pozwoliła Salamonowi dalej grać, a dzisiaj – w dniu takiego meczu – wysyła zawieszenie, jednak po prostu nic się nie poradzi. Stoper miał wyjść w pierwszym składzie, ale tego nie zrobi, jego miejsce zajmie Satka. Trzeba też pamiętać o czerwcowych meczach kadry, w których (na ten moment) obrońca też będzie niedostępny. Dla niego to przecież wręcz katastrofa, skoro tak dobrze wypadł w starciu z Albanią i Santos zapewne chciał mu dać kolejne szanse w obliczu bryndzy na tej pozycji.
Słuchajcie – nie ma co się czarować. Lech po prostu musi rozejrzeć się za nowym stoperem przed kolejnym sezonem, ponieważ szanse na oczyszczenie Salamona drastycznie spadają. Wiadomo, że Kolejorz będzie chciał powalczyć o swojego zawodnika, ale niektóre ruchy wyglądają na jedynie pozorowane – na przykład ten, by piłkarz sumptem klubu przeszedł kontrolę antydopingową. No bo jaki to ma sens? Lech musiałby się cofnąć w czasie, żeby było to jakkolwiek ważne, a z tego co nam wiadomo, podróży w czasie jeszcze nikt nie wymyślił.
To, co wykaże wewnętrzna kontrola Lecha nie ma żadnego znaczenia, bo – mówiąc obrazowo – pijany kierowca miesiąc później też może być trzeźwy.
A historie o tym, że Salamon może się poddać testowi na wykrywaczu kłamstw… Bądźmy poważni.
Cóż, stoper był blisko pięknego czasu w swojej karierze, bo i pykanie z Fiorentiną, i rosnąca rola w reprezentacji. A jest niedaleko najgorszego.
WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:
Fot. Newspix