Przywykliśmy do tego, że o „niedosycie” czy „niewykorzystanych szansach” piszemy po porażkach polskich zespołów. Klasyczne „mógł być awans, mogło być zwycięstwo, ale polska drużyna nie była skuteczna”. Dlatego trochę nam dziś dziwnie z faktem, że o niewykorzystanych okazjach piszemy po przypieczętowaniu awansu do 1/4 Ligi Konferencji Europy. Lech Poznań przespacerował się po Djurgarden, ani przez moment nie drżał o wynik i dokonał rzeczy historycznej. To był pokaz siły. 3:0 w rewanżu, 5:0 w dwumeczu. Wow.

Jak robić to furorę! Mistrz Polski w ćwierćfinale Ligi Konferencji!

Pisaliśmy przed meczem o tym, że jesteśmy dość spokojni o Lecha, natomiast mnogość przykładów z historii nauczyła nas, by nie przesądzać losów dwumeczu przed rewanżem. Do tego dochodziły te wszystkie wątki o gorącej atmosferze w Sztokholmie, o dziwnej sztucznej murawie. Pamiętaliśmy też o tym, że Lech na wyjazdach w pucharach nie radzi sobie znakomicie. Poza tym na sztucznej murawie nie strzelili gola z Vikingurem i z Bodo/Glimt.

Ale im dalej w ten mecz, tym bardziej śmialiśmy się sami z siebie. Bo Lech rozwiewał wszelakie wątpliwości.

To był dziewięćdziesięciominutowy pokaz kontroli. Djurgarden miało atakować, dziurawić Lecha na skrzydłach, spychać do defensywy. A jeśli ktoś tutaj atakował, dziurawił rywala na skrzydłach i spychał przeciwnika do defensywy, to był to mistrz Polski. Szwedzi przez całe spotkanie stworzyli sobie jedną niezłą sytuację, gdy po klepce oddali strzał z dość ostrego kąta. No i był jeszcze ten moment, gdy Bednarkowi piłka dziwnie „siadła” na murawie po wrzutce i wypuścił piłkę z rąk.

To tyle. 90 minut grania u siebie i to wtedy, gdy musisz gonić wynik, a Djurgarden stworzył sobie tylko jedną okazję… no, nawet nie bramkową. Okazję strzelecką.

A gdybyśmy mieli wymieniać momenty, w których Lech mógł strzelić gola, to może nam nie starczyć palców u jednej dłoni:

  • w pierwszej połowie Ishak świetnie zgasił piłkę i trafił w słupek
  • Skóraś strzelał z ostrego kąta i tylko refleks bramkarza uratował Djurgarden przed stratą bramki
  • Szymczak strzelił w poprzeczkę po bombie z lewej nogi
  • Murawski huknął z dystansu i obił słupek
  • Ishak miał kapitalną okazję o wrzutce z lewej flanki, ale trafił nad bramką

No i wreszcie przyszły sytuacje bramkowe. Najpierw Lech świetnie porozciągał sobie Szwedów na całej szerokości boiska, Kwekweskiri dograł do Rebocho, ten wyłożył piłkę Marchwińskiemu i było 1:0. Sama końcówka – Kwekweskiri wykorzystał odbitkę, na spokoju przyłożył na 2:0. No i kilkadziesiąt sekund później odbiór Gruzina, akcja z Marchwińskim, gol Skórasia. Demolka.

Mówimy o 3:0 w rewanżu, 5:0 w dwumeczu, a i tak ktoś może podrapać się po brodzie i powiedzieć: – Hmmm, a mogło być wyżej!

No mogło.

I co z tego?

Naprawdę trudno nam dzisiaj ujmować cokolwiek Lechowi. Gdy trzeba było chwycić za lejce i nieco uspokoić ten mecz, to Karlstroem wciskał przycisk jazdy ekonomicznej. Jak trzeba było nieco podostrzyć, to Ishak z Salamonem brali się do roboty. Gdy trzeba było przyspieszyć, poczarować, to odzywał się Sousa. Portugalczyk dzisiaj mocno ułatwił robotę drużynie, bo tuż przed przerwą przejął złe podanie Erikssona, wybiegł na czystą pozycję, zakręcił Danielsonem jak karuzelą i dał się wyciąć. Szybki VAR i Lech grał w przewadze jednego gracza.

Do tego pochwalić – znów – trzeba van den Broma. Zerknijmy przecież na bohaterów końcówki meczu – zmiennik Marchwiński strzelił gola i zaliczył asystę drugiego stopnia, zmiennik Kwekweskiri strzelił gola, zaliczył asystę i miał asystę drugiego stopnia. Podobnie było przed tygodniem – wszak to Ba Loua i Marchwiński wpuszczeni z ławki wypracowali jakże ważną bramkę na 2:0.

Tydzień temu cytowaliśmy PRO8L3m i fragment „jak tworzyć to historię”. Dzisiaj możemy dorzucić: jak robić to furorę.

2:0 i 3:0. Przecież takie wyniki nie są częste nawet wtedy, gdy polskie drużyny grają wczesnym latem w eliminacjach do europejskich pucharów. A Lech ugrał to w 1/8 ćwierćfinału Ligi Konferencji. W fazie pucharowej nie stracił jeszcze bramki. Po czterech meczach LKE w tym roku ma bilans 6:0. Ani przez sekundę nie był poza burtą.

Ukłony, Lechu Poznań. My jeszcze nie do końca wiemy jak się z tym obchodzić. Ale wierzymy, że to nie jest jeszcze koniec pozytywnych emocji, które Kolejorz dostarczył polskim kibicom w tej edycji pucharów.

Djurgarden – Lech Poznań 0:3 (0:0)

Marchwiński (77.), Kwekweskiri (91.), Skóraś (92.)

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

Jednak Heat! Koszykarze z Miami wygrali z Celtics i zagrają o tytuł

Sebastian Warzecha

Media: Piłkarz Borussii Dortmund może trafić do Bayernu

redakcja

Xavi: – Dla mnie powrót Leo Messiego do Barcelony ma sens

redakcja

Kamil Grabara ponownie mistrzem Danii z FC Kopenhagą

redakcja

Media: Dawid Kurminowski zostanie wykupiony przez Zagłębie Lubin

redakcja

Weszłopolscy live od 22:30: Białek, Paczul, Mazurek, Michalak

redakcja

Jednak Heat! Koszykarze z Miami wygrali z Celtics i zagrają o tytuł

Sebastian Warzecha
2

Piłkarze rywali nie lubią Josue i jest tego efekt… Komentarz do Gali Ekstraklasy

Kamil Warzocha
95

Jakub Rzeźniczak odejdzie z Wisły Płock? Kusi go inny klub

Szymon Janczyk
6

High League w tarapatach. MSWiA zamroziło środki federacji za powiązania z obywatelami Rosji

Sebastian Warzecha
9

Iga Świątek zaczyna walkę o obronę tytułu we French Open. Co czeka Polkę w Paryżu?

Sebastian Warzecha
3

W Płocku spadają głowy. Wisła zwolni działaczy odpowiedzialnych za spadek

Szymon Janczyk
21