Reklama

Trener ma zaufanie, bo następca zrezygnował. Rozjeżdża się narracja Lechii Gdańsk

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

12 marca 2023, 13:07 • 4 min czytania 10 komentarzy

Spokój? W Lechii? To niemożliwe – żartował Łukasz Zwoliński w „Canal+”, gdzie przepytywano go odnośnie sytuacji w Gdańsku. Lechia rozbijając Miedź złapała oddech i zdobyła ważne punkty w walce o utrzymanie. Żart Zwolińskiego to jednak dowcip z serii „it’s funny because it’s true”. Optymizm po zwycięstwie, które zawodnicy celebrowali z trenerem Marcinem Kaczmarkiem rozmywa się, gdy okazuje się, że zaufanie do szkoleniowca nie było jednak tak duże, jak zapewniano.

Trener ma zaufanie, bo następca zrezygnował. Rozjeżdża się narracja Lechii Gdańsk

Paszkwil. Tak Łukasz Smolarow opisał doniesienia „Przeglądu Sportowego” czy „Meczyków”, które mówiły o tym, że to on może za moment wskoczyć w miejsce Marcina Kaczmarka. Oznaczałoby to, że jego dyrektorska posada w Gdańsku to właściwie „przykrywka”; miejsce w poczekalni.

Lechia Gdańsk miała zmienić trenera po meczu z Lechem Poznań, z kolei przed spotkaniem z Miedzią Legnica. Wiadomo, nie ma co wrzucać nowego trenera na minę i stawiać przed nim zbyt wymagającej przeszkody. Zamiast zmiany były jednak słowa poparcia.

Czytam, że jacyś kandydaci byli i pewnie zaraz będą. Z mojej perspektywy jedynym trenerem, którym się interesuję, jest Marcin Kaczmarek – „Lechia.net” cytuje słowa Smolarowa z programu „Ekstraklasa po Godzinach”.

Były psychoanalizy, spotkania i rozmowy. Był także komunikat o zaufaniu do Kaczmarka, który mówił o spokojnych przygotowaniach do meczu z Miedzią Legnica. Wygląda jednak na to, że przygotowania były spokojne tylko dlatego, że następca obecnego szkoleniowca się rozmyślił. I tyle byłoby z tego zaufania.

Reklama

Pracownicy vs Paweł Żelem. „To był mobbing” – kulisy zarządzania Lechią

Lechia Gdańsk. Nestor El Maestro zrezygnował przez amatorkę w klubie

Nestor El Maestro, który według portalu „Trojmiasto.pl” miał przejąć Lechię, faktycznie witał się już z gąską. Przyleciał do Polski, pokręcił się po Gdańsku, porozmawiał z kim trzeba. Tomasz Włodarczyk informował, że sprawa rypła się przez nagłą zmianę długości umowy. 39-latek liczył na kontrakt półtoraroczny, taki też dogadał, po czym dostał do podpisu krótką, półroczną umowę. Według naszych źródeł, a są one mocne, urodzony w Serbii Anglik spakował walizki nie tyle z powodu samej zmiany warunków, ile ogólnej amatorki, jaką zastał w Gdańsku.

Tu problem z umową.

Tam z członkami sztabu, bo i w tym punkcie wystąpiła różnica zdań między stronami.

Ostatecznie Lechia zgodziła się na półtoraroczny kontrakt. Tyle że El Maestro stwierdził, że skoro nawet zupełnie podstawowe kwestie dotyczące jego przyjścia do klubu, okazują się na tyle problematyczne, że trzeba się o nie szarpać, to może wdepnąć w niezłe bagno. A przecież nie musi, bo Gdańsk nie jest jedynym miastem na świecie i praca w końcu do niego przyjdzie.

Praca, w której widmo spadku nie zagląda ci w oczy z uśmiechem. Praca, w której twoi przełożeni podchodzą do tematu poważnie i wiedzą, czego chcą. Oczywiście nie chcemy robić z Anglika (czy Serba) trenera-magika, o którego Lechia Gdańsk powinna się zabijać. Ale wygląda na to, że w Trójmieście jednak byli na Nestora zdecydowani, tylko na końcu sknocili rozmowy własnymi wymysłami.

Reklama

Czyli typowa Lechia.

Gaszenie pożarów w stylu Lechii Gdańsk – benzyna zamiast wody

W każdym razie sytuacja jest dość kuriozalna. Klub zapewnia, że trener jest super, doskonale wiedząc, że był o krok od zwolnienia. Kto wie, może już nawet przyszykowano stosowne komunikaty w stylu „Welcome El Maestro” i „spadaj pan, panie Kaczmarek”. Nie, żeby nas to dziwiło, bo też głupio wyjść przed kamery i stwierdzić, że w sumie trener może się pakować, bo szukamy nowego.

Ale równie głupio mówić o paszkwilach i zarzekać się, że klub interesuje się tylko Kaczmarkiem, gdy w rzeczywistości zainteresowanie Kaczmarkiem dotyczyło głównie sposobu zakomunikowania mu, że wylatuje.

Nieszczęście działaczy pogłębia fakt, że zespół wysłał pewien sygnał dotyczący trenera, którego klub chciał się pozbyć. Mianowicie zespół wolałby raczej trenera się nie pozbywać, co stanowi pewien problem, gdy wszyscy — i piłkarze, i sztab — mają już świadomość, że władze Lechii miały nieco inne plany, więc wszystkie psychoanalityczne sesje, spotkania i próby zaradzenia sytuacji, były z ich strony jak pic na wodę.

W Gdańsku chcieli pożar ugasić, tylko zamiast do hydrantu podłączyli szlaucha do cysterny z benzyną. Lechia… Lechia, never changes.

WIĘCEJ O LECHII GDAŃSK:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Awans do wyższej ligi, czyli „wyrok” dla polskich trenerów

Bartosz Lodko
0
Awans do wyższej ligi, czyli „wyrok” dla polskich trenerów

Ekstraklasa

1 liga

Awans do wyższej ligi, czyli „wyrok” dla polskich trenerów

Bartosz Lodko
0
Awans do wyższej ligi, czyli „wyrok” dla polskich trenerów

Komentarze

10 komentarzy

Loading...