Kibic Lechii Gdańsk nie wie dziś, kto będzie niedługo właścicielem klubu i czy w ogóle dojdzie do jakiejś zmiany. Kibic Lechii nie może wiedzieć jaki pomysł na funkcjonowanie tej firmy ma jej obecny prezes, bo ten nie raczył od początku swojej pracy publicznie zabrać głosu. Fan biało-zielonych może się tylko zastanawiać, dlaczego wkręcił się w akcję #TrzyDychyNaLechię, a zarząd – jednocześnie ją popierając – zgłosił imprezę masową na 28 tysięcy widzów. Kibic jest w stanie tylko rozważać, dlaczego zespół się rozprzedaje, a transferów przychodzących jak nie było, tak nie ma. Co ma robić kibic? Kupić bilet, hot-doga, obejrzeć mecz i się odpieprzyć, by nie napisać gorzej. Transparentność, szacunek do fana… Wolne żarty. Czy to wina nieudolności działu marketingu i biura prasowego? Nie. To wszystko konsekwencje ignorancji, dyletanctwa i amatorstwa Pawła Żelema, Adama Mandziary oraz reszty klubowej wierchuszki.

Wydawało się, że jest na czym budować. Lechia przecież nie tak dawno wygrywała Puchar, Superpuchar Polski, a także zdobywała brązowe medale za trzecie miejsce w Ekstraklasie. Od tego momentu minęło trochę czasu i nie wiadomo, w jaką stronę ten projekt zmierza. I czy w ogóle w jakąś. Pod względem sportowym europejskie puchary, tak rzadkie w Gdańsku, zostały oddane bez większej walki, bo klub w ogóle się nie wzmocnił. W związku z tym trudno również wierzyć w powodzenie na ligowej ziemi, gdyż rywale w przeciwieństwie do Lechii nie spali latem i sprowadzali piłkarzy.
Organizacyjnie? Również nędznie, choć może to złe sformułowanie, bo wyniki sportowe wciąż przykrywają cyrk, który odbywa się w gabinetach. Jak zostało wspomniane – nie wiadomo nawet, w czyich rękach niedługo może znaleźć się Lechia, bo klub nie jest w stanie komunikować się ze swoimi fanami, a tym pozostaje szukanie mniejszych i większych plotek. Nie można się więc im dziwić, że zastając tak ponurą rzeczywistość, nie rzucili się tłumnie po karnety. Goal.pl opublikował ostatnio takie zestawienie sprzedaży tych wejściówek:
- Widzew Łódź – 15 903
- Legia Warszawa – 7800
- Jagiellonia Białystok – 4029
- Górnik Zabrze – 2774
- Korona Kielce – 2556
- Cracovia – 2500
- Miedź Legnica – 2432
- Raków Częstochowa – 1500
- Lechia Gdańsk – 1244
- Śląsk Wrocław – 1100
- Stal Mielec – 1000
Lechia stoi więc bardzo nisko, bo nie dość, że przewyższają ją kluby z tego samego poziomu rozgrywek, to również te grające niżej. Więcej karnetów ma na swoim koncie mają pierwszoligowcy: Wisła Kraków, ŁKS, Ruch Chorzów, Arka Gdynia, Podbeskidzie czy Zagłębie Sosnowiec.
Ale znów – czy można się dziwić kibicom, skoro na Dworcu Głównym jeszcze 24 lipca byli zapraszani na mecz z 23 kwietnia?
Abo na spotkanie, które nawet się nie odbyło?
W czasach, kiedy Wisła Płock potrafi zrobić show z przedłużenia kontraktu przez Piotra Tomasika, Lechia nie potrafi sprzedać mieszkańcom Gdańska faktu, że w zeszłym sezonie była czwartym najlepszym zespołem w Polsce i zagra w europejskich pucharach (a to nie zdarza się co roku). To jest przecież jawna kompromitacja.
Natomiast nawiązując do początku – nie ma co winić marketingu czy działu prasowego Lechii za obecny stan rzeczy. Przez ostatnie lata przewinęło się tam wiele utalentowanych i ambitnych osób, też kibiców, którzy chcieli oddać biało-zielonym wiele. Niestety – nigdy nie było to doceniane przez władze Lechii, które obecnie mają dwie główne twarze. Prezesa Pawła Żelema i przewodniczącego rady nadzorczej, Adama Mandziary.
LECHIA GDAŃSK – WIZERUNEK. „PAWEŁ ŻELEM NADAJE SIĘ DO WARZYWNIAKA”
Zacznijmy od Żelema. Można było naiwnie zakładać, że człowiek, który niegdyś w Lechii pełnił funkcję dyrektora marketingu i PR, a nawet przez chwilę był rzecznikiem prasowym, będzie rozumiał, jak ważna jest komunikacja w funkcjonowaniu klubu sportowego czy po prostu jakiejkolwiek firmy, niezależnie dużej czy małej. Niestety wychodzi na to, że w tej kwestii Żelem rozumie niewiele (albo rozumie po swojemu, czyli to samo).
– To bardzo dziwny człowiek – zaczyna swoją opowieść były pracownik Lechii. – Wiem, że gdy przyszedł do klubu pojawiły się sugestie spotkania z dziennikarzami, przedstawienia planu rozwoju. Nie chciał tego, odmawiał rzecznikowi. Mało tego! On po przyjściu do klubu nawet nie potrafił się przywitać z zawodnikami! Po kilku miesiącach piłkarze pytali się nas, pracowników klubu, czy to on jest prezesem, czy kto to w ogóle jest.
Inna historia to dzień kobiet. Żelem nie informując nikogo, wziął ze sobą trenera Stokowca i pojechał do prezydent Gdańska, by wręczyć jej kwiaty i złożyć życzenia. Niby wszystko w porządku, ale ktoś w klubie się zreflektował i przypomniał Żelemowi, że prezesem Energi, czyli głównego sponsora Lechii, też jest kobieta. Do prezes sponsora pojechał już ktoś inny, bo Żelem stwierdził: – Zawieźcie jej kwiaty, ja już nie mam czasu.
Mój rozmówca kontynuuje: – Ten facet nie ma w sobie poczucia wstydu. Rozumiem, że czasem można sobie zrobić jaja, podejść do piłki na luzie, ale jednak są momenty, że należy zachować powagę, pokazać profesjonalizm. Przychodzili więc do klubu ludzie poważni, a on ich witał w bluzie Lechii produkowanej jeszcze za jego poprzedniej kadencji, czyli jakieś dziesięć lat temu. Możesz sobie wyobrazić, w jakim stanie była ta bluza i jak on wyglądał w niej przy swojej posturze. Prezentował się jak sołtys, który chodzi po wsi. I tak było często, bo on nie pasuje mentalnie do dużego klubu, a raczej do… warzywniaka. Ale na uwagi do dziś pozostaje odporny. Wiele rzeczy w klubie lubi robić sam, jednak nie do końca mają one związek z działalnością prezesa takiej organizacji.
I być może to jest największy problem Żelema. On nikomu nie ufa i wszystko chce robić sam. Nasz rozmówca mówi: – Nie ma szans kierować taką firmą przez mikrozarządzanie. Nie wiem, gdzie on się tego uczył, ale te czasy się skończyły. Tymczasem on przyjmuje listy w klubie i je przekazuje dalej, bo musi wiedzieć, kto do kogo pisze! Raczej ich nie otwiera, choć i to się zdarzyło… Akceptuje też faktury, na przykład za przejazdy i jednocześnie potrafi też stwierdzić, że na trasie przejazdu przez całą Polskę firma przewozowa policzyła 20 kilometrów za dużo. To są prawdziwe historie, ale dopóki nie zobaczysz, nie uwierzysz.
Inny z moich rozmówców dodaje: – Lechia na zarządzaniu klubem zatrzymała się w latach 90. Wszystko musi przejść przez ręce „góry”, nie ma żadnego zaufania do pracowników niższego szczebla. Nie ma myślenia – zatrudniliśmy profesjonalistów, więc dajmy im pracować. Nie, wszystko musi być sprawdzone przez zarząd. Doprowadza to do – moim zdaniem – kuriozalnych sytuacji, gdzie dział prasowy i marketingu liczy mniej osób niż właśnie zarząd. A to przecież nie tylko o zarządzie mowa, bo tworzy się w Lechii jakieś śmieszne i fikcyjne stanowiska typu dyrektor specjalny, generalny i tak dalej. A Pan Żelem… Potrafił mieć pretensje o to, dlaczego na mecz wyjazdowy jadą dwie osoby z klubu. To znaczy – dlaczego tak dużo?! Kiedyś przy okazji meczu wyjazdowego pojechaliśmy dzień wcześniej, był to pewien powiew normalności. Znów – źle. Żelem miał pretensje, że jak tak można, po co. Niemniej wpasował się koncepcyjnie w klub, który chce kontrolować wszystko. On był wcześniej dziennikarzem i rzecznikiem prasowym, więc w konsekwencji uważa, że wszystko wie najlepiej i wszystko musi sprawdzić. Zaufania do działu prasowego nie ma i raczej od początku nie było wcale.
LECHIA GDAŃSK – WIZERUNEK. „ADAM MANDZIARA TO CZŁOWIEK O KILKU TWARZACH”
Żelem nie robi więc dobrego wrażenia ani przy pierwszym, ani drugim, ani żadnym kontakcie (przynajmniej na pracownikach klubu). Nieco inaczej sprawy mają się z Adamem Mandziarą, który w Lechii nie był chyba jeszcze tylko trenerem – wcześniej działał jako doradca zarządu, prezes, teraz jest przewodniczącym rady nadzorczej. Swoją drogą znów świetnie się urządził, bo w czteroosobowym gremium zmieścił siebie, żonę (Adrianę Seget) i asystentkę (Martę Jabłońską).
I cóż, Mandziara jest „nieco” inny, bo przynajmniej da się z nim nawiązać jakimś kontakt, nawet można powiedzieć, że zdarza mu się być sympatycznym. Choć można usłyszeć, że ma dwie albo i więcej twarzy. Raz będzie miły, przy innej okazji wściekły, a nawet nie wiesz, dlaczego. To człowiek trudny do scharakteryzowania, włożenia w jedne ramy. Była pracownica zwraca uwagę, że Adam Mandziara potrafi zagrać nieczysto: – Prezes przy rozmowie twarzą w twarz jest świetnym człowiekiem. Umie urabiać ludzi, powie żart, zapyta, co słychać i tak dalej. Gdy jednak zniknie, zaraz dowiesz się, że jego zdaniem pracujesz chujowo. Od osób, które miały z nim kontakt częściej niż ja, regularnie dało się usłyszeć o syndromie rozdwojenia jaźni.
Niemniej nie ma to większego znaczenia w omawianym temacie, bo tak jak Żelem – nie rozumie wagi komunikacji i marketingu w klubie sportowym. A może rozumie, ale koniec końców wie, że sam zrobiłby to inaczej, nie zawsze lepiej i konflikt na linii zarząd – biuro prasowe jest gotowy.
Mój rozmówca wspomina: – Kibice zawsze chcą wiedzieć wszystko o klubie, drużynie, zawodnikach. Zadaniem osób od komunikacji jest zbliżenie w świecie rzeczywistym drużyny do kibiców. Możesz stawać na głowie, widzisz jak chłopaki się męczą, pracują nad konkursami, filmami i tak dalej, a potem słyszą: „Czekaj, a ile my na tym zarobimy?”. Kwestie wizerunkowe zawsze ciężko wycenić, bo działania nie wprost przynoszą zwrot w długofalowej perspektywie. Kibice chcieli i nadal chcą lepiej poznać pierwszą drużynę, drugą (jak jeszcze istniała), akademię, sztab. Sprawdzaliśmy, z czym się kojarzy Lechia i niestety najczęściej z brakiem wypłat w ogóle albo brakiem wypłat na czas. Niejeden już próbował to zmienić. W klubie nikt tego nie rozumie, nie rozumie też Adam Mandziara, bo wizerunek nie przynosi mu od razu zysku.
Była pracownica dodaje: – Próbowaliśmy zmobilizować prezesów do aktywności medialnej, ale zawsze było „coś”. Najpierw był okres przejściowy, potem był okres jakiś inny, następnie jeszcze odmienny. No, raz Mandziara „udzielił” wywiadu oficjalnej stronie Lechii, co polegało na tym, że wysłał swój monolog i trzeba go było jakoś sensownie pociąć. Efekt – pamiętamy.
A jeśli ktoś zapomniał, to odsyłamy do analizy tego wielkiego dzieła, gdzie Mandziara stwierdzał na przykład, że kadra na początku rundy wiosennej jest wąska, ale to dobrze, bo można ją wzmocnić. Duża rzecz. Natomiast gdy Mandziara wywiadu już rzeczywiście udzieli, potrafi zrugać sponsorów, zwalając na nich winę za to, że nie ma kasy dla piłkarzy. Mówił: – Zachwiania z przepływem gotówki nie są zależne od nas, ale przede wszystkim od sponsorów.
Przecież to nie jest poważne.
Wspomniane „tu i teraz” w marketingu jest problemem Lechii pod rządami Mandziary i Żelema. Nawet perspektywa zarobku po dwóch latach nie jest perspektywą wystarczająco bliską, bo jeśli coś jest planowane na piątek, powinno się spłacić najpóźniej w poniedziałek. Marketingowcy Lechii w swoim czasie słusznie założyli, że wyprawy pracowników do szkół mogą się klubowi w przyszłości opłacić, bo dzieciak zaciągnie rodziców na stadion, wsiąknie w Lechię i tak dalej. Niestety wtedy Mandziara znów był temu niechętny i pytał, co on z tego będzie miał na teraz, jakby zupełnie nie rozumiejąc wagi przyszłościowego spojrzenia. Dla Mandziary najważniejszym pozostaje choćby to, by sprzedać miejsca na bannerach na czas meczu. Bo to jest „tu i teraz”.
Trzeba natomiast wspomnieć, że marketing nie zawsze w Lechii leżał. Szczególnie na początku po pojawieniu się niemieckiego konsorcjum w klubie, wyglądało to dobrze, murawę na stadionie odwiedził choćby lew, bo gdańszczanie to Lwy Północy.
„Piłka Nożna” pisała w tamtym czasie:
Panuje przekonanie, że Legia Warszawa i Lech Poznań to kluby z najsilniejszymi działami marketingu. Tyle że to Lechia Gdańsk w ostatnim czasie wykonuje pod tym względem bardzo dobrą robotę. Co ważne, działania podjęte przez ten klub mają konkretne przełożenie na liczby. W sezonie 2013/14 średnia frekwencja na meczach Lechii w Ekstraklasie wyniosła nieco ponad 13 tysięcy widzów, w poprzednim wzrosła do 16 609 widzów, co było drugim najlepszym wynikiem w całej lidze. Lepszy był tylko z powodzeniem grający o mistrzostwo Polski Lech, słabsza zaś Legia.
– Od wyniku sportowego nigdy nie uda się w stu procentach uciec, kibice zawsze będą chcieli przeżywać pozytywne emocje. Szereg ogólnie pojętych działań marketingowych pozwala jednak w jakimś stopniu to rozgraniczyć – mówi dyrektor marketingu Lechii Janusz Biesiada. – Chodzi o budowanie wizerunku klubu, działania CSR, zachęcanie do przychodzenia na stadion. Liczymy pieniądze, bo nie jest tak, że budżet na organizację mamy bez dna, ale zarząd klubu przywiązuje do tego typu działań bardzo dużą uwagę.
Niestety w końcu przyszły cięcia, których ukoronowaniem było pojawienie się Pawła Żelema. I tak jak można zrozumieć, że pieniędzy brakuje, tak jednak kasa wcale nie jest kluczowa w marketingu, komunikacji, gdzie liczy się w dużej mierze kreatywność. No, ale wraz z cięciami finansowymi zaczęła pojawiać się też coraz większa ignorancja u władz, która przekracza obecnie jakiekolwiek dopuszczalne normy.
LECHIA GDAŃSK – WIZERUNEK. LECZENIE PSYCHIATRYCZNE PO PRACY W KLUBIE
Choć wiadomo, że czytelnikowi najlepiej przyjąć parę anegdot jak ta o Żelemie rozdającym korespondencję, to jednak trzeba sobie zdać sobie sprawę, że w tych historiach kryje się po prostu smutny czas ludzi, którzy chcieli oddać Lechii wiele.
Moja rozmówczyni mówi: – Praca w obszarze komunikacji i marketingu – zawsze w Lechii wrzucało się do jednego worka – to siedem dni w tygodniu. Gdybym poszła na urlop, byłby problem. Oczywiście jestem kibicką Lechii i ta praca była dla mnie spełnieniem marzeń, zresztą rozumiem, że w sporcie pracuje się inaczej, to nie jest robota od 8 do 16. Niemniej zespół był tak okrojony, że przy wyjściu ze znajomymi brałam ze sobą laptopa, jak szłam do rodziców to również brałam tego laptopa. Gdy był mecz wyjazdowy, to trzeba było pracować w trakcie postoju, bo nie wszystko da się zaplanować. Wiesz, ja dawałam z siebie wszystko, mimo wszystko mogłabym tak dalej funkcjonować, ale jednocześnie fajnie byłoby dostawać coś w zamian. Pracowałam jednak za śmieszne pieniądze, a poza tym jedyną nagrodą w Lechii był święty spokój i brak opierdolu. Nie mam problemu z krytyką. Gdyby ktoś przychodził i wskazywał mi merytorycznie, co źle zrobiłam, jaka kampania mogłaby mieć większe zasięgi, z czego nie skorzystałam – okej. Tutaj jednak było nastawienie, to jest źle, bo jest źle, będę się ciebie czepiał, gdyż mogę, więc to zrobię, ponieważ jestem postawiony w klubie wyżej. Nie przypominam sobie, żebym usłyszała „dobra robota”, „dziękuję”. Jeśli „góra” się z nami kontaktowała, to zawsze z negatywnym przekazem.
Były pracownik: – To dzieło ich charakteru. Oni po prostu nie szanują innych ludzi. Nie wiem, z czego to wynika, może zostali kiedyś skrzywdzeni, może boją się komuś zaufać. Nie wiem tego, ale wiem na pewno, że oni innych ludzi mają za nic.
– To był mobbing?
– W moim przypadku chyba nie, ale jeśli jednak ktoś ma kruchą psychikę… Być może mógłby to tak odczuć. Powiem tyle, że jeden z pracowników leczył się psychiatrycznie przez długie miesiące po zakończeniu współpracy z Lechią. Siedem dni w tygodniu w pracy, wymagania nie do spełnienia, spotykanie się z ciągłą krytyką, albo po prostu przypierdalanie się do każdego wymyślonego błędu. Bo można wytknąć błąd, ale w tym przypadku podkładano nogę tak, by do tego błędu dochodziło.
Pracownicy Lechii spotykają się więc z brakiem szacunku do siebie i swojej pracy, ale znów: z ignorancją władz, które nie rozumieją na czym ta robota polega. Dział komunikacji, PR, marketing – dla Mandziary i Żelema to jest to samo, może to obsłużyć jedna czy dwie osoby, po co więcej, przecież będzie trzeba płacić.
Były pracownik wspomina: – Władze Lechii kierują się fałszywym założeniem, że komunikacja równa się marketing. Często z resztą łączą te stanowiska. Jeśli ktoś wychodzi z założenia, że biuro prasowe ma łączyć te wszystkie zadania, działając na żywym organizmie, czyli ucząc się na swoich błędach, to zawsze komuś się na końcu ulewa. Albo im i kończą współpracę, albo pracownikom, którzy odchodzą. Stąd tak częste zmiany. Nie ma więc ciągłości i ludzie z doświadczeniem nie przekazują go nowym pracownikom.
Inny były pracownik: – W polskich klubach często jest tak, że działy marketingu i biura prasowe są ze sobą połączone, ale w Lechii działu marketingu z prawdziwego zdarzenia nie było od sześciu-siedmiu lat, od czasów, kiedy były akcje zapełniania stadionu, jak na przykład przy okazji meczu z Legią. Wtedy byli ludzie i pieniądze na te działania. Teraz jeśli jest marketing, to polega tylko na realizowaniu świadczeń sponsorskich. Wyjścia do kibiców nie ma, a jeśli coś takiego ma miejsce, to dzieje się z inicjatywy biura prasowego. Władze Lechii pod tym względem są po prostu niekompetentne i nie rozumieją potrzeby komunikacji z kibicami.
Była pracownica mówi: – Oni kompletnie nie zdają sobie sprawy, jaki potencjał ma Lechia jako pracodawca. Chciałabym, żeby to wybrzmiało. Nigdzie indziej nie zgodziłabym się pracować przez siedem dni w tygodniu za stawkę, która była śmieszna. Ale robiłam to z pasji, dla klubu, dla idei. I takich ludzi było więcej – którzy swoją kreatywność i ambicje chcieli oddać Lechii. Oni to ignorowali. Ludzie przychodzili do pracy z myślą – co się dzisiaj wydarzy? Pamiętam wiele sytuacji, kiedy przychodziła szesnasta, ktoś już mył kubek przed wyjściem do domu, ale dostawał telefon, żeby przyjść do biura zarządu lub szefowej HR. A tam już czekało wypowiedzenie. Wszystko w ramach cięcia kosztów, a dział prasowy i marketing zawsze był traktowany jako zło konieczne.
LECHIA GDAŃSK – WIZERUNEK. NOWY RZECZNIK CO PÓŁ ROKU
W końcu każdy ma dość. Albo jedna, albo druga strona. Do 2015 roku rzecznikiem klubu był Michał Lewandowski. Na chwilę zmienił go Kacper Suchecki. Potem przez moment p.o. rzecznika został Tomasz Koprowski. Trzy lata na stanowisku wytrwał Jakub Staszkiewicz. Kolejna dwa Patryk Siedliński. W 2020 p.o. rzecznika został Michał Żurawski, zmieniony przez Arkadiusz Brulińskiego, ale potem znów wrócił Żurawski. Odszedł, zastąpiła go Karolina Zębała. Też jej już nie ma, obecnie to stanowisko piastuje Maciej Markowski.
10 rzeczników przez siedem lat. Żeby nie szukać daleko – Tomasz Rybiński jest rzecznikiem Arki od 2009 roku. I nie ma wątpliwości, że to proporcje w Lechii są po prostu chore. A mowa tylko o twarzach działu prasowego, przez same działy też przewinęła się masa osób, bo jak pracować w takich warunkach?
Były pracownik: – Ta praca sprawiała mi przyjemność, ale w końcu doszedłem do granic wytrzymałości fizycznych i psychicznych. Zapewnienia, że dostanę wolne w tygodniu, były nie do spełnienia. Nikt nie płaci pracownikom za nadgodziny czy pracę 7 dni w tygodniu. Kiedy trafiłem do Lechii, cięcia były na porządku dziennym. Ten niepotrzebny, tamten niepotrzebny. Osoby do działu sprzedaży? Nie, po co, prezes Mandziara stwierdzał, że on się tym i tak lepiej zajmie. Skończyło się więc na tym, że ludzi do komunikacji i marketingu było jak na lekarstwo plus gość od wideo, który był z doskoku. Czyli praca na siedem dni w tygodniu, którą zawsze zabierzesz do domu, bo nie ma jak się od tego odciąć. Trudno – mimo szczerych chęci – to wytrzymać.
Może bawić na pierwszy rzut oka, gdy na stronie Lechia.gda.pl czyta się taką odpowiedź na pytanie o transfery odesłaną przez klub: Obecnie w Lechii Gdańsk mamy szeroką i mocną kadrę. Nie jest naszym celem robienie transferów tylko by ją poszerzyć kadrę, a po to, aby wzmocnić ją jakościowo. Realia są takie, że bardzo dobrzy zawodnicy w pierwszej kolejności patrzą w kierunku mocniejszych lig niż nasza ESA, a dopiero jeśli tam się nie dostaną i okienka transferowe w mocniejszych ligach się zamkną, to wówczas zwiększają się szanse choćby polskich klubów na pozyskanie takich zawodników. Na dziś mamy nie tylko zbilansowany skład, ale też konkurencje na poszczególnych pozycjach. Po rundzie wiosennej pożegnaliśmy zawodników, którzy w ostatnim roku, grali bardzo mało albo wcale. Sprzedaliśmy Ceesaya, który nie był u nas pierwszym wyborem na swojej nominalnej pozycji ofensywnego pomocnika. Jeśli zdecydujemy się na transfer będzie to zawodnik, który podniesie poziom i wpłynie korzystnie na rywalizację.
Ale właśnie, gdy pozna się kulisy pracy tych ludzi, już tak to nie bawi. Już smuci, biorąc pod uwagę to, z kim przyszło im współpracować.
„Jedyna nagroda w Lechii to spokój i brak opierdolu”. Cytat, który warto zapamiętać.
CZYTAJ WIĘCEJ O LECHII GDAŃSK:
- Błąd obrony, błąd sędziego i Lechia żegna się z pucharami
- Lechia wygrała puchar absurdu – gratulujemy!
- Bracia Paixao zza płotu zachwycali się młokosem: „Top!”. Tak dojrzewał Jakub Kałuziński
Fot. Newspix
Dobry artykuł, bo prawdziwy, niestety…
Mendziara raus!
Niestety, jakimś cudem te mendy kupiły ultrasów i ci, co trzymali z nimi jak
wisiała flaga ” mandziara raus”, mogli tego nie udźwignąć. Dlatego nie ma już na meczach 15-20 tys. , a jest 6-8 tys.
Na meczach ligowych 15, 20 tys kibiców było może ze dwa razy w sezonie w ostatnich dziesięciu latach
nie ma co się czepiać, ale faktycznie facet z nożem wyskakuje i po co…
od tego własnie są dziennikarze, a nie od głaskania po główce i chwalenia
są od podawania obiektywnych artykułów, a nie stronniczych
piętnujących i pasujących takim cwelom wrogo nastawionym ja ty
nikt tu nie pisze o głaskaniu po główce tudzież lizaniu po jajach
każdy medal ma dwie strony inaczej nie byłby medalem,
a tutaj jest tylko czarna strona i oczernienie mandziary i żelema
a co dobrego zrobili dla klubu i nadal robią bo są w nim?
o tym nic nie napisano
Kasę doją to są w klubie. Czy to dobre dla klubu?
Adam, nie denerwuj się, spokojnie chłopie.
Żonę tego lewaka Adamowicza należy jeszcze wymienić!
ty byś tylko żony przekładał kolegom
Co tam warczysz smutny fiutku? Lewaka? Lewak to cię wystrugał.
Ty se wymień tę popaloną instalację w swym zakutym łbie.
Żelem, weź ty się zajmij jakąś robotą, a nie na posty na weszło odpisujesz.
Żelecem to ci mogę w japę chlastnąć albo we włosy dać co byś na sztorc miał pyrdku
Stary chłop, a głupi
starość nie radość, młodość, nie wieczność, też będziesz stary, też będziesz, głupi.
Morda kiepie
Żelem to zawód prezes – najpierw prezes w Śląsku Wrocław, potem prezes w Piaście Gliwice, teraz w Lechii Gdańsk xD
W leadzie nie dowiedziałem się o czym ten artykuł będzie. Dalej przewijając co parę linijek tekstu, także nie dowiedziałem się, o co autorowi chodzi. Do tego połowa treści to jakieś przedruki i przypominajki.
Jak jestes debilem to takie rzeczy mogą się zdarzać….wierzymy w Ciebie że w końcu ogarniesz o czym jest tekst …. a może jest o was ? 😉
Wszyscy to wiedza i o tym mowia tylko nie dziennikarze,którzy powinni być lepiej poinformowanie.Lechia Gdańsk to pralnia pieniędzy.
nie jest to żadna, pralnia. piszą tak jedynie Ci co pieniędzy nie mają i na nich się nie znają.
jest to zwykłe przedsiębiorstwo spółka do obrania pieniędzmi i oczywiście prowadzenia
działalności zarobkowej bo od charytatywnej jest caritas
a ciebie dupa boli
Pojechali z kwiatami do Adamowiczowej, przybranej żony tego bandyty? Co z niej za kobieta skoro wspiera zwyroli i aborcję!?
kobieta jest kobiecie nie równa, więc po co się czepiasz
skoro nie rozumiesz
Ale o kim piszesz jako o bandycie. Precyzuj bo to będzie później potrzebne do pozwu ćwoku. Oszczędzaj siano bo będzie nietanio
Jednak ten dział marketingu/PR w Lechii ma się dobrze, już panowie wooda i eksplojza ciężko pracują, żeby ich pracodawcy nie oczerniano. Widać, że w artykule jest też dużo prawdy, bo tak jak tam napisano trzeba pracować nawet w sobotnie popołudnia XD
Was lewary łatwo zdemaskować XD
A jaka kobieta wspiera pedofilów w sutannach? Kaja Godek…
I kurtyna opada prawaku z obozu pedofilów.
Kaja Godek akurat walczy o życie poczętych dzieci, więc … pudło. A „pedofile w sutannach”, jak każdy krzywdzący innych, odpowiedzą za swe niecne czyny. Nawet, gdy nie dosięgnie ich sprawiedliwość ludzka, to przyjdzie odpowiadać przed Bogiem.
Nie maż się Paczul. Wciągnij gluta, tylko nie przełykaj! Wytrzep w niego łupież i już możesz sobie kręcić chałwę. Będzie ci lżej.
przełykać to on, żel chciałby
Takie jednostronne gorzkie żale, przedstawiające punkt widzenia jednej rozżalonej strony. Czy to takie dziwne, że Prezes przegląda korespondencję wpływającą do firmy. Z tego artykułu wychodzi, że Żelem jest be, bo jest niekomunikatywny i dziwny, a Mandziara jest be, bo jest dwulicowy.
mam podobne wrażenie, że kogoś coś tu boli (autora) i się niepotrzebnie czepia
ciekawe czy zaproponował dociekliwy pan redaktor, pieniądze za udzielenie wywiadu bo o tym nie napisano
Zarzuty braku profesjonalizmu w zestawieniu z autorem artykułu i jego rztelnością dziennikarską. No nie wygląda to najlepiej.
A jakie ma znaczenie dla treści artykułu fakt czy Lechia wygra z Koroną czy nie ?
takie, że autor nie wprost wnosi o to, że znany klub sportowy z gdańska nie jest potentatem w lidze i europie, bijących wszystkich, olśniewającym co się przekłada na wyniki sportowe
dlatego piszę spokojnie, na to wszystko jest potrzebny czas, pieniądze
skoro lechia wygra z koroną, to nie jest z nią tak źle, jak sugeruje autor? przecież lechia to ludzie a ludzie to lechia więc Żelem i Mandziara to też mają swoje racje
Co ty pierdolisz człowieku …
to, co jest napisane, człowieku…
Jaka teoria teraz, po meczu ?
😀 😀 😀
Już go nie ma i nie wróci 😀 😀
eksplozja MŻ-etu
tak się produkować, żeby obsmarować swój były klub to się nazywa mieć charakter. brawo panowie
Śmierć wrogą Wielkiej Lechi!
lechia nikomu, nie życzy śmierci nawet wrogom i koronie kielece i paczulowi
Wrogom! profesorze
Jako kibic Lechii mogę potwierdzić, że to co się dzieje w klubie to kpina! Cały zarząd raus!!!!
nie jesteś kibicem , lechii
Ty też nie, bo gdybyś był to byś napisał Lechia z wielkiej litery.
Jako kibic Lechii potwierdzam jego potwierdzenie.
Szybko poszło, w godzinę 30 komentarzy chwalących żelema i zarząd Lechii. Chyba można tę sekcję dopisać do listy incydentów kałowych lechijnego marketingu
Może to Żelek, z zawodu prezes, a komentarze też najlepiej sam napisze.
no, może …
Oni tam rzeczywiście we dwoje pracują 24/7!
Autor pisze jak jest. Niestety to prawda..
Muszę pogadać jednak z Żelkiem. Ja mam przelicznik 1 komentarz = 1 zł.
absurd to twoje wymioty
Przecież Żelem to ten pajac, co zagwarantował Plaku wypłatę życia. Jak typowy pseudo działacz uważał, że może robić co chce, noż pechowo UEFA miała inne zdanie. Ale jest mistrzem marketingu, o Śląsku pisał NYT, jako przykład mobbingu w sporcie. Nie ważne jak, ważne by pisali.
Takie kurwy jak Mendziara czy Piekarski, byłyby w latach 90- tych wywiezieni na taczkach z prawdopodobnym wpierdolem. Dziś natomiast ludziom wszystko obojętnieje, często nawet i to , co najbliższe sercu. I dlatego takie kurwy żerują nieustannie głównie na bierności, połączonej z naiwnością lokalnej społeczności. Upychać tylko swoje złodziejskie kiesy, a dobro klubu w głębokiej dupie. Lechiści, zacznijmy się budzić, bo za chwilę nie będzie niczego…
Brawo, sama prawda.
Paczul, wyraz 'zresztą’ piszemy łącznie…
Fajny tekst, tylko brakuje mi jakiejkolwiek odpowiedzi samych włodarzy, lub chociaż wzmianki, że nie odnieśli się
Mu we Wrocławiu dobrze pamiętamy Zelema, w tym tekście to i tak go oszczędzono. Marny dziennikarza spod Wrocławia, dorwał się do władzy it AK wygląda. Możecie też popytać a Piaście, nigdzie nie mają o nim dobrego zdania.
Potwierdzam, w 2018 roku z Piasta odeszło 11 osób, w tym 6 z działu marketingu i PR. Wszystko za sprawą Pana Pawła, który potrafił pracownika nazwać „ch***m” lub „piz*ą” i to w bezpośredniej rozmowie. Na szczęście nie on sprawował władze w klubie i wiele spraw można było załatwić z pominięciem tego jegomościa, a to go dodatkowo irytowało.
Warto też wspomnieć o Panu Gniadku, którego ściągnął do Piasta na dyrektora marketingu albo słynnym meczu z Górnikiem, gdzie bekła firma ochroniarska za to, że Pan Paweł postanowił przyoszczędzić i o połowę zmniejszył liczbę ochrony meczowej.
Lechia z pewnoscia nie domaga organizacyjnie. Mam nadzieje (he,he), ze zmiana wlascicielska uzdrowi sytuacje…nie zmienia to faktu, ze autor poziomem tego tekstu niebezpiecznie zbliza sie do swego wizerunku…osiedlowego „medrca” w bialej bejsbolowce…Nawet nie chce mi sie tego dodatkowo komentowac. Napisze i przypomne tylko, ze kazda firma, nawet najlepsza, ma swoich „bylych” pracownikow, ktorzy z roznych powodow chetnie narobia do swego opuszczonego gniazdka… LG to klub, na ktorym mi zalezy, niestety bedacy w kryzysie organizacyjnym. Wszyscy to widza. Takie artykuly, z argumentacja anonimowych „bylych”… nie sa obiektywne…co gorsza w niczym nie pomagaja. Po Mandziarze tak slabe teksty splyna jak woda po kaczce.
Mendziara, wstawaj, zesrałeś się
Kto idzie do takiej pracy wiedząc że będą nim pomiatać 7 dni w tygodniu za marną pensję?
To niewiedza czy desperacja?
Żelem …. Cham i wie najlepiej ? Bo byl dziennikarzem, to wyjaśnia wiele w tym kraju jeśli chodzi o piłkę 🙂 Pan Paweł lubił we Wrocławiu wpadać do różnych restauracji, mówiąc kim jest i go nie obchodzi ze nie ma stolika dla niego bo musi być bo on zna ludzi z Ratusza 🙂 nie mówiąc o chamskim zachowaniu względem obsługi
Zajebać chuja siekierą
Mandziara to ku…wa pie…lona . Ten wieprz spasiony nawet na babcie klozetową się nie nadaje
W Stanach Zjednoczonych znaleźli sposób na taki sposób zarządzania, otóż pracownik, który jest poddawany takiemu traktowaniu wychodzi z pracy, a po chwili wraca z karabinem AR-15 i rozpier… szefów w drobny mak. Ta moda jeszcze do Polski nie dotarła, ale wszystko w swoim czasie.
Ja mówiłem od dawna, że jeżeli chodzi o zarządzanie klubami, to jesteśmy jednym z najgorszych narodów w Europie. Chcesz żeby twój klub skompromitował się na arenie międzynarodowej? Zatrudnij prezesa Polaka. Komuna ich wychowała, a w komunie nikt nie ufał nikomu, dlatego teraz oni nie ufają nikomu.
„otóż
pracownikdziecko, które jest poddawane takiemu traktowaniu wychodzi zepracyszkoły, a po chwili wraca z karabinem AR-15″Xd
Obawiam się że to w Polsce by byłoby idealnym rozwiązaniem dla wszystkich z bronią w reku
Smutne to, a jeszcze bardziej, że o swojej pracy wypowie się w ten sposób jakieś 80 procent społeczeństwa.
Jak wychodzą takie smrodki do publicznych mediów to znaczy, że ktoś to zasponsorował a więc transakcja jest bliżej niż dalej.
Całkiem solidna drużyna ta Lechia pewnie Paczul wolałby tam jakąś tanią lewacką spelunę w tym miejscu.
Nie przepadam za Żelem bo to on spierdolił potencjał jaki dało Piastowi Gliwice mistrzostwo ( tak, żelem był wtedy prezesem gliwickiego klubu ) ustalajac abssurdalnie wysokie ceny karnetów na nowy sezon, ale po tym artykule spodziewałem się czegośs mocniejszego. Mam wrazenie, że niektóre rzeczy są bardzo naciągane. Nie chce być adwokatem diabła, ale nie dziwie się Mandzierze, że nie patrzył perspektywicznie skoro chce klub sprzedać. Z jego perspektywy to wyrzucone pieniadze. Tez nie rozumiem tych narzekan pracowników klubu, że dzien przed meczem nie mogli jechac na wyjazd w polsce. Po co w sumie mieli wczesniej jechać? By za hotel płacić i by sobie pozwiedzali? Lechia to biedny klub i mam wrażenie, że wiekszośsć działań Zelem, a zwłaszcza Mandziary ma wlasnie w tym swoją genezę, a drugą jest cheć sprzedazy klubu. Wy byscie tez nie inwestowali w długoterminowe profekty, którep rzyniosą korzyśc lub nie kiedyś gdybyscie chcieli to sprzedać. Reasumując – sam nie wierze w to co piszę bo patologii w polskiej piłce jest multum i uwazam, ze najwieksze zło w polkiej piłce to niekompetentni ludzie, ale w tym przypadku wszystkie argumenty z powyższego tekstu majace świadczyć jacy to niby Zelem i Mandziara są źli są bardzo naciągane
Sam sobie zaprzeczasz… poza tym chyba nie wiesz, jak sprzedaje się firmę, klub. Myślisz , że ktoś kupuje jak bułki w sklepie? Wydając miliony euro, ogląda się klub z każdej strony , robi się research w środowisku i wewnątrz klubu. Wobec tego, ruchy wspomnianych panów zmniejszają wartość klubu, więc twoja logiką całkowicie nie trafiona.
Mały przykład…. dla tych co nie rozumieją.
Potencjalny nabywca napewno doceni pojemność stadionu lokalizację i potencjał kibicowski. Jednak gdy zobaczy liczbę sprzedanych karnetów, ilość ludzi „wypełniających” stadion, pomyśli…. popyta dlaczego tak jest ….ej ładnie zjebali…. będę musiał zainwestować parę ładnych baniek na ludzi, którzy to rozkręca, sam projekt , oraz będę musiał lata czekać na efekty długofalowe, bo nie przedsięwzięto żadnych działań co do tego, a klub ma łatkę, nie płacącego na czas, więc będę musiał to zmienić pokazać się jakoś specjalnie…. zachęcić zniechęconych sponsorów itd. Nikt nie kupuje kota w worku.
I druga strona medalu… nasza „przaśna” polska mentalność…. wybieranie na prezesów i inne stanowiska ludzi ” z nazwiskiem” nie kompetencjami i raealnymi osiągnięciami.
Myślicie ze w środowisku nie wiedziano jakie działania preferują obaj panowie? Cięcia ,trzymanie za mordy” tak aby, w tabelkach było widać „efekty” „wiecznego sprzątania „.
I co do rozmówców Paczula.
Praca 7dni w tygodniu? jak wygląda ta praca rozumiem cały czas Pani( efektywnie wydajnie)pracuje ? Bo zabiera Pan/ Pani laptopa wszędzie? To się nazywa ciężka praca? Wielu by się zamieniło z Panem / Panią . Ludzie pracujący od poniedziałku do soboty 8 godzin dziennie , fizycznie w trybie 2/3 zmianowym i wymagania są powiedziałbym większe. Ile pracujecie nad projektem np. plakatu meczowego? Eventu klubowego? Znając „troszeczkę” ten rynek pracy wiem jak to wygląda , a tu widać zflustrowanych byłych pracowników, jak w każdym korpo i większych mniejszych firmach. I ten tekst o myciu kubka przed 16 … w pracy przez 8 godzin przysługuje 1 czasem 2 przerwy zależy od pracodawcy… jak macie czas na picie kawki kiedy chcecie i mycie kubków w czasie pracy, nadgodziny wpisuje się w listę obecności , w razie nie wypłacenia ich przez pracodawcę idzie się do sądu. Pracodawca stosuje mobbing idzie się do sądu jak ma się dowody. Dalej nie chce mi się pisać co do wypowiedzi byłych pracowników klubu, bo to trochę samozaoranie.
Racja co do pracownikow i i tego że Ci dwaj obniżają wartość klubu, ktoś pisał, że kiedyś wywieziono by ich na taczkach. Dziś możecie zrobić coś podobnego. Zepnijcie tyłki wszyscy razem i niech ruszy akcja „żelem Madziara wypierd…” nazwijcie jak chcecie. Od internetów przez stadion…. nie będę wam dawał pomysłów bądźcie kreatywni. Może i paczul pomoże w jakis sposób.
Co to znaczy sflustrowany?
Tomek Hajto, czy inny człowiek renesansu?
Taka pożal się boże niedorobiona erudycją sprawia, że staję się sfrustrowany, bo treść wysrywu, jak zawsze koherentna z biedaformą.
Banda skurwysynów. Do drzewa przywiązać i buźkę kupką wymazać
Wszystko prawda. Kiedyś był fajny marketing. Akcje liczenia co-tysięcznego kibica, który kupił bilet, przy tym nagrody. Lechia w prasie, radiu, necie, itd. Teraz nie ma nic! Nawet nie zobaczysz sensownego plakatu o meczu… Szkoda klubu.
Czuję się co najmniej 15 lat młodszy: prezesi i pracownicy klubu pracujący w weekend na forum to jest szczere oldskulowe złoto. I jeszcze jakie to wszystko czerstwe 🙂
Widać to gołym okiem prawda? Pewnie jeszcze nikt z Lechii nie udzieli wywiadu itp. do weszło i KS. Norma.
Najgorsze jest to, ze kumaci z Lechii są przy korycie razem z Mandziara. Z tym, ze on się nazarl a Lwy z kumatymi wouerdalaja ostatki.
Kiedyś to było nie do pomyślenia…. wypierdalać wszyscy
Organizacyjnie Lechia Gdańsk a Stal Mielec to smieje Ci sie w ryj Paczul XD bo w tym momencie top 5 w Esie
Ten artukuł pasuje do 90% klubów w Polsce. Polska piłka to amatorka totalna.
Smutna rzeczywistość gabinetów nie tylko Lechii lecz nieomal KAŻDEGO polskiego klubu. Patologia.
Panie Piczul, czy jak tam pan się zwie. Wypatruj Pan pozwu sądowego w skrzynce.
Czekam panie Żalem.
Czekaj na taczke Żelem z Mandziarą. Jeszcze moment.
Ta „wartościowa kadra” nie potrzebująca wzmocnień przegrała 3 z 5 najważniejszych meczy, jeden remis, jedna wygrana (Płock, Wiedeń, Wiedeń, Łodź, Kielce). Szał! Pewna gwarancja pełnych trybun. Dobrze, że puchar Polski jeszcze się nie zaczął bo wyłapać kolejną wtopę od Puszczy Niepołomice albo innego tuza było by smutne.
Wszyscy umoczeni, nawet kibice. Ukladaja sie z nimi psubraty. A na wyjazdach sprzedaja swoje piwo i napierdalaja swoich , hahaha smiech na sali. Tak jest od lat
Dodatkowo kumaci z Lechii wraz z Lwami doją ukochany klub razem z zarządem. Oni używają sloganów szyk i elegancja, honor. Środowisko kibicowskie podzielone. Burdy między sobą. Można powiedzieć, ze jest to samo co w KrK i sharksami.
Przykre…
Ooooooo dobre to było dobry artykuł Paczul głąbem zdziecinniałym jest, ale odważnym pisze co myśli i wie i się nie pierdoli brawo Paczul
Zastanawia mnie ta sytuacja, bo klub jest prywatny Niemców ? czyli widzę to tak Niemcy już od dawna olali swoja zabawkę …potrzebny klub im był chyba po to żeby mieć wpływy w proniemieckich o dosłownie niemieckich członkach wladz miasta Gdańska do swoich innych interesów, wiadomo przez taki klub można oficjalnie kontaktować się, nawiązywać znajomosci miec wopływy we wladzach Gdańska …..a że mieli Niemcy w dupie Lechie a zależało na dobrych kontaktach z politykami miasta to wsadzili na stanowiska dwóch typowych popeerelowskich działaczy krętaczy cwaniaków co nic nie potrafią na niczym się nie znają ….jedynie buractwo chamstwo i znajomosci z politykami (poza plecami) daja im pozycje w spoleczenstwie
wychowani na baronach piłkarskich z PRL ……o mentalnosci buractwa co trochę w kasę obrośli
Zelem i Mandziara do pogonienia natychmiast …..zobaczcie kto i jak działa w Rakowie a powoli jesli Miodusku nie spierdoli tego o nie zacznie znowu się rzadzić …Jacek Zieliński w Legii teraz to jest nowa fala
Nie rozumiem tego argumentu o karnetach. One o niczym nie swiadcza. Legia sprzedala 7800 a na ostatnim meczu 25 tysiecy, na poprzednim 24 tysiace, na Gorniku tez regularnie kilkanascie tysiecy a karnetow 2k. W takim Poznaniu pewnie karnetow z 7 tys a wszystko zalezy od formy. Druzyna zle gra – 10 tys, wygra 2 mecze i juz 20 tys. Wracajac – 4k na ostatnim meczu Lechii, przyjedzie Legia i bedzie 20k. W Polsce frekwencja zalezy od wielu czynnikow. Kibicowskich animozji, serii 2 zwyciestw, ciekawego meczu z jakiegos wzgledu, a zarzadznie klubem to dlugi proces i nie ma znaczenia, co widac po Poznaniu, Warszawie, Gdansku, etc.
Dla krzyże nazistowskie w herbie pod koroną. Miasto przez tamtejsze elity nawiązujące coraz bardziej do wolnego miasta Gdańsk( silnie przywiązanego do Niemiec nazistowskich). Może madziary i żelemy po niemiecku zapytać to się wkoncu zaczną wypowiadać, albo Oni może czekają nie na przejęcie klubu przez nowych właścicieli, a całego miasta i już nie chcą z polaczkami gadać
Działacze piłkarscy w swoich wypowiedziach udają znawców marketingu. Mieszają pojęcia marketingu, reklamy, komunikowania się, sponsoringu. Nie rozumieją ich i nie potrafią zdefiniować. A jest to wiedza z klasy pierwszej technikum reklamy. Marketing to zaspokajanie potrzeb klienta, czyli w przypadku klubu – kibiców, mediów, sponsorów itd. Komunikowanie się klubu z rynkiem, czyli promocja, składa się z kilku elementów – Public Relations, reklamy, promocji sprzedaży ( np. biletów) sponsoringu, sprzedaży bezpośredniej. To jest elementarz. Jak oni funkcjonują w świecie marketingu ?
Weszlo po około miesiącu dodaje ten sam artukul ?naprawdę jesteście skończonymi dzbanami
Pytanie po co???
„funkcjonowanie tej FIRMY” XD
Paczul znowu pokazuje swoje dno dziennikarskie. Dziennikarzyna, który pisze jak kibol. Brak wiedzy i doświadczenia. Takie zero, które siedzi i pisze w tym syfie. Gościu ocenia a o niczym nie ma pojęcia. Mam nadzieję, że kiedy za swoje wypociny ktoś go pozwie.