Minął już prawie rok od kiedy Dariusz Banasik został zwolniony z Radomiaka Radom. W tym czasie, mimo kilku propozycji, trener nie zdecydował się na powrót do pracy. O tym, dlaczego tak się stało i o zaskakująco wielu zajęciach dla bezrobotnego szkoleniowca opowiada w rozmowie z nami, w której doszło także do małego rozliczenia się z przeszłością. O zmęczeniu, frustracji i zachłyśnięciu się sukcesem. Oraz popularności większej od prezydenta. Zapraszamy.

Nauka języka, wyjazdy, szkolenia. Dariusz Banasik rok po zwolnieniu: Zachłysnęliśmy się sukcesem

Ludzie zaczepiają mnie na ulicy i pytają: co tam u trenera Dariusza Banasika? Czemu nadal bez klubu? Pomyślałem: trzeba się spotkać i zapytać u źródła.

Myślę, że to dobry moment, żeby iść do nowej pracy. Początkowo rwałem się do pracy, chciałem jak najszybciej wrócić. Pojawiły się propozycje, zapytania i… zacząłem się zastanawiać, analizować. Znalazłem się w sytuacji, w której długo nie byłem, zacząłem mieć czas dla siebie, dla rodziny. Czas na wyjazdy, szkolenia; mogłem próbować nowych rzeczy bez wiszącej nad głową presji i wykorzystać też czas na dalszy rozwój. Niektórzy mówią, że to wygodne, bo jest kontrakt, można odcinać kupony. Tylko ja tak nie myślę, wręcz przeciwne. Po prostu mam komfort robienia tego, na co trenerom zwykle brakuje czasu. Nie traktuję tego tak, że mogę siedzieć rok w domu, bo pieniądze i tak lecą. Kształcę się, rozwijam, wyjeżdżam, staram się ten czas wykorzystać najlepiej, jak tylko mogę.

No dobrze, ale ten kontrakt zaraz się kończy, a mógł pan mieć już nowy, bo propozycje były. Co musi się stać, żeby trener wrócił na ławkę?

Może trochę żałuję, że nie zdecydowałem się na propozycje, które były. Rozmawiałem z klubami, to były ciekawe projekty, pozwalające trenerowi na spokojną pracę. Ale nie chciałem się śpieszyć, miałem co robić po czterech latach w Radomiaku. Miałem czas na przemyślenia, na wyciągnięcie wniosków i poprawę. Wiele czynników decyduje o tym, czy podejmie się pracę. Klub, jego cele i obecna sytuacja. Jak zbudowana jest kadra, jakie są proporcje i jej potencjał. Trochę dziwnie to zabrzmi, ale ważna jest także osoba, po której się klub przejmuje. Trzeba znać przyczynę zmiany, mocne i słabsze strony, jakie były zastrzeżenia. Wchodząc do szatni, można pewne rzeczy wykorzystać, z kolei niektórych nie powinno się powielać. Wiem też, że na tym poziomie powinienem iść do pracy z własnym sztabem. Mam osoby, z którymi dobrze mi się pracowało, do których mam zaufanie. Raz jeszcze powtórzę: nie chciałem się śpieszyć, miałem co robić po czterech latach w Radomiaku. Taki okres to szmat czasu.

To minus? Każdy marzy o takim zaufaniu, stabilizacji.

Byłem w klubie tak długo, w dodatku niższych ligach, że widziałem wiele. Zgadzam się, że trenerzy mogli mi zazdrościć czasu na poukładanie drużyny, rozwój, pracę. Jest też jednak druga strona — dopada cię rutyna, potem też zmęczenie. Cały czas pracowałem pod presją — najpierw awansu, żeby wydostać się z drugiej ligi, a później do Ekstraklasy. Potem, żeby się w niej utrzymać. W pewnym momencie przychodzi frustracja tak jak pod koniec mojej pracy w Radomiu. W momencie zwolnienia byłem bardzo sfrustrowany, wszystko mnie denerwowało. Teraz na pewno bym tak nie narzekał, ale łatwo się mówi, trudniej było to zrobić. Irytowało mnie, że jesteśmy w Ekstraklasie i coś się nie zmienia. Na przykład: jest zima i nie ma gdzie trenować. Może zmiana trenera pomogła klubowi przyśpieszyć pewne zmiany.

Widziałem po sobie, że to już nie jest to. Zawsze staram się być pozytywnie nastawiony, uśmiechnięty i to przekładało się na zespół. Mówiłem: jak na coś nie ma wpływu to po co się denerwować? Jednak zacząłem negatywnie podchodzić do wielu rzeczy. Wyjeżdżałem z Warszawy uśmiechnięty, dojeżdżałem do Radomia i zaraz się denerwowałem, narzekałem. Jeśli miałbym coś zmienić, to na pewno wrzuciłbym na luz. Trzy tygodnie przed zwolnieniem miałem taki dialog z kolegą.

– Mój czas dobiega końca.
– Co ty gadasz? Ty tutaj jesteś legendą!
– Zobaczysz, nie dotrwam do końca sezonu.

Wtedy nie było jeszcze klarownych sygnałów, ale ja już widziałem, że wszystko idzie w złym kierunku.

Tylko czy to jest dobre? Jak się myśli o tym, że to już koniec, to samemu traci się zapał. Pozytywne nastawienie mogłoby pomóc wygrzebać się z dołka.

Na chwilę tak, przecież tak było np. w drugiej lidze czy w pierwszej już w przeszłości bywały gorące momenty, zgrzyty. Tego się nie uniknie. Śmieję się, że parę razy sam się zwalniałem. Ale czasami merytoryczna, spokojna rozmowa z prezesami bardzo pomagała. Odrzucałem złość na bok i szedłem dalej. Widziałem cel, rozwój. A pod koniec już trochę brakowało tej zawziętości.

Powiedziałem sobie, że muszę czerpać zadowolenie z tego, co robię. Myślę, że w Radomiu w końcówce było o to coraz ciężej i to rozstanie po prostu się zbliżało, musiało ostatecznie nastąpić. Szczęście, że nie w sytuacji, w której byłbym pokłócony ze wszystkimi, bo odchodząc zachowałem normalne relacje z władzami klubu. Chociaż, gdybym był na ich miejscu, zaczekałbym z taką decyzją do końca sezonu. Dzięki temu przebiegłoby to w lepszej atmosferze zewnętrznej, bo moje zwolnienie wywołało duże zamieszanie medialne. Ale to już nie moja rola, żeby doradzać, jak powinienem zostać zwolniony (śmiech). Koniec końców nie mam nikogo urazu, takie rzeczy są wkalkulowane w zawód.

Może prezes po czasie ma podobne przemyślenia.

Być może to kwestia zachłyśnięcia się sukcesem. O ile pan przyzna, że coś takiego wystąpiło.

Wystąpiło, nie ma co ukrywać. Prawda jest taka, że było aż za dobrze. Nie mieliśmy na tyle silnego zespołu, żeby grać tak, jak w końcówce rundy jesiennej, żeby wygrać siedem meczów z rzędu. Przecież takie serie to domena topowych drużyn, a nie beniaminka.

Ale jednak wam też się zdarzyła, czyli może nie byliście aż tak dobrzy, jednak nie byliście też słabi.

Oczywiście, że tak. Dużo pracy, stabilizacja, zgranie zespołu plus trochę szczęścia, atmosfery i się udało. Co do zachłyśnięcia się sukcesem — na pewno byliśmy nasyconym zespołem. Zrobiliśmy w ciągu pierwszej rundy 35 punktów tyle, ile Śląsk Wrocław przez cały sezon. Ciężko było uniknąć myśli, że jesteśmy już utrzymani. Chociaż nadal uważam, że największym problemem było odejście jednego zawodnika. Michała Kaputa.

Rozumiem, że to trenera faworyt, ale czy naprawdę można sprowadzić kryzys całej drużyny to braku jednego piłkarza?

W ofensywie łatwo jest takiego zawodnika zastąpić, w defensywie niekoniecznie. Kaput był kluczowym piłkarzem jeśli chodzi o taktykę i strategię gry. Według mnie był nie do zastąpienia, nie w ten sposób, w jaki próbowaliśmy to zrobić, bo transfery na tę pozycję były późne. Michał miał bardzo ważną rolę w zespole, łatał wszystkie dziury, był bardzo ważny w grze defensywnej, przez co mieliśmy dużo więcej możliwości w ofensywie. Bez niego nie moglibyśmy grać na dwóch napastników czy pozwalać Leandro na tak odważne, indywidualne akcje. Także boczni obrońcy mieli więcej opcji gry do przodu, wiedząc, jaką rolę w takim przypadku spełni Kaput.

Natomiast, wracając do zachłyśnięcia się sukcesem — nie tylko ja to zrobiłem. Wydaje mi się, że cały Radom się zachłysnął i ja się nie dziwię ani sobie, ani innym. To były piękne momenty — wygrane z Lechem, Legią — ciężko było trzymać się ziemi. Zespół, który niedawno występował na trzecim poziomie rozgrywkowym, wygrywa z Mistrzem Polski. Byliśmy nieprzewidywalni i wszyscy się nas bali, zwłaszcza w Radomiu, bo to była nasza twierdza. Potem jednak pamiętam, że po meczu z Górnikiem Łęczna, kibice pytali mnie:

– Co się dzieje? Drużyna, która niedawno ogrywała Legię Warszawa, nie może wygrać w Łęcznej?

A przecież dla Radomiaka, beniaminka Ekstraklasy, bardziej naturalnym i prawdopodobnym zdarzeniem było właśnie to, że nie wygra w Łęcznej, niż że wygra 3:0 przy Łazienkowskiej 3. Kończąc ten wątek: jeśli mógłbym coś zmienić, to tonowałbym nastroje i hurraoptymizm, bo futbol jest nieprzewidywalny i często nielogiczny. Cieszy jednak, że nadal jestem dobrze wspominany w Radomiu. Dzwoni do mnie Zdzisław Radulski, rozmawiamy. Ostatnio odezwali się kibice, chcieli, żebym nagrał życzenia na urodziny. Miło, że pamiętają.

Myślę, że w całej Polsce zawsze będzie pan kojarzony z Radomiakiem i tym, co udało się tutaj osiągnąć. A w samym Radomiu legendarny status jest oczywisty. Trzy awanse, moment na podium Ekstraklasy. To nie data rocznicy ślubu, żeby o tym zapomnieć. Radomiak to Dariusz Banasik.

Miło mi to słyszeć. Ostatnio spotkałem Macieja Skorżę i powiedział mi całkiem na poważnie:

– Darek, ty na pewno wrócisz kiedyś do Radomia.

A przecież Maciek to radomianin, takie słowa dużo znaczą. Ostatnio jednak w „Meczykach” przy temacie Radomiaka padło:

– Trenera zespół…

Powiedziałem: to już chyba nie jest mój zespół. Nie chodzi o jakiś żal, czy niechęć, bo mam sentyment, ale jakbym wszedł teraz do szatni, to 3/4 ludzi nie wiedziałoby, kim jestem. Może trochę wyolbrzymiam tę liczbę, chcę po prostu zauważyć, że Radomiak mocno się zmienia. Nie zmienia się jedno: nadal Radomiakowi kibicuję, życzę utrzymania, rozwoju. Szkoda byłoby zaprzepaścić to, co się udało, więc cieszę się, że to utrzymanie w tym sezonie w pewnym sensie udało się już zapewnić.

Jeszcze jedna ciekawa historia odnośnie tej pamięci i statusu — z Anglii, z Watford. Kiedy tam przyjechałem, byłem po prostu trenerem, który chce coś zobaczyć, rozejrzeć się. Siedzieliśmy z angielskimi trenerami, rozmawialiśmy. Jacek Pobiedziński, Polak, który jest jednym z trenerów w klubie, zaczął opowiadać moją historię — że awansowałem z drugiej ligi do Ekstraklasy. Kiedy Anglicy usłyszeli, że przeszedłem taką drogę, że pracowałem na najwyższym poziomie w Polsce, byli zachwyceni, zaczęli robić sobie ze mną zdjęcia. Byłem zszokowany, ale tłumaczyli mi, że u nich trenerzy, którzy osiągną taki wynik, mają duży szacunek w środowisku, są powszechnie chwaleni. Nawet, jeśli potem spadną. Po prostu: doceniają to, że udało ci się coś osiągnąć. W Polsce jednak szybko się o pewnych rzeczach zapomina.

Zdjęcie z serii: przychodzisz do mnie, żeby prosić mnie o przysługę…

Właśnie, dość już o przeszłości, bo przecież wspominał trener, że ma co robić. Czym się pan zajmuje, co konkretnie nadrabia?

Chciałem wykorzystać ten czas, żeby się dokształcać. Jak dobrze liczę, byłem już na 11 szkoleniach, mam szansę jechać na kolejne. Sam także daję wykłady, jestem zapraszany na różne wydarzenia, potem mogę posłuchać innych, porozmawiać, poznać ich punkt widzenia. Podpatruję też topowych trenerów w Polsce, pytam: jak pracują, jak wyglądają ich treningi, jakie mają metody?

Ja ciekawą metodę treningową znalazłem w Norwegii. W Bodo/Glimt mówili mi, jak wykuli swój sukces treningami na małej przestrzeni — ćwicząc po jedenastu na boisku, które kończyło się na linii szesnastego metra.

Coś podobnego robił Dariusz Wdowczyk, gdy wygrywał mistrzostwo Polski z Polonią Warszawa. Zaczynał od małej przestrzeni, przechodził na połówkę, kończył na całym boisku. Pracowałem wtedy w Polfie Tarchomin i pamiętam, że co środę Polonia trenowała właśnie w ten sposób. Gry na małej przestrzeni są ciekawym rozwiązaniem, jest dużo ruchu, jest taktyka, działanie pod presją — piłkarsko super. Tylko są też rzeczy, których nie wyegzekwujesz. Na przykład sprinty. Dawid Abramowicz czy Damian Jakubik nie byliby zadowoleni z takiego treningu, bo oni muszą trochę pozapierdzielać na większej przestrzeni. Trzydzieści, czterdzieści metrów, urwać się, wrócić, a do tego potrzeba miejsca.

Marcelo Bielsa powiedział ciekawą rzecz, którą czuję jako trener: w czasie meczu gra się kilkunastoma ustawieniami, dlatego on na treningach praktykuje ćwiczenia w różnych ustawieniach. Oczywiście to, że podczas meczu co chwilę zmienia się ustawienie, nie jest dla mnie odkryciem Ameryki, ale to, w jaki sposób Bielsa o tym mówił, jakie rozwiązania proponował, podsuwa pomysły. Dla mnie zawsze kluczowe było odnalezienie się w konkretnym środowisku, mając taki, a nie inny stan posiadania.

Uważam, że u mnie zawodnicy się rozwijają i że to nie jest przypadek. Moim atutem zawsze były kompetencje miękkie, czyli kontakt z zawodnikami, wprowadzanie pozytywnej atmosfery. Jeśli jesteś otwarty, to wiele rzeczy przychodzi łatwiej. Trener musi być pasjonatem, zarażać energią i zachęcać do pracy. Ważne, żeby stworzyć zespół, w którym każdy będzie szanował swoją rolę i jednocześnie się rozwijał. Dlatego priorytetem jest zarządzanie szatnią i środowiskiem osób pracujących w klubie. Z tego powodu najważniejszym celem, jaki postawiłem sobie na czas “bezrobocia”, jest nauka języka angielskiego. Nie ma innej opcji, żeby mieć dobry kontakt z zagranicznymi zawodnikami. Oni także muszą czuć wsparcie trenera, rozmawiać z nim.

Muszę wiedzieć o nich wystarczająco dużo, a tego nie osiągnie się bez rozmowy.

Patrząc na taką radomską szatnię, to podstawa.

Żeby złapać dobry kontakt z zawodnikiem, musisz go wziąć na rozmowę, na kawę. Pogadać. Akurat w Radomiu obcokrajowcy jak Maurides, Filipe Nascimento czy Raphael Rossi wspominają mnie dobrze — przynajmniej tak mi się wydaje i taką mam nadzieję — ale te relacje mogły być jeszcze lepsze i bliższe, gdybym mógł z nimi rozmawiać tak samo luźno, jak z rodakami.

Atmosfera, spokój i snajper w małych gierkach. Dariusz Banasik oczami piłkarzy

Mówił pan o Watford. Po co patrzeć na treningi grup młodzieżowych, skoro pan z młodzieżą nie pracuje?

Po pierwsze: nie jest tak łatwo dostać się na staż czy wyjazd do drużyny z Premier League. Po drugie: to i tak jest inny świat, a podpatrzenie tego, jak się w takim innym świecie funkcjonuje, jest ciekawym, inspirującym zjawiskiem. Doceniam takie wyjazdy, na których mogę pomówić z trenerami, a nie tylko stać i patrzeć. Dlatego wolałem np. Watford, gdzie mogłem zobaczyć, co tylko chciałem, niż — powiedzmy — Arsenal, gdzie musiałbym być z boku.

Zresztą, czy nic nie wyciągnę z odwiedzin w akademii? Niekoniecznie, ciekawym spostrzeżeniem jest dla mnie nawet to, jak często tam się gra. Cykl środa-sobota funkcjonuje od najmłodszych lat. Do tego trzeba dołożyć poziom, bo gdy trenowałem młodzież w Legii, to w Warszawie praktycznie nie mieliśmy konkurencji, a w Londynie jest masa silnych zespołów. Do tego jeszcze „przemiał” ludzi, bo przez kilka roczników przewija się tam tyle osób, że można byłoby stworzyć z tego małe miasto.

Dalej: przejście z juniora do seniora wygląda tam tak, że przez pół roku nikt nikogo nie ocenia, zamiast tego dostaje się duże zaufanie, żeby tylko nie spalić kogoś mentalnie. Nie ma też czegoś takiego, że zawodnicy, którzy są już w starszych rocznikach, czy w pierwszym zespole, schodzą na ważniejsze mecze rówieśników, żeby zrobić wynik. Tak samo w drugą stronę: na jednym ze spotkań starszego rocznika zobaczyłem drobnego, małego chłopaczka. Pytałem, czy nie boją się wpuszczać kogoś takiego do rywalizacji ze znacznie starszymi i odpowiedź była prosta — nie, musisz mieć ciągły progres, impuls do rozwoju. Był za dobry na swój rocznik, pewnie pozwoliłby osiągnąć sukces drużynowo, ale jako jednostka więcej zyska w trudniejszym dla siebie środowisku.

To wszystko składowe sukcesu i cenne dla trenera informacje, które przyswoiłem, których doświadczyłem na własnej skórze.

Czyli uzupełnia pan warsztat, szuka nowości. A czego musi szukać klub, żeby zatrudnić Dariusza Banasika? Jakiego profilu trenera?

Grałem 4-2-3-1, 4-4-2, zdarzało się też grać trójką z tyłu. Szukam rozwiązań, nie mam problemu ze zmianą systemu, więc nie „zapiszę się” do żadnego katalogu trenerów, przynajmniej nie pod tym względem. Nie jestem zamknięty na jeden system, jedno podejście. Wy czasami chcecie mieć wzorzec trenera — jeden, konkretny, jasno sprecyzowany opis stylu, taktyki. Ja uważam, że jestem elastyczny i to nic złego. Właśnie na spotkaniu w Anglii, usłyszałem, że na Wyspach najbardziej cenią umiejętność dostosowania się do danego środowiska, jak w teorii Darwina.

Ale też nie wyobrażam sobie pana jako trenera, który przejmuje zespół i idzie w murarkę, w jakiś mocny pragmatyzm.

Fakt, raczej myślałbym, co podkręcić, jak ukierunkować zespół na wykorzystanie potencjału niż szukał punktów poprzez ograniczenia i łatanie dziur.

Dariusz Banasik w centrum treningowym Watford

Więc jakiś wzorzec jest.

I tak, i nie, bo można się zmieniać. Kiedyś myślałem, że piłka nożna to głównie zabezpieczenie bramki. Że trzeba dobrze bronić, nie stracić bramki, bo tak się wygrywa. Z czasem przekonałem się, że ofensywa bardziej się opłaca, że zamiast skupiać się mocno na taktyce gry w defensywie, można przerzucić akcenty na kreowanie i uzyskać równie dobry efekt. Zawodnicy zdecydowanie lepiej przyswajają zadania ofensywne.

Odnośnie wzorca powiem inaczej. Trzymam się dobrych relacji z szatnią. Wszystkie kursy, szkolenia, na tym się teraz opierają. Musisz umieć zarządzać grupą ludzi, resztę można uzupełnić np. kompetentnym sztabem. Zawsze staram się dobrze dobrać zespół pod względem mentalnym. Żeby mieć takich piłkarzy, którzy w momencie kryzysu będą umieli z niego wyjść. To może brzmieć jak banał, ale już popierając to praktyką, tym jak działało to np. w Radomiaku, można mówić o konkrecie. Szatnia była mocna, zbudowana wokół ludzi zawziętych, zaangażowanych, którzy nie przechodzili obojętnie obok niepowodzeń. Do tego dochodziły treningi oparte na dużej rywalizacji, które to wszystko podsycały, uzupełniały. Jeden z trenerów z pierwszej ligi przyznał mi kiedyś, że pokazywał zaangażowanie piłkarzy Radomiaka, zwłaszcza zagranicznych, swojej drużynie na odprawie.

– Zobaczcie, jak oni to robią, patrzcie, jak oni walczą. Przecież to jest niemożliwe, każdy mówi, że południowcy to lenie, a ci tutaj nie odpuszczają i walczą o każdy centymetr boiska.

Ludzie z innych klubów, z którymi rozmawiałem, zawsze doceniali to, jaki charakter prezentowaliśmy.

Uważam też, że sukces opiera się na wyczuciu mocnych stron. Drugoligowy Radomiak miał Leandro, który był szybki i dobrze kończył akcję i Rafała Makowskiego, który miał dobry strzał z dystansu i robił przewagę pod polem karnym rywala. Jednego ustawiłem na skrzydle, drugiego na dziesiątce, to nie były ich nominalne pozycje. O to mi właśnie chodzi, gdy mówię o elastyczności i selekcji. Musisz przejrzeć, co masz, przygotować zespół, przećwiczyć pewne pomysły i sprawdzić, czy są dobre.

Mówiłem wcześniej, że nie widzę pana jako pragmatyka, fana murarki. Myślę, że nie jest pan też trenerem, który ustawia wszystko pod rywala, bardziej skupia się na przeciwniku niż na swoim zespole. Zahaczam o to, bo mówi pan o mentalności, wyczuciu, charakterze, ale piłkarsko Radomiak mógł się podobać. Miał swój pomysł, doskonale widoczny styl.

Jak wygrywaliśmy 4-5 meczów, to pół-żartem, nie trzeba było robić odprawy. Ale jak idzie gorzej, to musisz już usiąść, coś wytłumaczyć. Zawsze oglądałem dużo meczów, korzystałem z analiz sztabu. Czasami, powiem brzydko, ale szczerze, masz rywala gdzieś. Nie przejmujesz się nim za bardzo, wchodzisz i mówisz:

– Panowie, gramy to, co potrafimy, w czym czujemy się dobrze. Łapiemy ich wysoko, wykorzystujemy momenty pressingowe, czy wciągamy ich i gramy z kontrataku. Nie patrzymy się na nich, tylko na siebie jesteśmy lepsi.

Ale nie zawsze możesz podejść do meczu w taki sposób, bo nie zawsze jest na to odpowiedni moment. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy gramy tak, czy ustawiamy się pod rywala. Może to oznaczać to, co powiedziałem przed chwilą, może też oznaczać bardzo analityczne zwrócenie uwagi na kilka detali u rywala, które pomogą uwypuklić twoje mocne strony. Weźmy mecz Radomiak — Lech Poznań. Zwykle opieraliśmy się na dośrodkowaniach w pole karne, ale przed tym spotkaniem ustaliliśmy jasno: w powietrzu nie mamy z nimi większych szans, ogółem bronią bardzo dobrze. Największe szanse będziemy mieli, gdy zastosujemy płaskie centry, wycofane piłki. Drugi gol: Dawid Abramowicz wycofuje piłkę, Maurides strzela. A przecież skoro Maurides dobrze grał głową, można było niczego nie zmieniać i liczyć, że i tak się uda.

Jak Radomiak zaskoczył Ekstraklasę? Analiza gry beniaminka

Nie boi się pan, że będzie pan jak kapela-jednostrzałowiec? Że za sukcesem z Radomiakiem nie pójdą kolejne hity?

Nie chcę zabrzmieć nieskromnie, ale przecież wszędzie, gdzie pracowałem, odnosiłem jakieś sukcesy. Z młodzieżą Legii Warszawa zdobywałem tytuły mistrzostw Polski, rezerwy zostawiłem na pozycji lidera trzeciej ligi — mijają lata, a oni nadal walczą o awans na wyższy poziom. Znicz Pruszków wprowadziłem z drugiej ligi do pierwszej, z Pogonią Siedlce dotarłem do czwartego miejsca w pierwszej lidze. Zagłębie Sosnowiec — ok, awansu nie było, ale trzecie miejsce w pierwszej lidze to żaden wstyd. Radomiak: z drugiej ligi do Ekstraklasy. To sporo mniejszych i większych sukcesów, jak na „one season wonder”.

Dobrze, ale dziś aspiruje pan do miana trenera ekstraklasowego. Wyniki z niższych lig trzeba oddzielić grubą kreską, bo tam zawsze może pan wrócić. Chodzi o to, żeby drugi sezon w Ekstraklasie wyglądał bardziej jak jesień niż jak wiosna w Radomiaku.

Wiele zależy od tego, w jakim klubie się znajdę. Nie odrzucam też przecież pierwszej ligi, dlatego poważnie potraktowałem ofertę pierwszoligowych zespołów. Czy lepiej wziąć „gorący stołek” w Ekstraklasie, czy pierwszoligowy projekt z ciekawymi perspektywami?

Różnie mówią. Jest też nurt, który mówi, że zejście z Ekstraklasy do niższej ligi to ryzyko. Można nie wrócić.

Może coś w tym jest, ale powtórzę: wiele zależy od miejsca. Ani się na nic nie zamykam, ani się nie śpieszę. Patrząc na tabelę, czytając doniesienia, widzę, że teraz w połowie klubów Ekstraklasy zaczyna się robić gorąco, co nie znaczy, że już czekam w blokach do przejęcia jakiegoś klubu. Owszem, ofert zawsze wysłucham, rozważę, ale tak jak byłem cierpliwy dotychczas, tak jestem nadal. Ostatnio sporo jeżdżę po kraju, oglądam mecze na różnym poziomie. Może przy okazji uspokoję: jak się gdzieś pojawię, to nie oznacza, że już czyham na posadę! Staram się zresztą wybierać mecze tak, żeby jeździć na spotkania trenerów “spokojnych o posadę”. Trzeba się szanować, nie ma co robić komuś dodatkowej presji tylko z powodu pojawienia się na trybunach.

Nawet jeśli pojawi się pan w Radomiu?

(śmiech) Do Radomia chętnie wrócę, żeby spotkać się z kibicami, którzy zawsze byli w stosunku do mnie i drużyny fantastyczni. No i żeby zobaczyć, jak wygląda ten nowy budynek, szatnie, warunki pracy dla trenerów.

Co tu dużo mówić, pokój trenerów przy ul. Struga jest — patrząc z perspektywy pańskich czasów — jak lotnisko. Duży, elegancki, nowoczesny…

Nie, wystarczy, proszę więcej nie mówić. Szkoda, że ja tego nie doczekałem, ale jak przyjadę, to na pewno stwierdzę, że było warto!

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

ROZMAWIAŁ SZYMON JANCZYK

fot. FotoPyK

Suche Info
20.03.2023

Mokry: – Z przykrością muszę potwierdzić informacje o zajściu w szatni

Trener Miedzi Legnica Grzegorz Mokry potwierdził nasze doniesienia o napaści kibiców na piłkarzy w szatni w programie Canal+ „Ekstraklasa po godzinach”.– Pracuję w Miedzi już cztery lata i nigdy takie sytuacje z kibicami nie miały miejsca. Przykre wydarzenie. Było dużo dyskusji między fanami a drużyną. To była jedynie grupka kibiców. W dużym stopniu muszę potwierdzić informacje, które pojawiły się w mediach. Trwają rozmowy kierownika ds. bezpieczeństwa z firmą, która ochraniała spotkanie […]
20.03.2023
Suche Info
20.03.2023

Klimek: – Lubimy sięgać po trenerów nieoczywistych

Po remisie ze Śląskiem Wrocław Stal Mielec zwolniła Adama Majewskiego. O powodach tej decyzji w programie Canal+ „Ekstraklasa po godzinach” powiedział prezes podkarpackiego klubu Jacek Klimek.– Piłka nożna jest grą losową i trzeba mieć trochę szczęścia. Nam tego szczęścia w ostatnim czasie brakowało. Nie wygraliśmy meczu od listopada. W tej rundzie mamy pięć porażek i trzy remisy. Doszliśmy do porozumienia z trenerem, że trzeba coś zmienić. Najważniejszy jest klub i dla dobra […]
20.03.2023
Suche Info
20.03.2023

Duże osłabienie Anglii. Rashford nie przyjedzie na kadrę

W ostatnim pucharowym meczu z Fulham Marcus Rashford nabawił się kontuzji uda. Uraz wykluczył napastnika Manchesteru United ze zgrupowania reprezentacji Anglii. Z grymasem bólu Marcus Rashford opuścił boisko w 83. minucie meczu FA Cup z Fulham. Na murawie prewencyjnie zastąpił go Fred. Poniedziałkowe badania wykazały jednak poważniejszy uraz mięśnia dwugłowego uda, który wykluczy napastnika z gry podczas zgrupowania reprezentacji Anglii. Najwcześniej na boisko będzie mógł powrócić w kwietniu.Rashford nie jest […]
20.03.2023
Piłka nożna
20.03.2023

Pech Kamila Piątkowskiego. Znamy diagnozę reprezentanta Polski

Kamil Piątkowski po raz ostatni zameldował się na zgrupowaniu kadry we wrześniu 2021 roku. Fernando Santos zdecydował jednak, że obrońca, który zimą trafił do KAA Gent, zasłużył na powrót do reprezentacji Polski. 22-latek miał jednak pecha, bo plany pokrzyżowała mu kontuzja.Piątkowski w niedzielę, 19 marca, wystąpił w spotkaniu ligi belgijskiej z Eupen. Tradycyjnie już zajął miejsce po prawej stronie trójosobowego bloku defensywy, jednak przed końcem meczu zszedł z boiska z urazem. Jego […]
20.03.2023
Suche Info
20.03.2023

Walerian Gwilia rozpocznie we wtorek treningi z Legią

Walerian Gwilia od wtorku rozpocznie treningi z Legią Warszawa. Zgodę na udział w zajęciach dali Gruzinowi trener Kosta Runjaic i dyrektor sportowy Jacek Zieliński, o czym informuje TVP Sport.Walerian Gwilia pozostaje bez klubu od końca stycznia, gdy za porozumieniem stron rozwiązał umowę z Rakowem Częstochowa. Niedawno był widziany na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej 3, skąd oglądał mecz Legii. Od wtorku ma dołączyć do warszawskiego zespołu i treningów.Gwilia występował w drużynie Wojskowych w latach […]
20.03.2023
Weszło
20.03.2023

WESZŁOPOLSCY LIVE OD 21:00

Dziś o 21:00 lecimy z kolejną odsłoną Weszłopolskich po 25. kolejce Ekstraklasy. W programie będą: Szymon Piórek, Mateusz Janiak, Jakub Białek oraz Paweł Paczul.Jeśli chodzi o tematy, to m.in. zwolnienie trenera Majewskiego, cyrk w Zabrzu, kibice w Legnicy i Raków jako mistrz idealny.https://www.youtube.com/live/cjTFqqJTeWw?feature=share
20.03.2023
Ekstraklasa
20.03.2023

Stal Mielec nie szukała nowego trenera, więc dziś ma nowego trenera

Nie było tematu odejścia Adama Majewskiego, a Stal Mielec miała nie szukać nowego trenera – oczywiście na „dzień dzisiejszy”, zawsze warto taką podpórkę dodać. Sam trener też nie miał wysyłać żadnych sygnałów, że „ma jakieś wątpliwości lub że nie jest przekonany do dalszej pracy”. To cytat z rozmowy z prezesem Jackiem Klimkiem dla Meczyków. I co?„Dzień dzisiejszy” zamienił się w „dzień jutrzejszy” i Adam Majewski nie odpowiada już za wyniki Stali Mielec, […]
20.03.2023
Weszło
20.03.2023

Instrukcja obsługi toalety dla kibiców Lecha

Niby trochę świata w tym roku zwiedzili, niby z rozwiniętego miasta i dobrego regionu z pięknymi tradycjami, a gdy trzeba pójść do toalety w gościach, to robi się problem. Kibice Lecha Poznań na stadionie Widzewa Łódź pokazali, że obsługa toalety czasem może przerosnąć człowieka.Tylko w tym sezonie zwiedzili Hiszpanię, Austrię, Izrael, Szwecję, Norwegię i inne kraje europejskie. Widzieli kawał świata, mają dostęp do mediów, w drodze na dalekie wyjazdy mogli chłonąć kulturę […]
20.03.2023
Weszło
20.03.2023

Efekty „interwencji” kibiców Miedzi: jeden piłkarz nie chce już przychodzić do klubu

Wczoraj Miedź Legnica przegrała z Piastem Gliwice, co jeszcze mocniej zakopało ją na ostatnim miejscu w tabeli. Kibice rozwścieczeni, piłkarze w mentalnej rozsypce, do tego brak perspektyw na poprawę. Szanse na utrzymanie w Ekstraklasie są już naprawdę nikłe, więc trudno dziwić się panującej frustracji. Z drugiej strony, akurat jej wczorajszy wylew z udziałem kibiców Miedzi to już nieakceptowalna odmiana patologii. Sprawdziliśmy, co wydarzyło się za kulisami.Najpierw jeden z reporterów Canal+, Adam Zakrzewski, podał […]
20.03.2023
Weszło
19.03.2023

Fajnie, że Lech opanował sztukę łączenia ligi z pucharami

Jeśli ktoś jeszcze miał jakieś wątpliwości, czy Lech Poznań potrafi łączyć grę w europejskich pucharach z Ekstraklasą, dziś dostał kolejny mięsisty argument. Powiedzmy sobie szczerze: Lech jest dobry w te klocki. Owszem, wiosną przydarzyły mu się porażki z Zagłębiem Lubin i Śląskiem Wrocław, ale dziś możemy traktować je jako pojedyncze wypadki przy pracy. Ostatnie tygodnie mistrza Polski są niemal wzorowe.Rozprawić się z Djurgardens IF i przejść do ćwierćfinału Ligi […]
19.03.2023
Ekstraklasa
19.03.2023

Czego Miedź szuka w Ekstraklasie? Na pewno nie utrzymania

Uwaga, uwaga, mamy dla was pytanie z gatunku tych egzystencjalnych – czego szuka Miedź w Ekstraklasie? Zastanawialiśmy się nad tym oglądając dzisiejszy mecz beniaminka z Piastem i z każdą kolejną minutą wykruszały się nasze hipotezy. Dobrnęliśmy więc do momentu, gdy – stan na godzinę 17:55 w niedzielę – mamy wyłącznie jedną teorię. Otóż Miedź szuka w Ekstraklasie spadku. Albo inaczej – może szuka też czegoś innego (ale się z tym […]
19.03.2023
Weszło
19.03.2023

Lechia powoli i dostojnie, czyli tempem Malocy, zmierza do I ligi

Jeżeli jesteś drużyną, która gra o utrzymanie, to na boisku powinno się palić, kości powinny trzeszczeć, a zawodnicy powinni walczyć do upadłego w każdej akcji. Lechia pokazała dziś z Wartą coś zupełnie innego. Jeden upadek miał jednak miejsce. Kajetan Szmyt tak wkręcił w ziemię Mario Malocę, że ten potknął się o własne nogi i akcja skończyła się golem poznaniaków.Trener Marcin Kaczmarek i napastnik gdańszczan Łukasz Zwoliński mówili przed meczem w Grodzisku […]
19.03.2023
Liczba komentarzy: 28
Subscribe
Powiadom o
guest

28 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
obcy język polski
obcy język polski
3 dni temu

Narzędnik: pasjonatem a nie pasjonatą. PS. Nigdy nie jest za późno na naukę języka nawet tak trudnego jak polski.

misio
misio
3 dni temu

Myliliśmy się co do jego osoby nazywając go pieszczotliwie 'wuefistą”, a zrobił mega dobrą robotę, zwolniony bo nie pozwalał menedżerom mieszać w składzie, teraz trochę tworzy historię z tym bezrobociem bo klub mu płaci jeszcze do czerwca, to po co się sprężać

Chuj
Chuj
3 dni temu
Reply to  misio

Robił taką mega dobrą robotę że przyszedł łysy cycu który był uważany za wuefistę i trenerskiego melepetę, a robi zbliżone wyniki. Gdyby Banasik był takim trenerskim geniuszem to by z tym Radomiakiem robił dużo lepsze wyniki, bo jak widać po obecnym sezonie ze słabym trenerem potencjał mają spokojnie na podium.

misio
misio
3 dni temu
Reply to  Chuj

Łysy Cycu to ma 6 punktów do strefy spadkowej

Chuj
Chuj
3 dni temu
Reply to  misio

Po pierwsze to 7, po drugie to 7 punktów ma też do miejsca premiowanego LKE, a po trzecie to kwestia 2 ostatnich meczów która może się szybko zmienić, bo 2 kolejki temu miał ledwie 4 punkty straty do Lecha, Widzewa i Pogoni.
Jeśli to ma być różnica między słabym trenerem, a trenerem robiącym „mega dobrą robotę” to sorry ale ta różnica jest minimalna.

misio
misio
3 dni temu
Reply to  Chuj

Niestety układ gier mamy bardzo niekorzystny

boli mnie wielki Rakuf
boli mnie wielki Rakuf
3 dni temu
Reply to  Szymon Janczyk

Zgoda.
Banasik dobry trener. Cycu – trenuje tylko dlatego że kiedyś grał w kadrze i go znają. Coś jak np trener Stolarczyk albo Bogdan Zając

Chuj
Chuj
3 dni temu
Reply to  Szymon Janczyk

Na poziomie ekstraklasy nie ma przepaści, przypomnę że sami przed sezonem wieszczyliście że bez Banasika będzie kompromitacja i spadek z hukiem z ligi, a Cycu ich utrzymuje w górnej połowie tabeli z całkiem niezłymi perspektywami. Przed sezonem to byście się pukali po czołach gdyby wam ktoś powiedział że Radomiak po 24 meczach będzie na 9 miejscu z 7 punktami straty do 4 miejsca dającego LKE.

Lewandowski też z Termalicą awansował jednak do Ekstraklasy, w tym samym sezonie z resztą tracąc tylko 3 punkty do Radomiaka, tyle że w Niecieczy miał gorszy skład i gorzej mu poszło już po awansie.

Zobaczymy jak Banasik dalej sobie będzie radził, bo na razie tego wyraźnego przewyższania nie widzę, ani tabela tego nie oddaje.

ANDRZEJ
ANDRZEJ
2 dni temu
Reply to  Chuj

Niezłą masz ksywę !

Jan
Jan
3 dni temu
Reply to  Szymon Janczyk

Sam w wywiadzie mówiłeś, by oddzielić osiągnięcia z niższych lig grubą kreską. Wiadomo, że komentującemu chodziło tylko o Ekstraklase. Utrzymanie po jednej rundzie nie jest takie istotne. Fajne osiągnięcie, ale jak punkty będą podobne po tej samej ilości kolejek, to jakie ma to znaczenie? Z tym pierwszoligowym składem to też bym nie przesadzał. Wielu z tych zawodników gra dziś na wysokim poziomie. Kaput w Piaście, Angielski w Sivassporze, Kochalski w Stali, Majchrowicz…w Pafos, Rossi, Cichocki, Abram, Jakubik, Nascimento, Leandro i Nowakowski dalej w składzie, Kozak był niezłym grajkiem i Podoliński dopiero co w Zagłębiu grał. Jedynie co to pokazuje, to że ówczesny skład Radomiaka wystawał poziomem poza 1 lige. Potem trener dostał kilka fajnych transferów w postaci Goncalo, Cele, Machado i Mauridesa. Maurides w St. Pauli, Cele i Machado dalej z nami, tylko Goncalo poszedł do mniej prestiżowego klubu, ale on też był solidny. Oczywiście największą bolączką Banasika był brak prawego obrońcy z prawdziwego zdarzenia, ale i tak mam wrażenie, że najgorszy mecz z udziałem Matosa przypadł w sparingu z Legią, a nie w żadnym z meczy ligowych. Z drugiej strony tę lukę w obronie na pewno rekompensował stos karnych i sezon życia Leandro. Banasik to dobry trener, ale sam przyznał, że zazwyczaj grali na wrzutki. I tak też to przede wszystkim pamiętam. Nie wiem, więc gdzie tu jakiś wyraźny styl. Na wiosnę zaczął wprowadzać złą atmosferę, widać że nie miał zbytnio pomysłu jak wyjść z kryzysu i wyszło jak wyszło. Dla mnie wielkiego skandalu w decyzji władz Radomiaka nie było, aczkolwiek sam wolałbym żeby Banasik dokończył tamten sezon. Może po kilku następnych porażkach ludzie nie patrzyliby dziś na niego przez różowe okulary.

PS: Nadal pamiętam przewijające się komentarze na FB o zwolnieniu Banasika, gdy byliśmy w kryzysie. Pewnie ci sami ludzie piszą dziś „cycu out”. Jak mamy zmieniać trenera, to chyba lepiej już postawić na świeżą krew, niż liczyć na bajkowy powrót vide Ojrzyński w Koronie.

mis
mis
3 dni temu
Reply to  Chuj

Łysy narazie ma zbliżone wyniki końcówki Banasika. Banasik zrobił 2 awansy. kolosalna różnica

Jak tu pięknie
Jak tu pięknie
3 dni temu
Reply to  Chuj

Pojebało?
Po 24 kolejce za Banasika – 5. miejsce, 39 punktów, 5 porażek, bramki +7
Po 24 kolejce za Cyca – 9. miejsce, 32 punkty, 10 porażek, bramki -1

A do tego Cycu dostał lepsze transfery.

Rrr1910
Rrr1910
3 dni temu
Reply to  misio

Zwolniony z innego powodu ! Ale ze względu na szacunek jakim dążę trenera. Nie napiszę o co chodzi… myślę że trener miał by teraz większe pole do popisu. Bo dużo się poprawiło w klubie! Na co zresztą naciskał sam trener Banasik…. Stadion będzie skończony, boiska treningowe o niebo lepsze! Akademia rosnie w oczach ! A to tylko w nie całe dwa sezony ! Banasik dał impuls który wszystko zaczął! Nie omijając prezesów którzy go zatrudnili i są ojcami tego co się teraz dzieję. Dziękuję trenerze! I życzę powodzenia.

badziewiak
badziewiak(@badziewiak)
3 dni temu

Koszmar dla skarbnika klubu, to wywalenie trenera, który akurat sobie chce dłużej odpocząć:)

Cieciu_Rabarbar
Cieciu_Rabarbar
3 dni temu

A ja typa nie lubie z racji tego, co zrobił w Pogoni Siedlce. Najpierw zostawił Pogoń dla Sosnowca, wyjebali go to Pogoń go znowu przyjęła a później przed barażami na utrzymanie w I lidze znowu spierdolił, tym razem do Radomia

Spuszczanko
Spuszczanko
3 dni temu

Facet jako trener nic nie osiągnął, a cyklicznie kreowany przez Weszlackich pacanów na trenerskiego debeściaka. Jakiś czas temu, podobne spuszczanko było nad Magierą, potem Stolarczykiem, ostatnio Djurdjevicem. Gdzie trnersko jest Podoliński, Rumak i Ulatowski, którzy swego czasu też byli obiektami tego typu spuszczanka?

Pjedro
Pjedro
3 dni temu
Reply to  Spuszczanko

Awans praktycznie z roku na rok z przeciętnym Radomiakiem z 2 ligi do ekstrakalsy to żadne osiągniecie? xD

ANDRZEJ
ANDRZEJ
2 dni temu
Reply to  Spuszczanko

Podoliński to trener teoretyk !!!

ŁĄCZY NAS SITWA
ŁĄCZY NAS SITWA
3 dni temu

„Być może to kwestia zachłyśnięcia się sukcesem. O ile pan przyzna, że coś takiego wystąpiło.

Wystąpiło, nie ma co ukrywać. Prawda jest taka, że było aż za dobrze.”

Jakim sukcesem? wygrali puchar? wygrali lige? coś mnie ominęło? jaki sukces osiągnął trener Banasik?

Strzelec Jędrzejowski
Strzelec Jędrzejowski
3 dni temu

Awansował z Radomiakiem z drugiej ligi do ekstraklasy. I ten powrót na najwyższy szczebel rozgrywek nastąpił w Radomiu po ponad trzydziestu latach. To nie sukces?

Załamka
Załamka
3 dni temu

Coś takiego postrzegane jako sukces, dobitnie świadczy w jakiej czarnej dupie na tle Europy są polscy trenerzy.

Bartek
Bartek
3 dni temu

Chłop spadł z Siedlacami, tego już nie powie

Wojtek
Wojtek
3 dni temu

„Największy splendor spadł na trenera, nie na nas”. Nigdy nie zapomnę tego zdania. Banasik nie jest idealny, ale swoją robotę wykonuje dobrze. Idź Darku do Zabrza, może Mielca lub Płocka, pokaż co potrafisz z kolejną drużyną.

Gomother
Gomother
3 dni temu

Oj, nikt nie chce Darusia ? Lekka promocja widzę trenera tysiąclecia mazowieckich ziem. PS. Języków to się uczy w szkole

Jak tu pięknie
Jak tu pięknie
3 dni temu
Reply to  Gomother

Ponieważ ewidentnie jesteś debilem, to tylko cię uświadomię, że gdy Banasik chodził do szkoły, to uczono tam tylko jednego języka obcego – ruskiego.

xyz1
xyz1
3 dni temu

Byłem na szkoleniu tego Trenera i miałem o nim kiepskie zdanie. Ale po zajeciach uważam za zupełnie normalnego faceta. Proste środki to działa w piłce, a o tym nie było mowy. Nie ma co utrudniać, wyszukiwać niewiadomo jakich rozwiązań. Gadać, tworzyć nowomowe w czym brylują trenerki z narodowego modelu gry. A to, że siedzi i odpoczywa, bo Radomiak płaci kase? Prawidłowo stempniewki i ten drugi kretacz gilewski niech becelują!!!

lol
lol
3 dni temu

Panie Banasik, po chuj dorabiać taką górnolotną teorie do tego co się wydarzyło?