Reklama

Jesienią bez klubu? Jeśli masz dobre CV, zapraszamy do Polski

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

22 stycznia 2023, 15:33 • 8 min czytania 23 komentarzy

Niedawno pisaliśmy, że zmieniła się charakterystyka Hiszpanów trafiających do Polski. Znacznie częściej są to już piłkarze z lepszym CV i większą renomą, a przy tym wcale nie znajdują się na ostatniej prostej w swojej karierze, więc nie przychodzą do nas odcinać kuponów. W tym temacie warto wyodrębnić jeszcze jeden wątek i bliżej mu się przyjrzeć: polskie kluby znów szerzej otwierają się na zawodników, którzy przez dłuższy czas pozostawali bez zatrudnienia.

Jesienią bez klubu? Jeśli masz dobre CV, zapraszamy do Polski

Przez pojęcie „dłuższy czas” rozumiemy co najmniej jedną rundę, ale w niektórych przypadkach faktyczny okres bez gry jest dłuższy.

Jeszcze 10-12 lat temu testowanie obcokrajowców w naszych klubach było normą. Często chodziło jednak o totalnych anonimów, którzy ledwo co mieli swój profil na Transfermarkcie, a bywało, że i nawet tego brakowało. W najzabawniejszych przypadkach starano się ukryć tożsamość zawodników, żeby zawczasu nie denerwować kibiców.

Hiszpan z trzeciej ligi? Coraz rzadziej do Ekstraklasy. „Zatarły się różnice finansowe”

Potem coś zaczęło się zmieniać. Kluby powoli doceniały wreszcie wartość skautingu i pogłębionej analizy, a trenerzy coraz częściej zamiast sprawdzać piłkarza z ciekawą przeszłością, tyle że dość odległą, woleli kogoś z trochę niższej półki, ale przynajmniej grającego na bieżąco i gotowego do natychmiastowej walki o miejsce w składzie. Po prostu zweryfikowanego za ostatni okres.

Reklama

Pół roku bez klubu, ale z dobrym CV? Zapraszamy

Teraz znów nastąpiła pewna zmiana w podejściu, którą trudno uznać za zupełny zbieg okoliczności. W trwającym okienku wyjątkowo mocno nasila się trend do zatrudniania lub przynajmniej testowania obcokrajowców z ciekawą i przeważnie dość nieodległą przeszłością, którzy jednak w ostatnich miesiącach albo nie mieli klubu, albo nawet go mając praktycznie w ogóle nie grali. Krótko mówiąc, są do odbudowy, ale w odniesieniu do ich lepszych lat, rokują naprawdę zachęcająco.

Najlepiej widać to rzecz jasna po zawodnikach z Półwyspu Iberyjskiego. Tej zimy do Polski przyszło już pięciu (!) piłkarzy, którzy jeszcze w zeszłym sezonie biegali po boiskach Segunda Division. Byli więc na poziomie do niedawna traktowanym u nas jako dość ekskluzywny, nawet w kontekście Ekstraklasy.

Oczywiście wielką rolę odgrywa tutaj osoba Kiko Ramireza. Wykorzystując swoje kontakty jest on w stanie przyciągnąć do Wisły Kraków zawodników, którzy w normalnych okolicznościach raczej by się na nią nie zdecydowali. Z drugiej strony, nie przesądzamy, bo przecież Angel Rodado kilka miesięcy temu zjawił się na Reymonta prosto z drugoligowego UD Ibiza, a o powrocie Kiko nikt wówczas nie myślał.

Kiko Ramirez: Za kilka lat Wisła Kraków będzie przykładem [WYWIAD]

W każdym razie, Ramirez działa prężnie. W styczniu ściągnął już trzech swoich rodaków. Każdy ma takie papiery, że kibice większości klubów Ekstraklasy nie kręciliby nosem.

Alex Mula (rocznik 1996)

Reklama
  • 33 mecze w ostatnim sezonie Segunda Division – 18 dla Fuenlabrady, 15 dla Alcorcon (łącznie 1853 minuty) – 1 gol, 3 asysty
  • w CV 11 meczów w Primera Division oraz 113 meczów, 10 goli i 9 asyst w Segunda Division

David Junca (rocznik 1993)

  • 25 meczów (1034 minuty), 1 gol i 1 asysta dla Girony w ostatnim sezonie Segunda Division
  • w CV 79 meczów i 11 asyst w Primera Division oraz 85 meczów, 3 gole i 8 asyst w Segunda Division

Tachi (rocznik 1997)

  • w ostatnim sezonie 5 meczów w Primera Division dla Alaves (237 minut) i 11 meczów w Segunda Division dla Fuenlabrady (680 minut)
  • łącznie 23 mecze w Primera Division, 11 w Segunda Division oraz 57  i 3 gole w Segunda B

Gość, który jeszcze rok temu wystąpił w La Liga przychodzi do I ligi? Jeszcze niedawno absolutnie nie do pomyślenia, nawet przy mocnych kontaktach.

W zeszłym sezonie La Liga2, jesienią dwa miesiące testów w Polsce

Nie tylko Wisła zdecydowała się zimą na podobne ruchy. Radomiak Radom od końcówki października (!) testował 26-letniego Berto Cayargę i w końcu 3 stycznia ogłosił jego zatrudnienie. Piłkarz ten już latem znajdował się na celowniku, ale wtedy jeszcze nie udało się porozumieć i postawiono na Lisandro Semedo, który jak na razie jest dużym rozczarowaniem.

Cayarga w sezonie 2021/22 rozegrał dla Cartageny 36 meczów w drugiej lidze hiszpańskiej (1700 minut), strzelił dwa gole i zaliczył jedną asystę. Sezon wcześniej na tym samym szczeblu także był podstawowym zawodnikiem tej drużyny. I ktoś taki zaraz potem przez dwa miesiące walczy o kontrakt w ekstraklasowym średniaku! Znak czasów.

Korona Kielce z kolei zapewniła sobie usługi 31-letniego skrzydłowego Nono, który jesienią był bezrobotny, ale sześć wcześniejszych sezonów spędził w La Liga2 i najczęściej grał regularnie, choć akurat sezon poprzedzający wyprawę do Polski był w tym kontekście najsłabszy. Plusem jest to, że ze złocisto-krwistymi związał się już na początku grudnia, więc przepracował pełny okres przygotowawczy.

Nono

  • w ostatnim sezonie 22 mecze (753 minuty), 2 gole, 1 asysta dla UD Ibiza w Segunda Division
  • w CV 193 mecze w Segunda Division, 13 goli, 12 asyst

W tym okienku do Ekstraklasy trafili też Aurelien Nguiamba (Jagiellonia Białystok) czy znany z Górnika Zabrze Giannis Masouras (Miedź Legnica). Ten pierwszy został wypożyczony ze Spezii, w której przez półtora roku ledwie trzy razy wystąpił w Serie A, ale w „Jadze” zapewniają, że francuski pomocnik z miejsca jest gotowy do gry. Masouras jesienią był bez klubu, jednak podobnie jak w kilku wyżej omawianych przypadkach, z nowym zespołem trenował już w grudniu, dlatego powinien być dobrze przygotowany.

Aurelien Nguiamba ze Spezii do Jagiellonii. Thiago Motta coś w nim widział

I to kolejny czynnik odróżniający obecne transfery od tych z przeszłości. Nawet jeśli ci zawodnicy przez jakiś czas byli bezrobotni, przeważnie przychodzili odpowiednio wcześnie, żeby odbudowywania formy nie zaczynać dopiero wraz z pierwszym meczem rundy wiosennej.

Idźmy dalej. Potwierdzenie angażu Christosa Donisa w Radomiaku należy traktować jako formalność. Przybył do Radomia po świątecznej przerwie, zaliczył pełny obóz w Turcji, pokazał się w sparingach i zyskał akceptację sztabu szkoleniowego. Przerwa w grze Greka jest o wiele dłuższa i wynosi ponad półtora roku, jednak skoro przeszedł pozytywną weryfikację, to musiał coś sobą prezentować. A patrząc na jego wcześniejsze losy, przypadkowym grajkiem być nie może – uzbierał 137 meczów dla Panathinaikosu. Co prawda część wtedy, gdy miał swojego ojca za trenera, ale nadal nie mówimy o CV, które jest codziennością w Ekstraklasie.

Poprzeczka dla testowanych coraz wyżej

Piszemy ciągle o tych, którzy zostali zatrudnieni, a przecież wielu poprzestających na testach także nie urwało się z choinki.

Alex Soares: w ostatnim sezonie grecka ekstraklasa (20 meczów dla Volos), wcześniej 149 meczów na najwyższym szczeblu w Portugalii (4 gole, 11 asyst).

Odrzucony przez Radomiaka.

Alex Lopez: w ostatnim sezonie 35 meczów w Segunda Division dla Mirandes (1 gol, 2 asysty), łącznie 4 mecze w La Liga i 75 w La Liga2.

Odrzucony przez Miedź Legnica.

Nano Mesa: w ostatnim sezonie 23 mecze i 2 gole dla Saragossy w Segunda Division, łącznie 16 spotkań i 1 bramka w La Liga oraz 163 mecze, 27 goli i 9 asyst w Segunda Division.

Odrzucony przez Zagłębie Lubin. Tutaj akurat trudno się dziwić, patrząc na jego wyraźnie zaokrąglony brzuch w trakcie jedynego sparingu, w którym dostał szansę (wszedł w przerwie, zszedł 25 minut później).

Pogoń Szczecin ciągle ma nadzieję, że uda się sprowadzić Edgara Ie, który jeszcze jesienią 2021 wymiatał w Trabzonsporze, a potem leczył kontuzję. Do Zagłębia, według informacji Tomasza Włodarczyka, na bramkę lada chwila ma przyjść Sokratis Dioudis. 29-latek w samym Panathinaikosie wystąpił 125 razy (jesienią „oczywiście” ani razu), a pograł też sporo w Arisie Saloniki i Panioniosie.

Atrakcyjność Polski wzrosła

Wszyscy ci piłkarze ostatnich miesięcy nie zaliczą do udanych, ale niewiele wcześniej grali na co najmniej niezłym poziomie. Dziś są dostępni nawet dla słabszych klubów Ekstraklasy. To nowość.

Z czego ona wynika? Powodów znajdziemy kilka.

Po pierwsze – kryzys finansowy po koronawirusie niektóre ligi odczuły mocniej niż nasza, również sama Segunda Divison. Część zawodników, która wcześniej odchodziła z niej na przykład do Grecji, Rumunii, Bułgarii czy na Cypr, teraz idzie tam mniej chętnie, zwłaszcza że tamtejsze rynki nigdy nie były w pełni przewidywalne.

Po drugie – polskie kluby w większości mają coraz lepszy skauting, a różne platformy umożliwiają coraz dokładniejsze prześwietlenie zawodnika przed ewentualnym zaproszeniem na testy czy rozpoczęciem rozmów. Dzięki temu chętniej daje się komuś szansę na pokazanie się, dobrze wiedząc, na co go stać, gdy nie tak dawno znajdował się w formie.

Po trzecie – przybywa przypadków pokazujących, że można się w Polsce bardzo dobrze wypromować. Carlitos czy Jesus Jimenez w życiu nie zapracowaliby na lukratywne kontrakty w MLS czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdyby pozostali w Segunda B. Ivi Lopez nigdy nie walczyłby o wyższe cele grając nadal w Hiszpanii. I tak dalej. Do tego dochodzi zachęcająca otoczka wokół całej ligi, co zawsze stanowi dodatkowy atut.

*

Coraz więcej dobrych piłkarzy z zagranicy staje się dostępnych dla coraz szerszego grona polskich klubów. Nadal są to zawodnicy, którzy aktualnie nie znajdują się w szczycie swoich karier, ale kryzysowe okresy raczej nie dotyczą już lat, tylko miesięcy, a ich średnia wieku zaczyna się obniżać. Nasze kluby nie muszą już szukać okazji wśród 30-kilkulatków, na co akurat nigdy nie miały większej ochoty.

Ci, którzy mądrze wykorzystają nowe okoliczności, mają wiele do wygrania w najbliższym czasie. A nam może przybyć nazwisk, których będziemy ciekawi jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Komentarze

23 komentarzy

Loading...