Kiedy polskie siatkarki wygrały pierwszego seta z mistrzyniami świata z Serbii, kibice zgromadzeni w Arenie Gliwice oraz przed telewizorami mogli uwierzyć, że Biało-Czerwone stać na sprawienie sensacji. Gdy w drugiej partii, w której Polki długo nie miały nic do powiedzenia, nasze reprezentantki dogoniły rywalki na 2 punkty, wciąż można było pomyśleć, że ten mecz jeszcze nie jest stracony. Z kolei kiedy sobie tylko znanym sposobem doprowadziły do tie-breaka, w którym Magdalena Stysiak dwoiła się i troiła by wyrwać rywalkom półfinał… cholera, to naprawdę mogło się udać.

Niestety, dzisiejszy ćwierćfinał zapisze się w annałach polskiej siatkówki jako jedna z pięknych porażek. Podopieczne Stefano Lavariniego przegrały mecz 2:3 w setach i zakończyły swój udział w mistrzostwach świata na ćwierćfinale imprezy. To wciąż świetny wynik, pokazujący że praca włoskiego szkoleniowca przynosi efekty. Do zwycięstw z tak klasowymi rywalkami jak Serbia, Polsce brakuje przede wszystkim ogrania na takim poziomie. Ale to przyjdzie z czasem. Przynajmniej mamy taką nadzieję.
ZWYCIĘSTWO, KTÓRE MOGŁO SMAKOWAĆ LEPIEJ
Podkreślmy to na wstępie – Polki już znakomicie zaprezentowały się podczas tegorocznych mistrzostw świata. Ćwierćfinał turnieju to wymarzony wynik, który chyba każdy kibic przed startem zawodów wziąłby w ciemno. Miejsce w pierwszej ósemce na siatkarskim mundialu pań to najlepszy rezultat reprezentacji Polski od sześćdziesięciu lat.
Przypomnijmy, że po awansie z czwartego miejsca w grupie B, Polki musiały oglądać się na poczynania rywalek, by myśleć o grze w fazie play-off. W końcu w momencie startu zmagań w drugiej fazie turnieju, Polska zajmowała szóste miejsce w grupie F. Sami przewidywaliśmy, że siatkarki znad Wisły stać na awans, pod warunkiem że wygrają dwa mecze oraz zdobędą sześć punktów.
I taki wynik rzeczywiście dałby ćwierćfinał. Jednak Polki wykonały jeszcze lepszą robotę i wywalczyły awans w świetnym stylu. W grupie F wygrały aż trzy spotkania, w tym z reprezentacją Stanów Zjednoczonych! Owszem, można mówić że mistrzynie olimpijskie z Tokio nieco przebudowały swój skład, a ich forma na MŚ jest daleka od ideału. Lecz porównując potencjał obu ekip, wygrana Polski w stosunku 3:0 może uchodzić za jeden z najbardziej sensacyjnych wyników turnieju.
Następnie reprezentacja Polski zwyciężyła 3:2 zarówno z Kanadą, jak i Niemcami. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Z tego względu szkoda, że nie udało się ograć za trzy oczka reprezentacji prowadzonej przez Vitala Heynena. Polki zaczynały swój mecz z Niemkami wtedy, kiedy swoje spotkanie kończyły Kanada i Dominikana. Zawodniczki z Kraju Klonowego Liścia pokonały Dominikanę, stąd Biało-Czerwone były już pewne awansu do ćwierćfinału. Ale nie znaczy to, że grały o nic. Wygrana 3:0 lub 3:1 uplasowałaby Polskę na trzecim miejscu w grupie. To z kolei oznaczałoby, w ćwierćfinale nasze siatkarki trafiłyby na zawodniczki z USA, które przecież wcześniej już pokonały. A tak trafiły na najmocniejszą – zaraz obok Włoch – ekipę mistrzostw. Polki grały z Serbią w pierwszym meczu grupy F. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:0 dla drużyny z Bałkanów.
Zostawmy już ten idiotyczny pomysł, by drużyny które właśnie grały ze sobą w grupach, spotykały się ponownie w ćwierćfinałach, a następnie w półfinałach. Reprezentacja Polski wychodziła dziś na mecz, będąc totalnym underdogiem. Przegrana Serbii, w szeregach której grała Tijana Bosković, obecnie jedna z najlepszych siatkarek na świecie, byłaby ogromną sensacją. Kiedy w tekście zapowiadającym dzisiejszy mecz zapytaliśmy o serbską atakującą Milenę Sadurek, brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2009 roku odpowiedziała nam w ten sposób:
– Nie wiem, jak można zatrzymać rozpędzony pociąg (śmiech). Kiedyś mój trener klubowy przed meczem Ligi Mistrzów powiedział mi o Kubance, która grała we Włoszech, Taismary Agüero: „ona atakuje po prostej, przekątnej i kiwa. Jak będzie w formie, to trudno”. Bosković zatem zrobi we wtorek swoje. Ważna będzie gra blok-obrona, ale to jest jedna z najlepszych atakujących na świecie. Może zaatakować tak mocno, że nie będzie sposobu utrzymać piłki w grze. W tej sytuacji będzie trzeba próbować odrzucić Serbki zagrywką, żeby grały na wysokiej piłce. I potem starać się ustawić na nie jak najlepszy blok – mówiła Sadurek.
BOSKOVIĆ TEŻ JEST CZŁOWIEKIEM
Selekcjoner Stefano Lavarini wystawił na dzisiejszy mecz najmocniejszy skład. Na pozycji środkowych zagrały Agnieszka Korneluk i Kamila Witkowska. Duet przyjmujących utworzyły Olivia Różański i Zuzanna Górecka. Za rozegranie odpowiadała Joanna Wołosz, na pozycji atakującej zagrała Magdalena Stysiak, zaś na libero Maria Stenzel.
Polki nieźle weszły w mecz. W oczy rzucało się przede wszystkim to, nasze reprezentantki nie opierały się tylko na jednym schemacie ataku. Oczywiście najwięcej piłek Wołosz posyłała do Stysiak, lecz kapitan polskiej drużyny równie ochoczo adresowała zagrania do Różański. A 25-letnia przyjmująca na początku grała na bardzo wysokiej skuteczności. To mogło cieszyć, gdyż Olivia w poprzednich meczach potrafiła powoli się rozkręcać. Tym razem jej koncentracja – jak i całego zespołu – od początku stała na wysokim poziomie.
Jednak po drugiej stronie Serbki, prowadzone przez Daniele Santarellego, również miały kim straszyć. Spore zamieszanie w polskich szeregach robiły zagrania Brankicy Mihajlović. Ale zgodnie z przewidywaniami, główną bronią serbskiego zespołu była Bosković. Największa gwiazda serbskiej drużyny generalnie była skuteczna i grała dobre zawody. Jednak trudno było wymagać od niej stuprocentowej skuteczności. A każdy błąd liderki rywalek niesamowicie napędzał polską drużynę. Udowadniał, że nawet tak wybitna siatkarka jest tylko człowiekiem. I dobrą organizacją gry można ograć jej zespół.
Tak było w końcówce, kiedy Serbki nie najlepiej poradziły sobie z przyjęciem i Bosković, która otrzymała piłkę za plecy, nie mogła z niej nic wskórać. Po chwili kolejną piłkę Serbka posłała w aut, a przy następnej została zablokowana przez wprowadzoną Witkowską. Zatem na trzy piłki posłane do jednej z najlepszej siatkarek świata, Serbki nie uzyskały ani jednego punktu. Dzięki temu Polki wyszły na prowadzenie, a partię zamknęły genialną grą blokiem. Tym sposobem Polska niespodziewanie wygrała pierwszego seta 25:21!
NAJWIĘKSZY PROBLEM POLEK – NIERÓWNA GRA
Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że siatkówka jest sportem, w którym set setowi nierówny. W końcu tu, nawet po najgorszym oklepie w pierwszej partii, w następnej zaczynasz od 0:0 i masz szansę się odegrać. Oczywiście, najlepsze zespoły nawet w takiej sytuacji potrafią dalej kontrolować mecz, nie schodząc poniżej pewnego poziomu. Niestety, to chyba jeden z największych mankamentów reprezentacji Polski. Nasze siatkarki potrafią zagrać świetnego seta, po czym w kolejnym mogą przypominać zbieraninę, która pierwszy raz na boisku spotkała się ze sobą jakieś piętnaście minut temu. Nagle dopada je totalny brak zrozumienia, koncepcji, a pojedyncze zrywy kolejnych siatkarek kończą się punktami dla rywalek.
Przykłady? Proszę bardzo, Polki wygrały pierwszego seta z Niemcami, po czym w drugim dostały 20:25. I jak gdyby nigdy nic trzeciego wygrały do 18. Mecz z Kanadą? Pierwszy set Polska wygrywa na luzie, trzymając kilka punktów przewagi. W kolejnych dwóch dostaje do 19 i 16. Z Turcją było podobnie. Z Dominikaną i Chorwacją również.
Tak było też tym razem. Set jeszcze dobrze się nie rozpoczął, a Serbia już wygrywała 7:2. Mistrzynie świata od początku do niemalże samego końca kontrolowały sytuację na boisku. Ale właśnie – pocieszające było to, że w poczynaniach rywalek reprezentacji Polski widać było sporo nerwów. Jakkolwiek wyświechtane by nie było to powiedzenie, to one musiały wygrać, a Biało-Czerwone tylko mogły. W ten sposób Polki, które przegrywały już siedmioma punktami, ponownie zaczęły grać bez presji i zbliżyły się do rywalek na dwa punkty.
W decydującym momencie challenge dał prowadzenie Serbii na 24:21. Wstępnie wydawało się, że piłka przebita przez Polki znalazła się w boisku przeciwniczek. I być może tak było, lecz wcześniej Wołosz wpadła w siatkę. Seta skutecznym atakiem zakończyła Bosković. Trzeba jednak było zauważyć, że przez długi czas ta partia wyglądała w wykonaniu Polski tragicznie, a i tak potrafiły one nawiązać walkę z rywalkami. Zwłaszcza, że Mihajlović, która w pierwszej partii grała nieźle, w drugiej, paradoksalnie wygranej przez Serbię, znacznie obniżyła swoje loty. Niestety, po drugiej stronie siatki to samo uczyniła Stysiak, której skuteczność ataku spadła z 58 na zaledwie 27 procent. A bez dobrej gry naszej atakującej ani rusz.
Jednak generalnie koniec drugiego seta mógł napawać optymizmem kibiców zgromadzonych w Arenie Gliwice. Tak jak początek trzeciej partii, który był bardzo wyrównany. Biało-Czerwone były w dobrej sytuacji przez większą część tego seta. W końcu Serbki pokazały, że w decydujących momentach i one nie trzymają ciśnienia, a wynik wskazywał remis po 18 punktów.
Niestety, wtedy okazało się, że Polki też odczuwają wagę spotkania. Nasze siatkarki od tego momentu zaczęły popełniać serię wręcz niewytłumaczalnych błędów. Do niezłej gry powróciła wprawdzie Magda Stysiak, lecz generalnie nasze ataki ponownie były rwane. Zuzanna Górecka skończyła ledwie jedną na pięć piłek. Weronika Szlagowska, która zaliczyła świetne wejście w pierwszym secie, na tym etapie meczu była już rozszyfrowana przez rywalki. Olivia Różański? Niestety, jej gra poleciała na łeb na szyję. Środek, o którym Joanna Wołosz często zapominała, zdawał się nie funkcjonować. Serbia umiejętnie wykorzystała naszą nieporadność w ataku. Wszak w ofensywie rywalki wciąż dysponowały Bosković, która zakończyła tego seta. Serbki wygrały 25:19.
POLKI MOGŁY OSZUKAĆ PRZEZNACZENIE
Do czwartej partii trudno było podchodzić z przesadnym optymizmem. W końcu nawet jeżeli wynik był na styku i dawał jakąś nadzieję na tie-breaka, to przecież widzieliśmy już podobne momenty w meczu. Wiecie, przesadne napalanie się na to, że Biało-Czerwone w decydujących momentach okażą się lepsze od swoich przeciwniczek, było trochę jak nabieranie się na tę samą sztuczkę ulicznego kuglarza, zachęcającego do kolejnej uczciwej gry w trzy karty.
Serbia ponownie zdawała się mieć wszystko pod kontrolą, miała wyraźną przewagę. I ponownie, tak jak w drugiej partii, już wydawało się że siatkarki z Bałkanów zamkną seta. A co za tym idzie, cały mecz. Wtedy, w końcówce spotkania trener Lavarini wprowadził na boisko Klaudię Alagierską-Szczepaniak. A środkowa dała znakomitą zmianę, poprawiając naszą jakość na zagrywce. Jednak mając w pamięci to, że Serbki dowiozły wynik w drugiej partii, a Polki w trzeciej się spaliły psychicznie – cóż, nie wyglądało to dobrze. Nawet, kiedy gra toczyła się na przewagi i Polska wygrywała, gdzieś w głowie krążyła myśl, że to nic pewnego.
Wówczas o dodatkowe emocje zadbała Mihajlović, grająca bardzo nierówne zawody. Serbska przyjmująca popełniła wręcz szkolny błąd i wpakowała piłkę w siatkę. W ten sposób Polki dokonały niemożliwego. Przegrywały już 19:23, a mimo wszystko potrafiły odwrócić losy czwartego seta i doprowadzić do tie-breaka.
Tam mogło się już zdarzyć wszystko. Serio, przewidzenie wyniku tej rywalizacji było wróżeniem z fusów. W końcu obie reprezentacje potrafiły się pokazać z dobrej i złej strony. I obie miały w ataku wielkie liderki. Polska – Magdę Stysiak. Serbia – Tijanę Bosković.
To był prawdziwy pojedynek gigantek, w którym obie atakujące postanowiły wziąć na siebie ciężar zdobywania punktów. Ależ się to oglądało! Kiedy Stysiak atakowała skutecznie kiwką z lewego skrzydła, to Boskowić odpowiedziała mocną piłką z prawej strony. Serbka przebiła się przez blok? No to liderka Polek dobrze odnalazła się przy siatce. Zawodniczka z Bałkanów popisała się mocną zagrywką? Odpowiedź Magdy była piorunująca – zaserwowała asa na 13:12. Nawet kiedy Magda się pomyliła i doprowadziła do piłki meczowej, to w następnej akcji naprawiła swój błąd, dając wyrównanie po 14. To był jej wielki mecz.
Mecz, który Polki ostatecznie przegrały. Przy drugiej piłce meczowej dały się zaskoczyć lekkiej zagrywce Jovany Stevanovic, która wylądowała na polskiej stronie boiska.
Wielka szkoda tego spotkania. Bo choć nikomu przed meczem nie przeszłoby to przez gardło – Serbia była dziś do pyknięcia. Reprezentacja Polski siatkarek pokazała kawał dobrej siatkówki. Jej główny problem polegał jednak na tym, że to wciąż ekipa która nie jest ograna na takim poziomie. Czasami nerwy przeszkadzały Polkom w dobrej grze i w decydujących momentach, kiedy wynik był na styku, jednak rywalki częściej zachowywały zimną krew.
Lecz ten element sprowadza się do doświadczenia w grze na odpowiednim poziomie. A to musi przyjść z czasem i kolejnymi meczami o podobną stawkę. Miejmy nadzieję, że wygranymi przez ekipę Lavariniego. Bo skoro ta kadra potrafiła zagrać wyrównany mecz z obrończyniami mistrzowskiego tytułu, to chyba jest w niej potencjał, prawda?
Polska-Serbia 2:3 (25:21, 21:25, 19:25, 26:24, 14:16)
Fot. Newspix
Może na jednej z nich da sie zawiesić oko, ale akurat puszcza sie z jakimś dziadem co ją omamił.
Obrzydlistwo.
3,14dolisz
fajne dziewczyny
Wypierdalaj zjebany chamie i do tego incelu. Przestań się podszywać i wymyśl sobie jakikolwiek pseudonim troglodyto.
Ale one nie grają dla takich ćwoków, jak ty. Każda z nich ma takiego faceta, że mógłbyś co najwyżej myć szyby w ich limuzynach.
A czy to były wybory miss świata, czy mecz siatkówki? Chodziło o umiejętności sportowe, czy o to, która jest ładniejsza?
Jak idziesz np. do banku czy urzędu, to chcesz, żeby osoba, która Cię obsługuje była ładna, czy kompetentna?
Ten incel nigdy nie miał dupki, więc teraz ciśnie wszystkie, że niby brzydkie i niegodne jego pryszczatej mordy xD Typowy frustrat.
Oh nie, po tej opinii piwniczaka przegrywa na pewno zrobi im się przykro.
Zabrakło trzeźwego trenera. Korneluk od pierwszej piłki gdzie ją zablokowali potem była już tylko zesrana, punkty w bloku coś tam jeszcze w 1 secie pomogła ale w ataku był dramat, przez nią straciliśmy opcję ataku środkiem. Nie widzieć tego przez prawie cały mecz – duża sztuka, tym bardziej że tak jak w ataku waliła w blok lub po autach,tak i podobnie po autach psuła dużo zagrywki. No i te braki odwagi do przebicia sciną przechodzących! Wszystkie je odpuszczała przyjmując, zamiast łatwych punktów dodawała trudności w takich akcjach Wołosz. Nie wiem czy jeden lub dwa farfocle cudem z ataku zdobyła, ze dwa ewidentne przebicia oburącz i tyle z niej było pożytku, przez to męczyły się skrzydła bo Serbia wiedziała że środek mamy wycofany. Ten trenerzyna dopiero jak już mecz był przegrany wpuścił Alagierską która przecież wymiatala na tych mistrzostwach i ona odmieniła w pojedynkę ten przegrany 4 set. I gdy w ti-breaku szła na fali cementując tą drużynę – co robi trenerzyna w kluczowym momencie? Ściąga bohaterkę i przegrywamy ćwierćfinał z pechową dziś bo obsraną Korneluk. Pochwała przeciętności i granie pupilkami – tyle dołożono dziś Polsce do skali trudności jaką była mistrzowska Serbia. Szkoda dziewczyn, ale szacun za serducho i emocje do końca. Dla trenera brawa tylko za 1 set, a to za mało na półfinał.
Święta prawda re Korneluk.Przykro powiedzieć ale ta dziewczyna gra kilkanaście lat zawodowo w siatkówkę i postępów nie widać żadnych.Nie potafiła nigdy ostro zaatakować i mimo lat treningów nie potrafi i teraz.Poza warunkami fizycznymi i chęcią do gry nie wnosi nic a nic.To może na polską ligę wystarcza ale na granie z poważnymi przeciwniczkami?Śmiech na sali.Z zażenowaniem patrzę na te pyknięcia udające ataki.Niech sobie gra w lidze dla przyjemności ale od reprezentacji powinna być odstawiona już dawno.dawno temu.
haha .. widzę właśnie się objawia kolejny expert. „Zabrakło trzeźwego trenera..”, „Ten trenerzyna” itd.. ciekawe masochistyczne podejście, patrząc na sukcesy Lavariniego. ostatnio w ćwierćfinale MS nasze kobiety były 60 lat temu, a ten trenerzyna pracuje z kadrą dopiero od stycznia… Korneluk miała mecze z idealnym blokiem, w ataku słaba, ale zagrywka tez bardzo dobra, mocna i trudna w odbiorze. nie wiem czemu wg ciebie straciliśmy opcję ataku środkiem, to jedyna środkowa w zespole? a Korneluk ciągle na ławie siedziała już od połowy 4 seta z tego co widziałem.. Alagierska nie bez powodu nie grała całych meczy, wlaśnie wyszła za mąż, jako joker widać była lepsza.
I co w związku z tym? Inne literki na koszulce ja uwierały?
więcej literek to koszulka cięższa, niżej skakała. a powaznie to jeśli w wakacje laska bierze ślub to czy faktycznie mentalnie i fizycznie jest w stanie się przygotować na 100% do takiej imprezy. może pojechała w podróż poślubną? więc trener dał jej więcej czasu dla siebie co przełożyło się potem na zgranie z zespołem, więc nie grała od poczatku, ale za dobra jest żeby całkiem z niej zrezygnować.. no kurde takie rzeczy trzeba tłumaczyć? baby ogólnie są dziwne, wszystkie na przykład mają okres i związane z tym braki albo nadmiary hormonów i rózne przesilenia nastrojów, łącznie z niewydolnością fizyczną, a gość trenujący kobiety musi być głównie psychologiem. straty punktów po 6-8 w jednym ciągu sa na porządku meczowym, u facetów o się w zasadzie nie zdarza..
trenejro zjebał ten mecz, beznadziejne, późne zmiany, powroty w momencie jak odrabiane były straty w przegranych setach, a fakt, że pracuje od stycznia może właśnie znaczy, że nie zrobił za dużo?
Mecz mega. Dziewczyny wygrały respekt.
Beda slabsze chwile, to pewne, ale sukcesy tez powinny byc.
Stenzel nie zasłużyła na taki koniec meczu, ale na kogos musiało trafić. Wywalic to z głowy i jazda.
W końcu w oczach było widac cos innego niz strach czy brak wiary.
Pomyślcie teraz ile zagraniczny trener ze średniej półki, bo chyba 40mln kraj na takiego zasługuje, wycisnął by z piłkarzy. Sama jazdą na tyłku i wiara w sukces juz można wiele osiągnąć.
Mecz zajebisty dobre emocje bylo blisko awansu. Swoja droga kto wymyslil ten kurwa durny przepis ze graja w 1/4 ze soba zespoly z tej samej grupy? Gdzie w tym jaka kolwiek logika i sens? Czy naprawde juz wszystkich na tym swiecie pokurwilo do reszty?
FIVB (siatkarski odpowiednik FIFA) ma ZAWSZE takie głupie pomysły.
Mecz bardzo emocjonujący. Nawet ten wszechobecny chaos charakteryzujący żeńskie sporty zespołowe nie przeszkadzał w odbiorze. Serbia minimalnie lepsza. U nas bardzo dobry mecz libero i tej jednej blondyny z dużym nosem. Z jednej strony szkoda a z drugiej chciałbym żeby piłkarze odpadli w 1/4 MŚ z jakimiś Włochami czy inną Argentyną po golu w doliczonym czasie.
Ogólnie nie spodziewałem się. Nie jest to niespodzianka aż taka na miarę koszykarzy miesiąc temu, ale i tak wynik ponad stan.
Rosjanki by je ojebały 3:0, ale boją się skurwiele ze świata sportowego mierzyć się z największymi 😀
Nie podszywaj się Artem, bo cię wyrucham!
Idźcie sobie podszywy komentować na jakimś banderowsko-kacapskim portalu. Jesteście siebie warci. Wracać do siebie i wystrzeliwać się tam nawzajem pod Luganskiem!
pewnie lubisz gwałcić dzieci jak każdy zboczony kacap
Kolejny rewelacyjny mecz, jeśli chodzi o emocje kibica. Chyba tylko reprezentacja Polski potrafi tak to prowadzić. Ale aby wygrywać takie mecze, muszą stopniowo przestawiać się z trybu „husaria” na tryb „taśma produkcyjna”. No i nie schodzić dwa piętra niżej po (prawie zawsze) wygranym 1. secie. To świadczy, jaki mamy potencjał, ale i jak nieopierzoną jest ta drużyna. Ta socjalistyczna metoda: najpierw narobię parę głupot (tu serwisie w aut, tam podpalę się w ataku, tu piłka spada po wybloku, a my we trzy stoimy i patrzymy na siebie, która spróbuję ją podbić), by za chwilę odrabiać straty, hak bohaterskie kury radzieckie, zabiera energię i wykańcza nerwowo. Tego muszą się nauczyć przede wszystkim: koncentracja na 98% meczu.
Korneluk już raczej nikt nie nauczy timingu. To chyba trzeba mieć we krwi, a ona staje na palcach (bo skakanie to nie jest) zupełnie przypadkowo, najczęściej za wcześnie, kiedy piłka dolatuje do Wołosz i później zostają już tylko „zdrapki ratunkowe”. Ale nie ma co jęczeć, bo w sumie zabawa była przednia i wcale nie mam im za złe tej przegranej. No i trener – dużo już osiągnął, ale rzeczywiście, jak już ktoś tu wspomniał, powinien szybciej reagować na wyraźne sygnały niedyspozycji zawodniczki.
Już bym chyba wolał 0:3 niż te ciągłe złudzenia, że jednak jesteśmy w grze i możemy to ugrać, po czym nagle koniec…
Naszym dziewczynom zabrakło chłodnej głowy, rutyny i cwaniactwa. Końcówka była bardzo chaotyczna, dziewczyny poszły na żywioł. Może przyczyną była bardzo gorąca atmosfera w hali w Gliwicach, ale Polki końcówkę zagrały bardzo chaotycznie. Gdyby rozegrały ją, jak partię szachów, miałyby dużo większe szanse przejść Serbki.
Ojcem sukcesu Polek jest trener Lavarini. Bo ćwierćfinał to wielki wynik! Lavarini wprowadził nową jakość, stworzył wartość dodaną. Jeśli PZPS da mu popracować do Olimpiady w Paryżu, powinniśmy tam zrobić świetny wynik.
Wiadomo, że nad gustami się nie dyskutuje, ale dla mnie zdecydowanie najładniejsza jest Klaudia Alagierska-Szczepaniak. Bardzo ładna jest też Zuza Górecka. Moje dwie faworytki pod względem urody.
Brawo dziewczyny za tą grę. To jakby w piłce nożnej przegralibyśmy z Francją 2:3 w ćwierćfinale MŚ.
A może zabrakło Malwiny Smarzek-Godek? Taki artykuł i znowu haslo o mitycznym „braku doświadczenia”. Bzdura. W siatkówce jest od groma turniejów reprezentacyjnych. Może gdyby Smarzek-Godek tak się nie uparła grać u ruskich, a potem musiała zniknąć z pola widzenia, bo kibice nie zapomnieli jej tego numeru? Jak widać jedna Stysiak to za mało. No chyba, że wrócimy do starego konfliktu Skowrońska-Barańska i dziennikarze będą udowadniać, że nie potrzebujemy dwóch takich zawodniczek? I teraz też nie potrzebujemy Smarzek-Godek?
Polki podkreślały, że ten dobry jak na nie występ jest głównie dzięki atmosferze.. Smarzek-Godek w tym nie uczestniczy więc masz odpowiedź, że reszta kadry jej może nie chce? Ibrachimovića tez w Szwecji usunęli z kadry bo więcej tworzył kwasu niż dawał jakości na boisku.
Ibrahimovicia usunęli gdy był już w wieku przedemerytalnym, a Smarzek-Godek jest w najlepszym wieku dla sportowca. Sprawa z ruskim klubem spadła Stysiak jak manna z nieba, bo jest powód, żeby Smarzek była poza kadrą i ona może się samodzielnie grzać w blasku liderki. Generalnie sprawa przypomina konflikt Skowrońskiej z Barańska i zobaczymy jak daleko to zajdzie. W końcu nie każdy turniej mistrzowski będą grać w Polsce.
Smarzek-Godek w kadrze raczej grać nie będzie. Ona nie należy do tej grupy, poza tym jest skażona grą w Rosji i półfinałem w Apeldorm. On tam kilka piłek meczowych, o awans na igrzyska, zmarnowała. Ja osobiście bardziej jej to pamiętam niż grę dla Rosji.
Myślę, że nam jest potrzebna równo grająca, w ataku, Olivia Różański i wtedy o sukcesy będzie łatwiej. To co wczoraj grały w przyjęciu Górecka i Stenzel to było Mistrzostwo.
Ale Ibra grał wtedy w MU, do momentu zerwania więzadła grał w ’11’… Stysiak przy Smarzek była nijaka. Smarzek miała swoje momenty i moim zdaniem nie dała rady dżwignąć roli liderki kadry. a Stysiak pokazała właśnie, że przy niedużo większym wsparciu (choćby właśnie niżej wymienionej Różański) jest w stanie ciągnąć kadrę do zwycięstw.. problem się zacznie jak Stysiak wypadnie…
Oczywiście to Smarzek przebiła się wcześniej i to ona była na świeczniku jako „druga Glinka”. Ale tamta kadra była zbyt przewidywalna, bo każda piłka szła do niej, a Stysiak pozwoliła mieć drugą opcję w ataku. No ale oczywiście było za dobrze i zobaczymy jak pójdzie narracja, że kadra Smarzek już nie potrzebuje. Splot korzystnych wyników i wygrana z USA sprawiły, że mieliśmy ćwierćfinał MŚ. To może być tylko jednorazowy wyskok.
czyli ogólnie pożyjemy zobaczymy 😉 .. ja mam nadzieje że sie mylisz z tym jednorazowym wyskokiem, chociaz kobiece granie jest mocno nieprzewidywalne. czarny kot na drodze przed autokarem potrafi odwrócić losy meczu
Mi tam jej nie brakowało.
https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/C09k9kpTURBXy9jMDE4ZjYyNWU3NzNlNDRkZmRiNDhhNTI0ZWQzMDljYS5qcGeSlQMAAM0DFM0Bu5UCzQNIAMLDgqEwBaExAQ
Ale takie świnie to nie w moim typie 🙂

Tu macie zdjęcie lepszej. Niby podobny typ urody, a jaka różnica 😀 Tej to nawet bym wylizał jakby mnie poprosiła i nie przeszkadzałoby mi nawet to, że jest trochę wyższa.
PS. Jak widać Serbki to przewyższają nasze nie tylko umiejętnościami ale i urodą (i to nawet bardziej).
Szczególnie Brankica Mihajlovic
https://www.google.com/search?q=brankica+mihajlovi%C4%87&source=hp&ei=utxGY5iKBMq-xc8Ps5WPoAU&gs_ssp=eJzj4tLP1TfItii0MDY0YPQSSSpKzMvOTE5UyM3MSMzKyS_LPNIOALG5C7g&oq=&gs_lp=EhFtb2JpbGUtZ3dzLXdpei1ocLgBASoCCAAyDRApGIAEGLEDGIMBGA0yBxApGIAEGAoyAhApMggQKRgeGA0YEzICECkyAhApMgUQKRiABDIFECkYgAQyBRApGIAEMgUQKRiABDICECkyAhApMgoQKRixAxiDARgNMgQQKRgTMgIQKagCD0jQCVAAWABwAHgAyAEAkAEAmAEAoAEAqgEA&sclient=mobile-gws-wiz-hp#imgrc=T1H3-qZXB8IYPM
… przewyższa urodą Zuzanna Górecką
https://www.google.com/search?q=zuzanna+g%C3%B3recka&source=hp&ei=_t5GY9b1PIm_xc8P24-toAs&gs_ssp=eJzj4tVP1zc0zDC3LDIvy801YPQSqCqtSszLS1RIP7y5KDU5OxEAsTQLpQ&oq=zuzanna+g&gs_lp=EhFtb2JpbGUtZ3dzLXdpei1ocLgBAfgBASoCCAAyBRAuGIAEMgUQLhiABDIFEAAYgAQyBRAAGIAEMgUQABiABDIFEC4YgAQyBRAAGIAEMgUQLhiABMICDRApGIAEGLEDGIMBGA3CAgcQKRiABBgKwgICECnCAggQKRgeGA0YE8ICBRApGIAEwgIKECkYsQMYgwEYDcICBBApGBPCAgYQKRgeGBbCAgcQLhjUAhhDwgIEEC4YQ8ICERAuGIAEGLEDGIMBGMcBGNEDwgIIEC4YsQMYgwHCAgsQABiABBixAxiDAcICCxAuGIAEGLEDGIMBwgIIEC4YgAQY1ALCAggQABiABBixA8ICCxAuGIAEGLEDGNQCwgIIEAAYsQMYgwGoAg9IlC9QoxBYxCNwAHgAyAEAkAEAmAHuAqABihKqAQcwLjEuNi4y&sclient=mobile-gws-wiz-hp#imgrc=u_SUD0R28wuZhM
Różnica między obiema jest podobna do tego jaki jest pomiędzy tymi co i ja przedstawiłem , z tym że tym razem na korzyść naszej. Jak wiadomo fajne dupy i pasztety zdarzają się w każdej nacji. Tak jak u nas są Górecka i Algierska i ta żona Kurka (jeśli chodzi o młodsze zawodniczki ) tak i u nich jakieś są. Niestety nie powiem kto tam aktualnie gra bo moja znajomość siatkówki ogranicza się do polskiego podwórka i nie chce mi się teraz tego wertować (ten sport nie jest dla mnie zbyt ciekawy ). Ogółem od kiedy pamiętam wśród Serbek było więcej fajnych lasek niż u naszych ale to akurat kwestia gustu. Jeśli chodzi o mnie to mieszkanki Bałkanów bardziej mi się podobają niż te z naszego kraju. Oczywiście jeśli są młode, ponieważ faktycznie źle się one starzeją i po trzydziestce wyglądają czesto znacznie gorzej niż przed. Tak samo jak Skandynawki, Niemki czy nawet część Angielki wyglądają świetnie po 40 gdzie u nas jest z tym już znacznie gorzej.
gratki. dały z siebie wszystko. żeby po piłkarzach było widac takie zaangażowanie
Zastanawiam się czy to był szczyt możliwości tej drużyny (dobra atmisfera, wsparcie kibiców, trochę farta) czy to baza, którą mamy i będą szły w górę. Obawiam się tego pierwszego…
Drogie Panie. Dawno nie oglądałem żeńskiej siatkówki w takim napieciu, jak te mistrzowstwa. Dla mnie jesteście MISTRZYNIAMI !!! Mało brakowało a sprałybyście mistrzynie świata . Daj Wam panie Boże, że to dopiero oczątek Waszej przygody, bo stworzyłyście super ekipę i teraz może być już tylko lepiej
zagraly super mecz, brawo