Reklama

Mecz stojącej piłki. Bez szału w Gliwicach

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

16 września 2022, 20:27 • 3 min czytania 11 komentarzy

Piast przed tygodniem poszalał w derbach z Górnikiem. Śląsk zagwarantował nam też emocje w meczu z Lechią. Spodziewaliśmy się, że zatem obie te ekipy będą w stanie stworzyć nam chociażby przyzwoite widowisko na otwarcie kolejki. Ale obie ekipy wymieniły się golami po stałych fragmentach gry i… to na tyle.

Mecz stojącej piłki. Bez szału w Gliwicach

Okej, to nie tak, że spodziewaliśmy się tutaj ośmiobramkowego show z pięcioma zwrotami akcji. Ale jednak oczekiwania mieliśmy wyższe niż to, co dzisiaj zobaczyliśmy w Gliwicach. A obie ekipy sprawiały takie wrażenie, jakby naprzeciw siebie wyszło dwóch pucharowiczów, którzy są już zajechani dawką spotkań i chcą tylko dotrwać do zbliżającej się przerwy na kadrę.

Być może to właśnie niechęć do tego, by następnych dwóch tygodni nie przepracowywać z ciężarem porażki sprawiła, że drużyny Piasta i Śląska nie chciały mocniej zaatakować w drugiej połowie meczu. Ale jest to tłumaczenie tak naiwne i głupie, że aż sami zażenowaliśmy się pisząc to zdanie. Dziś po prostu zabrakło jakości, tempa i przyspieszenia w kluczowych momentach.

Dość wymowny jest fakt, że w tym starciu nie zobaczyliśmy nawet dziesięciu celnych strzałów. A jeszcze bardziej wymowne jest to, że oba gole padły po stałych fragmentach gry.

To, że Damian Kądzior potrafi dośrodkować lewą nogą ze stałego fragmentu gry, wiemy już od dawna. Tydzień temu Kądzior przypomniał nam o tym dwukrotnie przy dwóch bramkach gliwiczan w derbach. I dzisiaj wrzucił niemal identycznie, jak w poprzedniej kolejce. Sami zobaczcie. Dwie asysty z Górnikiem:

Reklama

A dzisiejsza asysta:

Kopiuj-wklej, jak spod kalki. Tym razem do wrzutki Kądziora doszedł Reiner, który uprzedził Gretarssona, wkleił się w linię spalonego i nogą skierował piłkę do siatki. I nie brakowało sytuacji w tym meczu, gdy lewoskrzydłowy Piasta chciał dograć podobnie też z gry, ale Konczkowski odrobił zadanie domowe i zawsze ustawiał się tak, by Kądzior nie mógł złamać tej akcji do lewej nogi i poszukać wrzutki na Wilczka.

Piast tym trafieniem odpowiedział na bramkę Olsena z rzutu karnego. Wrzutka z rzutu rożnego, Czerwiński rozstawił ręce jak legendarny Czosnek w hicie “Zbyt zajebisty”, został w rękę trafiony i sędzia Myć po interwencji VAR-u wskazał na wapno. Exposito po ostatnim zmarnowanym rzucie karnym do wykonania jedenastki się nie garnął, piłkę w ręce wziął Olsen, do końca patrzył na Placha i strzelił w róg przeciwległy do tego, w który rzucił się bramkarz gospodarzy.

Reklama

Generalnie Piast mimo wielu zawodników w środku pola nie potrafił przez tę centralną część boiska się przedrzeć pod bramkę. A Śląsk – jak to Śląsk – ustawił się niżej i gdy już miał piłkę, to wolał ją szanować, nie ruszał na ura-bura do przodu, cierpliwie kleił ataki. Problem w tym, że kleił je zbyt wolno. I oglądaliśmy takie spotkanie toczone w dość leniwym tempie. Czasem próbował się rozbujać Yeboah, z drugiej strony śmignął Kądzior lub Holubek, ale to na tyle.

Po przerwie z boiska zszedł kompletnie niewidoczny Wilczek (kolejny pusty przelot), Toril od razu po wejściu na boisko skierował piłkę do bramki po kapitalnym dograniu Reinera, ale rezerwowy gliwiczan był na spalonym. W końcówce Myć nie uznał z kolei gola Śląska, bo przed strzałem Verdaski faulował rywala Exposito.

Czy wiemy coś nowego po tych 90 minutach gry? Nie bardzo. Że Kądzior potrafi wrzucić – widzieliśmy. I że Śląsk nie jest zespołem dominującym? Też wiedzieliśmy. Zero nowości. No, może poza tym, że Jakub Czerwiński też może zagrać słaby mecz.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

11 komentarzy

Loading...