Paweł Tomczyk jeszcze w poprzednim sezonie był wicedyrektorem sportowym Legii. Wcześniej był dyrektorem w Rakowie. 41-latek świetnie zna oba zespoły. Przeanalizowaliśmy wspólnie z nim transfery obu klubów. Porównaliśmy też ich poszczególne formacje. Wyszło, że mimo wszystko nieznacznym faworytem dzisiejszego spotkania są wicemistrzowie Polski.
Latem Raków wydał na transfery według różnych szacunków od 1,25 mln do nieco ponad 1,5 mln euro, pozyskując pięciu graczy. Według Transfermarkt Legia wydała więcej, bo 2,25 mln euro, podpisując umowy z ośmioma piłkarzami. Większość tej kwoty to wykupienie Maika Nawrockiego z Werderu Brema za 1,5 mln euro. Jak jako były pracownik pionów sportowych Rakowa i Legii patrzysz na ich poczynania podczas letniego okna transferowego?
Paweł Tomczyk (były dyrektor sportowy Rakowa i były wicedyrektor sportowy Legii): Oba kluby chciałby przede wszystkim ustabilizować sytuację kadrową. W Częstochowie sprowadzili głównie zawodników poszerzających głębie składu, zapewne z zamysłem walki o fazę grupową Ligi Konferencji. Jak wiadomo awansować się ostatecznie nie udało. W Warszawie musieli po poprzednim sezonie poszukać wzmocnień. Może nie są one jakieś spektakularne, ale bardzo rozsądne. Ruchy Legii są dość bezpieczne, ale gwarantują też odpowiednią jakość.
Taki szybki przegląd transferów zacznijmy od Rakowa. Do drużyny trafili: Gustav Berggren ze szwedzkiego Hacken (500 tys. euro, według Transfermarkt), Bartosz Nowak z Górnika Zabrze (400 tys. euro), Fabian Piasecki ze Śląska (200 tys. euro), Xavier Dziekoński z Jagiellonii (150 tys. euro). Dodatkowo wypożyczony został Stratos Svarnas z AEK Ateny. W Częstochowie zrobili transfery na miarę walki o najwyższe cele czy bardziej jest to minimum, które po prostu trzeba było zrobić?
Przy transferach nigdy nie da się wyznaczyć czegoś takiego jak minimum. Czasem zawodnicy, którzy na pierwszy rzut oka nie wydają się być wzmocnieniem, z czasem stają się gwiazdą ligi lub zespołu. W mojej ocenie Raków poczynił ruchy na zwiększenie jakości i poziomu całej kadry.
Były jednak szumne zapowiedzi znalezienia lewego wahadłowego i nowego napastnika, który będzie lepszy od tych, którzy byli już w klubie. Słyszałem, że gdyby Raków awansował do fazy grupowej to właściciel klubu Michał Świerczewski planował wydać blisko 3 mln euro na kolejne transfery gotówkowe. To byłaby większość premii za awans od UEFA. Ostatecznie tak się nie stało i do wicemistrzów Polski nikt już nie trafił.
Gdyby Raków wydał te 2 lub 3 mln euro, to nie byłby to jakiś szok, patrząc na to, że i tak klub z Częstochowy wydał już ponad 3 mln euro w ostatnich trzech oknach transferowych. W skali naszej ligi to naprawdę duże środki. W Rakowie chcieli mocno podnieść jakość zespołu. Czy to się do końca udało? Na razie nie mam przekonania, ale to jeszcze zweryfikuje czas. Faktem jest jednak to, że nie wszyscy nowi zawodnicy potrafią się od razu odnaleźć w specyficznym systemie gry Rakowa. Niektórzy potrzebują na to więcej czasu. Wejście do tak zgranej drużyny nie jest łatwe. Pewnie większe środki mogłyby się pojawić przy tym niedoszłym awansie do Ligi Konferencji. Pewnym problemem było z pewnością to, że nie wszyscy piłkarze byli do dyspozycji trenera Papszuna od początku okresu przygotowawczego. Takim był na dobrą sprawę tylko Svarnas. To sprawiło, że nowi gracze nie do końca mieli czas, żeby się zgrać z resztą zespołu. Przepracowanie okresu przygotowawczego dla nowego zawodnika jest bardzo ważne. Zwłaszcza dla takich przychodzących z innej ligi. Sprowadzenie stosunkowo wcześnie nowych piłkarzy jest dla polskich klubów jednak bardzo trudne i zwykle wiąże się z większym ryzykiem. Prawda jest taka, że na europejskim rynku nie mamy najwyższej pozycji. Często kluby są zmuszone do tego, żeby czekać aż zawodnikom gwarantującym z miejsca jakość i pewien potencjał wyczerpią się opcje transferów do mocniejszych lig. Inna sprawa, że tą jakość czy potencjał trzeba umieć odpowiednio ocenić.
Po tym co widziałem w tym sezonie uważam, że Legia jest już dziś lepszym zespołem niż wiosną poprzedniego sezonu. Jeżeli chodzi o Raków, to na razie nie mam takiego przekonania.
Coś w tym jest. Legia faktycznie jest silniejsza. W Rakowie wstrzymałbym się jednak z tak szybką oceną wszystkich transferów. Tam nową jakość pokazuje wspomniany przeze mnie Svarnas, który miał jednak czas, żeby popracować w czasie przygotowań i nauczyć się pewnych automatyzmów i zachowań. Dzięki temu wywalczył sobie miejsce w linii obrony. Naprawdę wygląda bardzo dobrze.
Przede wszystkim przy solidnej grze obronnej nieźle wyprowadza piłkę, a tego nie można powiedzieć o każdym środkowym obrońcy w naszej lidze.
To prawda. Jest bardzo dobry piłkarsko. Spokojny, dość szybki i zdecydowany. Wprowadził dodatkową wartość do Rakowa. Wywalczył sobie miejsce w składzie zasłużenie, a jednocześnie zwiększył rywalizację wśród środkowych obrońców. Swoje robi też Bartek Nowak, którego udało się w końcu wykupić z Górnika Zabrze. Raków miał Bartka na radarach od dawna. Jeszcze jak byłem w klubie, to widziałem raporty na jego temat z czasów, kiedy Raków grał w 1. lidze. Również podczas mojej pracy (listopad 2019 – sierpień 2021 – przyp. red.) interesowaliśmy się nim. Cieszy to, że ten transfer ożywił nieco wewnętrzny ekstraklasowy rynek transferowy. Fajnie, że w ramach naszej ligi dwa kluby potrafią się dogadać, zwłaszcza że chodzi o zawodnika ofensywnego i kreatywnego. Generalnie na pozycji ofensywnego środkowego pomocnika Raków ma spory wybór. Ivi Lopez, Władysław Koczerhin, Mateusz Wdowiak czy kontuzjowany Marcin Cebula. Ci wszyscy zawodnicy mają bardzo wysokie umiejętności. Szkoda, że ten ostatni ma problemy ze zdrowiem.
Fabian Piasecki również jest zawodnikiem kupionym z naszej ligi. Wpisuje się on w charakterystykę napastników Rakowa. Silny, szybki i wysoki. Od strony umiejętności i warunków fizycznych to bardzo podobny snajper do Vladislavsa Gutkovskisa i Sebastiana Musiolika. Trzeci napastnik do rywalizacji. W Częstochowie zawsze będą szukać takich dziewiątek?
Myślę, że tak. Trener Papszun oczekuje takiego profilu napastnika. W Rakowie często funkcję napastnika w ostatniej fazie akcji przejmują też gracze z pozycji numer dziesięć. Ivi, Koczerhin, Wdowiak czy Cebula potrafią odnaleźć się w polu karnym i „mają gola”. Jeżeli chodzi o napastników, to Piasecki jest bardzo podobnym graczem do „Gutka” i „Musiola” pod względem umiejętności. Wydaje mi się, że Raków próbował sprowadzić kogoś zdecydowanie lepszego. Trzeba jednak pamiętać, że taki profil snajpera jest bardzo pożądany w Europie, co sprawia, że wysocy, silni, solidni technicznie i nieźle broniący napastnicy są bardzo drodzy, zarówno jeżeli chodzi o kwotę wykupu, jak i kontrakt. Skoro trudno było znaleźć zawodnika z tymi wszystkimi atutami i niezłym wykończeniem w polu karnym, to zdecydowano, żeby zwiększyć rywalizację. Być może walka o skład między trzema zawodnikami sprawi, że wejdą oni na jeszcze wyższy poziom.
Najdroższym piłkarzem, którego Raków kupił w ostatnim oknie był Gustav Berggren ze szwedzkiego Hacken. To klub, który jest liderem tamtejszej ekstraklasy. Słyszałem, że mógł on kosztować nawet ok. 700-800 tys. euro. Środkowy pomocnik na razie chyba nie do końca się odnalazł w Częstochowie, ale jednocześnie trzeba pamiętać, że dla 24-latka Raków jest pierwszym zagranicznym transferem.
Berggren na pewno miał trudne wejście do zespołu, bo jego pierwszy mecz nie był najlepszy. To było z Górnikiem Zabrze (0:1 – przyp. red.) i po słabej połowie od razu w przerwie został zmieniony. Nie skreślałbym go. Przykładem tego jak trudno środkowemu pomocnikowi jest wejść z marszu do Rakowa, jest chociażby Koczerhin. On był w drużynie od wiosny, a w poprzednim sezonie zagrał tylko kilka minut w trzech meczach, bo jego pierwszy występ nie był udany (również zmieniony po pierwszej połowie meczu 28. kolejki ze Śląskiem 1:1 – przyp. red.). Raków jest bardzo zgranym zespołem zarówno w fazach przejściowych jak i w fazie obrony czy ataku. Nowym graczom trudno jest wejść do składu głównie przez automatyzmy, których trzeba się nauczyć. Świeża krew jest potrzebna w każdym zespole. Jeżeli Berggren miał być liderem drugiej linii, to na razie tego nie widać, ale być może potrzebuje czasu. Na razie zbyt krótko znam tego zawodnika, żeby coś więcej o nim powiedzieć. Faktem jest jednak to, że ma trudności z wywalczeniem miejsca w składzie.
Plusem jest to, że żaden z trzech liderów Rakowa nie odszedł latem. Chodzi oczywiście o Lopeza, Kovacevicia i Frana Tudora. Klub zarobił też ok. 700 tys. euro na wykupieniu Iwo Kaczmarskiego przez Empoli po okresie wypożyczenia. Pozostałe ruchy z Rakowa to bardziej selekcja negatywna. Tak trzeba ocenić odejścia: Jakuba Araka (GKS Katowice), Daniela Mikołajewskiego (Podbeskidzie), Miguela Luisa (Warta Poznań), Dominika Wydry, Fabio Sturgeona, Igora Sapały (cała trójka pozostaje bez klubu) czy Ilji Szkurina (Maccabi Petach Tikwa). Dobrze to oceniam?
Ci zawodnicy, którzy przegrywają rywalizację i nie dają głębi składu będą się żegnać z Rakowem. Tam nie ma sentymentów. Tak to wygląda, jeżeli chcesz rozwijać zespół. Rozmawialiśmy o tym, że Berggren czy Piasecki nie mają miejsca w wyjściowym składzie. Jednocześnie pewnie ktoś ocenił, że mają oni wyższe umiejętności startowo niż ci zawodnicy, których w Rakowie pożegnali. Niektórzy z nich nie sprawdzili się, nie zaadaptowali, czy po prostu nie dali rady. Inni zaczęli przegrywać rywalizację. Cieszy to, że potencjał Kaczmarskiego udało się spieniężyć, mimo że nie dostał wielu szans pokazania swoich umiejętności. Raków nie dość, że odzyskał środki, które w niego zainwestował, to jeszcze przy tym zarobił. Ogólnie patrząc na tych graczy, którzy odeszli z Rakowa mam wrażenie, że są to piłkarze, którzy po prostu odpadli z rywalizacji o skład, patrząc jednocześnie na rozwój innych zawodników i całego zespołu. Gracze z pierwszej jedenastki już tak odjechali od niektórych poziomem, że trzeba było poszukać nowych rozwiązań. To jest naturalna kolej rzeczy w rywalizacji. Nie jest powiedziane, że ci odpaleni nie odnajdą się w innym środowisku. W piłce dużo zależy od czynnika ludzkiego, dopasowania się do szatni, zespołu, klubu czy wymagań taktycznych trenera.
Dużym plusem Rakowa jest zatrzymanie liderów. Można powiedzieć, że to kluczowe wzmocnienia. Fajnie, że Ivi, Vladan czy Fran zostali w Ekstraklasie. Oby jak najwięcej klubów w naszej lidze mogło sobie pozwolić na zatrzymanie swoich gwiazd.
A nie jest to swego rodzaju zaskoczeniem, że po poprzednim sezonie nikt nie zgłosił się do Rakowa z taką gotówką, że Lopez i Kovacević zostaliby po prostu sprzedani? Są przecież oferty, które każdy klub traktuje jako takie z gatunku tych „nie do odrzucenia”.
Nie wiemy jak sytuacja wyglądała od początku okna. Na pewno było jakieś zainteresowanie. Raków do czwartej rundy eliminacji walczył o awans do Ligi Konferencji. Po dwumeczu ze Slavią Praga (2:1 i 0:2 po dogrywce – przyp. red.) okazał się minimalnie słabszy. Być może nie znaleziono następców o odpowiedniej jakości i w odpowiedniej cenie, dlatego żadnego z nich nie sprzedano. Kalkulacja mogła być taka, że lepiej zatrzymać liderów, zaproponować im nowy kontrakt, bo i tak będzie to tańsze rozwiązanie niż sprowadzanie kogoś w ich miejsce. Raków nie chciał ryzykować, a jednocześnie chciał utrzymać swoją silną pozycję w lidze.
Generalnie to okno transferowe było takie stabilizujące dla Rakowa. Zawodnicy, którzy mają w drużynie potencjał sprzedażowy nadal zostali utrzymani. Trzon zespołu został, a doszli nowi gracze, którzy w zamyśle mieli podnieść rywalizację.
Przechodzimy do Legii. Maik Nawrocki kupiony z Werderu Brema (za 1,5 mln euro), Carlitos z Panathinaikosu (400 tys. euro), Makana Baku z Goztepe (350 tys. euro). Sprowadzono też na stałe Pawła Wszołka z Unionu Berlin (za darmo). Ponadto przyszli zawodnicy bez kontraktów: Rafał Augustyniak (poprzednio FK Urał), Dominik Hładun (Zagłębie Lubin), Blaz Kramer (FC Zurych) i Robert Pich (Śląsk Wrocław). Na początku okna mówiło się, że Legia nie za bardzo ma gotówkę na ruchy do klubu, a mimo to i tak trzech piłkarzy sprowadzono za odstępne. Nawrocki to najdroższej sprowadzony zawodnik ostatniego lata do Ekstraklasy. Obrońca jest jednak inwestycją, bo sporo więcej można na nim zarobić.
Na pewno, zwłaszcza że Legia nie zapłaciła za Maika 1,5 mln euro od razu. Płatności są w ratach. Dla klubu w jego obecnej sytuacji finansowej miało to ogromne znaczenie. Może się okazać w niedalekiej przyszłości, że Legia nie do końca spłaci Nawrockiego, a już go sprzeda i na nim zarobi. Mówimy o bardzo perspektywicznym zawodniku. Maik ma 21 lat. Ostatnio nie opuszcza go pech, jeżeli chodzi o kontuzje. U niego te urazy często wynikają z sytuacji losowych na boisku, czego przykładem jest kontuzja głowy z meczu 1. kolejki tego sezonu z Koroną Kielce (1:1 – przyp. red.). Fajnie, że Legia zapłaci tyle za zawodnika, którego już sprawdziła. Generalnie klub z Warszawy postawił w tym oknie głównie na graczy sprawdzonych w naszej lidze. Tacy Carlitos czy Paweł Wszołek już wcześniej byli w Legii. Baku, Hładun, Pich i Augustyniak znają Ekstraklasę. To wszystko zawodnicy, po których wiadomo czego się spodziewać. Władzom Legii zapewne o to chodziło, żeby wzmocnić drużynę pewniakami. Większość wymienionych zapewnia określoną jakość. Dodatkowo Augustyniak daje charakter. Uważam jego pozyskanie za bardzo ciekawy transfer. Po pierwszych występach widać, że napędza grę w tyłach. Ma też charakter wojownika. Zabezpiecza dwie pozycje – środek obrony i pomocy. Dzięki takim ruchom Legia wygląda solidnie. W pierwszych kolejkach Ekstraklasy było trochę szczęścia po stronie Legii. Jednak temu szczęściu trzeba pomóc i tu wielką robotę na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej dodaje 12 zawodnik, czyli kibice którzy niesamowicie napędzają drużynę i pozwalają niejednokrotnie utrzymać się w meczu lub odwrócić jego losy. Dzięki temu Legia z pewnością może włączyć się do walki o mistrzostwo Polski.
Latem dość zaskakujących ruchem było pozyskanie Roberta Picha. Słowak w tym roku skończy 34 lata, ale jednocześnie może grać na wszystkich ofensywnych pozycjach.
Robert zna Ekstraklasę i w Śląsku niemal co sezon wykręcał niezłe liczby. Jest gwarantem pięciu, sześciu goli i często podobnej liczby asyst. Na pewno jego atutem było to, że znał go trener Kosta Runjaic, który pracował z nim już w niemieckim Kaiserslautern. Zwróćmy uwagę na to, że Niemiec sprowadził do swojego zespołu zawodnika, do którego miał absolutne przekonanie. Trzeba mu oddać, że nie miał za dużo czasu na zgranie zespołu, a już widać, że Legia rozwija się w dobrym kierunku.
Nieodkrytym zawodnikiem w Legii jest nadal napastnik Blaz Kramer. Słoweniec przez kontuzję jeszcze nie zadebiutował. Kojarzysz tego napastnika?
Pamiętam go ze sparingu Pogoni Szczecin z FC Zurych w Turcji. Pracowałem wtedy jeszcze w Legii (1 grudnia 2021 – 30 czerwca 2022 – przyp. red.). Blaz był obserwowany już wcześniej przez dział skautingu i był wyznaczony do bliższej obserwacji. To silna dziewiątka. Nieźle gra tyłem do bramki. Ma 191 centymetrów. Kramer stylem gry jest bardziej zbliżony do napastników Rakowa. Legia nie ma drugiego takiego zawodnika w ataku. On nieźle może uzupełniać się z Carlitosem, bo mają zupełnie inną charakterystykę. Kluczem jest jednak to, żeby Blaz był zdrowy, co nie zawsze było takie oczywiste w czasie jego kariery – życzę mu, żeby w Legii odnalazł najwyższą formę.
Z Legii odeszło aż szesnastu piłkarzy. Na szczycie listy jest Mateusz Wieteska, którego udało się sprzedać za 1,3 mln euro do francuskiego Clermont. Karierę zakończył Artur Boruc. Ponadto podobnie jak w Rakowie zawodnicy odchodzili głównie przez selekcję negatywną. Takimi graczami byli chociażby Lirim Kastrati czy Jasur Yaxshiboyev. Pośród strat, których pewnie chcieliby w stolicy uniknąć są jednak Tomas Pekhart i Szymon Włodarczyk. Obaj to napastnicy, z którymi nie udało się przedłużyć umów.
Stratą jest także sprzedaż Mateusza Wieteski. On w poprzednim sezonie był bardzo ważnym ogniwem zespołu. Między innymi za jego sprawą drużyna odbudowała się wiosną i odbiła się od dna po fatalnej pierwszej części sezonu. Każdy klub potrzebuje finansowania. W ostatnim oknie on był chyba jedynym graczem Legii z potencjałem sprzedażowym i dlatego przeszedł do Francji. Jeżeli chodzi o Pekharta i Włodarczyka to ich sytuacje były inne. Szymon szukał minut i grania. Dlatego podjął decyzję o odejściu i przejściu do Górnika Zabrze. To też lekcja dla Legii, żeby szybciej zabezpieczać kontraktowo młodych chłopaków z akademii. Jednocześnie trzeba też stwarzać młodym chłopakom odpowiednie środowisko do rozwoju i rywalizacji. Szymonowi brakowało minut. W takim klubie jak Legia nie każdy młody będzie grał. Mimo wszystko mam poczucie, że w przypadku Włodarczyka można było znaleźć jakieś rozwiązanie, żeby zostało on w klubie. Szymon ma potencjał do tego, żeby stać się skutecznym napastnikiem. Najbardziej potrzeba mu teraz doświadczenia i ogrania. W tym sezonie w Górniku już pokazał swój potencjał w meczu z Radomiakiem (3:0 – przyp. red.), kiedy ustrzelił dublet. Musi ciągle pracować nad skutecznością. Ważne jest to, że dochodzi do sytuacji.
Pekhart miał w Legii gwiazdorski kontrakt. Nie było szans, żeby klub zaoferował mu przedłużenie umowy na podobnych warunkach. Dlatego odszedł. Tomas ma 33 lata, jest byłym królem strzelców Ekstraklasy i dlatego miał swoje wymagania. Mimo wszystko szkoda, że już nie będzie grał w naszej lidze. Uważam, że zawodników z tak dobrym poruszaniem się w polu karnym przeciwnika brakuje w ekstraklasie.
A Kastrati i Yaxshiboyev?
Dobrze, że Lirim odszedł i poszukał sobie nowego wyzwania. Nie wszedł za dobrze do zespołu. Nie zaaklimatyzował się. Dodatkowo nie miał najlepszych notowań u kibiców, co na pewno też mu nie pomagało. Kastrati to zawodnik, który bazuje głównie na szybkości. Legia lubi grać też w ataku pozycyjnym, a on do takiego grania nie do końca się nadaje.
Jeżeli chodzi o Jasura, to osobiście nie miałem z nim styczności. Znałem go jednak z czasów mojej pracy w Rakowie. Obserwowaliśmy go i sprawdzaliśmy pod kątem transferu. Wyszło nam jednak, że przez różnice kulturowe może sobie nie do końca poradzić w Polsce. Tak się stało w Legii. Jeżeli chodzi o same umiejętności piłkarskie, to stoją one u niego na niezłym poziomie. Pokazał to chociażby w Sheriffie Tyraspol, z którym grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
Chciałbym porównać teraz kadry Rakowa i Legii formacjami. Jeżeli chodzi o bramkarzy, to częstochowski klub ma przewagę w postaci Kovacevicia. Mam wrażenie, że Dominik Hładun, Cezary Miszta czy Kacper Tobiasz są na podobnym poziomie, co chociażby Kacper Trelowski, czyli rezerwowy bramkarz Rakowa.
Kovacević w poprzednim sezonie został uznany najlepszym bramkarzem ligi. Patrząc na jedynki Raków ma przewagę. Vladan jest bardziej doświadczony niż Tobiasz czy Miszta. Na podobnym poziomie do dwójki z Legii jest mojej ocenie Trelowski.
Jeżeli chodzi o bramkarzy, to nie do końca zrozumiałe są dla mnie transfery golkiperów zarówno w Legii, jak również w Rakowie. Xavier Dziekoński nie jest lepszy od Trelowskiego. „Trelu” już w poprzednim sezonie pokazał, że jest dużo stabilniejszy. W mojej ocenie wyższy potencjał od Dziekońskiego ma też Jakub Mądrzyk, który jest obecnie wypożyczony z Rakowa do drugoligowego Stomilu Olsztyn. Rozumiem, że sprowadzenie Dziekońskiego to było swego rodzaju zabezpieczenie na wypadek odejścia Kovacevicia. Mimo wszystko przy takim scenariuszu uważam, że trzeba byłoby szukać bramkarza, który mógłby wskoczyć do składu i gwarantować minimum taki poziom jak „Trelu”.
Myślę, że z transferu Hładuna najbardziej niezadowolony jest Hładun, który pewnie liczył, że będzie miał opcje grania. Doświadczenie jakie zyskali zarówno Miszta jak i Tobiasz w poprzednim, bardzo trudnym sezonie, grając pod ogromną presją sprawiło, że są już zdecydowanie na wyższym poziomie i droga Hładuna do bramki Legii jest bardzo daleka.
Raków ponoć szukał potencjalnego następcy dla Kovacevicia, ale takiego nie znalazł i dlatego między innymi Bośniak nie został on sprzedany.
Dlatego tym bardziej nie rozumiem po co wydawać środki na Dziekońskiego z Jagiellonii, skoro w Rakowie są Mądrzyk czy kolejny młody chłopak Jakub Rajczykowski. Być może wpływ na to miało pewne ekstraklasowe doświadczenie byłego bramkarza Jagi (Dziekoński ma rozegranych 28 meczów w Ekstraklasie – przyp. red.). Oceniając pierwszych bramkarzy, trzeba dać plusik przy Rakowie. Kovacević jest dziś lepszym specjalistą od Tobiasza. Ten jednak ma bardzo duży potencjał, mocny charakter i szybko się rozwija.
Linia obrony. W Legii trener Runjaic może korzystać z: Artura Jędrzejczyka (z Rakowem pauzuje za kartki), Mattiasa Johanssona, Filipa Mladenovicia, Maika Nawrockiego, Nikodema Niskiego, Lindsay’a Rose, Yuriego Ribeiro czy Rafała Augustyniaka. W Rakowie są: Zoran Arsenić, Bogdan Racovitan, Milan Rundić, Stratos Svarnas i wahadłowi: Fran Tudor, Deian Sorescu, Wiktor Długosz czy Patryk Kun. Który zespół jest dziś silniejszy w tej formacji?
Patrząc na poprzedni sezon Raków (30 straconych bramek) tracił zdecydowanie mniej goli niż Legia (48). W obecnych rozgrywkach mniej straciła Legia (7) niż Raków (9 – przyp. red.). W defensywie bardzo ważna jest organizacja gry. Trener Runjaic poprawił ją w warszawskim zespole, ale mimo wszystko większą stabilność i pewność daje Raków. Oczywiście przy założeniu, że częstochowianie grają w swoim podstawowym zestawieniu.
Raków w tym sezonie stracił już sześć goli po stałych fragmentach gry. Dokładnie tyle samo stracił w ten sposób w całym poprzednim sezonie. Uważam, że jest to spowodowane między innymi kontuzjami Tomasa Petraska (199 centymetrów) i Andrzeja Niewulisa (187). Obaj świetnie grają w powietrzu. Arsenić, Rundić, Svarnas czy Racovitan nie graja tak dobrze głową. To jest minus obrony Rakowa w stosunku do poprzedniego sezonu?
Na pewno. Tomas i Andrzej mają też taką pozytywną pazerność na gole w ofensywie. Dzięki nim Raków z pewnością tracił mniej goli po dośrodkowaniach z rzutów rożnych czy wolnych. Stoperzy Rakowa, którzy obecnie grają nie są tak silni fizycznie, jak ta kontuzjowana dwójka. Arsenić, Rundić czy Svarnas lepiej operują piłką w rozegraniu i są mobilniejsi. Coś za coś. Legia też straciła latem Wieteskę. On również sporo dawał w pojedynkach główkowych. Przyszedł Augustyniak, który może nie jest jakoś bardzo wysoki (ma 185 centymetrów – przyp. red.), ale ma świetny timing przy pojedynkach główkowych. Bez Petraska i Niewulisa Raków jest słabszy w powietrzu.
Linia pomocy. Z jednej strony w Legii są: Josue czy Kapustka, a z drugiej sporo tam przeciętności w osoboach: Jurgena Celhaki, Ihora Charatina, Bartosza Slisza czy Patryka Sokołowskiego. Jest oczywiście też bardzo solidny w naszej lidze Paweł Wszołek. Po stronie Rakowa są: Lopez, Wdowiak, Nowak czy Koczerhin, ale też wydaje się, że ci zawodnicy z cienia jak Giannis Papanikolaou, Szymon Czyż czy chociażby Walerian Gwilia dają trenerowi Papszunowi większą swobodę wyboru. Patrząc całościowo na linię pomocy Raków ma ją mocniejszą niż Legia?
Na pewno w Częstochowie mają szersze spektrum zawodników na zbliżonym poziomie. Jakość piłkarzy grających w pierwszych jedenastkach Legii i Rakowa jest w drugiej linii podobna. Liderami formacji są Ivi Lopez w Rakowie i Josue w Legii. Obu można nazwać gwiazdami ligi. Grają na podobnej pozycji, ale nie da się ich do końca porównać, bo są zupełnie innymi profilami zawodników. Ivi bardziej jest egzekutorem i gra bliżej bramki przeciwnika. Josue bardziej operuje w głębi pola. Portugalczyk potrzebuje więcej miejsca na boisku i nieco więcej swobody. Ivi bardziej atakuje przestrzeń i szuka wejść w pole karne. Obu łączy świetne uderzenie z dystansu. Josue potrafi zagrać w niekonwencjonalny sposób prostopadłą piłkę do kolegi z drużyny. Fajnie, że obaj po poprzednim sezonie zostali w naszej lidze. Po Josue widać, że złapał lepsze zrozumienie z pozostałymi zawodnikami Legii, stara się trzymać nerwy na wodzy, co nie udawało mu się w jego początkach gry w Ekstraklasie. Wygląda też na to, że został także trochę lepiej spozycjonowany i ubrany w ryzy taktyczne, co pozwala lepiej wykorzystać jego atuty. Bardziej zbliżony profilem do Lopeza jest Bartek Kapustka. Mam nadzieję, że będą go omijały kontuzje. Jak Bartek wskoczy na swój optymalny poziom, to może być też sporym wzmocnieniem pierwszej reprezentacji. On jest jednocześnie szybki, kreatywny i nieźle operuje piłką. Wielu takich zawodników cała nasza piłka nie ma. A w naszej lidze to już w ogóle rzadkość.
Wspomniałem o Papanikolaou. W moje ocenie jest to jeden z zawodników, którzy zrobili największy progres w całej Ekstraklasie. Pamiętam jak jeszcze rok temu w Rakowie zastanawiali się czy nie zrobić z niego obrońcy, bo „pomocnika to z niego nie będzie”. Dziś to od niego trener Papszun może zaczynać ustalenie składu i to właśnie w linii pomocy.
Giannis mocno poszedł do przodu. Zaczął prezentować te walory, które sprawiły, że trafił do Rakowa. Jest zawodnikiem typu „box to box”. On się nie zatrzymuje. Świetnie czyta grę i znakomicie się ustawia. Zawsze jest tam, gdzie powinien być. Ma charakter do walki, nie odpuszcza, a jednocześnie przy tym coraz więcej daje zespołowi w grze ofensywnej. To, że może zagrać jako skrajny środkowy obrońca pokazuje tylko jego dużą uniwersalność. Świetnie rozumie taktykę i kapitalnie odnalazł się w systemie Rakowa. Zrobił bardzo duży progres, ale uważam, że podobny rozwój zaliczył Mateusz Wdowiak czy Zoran Arsenic.
Jeżeli miałbym oceniać linie pomocy Rakowa i Legii, to na dziś dałbym znak równości.
I pierwsza linia. Legia ma: Carlitosa, Kramera, Ernesta Muciego i Macieja Rosołka. W Rakowie są: Gutkovskis, Musiolik i Piasecki. Tutaj warszawski klub ma przewagę? Wszyscy pamiętamy, że Carlitos był już królem strzelców naszej Ekstraklasy. W Częstochowie w linii ataku takiej strzelby nie mają.
Jeżeli zdrowy i w pełni dyspozycji byłby Kramer to przez różnorodność napastników wyżej oceniłbym linię ataku Legii. Oczywiście wpływ ma na to Carlitos. Zupełnie inaczej niż silne dziewiątki Rakowa potrafi zagrać też Muci. Kramera jednak na razie nie ma. Więc mimo wszystko dla mnie jest remis. W Rakowie może się podobać Gutkovskis, który idealnie pasuje do tego, czego oczekuje od napastnika trener Papszun. Z drugiej strony jest Carlitos, który znów wszedł z buta do naszej ligi i widać, że robi różnicę.
Podsumowując, jako były pracownik Legii i Rakowa, jaki obstawiasz wynik? Potraktujmy to jako zabawę. Będzie pojedynek ustawienia 1-4-1-4-1 trenera Runjaicia i 1-3-4-2-1 trenera Papszuna.
No to będzie bardzo ciekawy pojedynek trenerów. Wszyscy wiemy, że obaj byli przymierzani do Legii, więc to doda dodatkowego smaczku tej rywalizacji. Mecz odbędzie się w Częstochowie. Na pewno będzie to wyrównane spotkanie. Biorąc pod uwagę organizację gry, zgranie i doświadczenie całego zespołu wydaje się, że stabilniejszy jest Raków. Trener Papszun długo pracuje z tymi zawodnikami. Sposób grania się nieco zmienia, ale większość zawodników może grać u niego z zamkniętymi oczami, bo wiedzą co mają robić. W Legii są indywidualności w postaci Josue, Kapustki czy Carlitosa. Oni jednym zagraniem mogą przechylić szalę zwycięstwa na korzyść ich zespołu. Jakbym miał obstawiać, to według mnie będzie 2:1 dla Rakowa. Mecz będzie jednak bardzo bliski.
ROZMAWIAŁ MACIEJ WĄSOWSKI
WIĘCEJ O RAKOWIE I LEGII:
- Gutkovskis: Musimy wyjść na Legię i po prostu zniszczyć rywala
- Papszun o Legii: To główny kandydat do mistrzostwa Polski
- Runjaić: My jesteśmy najlepszą drużyną w Polsce
- Carlitos: Potwierdzam, że dołożyłem 150 tys. euro, żeby rozmowy były domknięte
Fot. Newspix