Reklama

Micah Christenson – bogobojny Hawajczyk, który może dziś powstrzymać Polaków

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

08 września 2022, 12:03 • 10 min czytania 1 komentarz

Pochodzi ze słonecznych Hawajów. Zapewne grałby w koszykówkę jak jego ojciec, ale kiedy przyszło mu wybrać uniwersytet, to siatkówka dała mu szansę dostania się do bardziej prestiżowej uczelni. Z perspektywy czasu zapewne nie żałuje, że postawił na ten sport, bo obecnie jest uznawany za jednego z najlepszych rozgrywających na świecie. Prywatnie zaś to ustatkowany, bardzo wierzący człowiek, który najchętniej spędza czas z żoną i dwójką dzieci. Poznajcie Micaha Christensona – lidera amerykańskiej reprezentacji, który dziś wieczorem będzie chciał zatrzymać Polaków w ich marszu po trzecie z rzędu złoto mistrzostw świata.

Micah Christenson – bogobojny Hawajczyk, który może dziś powstrzymać Polaków

PARADOKS AMERYKAŃSKIEJ SIATKÓWKI

Pomimo ogromnych sukcesów amerykańskich siatkarzy, ten sport nie cieszy się sporą popularnością u Wujka Sama. To nie nasza opinia – to fakt, o którym wiedzą sami zawodnicy ze Stanów. Sukces reprezentacji mężczyzn w postaci medalu z dużej imprezy – nawet złotego – nie okupuje okładek gazet od Nowego Jorku po Los Angeles. Media informujące o takim osiągnięciu, ograniczają się raczej do niewielkiej wzmianki, że coś podobnego w ogóle miało miejsce.

Nie znaczy to jednak, że w Stanach Zjednoczonych nikt nie gra w siatkówkę. To popularna rozrywka w ciepłych regionach tego ogromnego kraju. Wiecie – słońce, plaża, szum fal sąsiadującego z nią oceanu, to idealne warunki ku temu, by poodbijać sobie piłkę. Lecz zwykle ogranicza się to wyłącznie do amatorskich rozgrywek. Do profesjonalnej gry w siatkówkę potrzebny jest jeden warunek – wzrost. Wyjątkiem jest pozycja libero, ale i tam zwykle znajdziemy zawodników mierzących ponad 180 centymetrów.

Orlen baner

Reklama

Piszemy o tym dlatego, by przedstawić wam pewien paradoks amerykańskiej siatkówki. Z jednej strony, ta dyscyplina za Oceanem nie może równać się z koszykówką czy futbolem amerykańskim. Kiedy rośli Jankesi pragną zostać profesjonalnymi sportowcami, ich myśli kierują się głównie w stronę basketu lub tamtejszej odmiany futbolu. Taka sytuacja powoduje ograniczenia w rozwoju amerykańskiej siatkówki, gdyż ludzie z najlepszymi predyspozycjami do jej uprawiania, po prostu stawiają na inny sport. Jednocześnie siatkówka to sport mocno zakorzeniony w amerykańskim systemie oświaty – w tym na uniwersytetach. A wiele z nich kładzie mocny akcent na sport. Niezależnie od jego popularności, uczelnie pragną posiadać w nim swoje reprezentacje. W ten sposób niepopularna dyscyplina staje się ciekawą alternatywą, by dostać się na lepszy uniwerek. W końcu mniejsza konkurencja, to większa szansa na wybicie się.

MICAH POSTAWIŁ NA WŁAŚCIWY SPORT

Dokładnie taki tok rozumowania przybrał Micah Christenson. Urodził się 8 maja 1993 roku w Honolulu na Hawajach. Czyli dokładnie tam, gdzie jego reprezentacyjni koledzy – bracia Kawika i Erik Shoji. Przyznacie chyba, że jeżeli chodzi o klimat, trudno znaleźć lepsze miejsce do gry w siatkówkę, niż archipelag rajskich wysp położonych na środku Oceanu Spokojnego.

Trudno byłoby też wymyślić Micahowi lepszych rodziców. Jego mama, Charlene, jako siatkarka uniwersytetu Hawaiʻi at Hilo trzy razy zdobyła mistrzostwo ligi NCAA. Z kolei tata chłopca, Robert, był koszykarzem drużyny ligowej tej samej placówki. To właśnie pomiędzy tymi dwoma sportami wybierał młody Christenson. Do obu miał dobre warunki fizyczne – ostatecznie wyrósł na 198 centymetrów. I w obu nieźle sobie radził. W 2011 roku poprowadził zespół swojego liceum do mistrzostwa stanu Hawaje… zarówno w kosza, jak i w siatkę[1].

Jednak gdy przyszło mu wybrać uczelnię na studia, okazało się że konkurencja do uniwersyteckich drużyn koszykówki jest zbyt duża. Nie każda uczelnia otwierała przed młodzianem swoje drzwi na oścież. W końcu sukcesy osiągane w stosunkowo niewielkim stanie Hawajów, w największej pod względem ludności Kalifornii nie robiły na nikim wrażenia. Co innego w siatkówce. Sporcie mniej popularnym, w którym jednak najlepsze uczelnie również chcą posiadać mocne zespoły. W ten sposób Christenson grał i pobierał naukę na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Tym samym, w którym kształcili się między innymi Neil Armstrong, George Lucas czy Will Ferrell, ulubiony aktor Micaha[2].

Już wtedy, grając na amatorskim kontrakcie, otrzymywał powołania do reprezentacji i osiągnął w niej pierwszy, duży sukces. W 2014 roku Stany Zjednoczone zwyciężyły w rozgrywkach Ligi Światowej. Najlepszym rozgrywającym turnieju wybrano wtedy Sa’ida Marufa z Iranu. Jednak w finałach, które miały miejsce we Florencji, dwudziestojednoletni wówczas Christenson grał znakomicie. Amerykanie w finale pokonali 3:1 Brazylię. Wcześniej, w półfinale rozgromili wspomniany Iran 3:0 (25:18, 25:22, 25:16).

Reklama

– Jestem bardzo zadowolony z tegorocznego turnieju Ligi Światowej, ponieważ wygraliśmy go ze stosunkowo nową i młodą drużyną. Z drugiej strony myślę, że ja sam wraz z kolegami z drużyny i sztabem trenerskim nie jesteśmy szczęśliwi z wyniku na mistrzostwach świata [USA nie wyszło z drugiej fazy grupowej – dop. red]. Nie zaczęliśmy turnieju grając taką siatkówkę, do jakiej jesteśmy zdolni. Pod koniec graliśmy lepiej, ale było już za późno, bo straciliśmy zbyt wiele punktów w pierwszym etapie – podsumowywał 2014 rok Christenson w wywiadzie dla portalu WorldofVolley.

Kiedy otrzymał pytanie, który kraj byłby dla niego najlepszym wyborem po zakończeniu gry w drużynie uniwersyteckiej, nie potrafił odpowiedzieć. Z kolei gdy zapytano go o plany na sylwestra (wywiad został przeprowadzony 31 grudnia), Micah odparł: –  Będę na Uniwersytecie Kalifornii, ponieważ mamy mecz tej nocy! Chciałbym, żeby moja rodzina mogła do mnie dołączyć, ale najprawdopodobniej będę z rodziną mojej dziewczyny w Redondo Beach.

Ostatecznie Amerykanin wylądował we Włoszech, w drużynie Lube Civitanova. Jeżeli gościa bez doświadczenia w Europie bierze jedna z najmocniejszych ekip w Serie A, to najlepszy dowód na to, że mamy do czynienia z wyjątkowym siatkarzem.

NAJLEPSZY ROZGRYWAJĄCY NA ŚWIECIE?

Wiecie jak to jest z wszystkimi tytułami „naj”. Zawsze można – a nawet trzeba – się o nie trochę pokłócić. Podobnie jest, gdy zadamy pytanie, który siatkarz jest najlepszym rozgrywającym. W końcu na przestrzeni lat kariery każdy miewał lepsze i gorsze momenty. Jednak kiedy zawęzimy ramy czasowe tego pytania wyłącznie do obecnego sezonu, kandydatura Christensona wydaje się bardzo uzasadniona.

– Jeśli chodzi o wyróżniającą się postać w ekipie USA, to myślę, że Micah Christenson jest w tym momencie jednym z najlepszych rozgrywających na świecie, bardzo ciężko będzie się przeciwko niemu grało – powiedział przed meczem Jakub Kochanowski.

Kiedy Polacy grali w grupie ze Stanami Zjednoczonymi, właśnie brak Christensona w pierwszym składzie rywali był ich największym osłabieniem. Stąd nasze zwycięstwo 3:1, choć wciąż cudownie smakowało, to wciąż zostawiało za sobą wątpliwość – co by było, gdyby Micah mógł zagrać… Dziś, w ćwierćfinale mistrzostw świata, otrzymamy odpowiedź na to pytanie.

Ale co takiego wyjątkowego jest w jego grze? Najogólniej rzecz ujmując, jej nieprzewidywalność – oczywiście dla rywali, nie kolegów z zespołu. Amerykanin gra bardzo szybko, ale przy tym nieszablonowo. Tak jakby pomysł na rozegranie akcji urodził się w jego głowie na chwilę przed otrzymaniem piłki. Rzecz w tym, że w zdecydowanej większości przypadków Micah podejmuje trafne decyzje. A te nie ograniczają się wyłącznie do zagrania ulubionego przez Amerykanów pipe’a, krótkiej na środkowego czy posłania piłki na skrzydło.

Christenson jest znany z tego, że często sam lubi zaatakować z drugiej piłki – zaraz po przyjęciu. Efekty takich zagrań są dwa. Pierwszy, najbardziej oczywisty, to punkty. Kilka oczek w meczu może wydawać się niewielką zdobyczą, lecz pamiętajmy, że mowa o rozgrywającym. Jednak drugi skutek jest dla rywali jeszcze gorszy. Oni nie mogą reagować w ciemno. W końcu nigdy nie wiadomo gdzie ten gość zagra – i czy w ogóle to zrobi. Przy tak różnorodnym arsenale rozwiązań akcji Christensona, muszą czekać na jego ruch. A to daje Amerykanom przewagę w inicjatywie akcji. Dodatkowo siatkarz z Hawajów może popisać się niezłym serwisem.

Jasne, to nie tak, że zespoły, które go posiadają, są nie do pokonania. W końcu kiedy grał w Lube, nie zdobył z tym zespołem Ligi Mistrzów. Choć dodajmy, że w ostatnim sezonie który spędził w tym klubie, był naprawdę blisko. Drużyna z Trei uległa wówczas w finale tych rozgrywek Zenitowi Kazań. Zenit grał ten mecz u siebie, ale i tak musiał się sporo namęczyć z rywalami. Rosyjska drużyna, uznawana za najlepszą w historii, w składzie której wówczas występował Wilfredo Leon, pokonała włoski zespół dopiero po tie-breaku.

Rozgrywający przeżył też rozczarowanie w reprezentacji. Często wspominał o tym, że jego największym marzeniem jest zdobycie złotego medalu igrzysk olimpijskich. Zresztą oglądania zawodników USA, którzy dokonali tego w 2008 roku w Pekinie, było jednym z najsilniejszych bodźców, które pchnęły go w kierunku siatkówki. W Rio de Janeiro Amerykanie z Micahem w składzie zdobyli brązowe medale (po drodze pokonali Polskę). Krążek jest cenny, ale niedosyt pozostawał. Zawodnicy USA z pewnością wiele obiecywali sobie po występie w Tokio, ale ten zakończył się kompletną klapą. Stany Zjednoczone nawet nie wyszły z grupy, w której zajęły przedostatnie miejsce.

W dodatku Christenson na tegorocznych mistrzostwach zmagał się z urazem, przez który opuścił mecz z Polską. Ale w meczu 1/8 finału już zagrał, a tam Amerykanie sensacyjnie wypuścili prowadzenie 2:0 w setach, pozwalając rywalom doprowadzić do tie-breaka. Wprawdzie USA ostatecznie wygrało, jednak ten mecz pokazał, że to ekipa do ugryzienia. Nawet z Micahem w składzie.

To zabawne, ale na tym poziomie każdy może mieć świetny dzień i zagrać fantastyczny mecz. Zrobimy wszystko, by zagrać siatkówkę w stylu amerykańskim. Jeśli w niektórych momentach będziemy bardziej agresywni, dokonamy tego jako drużyna, niezależnie od rywala – mówił Christenson po meczu z Turkami, gdy jeszcze nie był pewien, która z drużyn – Polska czy Tunezja – stanie na drodze Amerykanów w ćwierćfinale.

IDEALNY KANDYDAT NA ZIĘCIA

A jaki Micah jest prywatnie? Cóż, czytając jego wypowiedzi moglibyśmy stwierdzić, że to marzenie każdej polskiej teściowej.

Po pierwsze, jest bardzo wierzący. Jego drugie imię brzmi Makanamaikjalani, co w tłumaczeniu oznacza „Dar z nieba”. Rodzice zdecydowali się mu je nadać, gdyż Micah urodził się jako wcześniak. Poród był bardzo ciężki, a siatkarz ostatecznie przyszedł na świat poprzez cesarskie cięcie.

Rodzice wychowali go w wierze do tego stopnia, że kiedy Christenson poszedł na studia, zamiast imprezować na kampusie… wolał chodzić do kościoła lub na spotkania grupy parafialnej.

– [Na studiach] podchodziłem do tego na zasadzie wyboru. Z jednej strony, wiara była tym, co znałem i w czym się wychowałem, z drugiej myślałem: „Okej, teraz ja mogę podjąć decyzję. Jestem dorosłym facetem, więc w jaki sposób chcę żyć?” – mówił w artykule dla magazynu Sports Spectrum.

Sam zawodnik lubi zresztą opowiadać o swojej relacji z Bogiem. Podkreśla, jak bardzo jest ona dla niego ważna – w szczególności w trudnych czasach. Na przykład wtedy, kiedy świat ogarnęła pandemia koronawirusa, a Micah przebywał we Włoszech, z których wydostał się ostatniego dnia przed tym, jak rząd USA wprowadził zakaz lotów do kraju.

W tym samym artykule Christenson tłumaczył: – Łatwo być z Bogiem, kiedy robisz wszystko dobrze, ale przejść trochę przez błoto z Bogiem – to było dla mnie wspaniałe przeżycie. Myślisz sobie wtedy „Boże, wciąż jest ciężko, jeszcze nie zdobyłem tej góry, ale ufam Tobie. Dalej z Tobą jestem.”

To generalnie skromny chłopak, ale chwali się jedną rzeczą – bardzo lubi gotować. Jego popisowe dania to kurczak w panierce parmezanowej oraz łosoś w sosie teriyaki. Choć sam zaznacza, że nic nie smakuje mu tak bardzo, jak smażony ryż, który przyrządza jego mama.

W tym miejscu pragniemy uspokoić potencjalne teściowe, które po przeczytaniu powyższego opisu najchętniej pognałyby prosto do gliwickiej Areny po wierzącego, stroniącego od imprez zięcia z Ameryki, i to z talentem kulinarnym. Micah od 2016 roku jest w szczęśliwym związku małżeńskim z Brooke. Para doczekała się dwójki dzieci – synów Ezekiela i Quinna. I są tak szczęśliwi w swojej relacji, że nawet razem gotują.

A nam nie pozostaje nic innego, jak życzyć parze szczęścia oraz trzymać kciuki za to, by Micah jak najszybciej dołączył do swojej rodziny. Na Hawajach lub w Kazaniu, gdyż od poprzedniego sezonu występuje w Rosji. Czy zatem obawy niektórych polskich kibiców okażą się słuszne, a reprezentacja Stanów Zjednoczonych z Christensonem w składzie ponownie będzie dla nas za mocna – tak jak to miało miejsce w półfinale Ligi Światowej? A może grający u siebie Polacy powiedzą amerykańskiemu rozgrywającemu „aloha”, odsyłając jego drużynę do domu? Tego dowiemy się dziś w okolicach godziny 23:00.

SZYMON SZCZEPANIK

[1] Na marginesie – reprezentował liceum Kamehameha. Jeżeli czytają nas sympatycy Dragon Balla, to ciekawostka dla Was, że najbardziej kultowy atak z tego anime nosi swoją nazwę właśnie od króla Hawajów.

[2] Oraz O.J. Simpson, choć zakładamy że z tego absolwenta uczelnia akurat nie jest zbyt dumna.

Fot. Newspix

Czytaj także:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
5
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
6
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
5
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Inne sporty

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
4
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]
Polecane

Mateusz Bieniek: Nie mogłem stanąć na stopie. Gdy wróciłem, na nowo pokochałem siatkówkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
3
Mateusz Bieniek: Nie mogłem stanąć na stopie. Gdy wróciłem, na nowo pokochałem siatkówkę [WYWIAD]

Komentarze

1 komentarz

Loading...