– Chiellini to piłkarz, który mnie inspiruje ze względu na mentalność. On też nigdy się nie poddaje — mówił Federico Gatti jako odkrycie sezonu Serie B, gdy dziennikarze pytali go o idoli. Kilka miesięcy później 23-letni stoper spotkał Giorgio na zgrupowaniu reprezentacji Włoch. Ostatnim z udziałem Chielliniego, pierwszym dla Gattiego, który w pięć lat przeszedł drogę od pracy na budowie do gry w narodowych barwach.
Nie było to jednak pierwsze spotkanie Giorgio Chielliniego z Federico Gattim. Zimą 2022 roku po obiecującego stopera zgłosił się Juventus, który wykupił go z Frosinone za 5 milionów euro. Dla 23-latka to było szaleństwo. Jego rodzina opowiadała, jak z wypiekami na twarzy oglądała programy o calciomercato, żeby śledzić plotki na temat Fede. Wszyscy siedzieli jak na szpilkach, z telefonem pod ręką, gdyby przypadkiem duma rodu zadzwoniła z informacją o kolejnym kroku w karierze.
– Starało się o niego Torino. Ivan Jurić rozmawiał z nim, nakreślił, jaki ma na niego plan. Wtedy nagle do gry wszedł Juventus i przechwycił Fede. W kilka chwil było po sprawie. Zadzwonił do nas i powiedział: podpisałem kontrakt z Juve — opowiadał prasie podekscytowany Ludovico, ojciec świeżo upieczonego reprezentanta Włoch.
Dumny papa ze wzruszeniem oglądał relację z przyjazdu Gattiego do J-Medical, gdzie obrońca przechodził testy medyczne. To tam Chiellini przywitał się z nim serdecznie i rzucił: przyjechał mój następca! Ludovico Gatti mówił, że gdy zobaczył syna w takiej scenerii, przed oczami przeleciało mu całe życie. I jego i swojego jedynego dziecka. Całkiem prawdopodobne, że junior przeżywał w tamtym momencie dokładnie to samo.
Francesco Caputo – piwowar, kadrowicz, objawienie Serie A
Federico Gatti. Murarz, który został reprezentantem Włoch
– Kiedy miał trzy lata, piłka towarzyszyła mu całymi dniami. Zabierałem go ze sobą do pracy, wchodził na boisko, do szatni, siadał na ławce. O futbolu wiedział wszystko: śledził transfery, zbierał naklejki z piłkarzami — opowiadał Ludovico. Gatti junior był typowym dzieciakiem z głową w chmurach. Koszykówka, piłka nożna, siatkówka — grał we wszystko. Zbierał się z kolegami na podwórku, dołączał do słabszej drużyny i przechwalał się, że teraz słabsi wygrają, bo mają go po swojej stronie. Jedna prośba rodziców nie wystarczała, żeby ściągnąć go do domu. Trzeba było się wysilić i pokrzyczeć z okna, bo inaczej Fede całe dnie spędzałby na dworze.
– Pamiętam dzień, w którym powiedział mi, że chce rzucić szkołę, żeby zostać piłkarzem. Miał dwie poprawki, balansował między 5,5 a 6 (6 to pierwsza „pozytywna” ocena we Włoszech — przyp.), ale nauczyciele nie chcieli mu pomóc, więc powiedział, że nie ma zamiaru się uczyć. Mówił nam: chcę grać w piłkę, nawet jeśli będę musiał wyjechać do USA, do Niemiec czy na Maltę. Pojadę gdziekolwiek, gdzie znajdę klub.
Zamknięte drzwi, bolesne odmowy i odrzucenia. To uczucia, które towarzyszyły Gattiemu przez niemal całe życie. Osiem lat spędził w akademii Torino, był topowym snajperem młodzieżowych roczników, ale ostatecznie mu podziękowano, a w mniejszej Alessandrii marzenia o karierze zaczęły się oddalać. W końcu tata, który był trenerem w niższych ligach, zabrał go do siebie, do Pavarolo. Nie chciał jednak, żeby ktoś posądzał go o promowanie syna, więc ten wciąż grał z rówieśnikami.
– Miał 16 lat i grał w środku pomocy, wszyscy zwracali na niego uwagę. Chciałem go chronić, ale w pewnym momencie zostałem zwolniony. Nowy trener, który przyszedł na moje miejsce, od razu zaprosił go do pierwszego zespołu. Inny zawodnicy naciskali na niego, mówili, że Fede jest zbyt dobry, żeby grać z juniorami. Na koniec sezonu Pavarolo wywalczyło awans do wyższej ligi — mówił Ludovico.
Federico Gatti był już napastnikiem, potem został środkowym pomocnikiem, jednak nie był to koniec jego piłkarskiej ewolucji. Jej ostatni etap został napisany po części przez przypadek. Jego drużyna rozpadała się z powodu problemów finansowych. Zawodnicy uciekali z klubu, ale Gatti stwierdził, że dla niego najważniejsza jest gra i wybrał pozostanie w zespole. Tak się złożyło, że braki kadrowe po wspomnianych odejściach dotknęły głównie środka obrony. Trener spojrzał na młodego Fede, który już wtedy wyróżniał się warunkami fizycznymi i spytał: może chciałbyś zagrać na stoperze?
Sam zainteresowany zapewne nie spodziewał się, że tamto pytanie zmieniło jego życie.
Chłopak z wojną w oczach
– To była ostatnia kolejka sezonu, obserwowałem mecz z trybun, żeby zanotować kilka nazwisk – opowiada “Cronache di spogliatoio” Pietro Fassoli, dyrektor sportowy Verbanii. Jego klub mierzył się z pewnym spadku Pavarolo. – W środku pomocy był jednym z wielu. Dobra technika, niezła motoryka. Ale wtedy zagrał na środku obrony. Widziałem po nim, że na boisku toczy wojnę z każdym, z kim się mierzy. Po pierwszej połowie popędziłem do naszego zawodnika i kazałem mu zatrzymać tego chłopaka po meczu. Zrobił to, a ja zapytałem wprost: chcesz do nas przyjść? Damy ci mieszkanie, dobrą pensję, mamy profesjonalny sztab szkoleniowy. Uścisnęliśmy sobie ręce, byliśmy dogadani.
Federico Gatti nie wrócił z upadającym klubem do szóstej ligi. Został w piątej i otrzymał nową nadzieję. Fassoli chciał przychylić mu nieba, widząc w nim ogromny potencjał. W tamtym czasie młody Fede chwytał się już dodatkowych prac, żeby pomóc rodzinie. Jego ojciec był bezrobotny, a on chciał się odwdzięczyć za to, że zawsze mógł liczyć na wsparcie jego i matki. Skoro zrezygnował z nauki i postawił na piłkę, nie mógł być na ich garnuszku, zwłaszcza w tak trudnej sytuacji. Pracował w markecie i firmie produkującej okna. Naprawiał dachy, a nowy klub pomógł mu znaleźć pracę w firmie budowlanej. Włoski stoper został murarzem: ciekawa korelacja.
– Nie było łatwo. Budziłem się przed wschodem słońca i szedłem do pracy, nawet gdy na zewnątrz było zimno. To doświadczenie mnie uformowało. Gdy tata stracił pracę, zyskałem dodatkową motywację, bo wcześniej to on wiele dla mnie poświęcił. Jestem jedynakiem, rodzina jest dla mnie wszystkim. Mam dziewczynę, która była ze mną, gdy nie miałem niczego. Jeśli kiedyś dotrę na szczyt, podzielę się tym z każdym, kto zawsze był przy mnie — tłumaczył “La Gazzeccie dello Sport”.
Ojciec wspominał dziennikarzom, że Federico wstawał o czwartej nad ranem, układał cegły do 14, wracał pociągiem do domu i szedł na trening. Na nim spotykał człowieka, któremu w pewnym sensie dał pracę. Roberto Frino przyszedł do Verbanii po jej porażce z Pavarolo, gdy bramkę na wagę zwycięstwa swojej ówczesnej drużyny strzelił właśnie Gatti. Gdy obaj spotkali się w nowym zespole, wywalczyli z nim awans do Serie D. Faselli charakteryzował go cytatem ze “Sztuki wojny Sun Tzu” – zwycięzcy najpierw wygrywają, a potem idą na wojnę. Dyrektor sportowy podkreślał, że Gatti zawsze był głodny. Chodziło zarówno o sukcesy na boisku, jak i domowe obiady, na które go zapraszał. Fede pałaszował eskalopki przygotowywane przez żonę Pietro i rósł razem z klubem.
– W 2018 roku odezwały się do nas kluby z Serie C, które chciały zaprosić go na testy. Powiedziałem im, że to nie jest chłopak, którego się testuje. Jego trzeba brać od razu, z pełnym przekonaniem. Powtarzałem Fede, że kiedyś wejdzie do świata wielkiej piłki wyważając drzwi. On z kolei mówił trenerowi, że wierzy, że w końcu trafi do Serie A.
Federico Gatti – najlepszy stoper Serie B
“Dwa lata temu układałem cegły i montowałem okna. Trenowałem w błocie i chłodzie, doświadczyłem wielu pozytywnych i negatywnych rzeczy, które zbudowały mnie jako osobę. Dziś podpisuję swój pierwszy profesjonalny kontrakt. Walczyłem o to każdego dnia i robiłem wszystko, żeby dotrzeć do tego miejsca” – pisał na swoim profilu Federico Gatti, gdy przeniósł się do trzecioligowej Pro Patrii. Miał 22 lata. W tym wieku jego rówieśnik i kolega z włoskiej kadry, Manuel Locatelli, był już doświadczonym ligowcem. Fede z kolei szykował się do gry z rezerwami Juventusu, z którymi jego drużyna odpadnie w play-offach o awans do Serie B kilka miesięcy później.
Niedługo potem środkowy obrońca został bohaterem pierwszego większego transferu. Fabio Grosso, człowiek, którego ktoś kiedyś wypatrzył w niższych ligach, otwierając mu tym samym drogę do sięgnięcia po złoty medal mistrzostw świata, dostrzegł coś w Federico i namówił działaczy Frosinone do wydania 150 tysięcy euro na tego piłkarza. W ekipie I Canarini z miejsca został partnerem Przemysława Szymińskiego na środku obrony. – Kiedyś tych ludzi oglądało się w telewizji i podziwiało, a przychodzi taki moment, że codziennie podajecie sobie rękę, rozmawiacie i żartujecie. Super doświadczenie i niesamowita szansa na rozwój – mówił nam eksgracz Wisły Płock, gdy pytaliśmy go o współpracę z Grosso.
Szymiński o Serie B i byciu kapitanem Frosinone [WYWIAD]
Gatti zapewne powtórzyłby te słowa. Już po kilku miesiącach w Italii pisano, że jest najlepszym stoperem Serie B i nie były to przesadzone tezy. Po Fede nie było widać przeskoku między ligami. Miał taką samą skuteczność w pojedynkach w defensywie (71% wygranych), niemal identyczną średnią przejętych piłek (7,27 vs 7,01) i wybić (4,74 vs 4,02), był tak samo dobry w rozegraniu (3,84 celnych podań w tercję ataku vs 3,78). Poprawił skuteczność w powietrzu (z 64,2% na 67,3%) i w walce o wolne piłki (z 45,8% na 63,7%) oraz średnią odzyskanych futbolówek (z 12,52 na 14,37). Większość statystyk, o jakich mówimy w przypadku Gattiego, była na podobnym poziomie i w czwartej i w drugiej lidze włoskiej.
Wygrane poj. w defensywie | Wygrane poj. główkowe | Wygrane wolne piłki | Przejęcia | Odzyskane piłki | Wybicia | Celne podania w tercję ataku | |
21/22 (Serie B) | 3,88 | 3,15 | 3,12 | 7,01 | 14,37 | 4,02 | 3,78 |
20/21 (Serie C) | 4,72 | 3,22 | 1,49 | 7,27 | 12,52 | 4,74 | 3,84 |
19/20 (Serie D) | 3,8 | 3,12 | 2,16 | 6,01 | 13,29 | 3,69 | 3,11 |
Dla wielu zawodników przeskoki między szczeblami rozgrywek i różnica w tempie gry to główna przeszkoda po awansie/transferze. W przypadku Federico zupełnie nie było tego widać. Był drugim najlepszym piłkarzem Serie C pod względem przejęć, a rok później nie miał sobie równych w tej klasyfikacji w Serie B. Biorąc pod uwagę regularnie grających piłkarzy (>2000 minut), wyróżniał się także:
- procentem wygranych pojedynków w defensywie (8. wynik w lidze)
- procentem wygranych pojedynków w powietrzu (7.)
- liczbą zablokowanych strzałów (14.)
Szymiński bardzo cenił swojego kolegę ze środka obrony. Gdy poprosiliśmy go o opinię, opisywał go w samych superlatywach. – Od pierwszych treningów przed sezonem było widać u niego jakość. Kompletnie nie dało się poznać, że przychodzi z Serie C, gdzie zagrał tylko jeden sezon, a wcześniej grał w niższych ligach. Już na zgrupowaniu trener przymierzał go do pierwszego składu, do pary ze mną. Tak też zaczęliśmy grać w meczach towarzyskich, potem w pucharze, w lidze 90% spotkań zagraliśmy razem. Myślę, że najlepiej grało mu się ze mną, a mnie z nim, mieliśmy świetny kontakt. Po jakimś meczu u siebie, chyba wygranym z Lecce pod koniec poprzedniego roku, udzielałem wywiadu i powiedziałem, że to wymarzony partner do gry w defensywie, że świetnie się dogadujemy i z pewnością po sezonie odejdzie, bo ma papiery na większe granie. Zawodnik ze świetnym, silnym mentalem. Mówił o problemach rodzinnych, w domu się nie przelewało, za dzieciaka zaczął pracować. Fizycznie to bestia nie do złamania, solidnie zbudowany, wielki chłop nie do przestawienia. Szybkościowo też bardzo dobrze, radzi sobie z piłką, bo w przeszłości grał jako defensywny pomocnik. Generalnie kompletny obrońca.
Gatti w reprezentacji Włoch i Juventusie – jak do tego doszło?
– Dziękuję tym, którzy we mnie wątpili. Daliście mi siłę, żeby walczyć o swoje marzenia dzień po dniu – to kolejny wpis Gattiego w social mediach. Federico mówi wprost, że jego życiowym mottem jest “Będę ostatnim, który się podda”. Gdy pytano go o potencjalny transfer do Serie A, powtarzał formułki o koncentracji i podnoszeniu sobie poprzeczki na treningach. Twierdził, że sam siebie zaskoczył, gdy okazało się, że w Serie B idzie mu tak samo dobrze, jak szczebel czy dwa niżej. Gdy jego trener z Pro Patrii powiedział prasie, że Fede jest jak Chiellini w defensywie i Bonucci w rozegraniu, sam zainteresowany tonował nastroje: to za duże słowa, kim jestem, żeby porównywano mnie do takich piłkarzy?
Skromność i pokora to cechy, na które zwracają uwagę znajomi Gattiego. Jego historia szybko przebiła się do mediów, które ujawniały kolejne sekrety z jego życia. Federico po godzinach zajmował się chorującą na Alzheimera babcią i wspierał organizację non-profit, która prowadzi zbiórki na rzecz edukacji potrzebujących. Z każdą kolejną cegiełką chłopak, który jeszcze do niedawna był nieznanym murarzem, stawał się herosem. Włoska telewizja chciała nawet nakręcić dokument o nim i jego rodzinie, jednak sami zainteresowani woleli unikać większego rozgłosu.
Sława, a wraz z nią nagroda za ciężką pracę, zbliżała się jednak coraz szybciej. Jego agentem został człowiek, który sprowadził do Włoch Kakę, więc transfer wydawał się naturalnym kolejnym krokiem. Gdy dołączył do Juventusu, Massimiliano Allegri stwierdził, że to najlepszy obrońca w drugiej lidze i widzi w nim wielki potencjał. Sam Gatti z kolei udał się na świętowanie z rodziną. Co prawda jego familia kibicuje Torino, ale w takim momencie nikt nie mógł narzekać. Pierwsze co zrobił Fede, to zaproszenie na obiad ukochanego dziadka. Wydawało się, że to szczyt marzeń młodego stopera, ale wtedy zadzwonił Roberto Mancini. Selekcjoner Squadra Azzurra szukał następców mistrzów Europy. W obliczu problemów na środku obrony zwrócił się do Argentyńczyka Marcosa Senesiego, ale ten wolał towarzystwo Leo Messiego.
Marcos Senesi – stoper, o którego biły się Argentyna i Włochy
Federico Gatti nie miał takiego dylematu i został włoskim Rafałem Leszczyńskim. Nie zagrał ani minuty w najwyższej lidze, ominął wielkie szkółki, a i tak dostał się do reprezentacji. – Takie rzeczy zdarzają się raz na tysiąc przypadków — mówił ojciec zawodnika i miał rację. Chłopak, który kilkanaście lat wcześniej miał nad łóżkiem plakaty angielskich gwiazd: Stevena Gerrarda i Franka Lamparda, zadebiutował w drużynie narodowej przeciwko Anglikom i to w wielkim stylu. Zaliczył najwięcej przejęć, wybić oraz pojedynków, zachował czyste konto i był najczęściej faulowanym zawodnikiem na boisku.
– Zrobił na mnie świetne wrażenie, to dobry chłopak. Jest pełen pasji, jego warunki fizyczne i technika są więcej niż solidne. Wciąż ma przed sobą sporo pracy, nie nakładajcie na niego zbyt dużej presji. Ma duży potencjał — chwalił kolegę po fachu Giorgio Chiellini. Sam zainteresowany był poruszony.
– Grałem w drugiej lidze, więc stresowałem się na myśl, że mam stanąć naprzeciwko piłkarzom z Ligi Mistrzów. Nie patrzyłem nikomu w oczy, po prostu poszedłem po swoje. Zagrałem tak, jak zawsze grałem w niższych ligach — mówił „RAI Sport”. – Czułem, że mogę dziś zagrać, więc od kilku dni nie mogłem zasnąć. Mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele takich dni. Dedykuję ten mecz moim najbliższym — dodał Federico Gatti.
Chłopak, który pokazał całemu światu, że nie ma rzeczy, której nie można zdobyć, gdy w siebie wierzysz.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI WŁOCH:
- Jak Włosi i Argentyńczycy bawili się w Londynie? Reportaż z Finalissimy
- Historia przyjaźni Gianluki Viallego i Roberto Manciniego
- Costantino: Włosi potrzebują zmiany systemu
- Mundial 2014. Wielka klęska Włochów i Anglików
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix