Reklama

“Włochy potrzebują głębokiej zmiany systemu. Od lat niewiele znaczymy w Europie”

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

25 marca 2022, 17:13 • 7 min czytania 11 komentarzy

Przegrać mundial w barażach raz — da się przeżyć. Ale powtórzyć ten wyczyn, w dodatku z Macedonią Północną? To duża sztuka, więc o problemach włoskiego futbolu porozmawialiśmy z kimś, kto zna je od środka. Giovanni Costantino, trener pochodzący z Sycylii, który do niedawna był asystentem Marco Rossiego w reprezentacji Węgier, rozebrał klęskę Italii na części.

“Włochy potrzebują głębokiej zmiany systemu. Od lat niewiele znaczymy w Europie”

W styczniu rozmawiałem z jednym z reprezentantów Macedonii. Tihomir Kostadinov powiedział, że wygrana z Włochami to byłby cud. I ten cud się wydarzył.

Tak, ale koniec końców to był zasłużony wynik. Zagrali z wielkim zaangażowaniem, wolą walki i ambicją. Włosi nie byli w najlepszej formie. Oczywiście jest duża różnica między reprezentacją Włoch a kadrą Macedonii Północnej, ale piłka nożna jest taka, że Macedonia i tak mogła ten mecz wygrać i to zrobiła.

To prawda, ale nie było też tak, że Włosi nie mieli szansy na strzelenie bramki. Oddali ponad 30 strzałów.

Mieli dużo sytuacji, których nie wykorzystali. Domenico Berardi miał świetną okazję w pierwszej połowie. Przed przerwą tych okazji było więcej, w trakcie drugich 45 minut było już o nie ciężej. Im dłużej trwał mecz, tym trudniej grało się Włochom. Tak jak mówiłem: Macedonia Północna wyszła na to spotkanie bardzo zmotywowana, z walecznym nastawieniem. Grali tak, jakby to był najważniejszy mecz w ich życiu. Widać było po nich ducha walki, Włosi z kolei wyglądali tak, jakby myśleli, że wygrana będzie dużo łatwiejsza. W drugiej połowie zrobili się nerwowi. Niektórzy zawodnicy włoskiej kadry nie byli w dobrej, optymalnej dyspozycji. Nie było widać woli walki, a konstruowanie ataków było trochę zbyt wolne. Jaki był tego efekt — widzieliśmy. Macedończycy nie zrobili wiele, oddali jednak strzał i wygrali.

Reklama

Giovanni Costantino – były asystent w kadrze Węgier opowiada o swojej pracy

Problemy Włochów zaczęły się jednak wtedy, gdy zaczęli gubić punkty w eliminacjach, a nie dopiero teraz.

Według mnie ten awans został przegrany dużo wcześniej, jeszcze przed barażami. Włosi mieli trzy okazje ku temu, żeby rozstrzygnąć kwestię awansu. Z Bułgarią, ze Szwajcarią i z Irlandią Północną. Za każdym razem nie potrafili tego zrobić, a skoro marnujesz trzy takie okazje, nie zasługujesz na wyjazd na mistrzostwa świata. Reprezentacja Włoch to aktualni mistrzowie Europy, więc powinni być jedną z najlepszych drużyn na Starym Kontynencie. Problem w tym, że po EURO 2020 nie potrafili już pokazać dobrej gry. Z jednej strony to naturalne, że po tak dużym sukcesie tracisz trochę motywację i koncentrację. Zawsze gdy osiągasz coś dużego, głód sukcesu trochę spada. To normalne, dotyczy to każdej dziedziny życia.

Roberto Mancini miał też trochę problemów z kontuzjami, wypadli ważni gracze jak Leonardo Bonucci czy Federico Chiesa.

Tak było, to fakt, ale nie zapominajmy, że mówimy o meczu z Macedonią Północną. We Włoszech mamy wielu zawodników, którzy mogliby grać w drużynie narodowej. Macedonia to zdecydowanie mniejszy kraj, ze słabszą ligą, mniejszą liczbą klasowych piłkarzy. Nie możemy powiedzieć, że Włosi przegrali przez kontuzje. Nie mamy topowego napastnika, ale to też nie jest wymówka. Piłkarze o takiej jakości, jakich mamy, powinni umieć znaleźć rozwiązanie w każdej problematycznej sytuacji. W meczu z Macedonią tego właśnie brakowało, tylko Marco Verratti był zawodnikiem, który potrafił to zrobić i zagrał na właściwym dla siebie poziomie. Reszta nie dojechała.

Czytałem, że Gabriele Gravina ma nadzieję, że Roberto Mancini pozostanie selekcjonerem reprezentacji Włoch. To dobre rozwiązanie?

Reklama

Moim zdaniem Roberto Mancini to świetny trener, który wykonuje dobrą robotę. To nie jest główny winny tej sytuacji. Wina rozkłada się po równo między wszystkich. Włochy potrzebują głębokich zmian w organizacji, w szkoleniu, mentalności. Ten proces już się powoli zaczął, widać, że zespoły są bardziej nastawione na grę w piłkę, idą w kierunku nowoczesnego futbolu, ale jest jeszcze sporo rzeczy, które musimy poprawić. Choćby to, żeby bardziej wierzyć w młodzież. Nie obarczałbym Manciniego wielką odpowiedzialnością, ale taka porażka może uświadomić władzom naszej federacji, że pracując tak jak teraz, nic dobrego z tego nie będzie. Jeśli niczego nie zmienimy, nie będziemy kwalifikować się na wielkie turnieje także w przyszłości.

Czyli wracamy do dyskusji, która miała miejsce już po klęsce na Mistrzostwach Świata w 2014 roku.

W 2006 roku wygraliśmy mistrzostwa świata. Pomijając ostatnie EURO, Włochy nie osiągnęły niczego na polu międzynarodowym, niczego. To samo dotyczy piłki klubowej: włoskie kluby od dawna nie znaczą wiele w Europie, nie wygrywają trofeów. To dużo głębszy problem. Świat calcio musi się zmienić, niezależnie od selekcjonera czy prezydenta włoskiej federacji.

Mundial 2014, czyli wielka klęska reprezentacji Włoch

Wygrane mistrzostwa Europy mogły przykryć pewne problemy?

Włochy wygrały EURO 2020 zasłużenie, to też trzeba przyznać. Grali bardzo dobrą piłkę. Ale turnieje mają to do siebie, że możesz je wygrać, bo nastawiasz się na konkretny mecz, a w jednym meczu można pokonać każdego. Zresztą: spotkanie z Macedonią jest tego najlepszym przykładem. Jeśli jednak mówimy o 16 latach, w których Włosi raz czy dwa razy osiągnęli poziom, na którym znajdowali się w przeszłości, nie można powiedzieć, że to przypadek. W piłce klubowej ostatnim sukcesem włoskiej drużyny na europejskim szczeblu jest wygrana Interu Mediolan w Lidze Mistrzów. Ale to było 12 lat temu! Ligi Europy, czy wcześniej Pucharu UEFA, nie wygraliśmy od ponad 20 lat. To nie jest normalne. To nie jest normalne, że AS Roma przegrywa z Bodo/Glimt 1:6. Włochy nie mają żadnej drużyny w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a w ćwierćfinale Ligi Europy jest tylko Atalanta Bergamo. Z włoskiego punktu widzenia nie jest to nawet klub zaliczający się do tych wielkich, ale dobrze pracuje z młodzieżą, ma swoją tożsamość, więc odnosi sukcesy.

Ma pan jakieś pomysły na to, co konkretnie trzeba zrobić? Pracował pan z młodzieżą w innych krajach, był pan w reprezentacji Węgier, więc ma pan doświadczenie w tych sprawach.

Według mnie trzeba kompletnie przebudować system szkolenia młodzieży we Włoszech. Dużym problemem jest także proces szkolenia trenerów. System, który “produkuje” trenerów nie jest idealny, mówiłem o tym w naszej poprzedniej rozmowie. Problemem jest także to, że we Włoszech jest jak w polityce: czasy się zmieniają, a w komisjach ciągle są ci sami ludzie. Najważniejsze stanowiska piastuje stare pokolenie, brakuje świeżej krwi i świeżych pomysłów. Potrzebujemy zmiany mentalności i zmian na kluczowych pozycjach w naszej federacji. W piłce młodzieżowej musimy mieć więcej profesjonalistów, ludzi, którzy mają wiedzę merytoryczną na odpowiednim poziomie. U nas niestety wciąż panuje podejście, które sprawia, że pewne istotne miejsca zajmują ludzie, którzy na nie nie zasługują.

Jak długo może potrwać taka przemiana?

Ciężko powiedzieć, ale jeśli założymy, że zaczniemy wprowadzać istotne zmiany już teraz, będziemy mogli zobaczyć efekty za 8-10 lat. Tak jak mówiłem, część rzeczy już się poprawia. Widzę zmianę w podejściu trenerów, dziś w naszych ligach coraz częściej widać chęć do gry w piłkę, a nie obrony i kontrataku. To bardzo ważne, bo dzięki temu piłkarze się rozwijają, stają się bardziej kreatywni. Przydałoby się jeszcze, żeby w piłce młodzieżowej odważniej promować utalentowanych zawodników. Nie wiem, czy rozumiesz o czym mówię, ale we Włoszech często zbyt dużo zależy od agentów, którzy lokują swoich zawodników w dobrych zespołach, mimo że ci na to nie zasługują. Brakuje merytorycznego podejścia do tematu.

Wracając do meczu z Macedonią Północną. Możemy go porównać do porażki zespołu Gian Piero Ventury w barażach ze Szwecją?

Nie. To jeszcze większa katastrofa! Odpadliśmy z gry o mistrzostwa świata z drużyną, która jeszcze nigdy nie pojechała na taki turniej. Z drużyną z kraju, w którym mieszka dwa miliony osób. Tyle, ile w Rzymie. W świecie piłki nożnej Macedonia Północna — z całym szacunkiem — nie ma wielkiej i długiej historii. Nie możemy nawet porównać zespołów z tego kraju do naszych klubów. Nie mam pewności, czy kiedykolwiek mieli swojego przedstawiciela w fazie grupowej europejskich pucharów. Szwecja to inny poziom: tradycja, historia, wielu zawodników grających na topowym poziomie w Europie. Zawodnik z Macedonii, który strzelił bramkę na wagę zwycięstwa, gra w Arabii Saudyjskiej. O czymś to jednak świadczy.

ROZMAWIAŁ SZYMON JANCZYK

WIĘCEJ O BARAŻACH O MISTRZOSTWA ŚWIATA:

fot. Instagram Giovanniego Costantino

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

11 komentarzy

Loading...