Letni to był mecz. Tak to ujmijmy. Najwyżej, co jasne, oceniliśmy występ Jakuba Kamińskiego, którego wejście rozruszało ofensywę reprezentacji Polski, sporo problemów mieliśmy z jednoznacznym sklasyfikowaniem poczynań Tymoteusza Puchacza, a poza tym dużo było nijakości i przeciętności. Oto nasze noty dla polskich zawodników za mecz z Walią w Lidze Narodów. Skala od jeden do dziesięć.
Noty Polaków za mecz z Walią w Lidze Narodów
Kamil Grabara – 4
Wyłapał huknięcie Dylan Levitta z dystansu. Obronił płaskie uderzenie Rabbiego Matondo z ostrego kąta. Kilka razy wykazał się czujnością przy dośrodkowaniach. Pracował sobie na solidny występ, ale w drugiej połowie zaczęły się ciężary, jak pewnie powiedzieliby to Kamil Glik i Kamil Grosicki. Grabara, w niektórych ruchach, trochę przypominał Wojciecha Szczęsnego z gorszych występów w narodowych barwach. A to mógł ciut lepiej zachować się przy golu łysego Jonny’ego Williamsa, a to przysnął przy centrze i sprokurował groźną sytuację dla Walijczyków, a to ustawiał się jakoś tak dziwnie wysoko w sytuacjach, kiedy nie było to koniecznie. Tragedii nie ma, ale silnego zaakcentowania swojego debiutu w kadrze też nie.
Bartosz Bereszyński – 5
Lepiej wyglądał na lewej obronie w barażu ze Szwecją, choć trzeba mu oddać, że wypełnił przyzwoite minimum i nie dawał się wozić walijskim piłkarzom, choć ci raz po raz testowali jego stabilność na nogach i próbowali przypomnieć mu o słowackim koszmarze z ubiegłorocznego Euro. Za mało było go za to w ofensywie. Ba, Bereś prawie całkowicie zaniechał jakiegokolwiek udziału w atakach polskiej kadry, a umówmy się: to nie jakaś archaiczna i przedpotopowa piłka, od współczesnego bocznego obrońcy wymaga się dymania po obu stronach boiska. Matty Cash uśmiecha się szeroko.
Kamil Glik – 5
Niczego nie zawalił, ale był tym mniej pewnym z dwójki środkowych obrońców. Uciekał mu mobilny Daniel James, niespecjalnie stłamszony czuł się przy nim Kieffer Moore, a i Wes Burns dawał mu się we znaki. Inna sprawa, że był to taki, a nie inny mecz, więc pewnie nie było potrzeby, żeby Glik załączył swój tryb Glikowy. Zobaczyliśmy nudniejszą i mniej zaangażowaną wersję doświadczonego stopera.
Jan Bednarek – 6
Zaliczył jedną głupią stratę, ale też naprawdę bardzo dużo twardych i zdecydowanych interwencji. Szefował defensywie. Grał na wyprzedzenie. Wygrywał pojedynki w powietrzu. Przestawiał Walijczyków. Występ na miarę czołowej postaci reprezentacji.
Tymoteusz Puchacz – 4
Panie Tymoteuszu Puchaczu, Tymoteuszu Puchaczu, Tymku Puchaczu, Tymku. Ależ mamy problem z oceną tego gościa. Poszedł odważnie jeden na jeden i uwolnił Jakuba Kamińskiego przy bramce na 1:1. Wcześniej już zresztą powinien mieć asystę na koncie, ale ciut spóźniony był Adam Buksa. Problem w tym, że w międzyczasie zaliczył pierdyliard niecelnych dośrodkowań. Walił te centry w tych walijskich defensorów jak oszalały. I walił. I walił. I walił. Normalnie flashbacki ze Szwecji na Euro. Cholernie irytował. Zresztą nie po raz pierwszy w swojej karierze. Ale, znów, asystę zrobił, dyskusja nad jego postacią trwa.
Mateusz Klich – 5
Gdyby Piotr Zieliński celnie przymierzył główką na samym początku spotkania, Mateusz Klich miałby na koncie naprawdę zgrabną asystę. I do tego taką w jego stylu. Ale Zielu przestrzelił, więc Klich został z niczym. Nie wyglądał źle, odnajduje się w grze kombinacyjnej, potrafi poklepać, umie przyspieszyć, ale udzielał mu się chyba czerwcowy klimat tego sennego widowiska.
Grzegorz Krychowiak – 4
Po Szwecji sugerował, że „nastała moda na krytykowanie Krychowiaka”. No to tym razem Krycha zagrał tak, że nie należą mu się ani brawa, ani cięgi. Mógł agresywniej doskoczyć do Williamsa przy golu dla Walii. Zdarzyło mu się zgłupieć i zagrać na aut. Bywał trochę spóźniony, jakiś tak rozkojarzony, ale też starał się dokładać coś od siebie w ofensywie, jakoś szczególnie kiepsko się nie zaprezentował, nie ma sensu popadać w skrajności.
Jacek Góralski – 5
Bez tej całej otoczki i narracji „Góral to twardziel, który wejdzie wślizgiem i podostrzy” jakoś tak przyjemniej się na niego patrzyło. Komfortowo czuł się z piłką przy nodze. Miał ciekawe pomysły. Szukał nieszablonowych rozwiązań akcji. Ciągnął grę do przodu. Długimi momentami pozostawał jednak zupełnie niewidoczny.
Piotr Zieliński – 5
Co kółeczko z piłką potrafi zrobić, to jego, nikt mu tego nie odbierze. Tak samo z zacinką i z oczami dookoła głowy. Zielu po prostu lubi mieć piłkę przy nodze. Problem w tym, że futbolówkę prowadził głównie na czterdziestym metrze od bramki Walii, a w takim układzie niewiele mógł zdziałać.
Adam Buksa – 4
Nieudany występ Adama Buksy, którego Czesław Michniewicz naprawdę poważnie przymierza do gry w dwójce podstawowych napastników reprezentacji Polski. Niby całkiem umiejętnie przetrzymywał piłkę, niby całkiem elegancko przyjmował lagi, ale zabrakło mu zęba w walijskim polu karnym, a to było od niego wymagane, kiedy Lewandowski cofnął się do rozgrywania, a on zniknął pomiędzy Chrisem Mephamem, Rhysem Norringtonem-Daviesem a Chrisem Gunterem.
Robert Lewandowski – 5
Zabrakło mu skuteczności. I większego przekonania. Bo choć aktywnie uczestniczył w procesie konstruowania kolejnych ataków reprezentacji Polski, to przecież wcale niekrótkimi momentami ten element gry kadra Czesława Michniewicza nie funkcjonował w należyty sposób. Jasne, gdyby kapitan kadry Danny’ego Warda po przepięknym rajdzie przez pół boiska, rozmawialibyśmy o świetnym występie i pisalibyśmy kolejne peany na jego cześć, ale pozostańmy na ziemi: nie był to wielce udany występ Lewego.
Szymon Żurkowski – 4
Trochę jak Grzegorz Krychowiak, tylko jeszcze bardziej fizycznie, jeszcze bardziej z asekuracyjną ręką na ciele przeciwnika i mniej aktywnie z przodu.
Jakub Kamiński – 8
Bohater meczu. Pięknie odbudował się po słabiutkim reprezentacyjnym debiucie przeciwko San Marino. Wjechał na odwadze, na pewności siebie, na dużym luzie. Pyknął bramkę w swoim stylu. Mocno napracował się przy golu numer dwa. Spektakularna wbita po świeżo wywalczonym mistrzostwie Polski i sygnał dla władz Wolfsburga, że do Bundesligi właśnie przychodzi naprawdę perspektywiczny chłopak. -Fajnie widzieć, że Puszka, Modziu, Józiu robią swoje i mam nadzieję, że wkrótce uda mi się do nich dołączyć, bo mielibyśmy wtedy zacną ekipę w reprezentacji – mówił Kamiński w rozmowie z nami sprzed roku. No to właśnie do nich dołączył. I znacznie zwiększył swoje szanse na wyjazd do Kataru.
Karol Świderski – bez oceny
W ostatnich swoich ośmiu meczach w narodowych barwach strzelił pięć goli i zaliczył jedną asystę. Jest pożyteczny, również z ławki i w krótkich wymiarach czasowych. Tu się zakręci, tu się odnajdzie, kadrowicz pełną gębą.
Nicola Zalewski – bez oceny
Wciąż wymaga poważnej weryfikacji w reprezentacyjnym futbolu. Kwadrans stanowi za małą próbkę. W defensywie miał problemy z gabarytami rywalami, w ofensywie wniósł nutkę świeżości względem jednowymiarowych pomysłów Puchacza.
Kamil Grosicki – bez oceny
Zaliczył bezbarwny epizod i istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że do właśnie takich trzecioplanowych ról sprowadzą się ostatnie miesiące lub lata w jego ładnej karierze w koszulce z orzełkiem na piersi.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Adam Buksa i siła logicznych kroków
- Było pięknie, jest przeciętnie. Co się dzieje z Mateuszem Klichem?
- Znamy szczegóły umowy PZPN z InPost. Kwota kontraktu jest rekordowa
- Poważny czy niepoważny? Co z Lewandowskim zrobi Bayern?
- Pogromca gwiazd. Kim jest Kamil Pestka?
- Przyszłość kadry ma twarze Zalewskiego, Kiwiora i Słoniny?
Fot. Fotopyk