Reklama

Adam Buksa i siła logicznych kroków

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

01 czerwca 2022, 14:13 • 8 min czytania 16 komentarzy

Adam Buksa przenosi się do RC Lens za sześć milionów euro. Polski napastnik buduje swoją karierę stawiając na małe, ale bardzo logiczne kroki.

Adam Buksa i siła logicznych kroków

Kiedy Adam Buksa trafiał do New England Revolution, przy podpisywaniu trzyletniego kontraktu od razu ustalił, jakie będzie miał możliwości odejścia, jeśli w przyszłości zgłoszą się po niego lepsze kluby. Obie strony ustaliły plan, który zakładał, że napastnik spędzi w MLS dwa lata, a później zrobi kolejny krok w karierze. O ile wystarczająco się rozwinie i będzie na niego zainteresowanie. Choć dziś transfer względnie młodego zawodnika do MLS już nie dziwi, wtedy wielu zastanawiało się, dlaczego Polak wybiera kierunek, który kojarzy się z wygodną przystanią na moment, gdy chcesz już zakotwiczyć na drugiej stronie rzeki. Kibice mieli wątpliwości , czy na pierwszy plan decyzji napastnika nie wyszły fajne miejsce do życia, świetne zarobki (na które nie mógł wówczas liczyć w Europie, Buksa zarabia ponad milion dolarów rocznie) i życiowa przygoda.

On sam postrzegał ten ruch przede wszystkim w kategoriach sportowych. Postrzegał MLS jako idealny pomost pomiędzy Ekstraklasą, w której był wyróżniającym się napastnikiem, ale jednak nie wielką gwiazdą rozgrywek, a ligami top 5.

Mogłem iść również do wspomnianej Serie A, bo miałem zapytania i oferty. Nie uważam, by była to lepsza opcja. Wiązałoby się to z dużo większym ryzykiem niż to, co zrobiłem teraz. Docelowo oczywiście chciałbym grać w ligach top5, to moje marzenie i uważam, że jestem w stanie je spełnić. Mam na to jeszcze czas. Dziś jestem w bardzo dobrym wieku i miejscu do rozwoju. W mojej opinii mam dużo większe szanse na zaistnienie w top5 idąc jako skuteczny napastnik z MLS niż z Ekstraklasymówił wówczas na Weszło chwilę po transferze do New England Revolution.

Reklama

Adam Buksa w MLS. Przystanek, który okazał się strzałem w dziesiątkę

Jakkolwiek to brzmi, Buksa był wtedy świadomy własnych ograniczeń. Rynek jest jaki jest – będąc młodym Polakiem, orbitującym wokół reprezentacji (Buksa jako piłkarz Pogoni Szczecin dostał już powołanie), bardzo łatwo wyjechać do zespołu z dołu tabeli ligi włoskiej. Bardzo łatwo jest też się od niego odbić, a potem błąkać się po Serie B czy wypożyczeniach do ligi tureckiej czy cypryjskiej. – Ważne, by dokonywać optymalnych wyborów, by kariera się rozwijała. Nie sztuką jest zmienić klub i przestać grać – mówił na wczorajszej konferencji prasowej Czesław Michniewicz, zapytany o transfer Sebastiana Szymańskiego. Buksa siedział tuż obok niego. Selekcjoner wskazał go poźniej jako przykład piłkarza, który dokonuje mądrych wyborów.

W jego planie nie powiodło się tylko jedno – miał odejść po dwóch latach, a w Stanach spędzi łącznie 2,5. Buksa stał się niejako „ofiarą” sukcesu całego klubu, bo za New England – do pewnego momentu – naprawdę bajeczny sezon 2021. Wygrali sezon zasadniczy zdobywając 73 punkty. To najlepszy wynik w historii całej MLS oznaczający po pierwsze – awans do Ligi Mistrzów CONCACAF, po drugie – wolny los w pierwszej rundzie play offów. Na obu tych rozgrywkach było bardzo duże ciśnienie. Klub miał po prostu dużo do udowodnienia. Liga Mistrzów? Choć obecne rozgrywki wygrał amerykański zespół (Seattle), to przez szesnaście ostatnich lat wygrywali Meksykanie. Amerykanie, chcąc budować wizerunek swojej ligi, wiedzą, że muszą wygrywać też na międzynarodowym polu. Play offy? New England jeszcze nigdy ich nie wygrało. Pięć razy dochodziło do finałów, pięć razy wracało na tarczy, dorabiając się łatki przegrywów.

To wszystko spowodowało w klubie proste podejście: wszystkie ręce na pokład, walczymy o sukces. A ten był dużo bardziej prawdopodobny z najlepszym napastnikiem w jedenastce. Zresztą Buksa wykazał się w Lidze Mistrzów, strzelając dwa gole meksykańskiemu UNAM Pumas. Choć New England wygrało u siebie pierwszy mecz 3:0 (grając w środku zimy), to w Meksyku poległo 0:3 (grając w duchocie), a potem przegrało serię rzutów karnych. W play offach też poszło… Nawet nie jak zwykle, bo New England nie dotarło do finału. Zakończyło rozgrywki na ćwierćfinale, gdzie lepsze okazało się New York City FC, należące do City Football Group, czyli właściciela Manchesteru City. Ten klub wygrał zresztą całe rozgrywki.

Zanim to się jednak stało, Buksa zawitał do gabinetu Bruce’a Areny, który w New England jest nie tylko trenerem, ale i dyrektorem sportowym. Rozmawiał o możliwości transferu. W klubie ustalono, że Polak odejdzie tylko wtedy, gdy przyjdzie za niego „naprawdę dobra oferta”. Propozycje przychodziły i to całkiem duże. Mówiono o tym, że włoska Pisa wykłada na stół 9,5 miliona euro. W oczach New England sformułowanie „naprawdę dobra oferta” oznaczało jednak większą sumę. Takiej, której nie da się odrzucić.

New England po prostu mogło sobie pozwolić na przytrzymanie piłkarza o pół roku dłużej. Nawet, jeśli – patrząc przez pryzmat kwoty, za jaką odchodzi do Lens: 6 milionów euro – oznaczało to stratę kilku milionów. Kwota transferowa jest odpowiednio mniejsza nie dlatego, że Buksa stracił na jakości. Sumy odstępnego kształtuje kilka czynników, a jednym z ważniejszych jest czas, jaki pozostał do wygaśnięcia kontraktu. W przypadku polskiego napastnika to pół roku, zatem New England nie miało dobrej pozycji negocjacyjnej. Wcześniej propozycje przychodziły, lecz wszystkie były odrzucane.

Reklama

MLS to liga pewnego paradoksu – kluby mają znacznie więcej pieniędzy niż ich wydają. Jakkolwiek to brzmi, koszty utrzymania zawodników w odniesieniu do innych sportów – futbolu amerykańskiego, koszykówki czy baseballa – to grosze. Będąc właścicielem amerykańskiego klubu, nawet jeśli chcesz rozbić bank, to nie zawsze możesz to zrobić. Zarobki zawodników określa skrupulatnie wyliczone salary cap, oznaczające, że każdy klub na taką samą pulę środków do wydania. Tylko trzech designated players może zarabiać pensję, która nie jest objęta limitem. Odgórne przepisy mają zabezpieczyć kluby przed upadkiem czy zaburzeniem płynności finansowej.

Gdzie trafia Adam Buksa?

RC Lens ma za sobą dosyć burzliwy okres. Do Ligue 1, z której spadło w 2015 roku, wróciło dopiero w 2020. W awansie wydatnie pomogła pandemia. Gdy prawie na całym świecie przerwano rozgrywki, Francja była jednym z krajów, w którym nie dograno sezonu do końca. Nie odebrano jednocześnie możliwości spadków i awansów – decydował o nich bieżący stan tabeli. RC Lens było akurat na drugiej pozycji, dzięki czemu wróciło do elity. Klub chciał awansować jak najszybciej, ale długo się to nie udawało. W pewnym momencie budżet drugoligowego Lens wynosił 41 milionów euro. To więcej niż w momencie, gdy klub ten sięgał po mistrzostwo Francji. I znacznie więcej od kolejnej najbogatszej drużyny Ligue 2, która dysponowała „zaledwie” 18 milionami. Ale nawet to nie wystarczyło, by szybko wrócić do najwyższej ligi.

Lens zaczęło podchodzić do wydawania pieniędzy znacznie ostrożniej, a prawdziwe wydatki zaczęły się już w Ligue 1. W sezonie 20/21 francuski klub ściągnął zawodników za 19 milionów euro, w kolejnym – za 20,60. Przemysław Frankowski, który trafił do Francji za 2,3 miliona euro, był dopiero czwartym największym ruchem w tym oknie transferowym. Buksa? Suma odstępnego w kwocie 6 milionów euro sprawia, że będzie drugim największym wydatkiem w historii klubu. Pierwsze miejsce dzierży Seko Fofana, wykupiony za 8,5 miliona z Udinese. Mniej więcej w takich zawodników celuje RC Lens – o uznanej marce, za których trzeba wydać kilka milionów euro.

Transfery spełniły swoją rolę. Po powrocie do Ligue 1 Lens miało tylko się utrzymać. Zajęło tymczasem siódme miejsce, ocierając się o grę w europejskich pucharach. Poprzedni sezon także zakończyło na siódmej lokacie, wyprzedzając takie marki jak Olimpique Lyon czy Lille, które dopiero co świętowało mistrzostwo kraju. Klub ugruntował sobie tym samym pozycję solidnego średniaka z ambicjami na coś więcej.

A te z pewnością są. Choć Lens to małe, robotnicze miasto, liczące 30 tysięcy mieszkańców, niewiele klubów może pochwalić się tak imponującą frekwencją. Kiedy jeszcze Lens było okopane w Ligue 2, na jego mecze przychodziło średnio 25 tysięcy widzów, co było piątym wynikiem w całej Francji. Średnia z zeszłego sezonu to prawie 29 kibiców fanatyków na trybunach. Za Lens już 60 sezon w Ligue 1, a tradycje klubu kształtowali przez lata piłkarze z polskimi korzeniami. „Przegląd Sportowy” przywołuje historię, jak w latach 50. doszło nawet do meczu, w którym zagrało dziesięciu zawodników o polskim pochodzeniu i jedenasty, który nazywał się… Polonia. Na wystawie zorganizowanej w rocznicę istnienia Lens wyróżniono osiem klubowych ikon. Sześć z nich miała polskie korzenie.

Także i teraz Buksa będzie mógł się poczuć polsko – w Lens gra już Przemysław Frankowski (6 goli i 5 asyst w zeszłym sezonie), a wkrótce dołączy do niego również Łukasz Poręba, który przenosi się do Francji po wygaśnięciu umowy z Zagłębiem Lubin. Lens stawia na ofensywną piłkę, kreuje dużo sytuacji, a więc to dobre środowisko dla napastnika, który stał się typowym lisem pola karnego. Ligue 1 uchodzi za najbardziej fizyczną spośród pięciu topowych lig i choć może to być nieco stereotypowe podejście, dla Polaka wygrywanie pojedynków z rosłymi obrońcami też nie powinno stanowić problemu. W końcu w MLS docenia się go za to, jak potrafi wyskoczyć do główki, a wcześniej przepchać się z defensywą. Sam Buksa trafia do Ligue 1 – zgodnie ze swoim planem – jako piłkarz, który z miejsca ma być gwiazdą zespołu. Dwa i pół roku temu, bez przesiadki w MLS, woda, na którą skacze, byłaby znacznie głębsza.

WIĘCEJ O ADAMIE BUKSIE:

OBEJRZYJ REPORTAŻ KANAŁU SPORTOWEGO O ADAMIE BUKSIE. PIŁKARZ POKAZUJE KLUB, KTÓRY UCZYNIŁ GO REPREZENTANTEM POLSKI

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Komentarze

16 komentarzy

Loading...