Wisła Kraków spadła do pierwszej ligi po porażce 2:4 z Radomiakiem Radom. Po meczu udało nam się złapać Michala Frydrycha. Kapitan “Białej Gwiazdy” podzielił się odczuciami odnośnie spotkania i całego sezonu, który zakończył się degradacją jego drużyny.
Prowadziliście 2:0, dlaczego tak szybko to straciliście?
Mieliśmy bardzo dobry wynik, początek drugiej połowy dobrze nam się ułożył. Strzeliliśmy drugiego gola i myśleliśmy, że wszystko będzie dobrze. Radomiak zrobił zmiany w przerwie, mieli przewagę na bokach. Wychodzili do szybkich kontrataków, zdobyli bramkę z rzutu rożnego i z autu.
Zaskoczyły was trochę stałe fragmenty gry? W ten sposób straciliście dwie bramki.
Nie zaskoczyły, trenerzy przygotowali nas na wszystko. Wiedzieliśmy, że Radomiak zazwyczaj wrzuca długie auty z lewej strony. Byliśmy na to przygotowani, ale nie daliśmy rady. Możemy być przygotowani jak najlepiej, ale jeżeli przeciwnik zrobi to dobrze, to nie ma rady. Radomiak zrobił to dobrze.
Trener Jerzy Brzęczek mówił, że strata piłki i gola na 1:2 to był newralgiczny moment. Podłamało was to?
Tak, byliśmy nastawieni na grę do przodu. Straciliśmy piłkę, Radomiak rozegrał to bardzo dobrze. Czekaliśmy na dośrodkowanie, górną piłkę, a w ostatniej chwili zobaczyliśmy, że piłka idzie po ziemi na dalszy słupek. Nie udało się już tego uratować.
Nie lepiej było się cofnąć przy stanie 2:0? Bronić wyniku?
Teraz łatwo to powiedzieć, ale wtedy chcieliśmy zrobić wszystko, żeby wygrać ten mecz. Wiedzieliśmy, że musimy wygrać. Szło nam dobrze, aż do drugiej części drugiej połowy. Teraz jest już koniec…
Mimo że prowadziliście, Radomiak łatwo dochodził do sytuacji, zdominował środek pola i mimo niezłego wyniku nie wyglądało to dobrze.
W pierwszej połowie nie mieli zbyt wielu szans, może jedną. W drugiej połowie nie byliśmy w stanie zareagować na te zmiany. Ciążyła na nas dzisiaj duża presja. Jak padła bramka na 2:2 to wszystko się zawaliło.
Po meczu w szatni była cisza czy bardziej złość?
Wszystko na raz.
Próbujesz sobie jakoś wytłumaczyć, co się z wami stało w tym sezonie? Przed startem rozgrywek oczekiwania i ambicje były zupełnie inne.
W pierwszej części sezonu, po piątej kolejce, byliśmy trzeci i myśleliśmy, że to już czas, gdy Wisła Kraków będzie w górze. Że będzie tylko lepiej. Nie wiem, co powiedzieć. Będąc na boisku, próbowaliśmy zrobić wszystko, żeby było lepiej. Nie wiem, czy brakowało nam charakteru, czy umiejętności, czy skuteczności… Za dużo tego było w tym sezonie.
Wydawało się, że wiosną gracie coraz lepiej i jednak unikniecie spadku. Mieliście wrażenie, że drużyna się rozwija?
To, że się rozwijaliśmy, było widać na boisku. Graliśmy dobrze mecze, ale nie udawało nam się ich wygrywać. Mieliśmy dużo remisów, ale gdy my zdobywaliśmy punkt, inni zdobywali trzy. Tych zwycięstw nie było dużo, a jak nie jesteś w stanie wygrać na przykład dwóch meczów z rzędu, to jest trudno.
Ale już Jagiellonia czy Radomiak to nie były dobre mecze. To wynik tej presji?
Najważniejsze dla nas były mecze domowe. Tam nie udało nam się strzelić bramki, ale pierwszy mecz po zmianie trenera, z Górnikiem Łęczna, mogliśmy wygrać. Tak samo było z Piastem Gliwice, z Jagiellonią, straciliśmy też mecz z Wisłą Płock. Jeśli nie wygrywasz u siebie, to masz problem. Na wyjazdach ważne, żeby zdobyć chociaż punkt.
LOSY SPADKOWICZÓW Z EKSTRAKLASY. JAK TRUDNO WRÓCIĆ DO NAJWYŻSZEJ LIGI?
Któregoś z tych meczów najbardziej żałujesz?
Wszystkich. Wszystkich punktów, które straciliśmy.
Wierzysz w ogóle w to, co się stało? Dociera to do ciebie?
Nie wierzę. Jak przyjechałem do Krakowa, to myślałem, że będziemy grać o czołowe miejsca w tabeli. To dla mnie najtrudniejszy moment w karierze, nie myślałem, że coś takiego mi się w życiu przydarzy.
Kibice Wisły są zdruzgotani. Co chciałbyś im powiedzieć?
Już powiedziałem w telewizji (w wywiadzie pomeczowym w “Canal +” – przyp.), że chciałbym podziękować im za wsparcie, które dawali nam w każdym meczu domowym, czy na wyjazdach. Do końca stali przy nas, na nasze domowe mecze przychodziło wielu kibiców i atmosfera była świetna. Nie daliśmy im w tym sezonie żadnej radości. Dla nich to jest bardzo trudne, całe życie kibicują Wiśle. Nie wiem, co więcej powiedzieć. Dziękuję im za wszystko, wiem, że to nasza wina.
Zastanawiałeś się, co dalej? Pewnie miałeś plany na nowy sezon, spadek je zmienia?
Plany… Miałem plany grać z Wisłą Kraków o najwyższe cele, a teraz jesteśmy w pierwszej lidze. Wierzyłem do ostatniego meczu, że będziemy grać o utrzymanie w Ekstraklasie, więc po tym meczu bardzo trudno jest coś powiedzieć. Nie wiem, co będzie. Za dużo rzeczy się dzieje, zobaczymy, co wydarzy się w klubie w przyszłym tygodniu. Myślę, że będziemy rozmawiać z zarządem.
A chciałbyś zostać i spróbować awansować, czy wolałbyś grać w ekstraklasie — polskiej albo zagranicznej?
Jestem kapitanem drużyny, nie mogę powiedzieć, że chcę odejść do innego klubu. Czułem dużą presję, próbowałem robić wszystko, żebyśmy się utrzymali. Na teraz to są trudne pytania.
WIĘCEJ O WIŚLE KRAKÓW:
- Angielskie wyjście Wisły do 1. ligi
- Rozpacz legendy Wisły Kraków po degradacji
- Kłos: – Nie wolno zrzucać winy na Brzęczka
- Gruszkowski: – Nie zagrałbym w Cracovii, nawet gdyby Wisła była cztery ligi niżej
- Uczeń legend z Gruzji, mistrz świata U-20. Kim jest Gio Citaiszwili?
ROZMAWIALI SZYMON JANCZYK, MATEUSZ MIGA I BARTOSZ KARCZ
fot. Newspix