Tak się ta kolejka układa, że być może przyniesie nam wszystkie najważniejsze rozstrzygnięcia i Multiligę za tydzień przyjdzie nam oglądać bez żadnych emocji. W sobotę poznaliśmy mistrza Polski i czwartego pucharowicza. W niedzielę niemal na sto procent zostanie wbity gwóźdź do trumny Termaliki, a niewykluczone, że to samo czeka Wisłę Kraków.
Radomiak – Wisła Kraków. Goście z nożem na gardle
Sobotnie zwycięstwo Zagłębia Lubin nad Rakowem znacznie skomplikowało i tak już trudną sytuację “Białej Gwiazdy”. Wygrana drużyny Piotra Stokowca oznacza, że Wisła nie wyprzedzi jej nawet w przypadku dwóch swoich zwycięstw na finiszu. Długo był to jeden z podstawowych punktów zaczepienia, ponieważ “Miedziowi” na koniec jadą na stadion Lecha. Terminarz miał im nie sprzyjać. Teraz nawet komplet punktów z Radomiakiem i Wartą Poznań może Wiśle nie wystarczyć, żeby znaleźć się nad kreską.
Punktem wyjścia do czegokolwiek jest dzisiejsze zwycięstwo w Radomiu. Radomiak po kompromitacji z Zagłębiem bez względu na wcześniejsze nastawienie bez wątpienia zamierza odzyskać przynajmniej część utraconej twarzy, dlatego nie liczylibyśmy na powtórkę. Tak łatwo już nie będzie. W razie remisu podopieczni Jerzego Brzęczka zachowują jakiekolwiek nadzieje tylko w przypadku wcześniejszej porażki Śląska Wrocław w Mielcu. W innym scenariuszu klub z Reymonta będzie już w I lidze, bo ma gorszy bilans bezpośrednich starć z WKS-em (0:5, 1:1).
W Wiśle całymi tygodniami mogli myśleć, że przecież grają ładnie dla oka, więc wyniki prędzej czy później przyjdą. Czas jednak leci, a ich ciągle nie ma. Na dodatek bezbramkowe spotkanie z Jagiellonią nie zapewniało już nawet efektów wizualnych, to było bicie głową w mur. “Biała Gwiazda” przez całą wiosnę wygrała tylko raz, teraz natomiast musi być bezbłędna.
Konrad Gruszkowski: Nie zagrałbym w Cracovii, nawet gdyby Wisła była cztery ligi niżej [WYWIAD]
W gruncie rzeczy Brzęczek i jego piłkarze muszą już liczyć na cud, niewiele mniejszy od tego, który blisko dekadę temu na finiszu dokonało Podbeskidzie Czesława Michniewicza. Pokazują to zresztą wyliczenia Pawła Mogielnickiego z 90minut.pl. Ryzyko spadku Wisły to na tę chwilę aż 94%, przy 5,7% Śląska i 1,4% Stali.
Stal Mielec – Śląsk Wrocław. Jedni i drudzy o postawienie kropki nad “i”
Wcześniej na boisko wybiegną w Mielcu. Stali do pewnego utrzymania wystarczy już punkt – albo zdobyty dziś, albo w najbliższą sobotę z Wisłą Płock. Widzimy, jak wiele znaczyło pokonanie Legii. Mielczanie także są w dwumeczu lepsi od Wisły Kraków, co daje im spory komfort.
W bramce Stali stanie Bartosz Mrozek, awaryjnie wypożyczony z Lecha Poznań w obliczu kontuzji Rafała Strączka i Damiana Primela. Chłopak zostanie rzucony na głęboką wodę, ale to już chyba właściwy moment po regularnych występach w GKS-ie Katowice i rezerwach “Kolejorza”.
Śląsk zwycięstwem zapewnia sobie pełen spokój przed ostatnim meczem. Remis, jak wspomnieliśmy, oznacza jeszcze jakikolwiek niepokój wyłącznie przy jednoczesnym triumfie “Białej Gwiazdy” nad Radomiakiem. Wrocławianie co prawda nie wygrali od sześciu kolejek, ale w ostatnich pięciu spotkaniach poza kompromitacją z Termaliką zawsze dopisywali po punkcie do swojego dorobku. Chwilami prezentowali też całkiem niezłą grę.
Prawdziwe emocje, zachęcające do oglądania Multiligi w ostatniej kolejce, zaczęłyby się w razie porażki Śląska i wygranej Wisły w Radomiu. Wtedy WKS musiałby na koniec odprawić z kwitkiem Górnik Zabrze, żeby nie oglądać się na wydarzenia przy Reymonta, gdzie przyjechałaby Warta. No i ile byłoby znów spekulacji, kto kogo zmotywuje i komu się podłoży!
Górnik Zabrze – Górnik Łęczna. Będzie można postrzelać
W porównaniu do ciężaru gatunkowego meczów w Mielcu i Radomiu, w Zabrzu czeka nas piknik. Główną motywacją Górnika Jana Urbana jest już chyba to, żeby skończyć sezon przed Legią (obecnie punkt przewagi).
Górnik z Łęcznej walczy już wyłącznie o honor, spadek został przyklepany remisem z Termaliką. Okej, według Mogielnickiego “tylko” na 99,999%, ale bądźmy poważni, nie ma o czym mówić.
Krzysztof Kubica: Czekam na gole z dystansu. Może jak już raz wpadnie, to pójdzie seria [WYWIAD]
Zapunktowanie przy Roosevelta będzie tym trudniejsze, że za kartki pauzować muszą Janusz Gol i Damian Gąska, a wciąż kontuzjowany jest Bartosz Śpiączka. Tych trzech zawodników łącznie strzeliło 20 z 27 goli beniaminka, co mówi wszystko o szansach ich kolegów na śląskiej ziemi.
Spodziewamy się dziś radosnego strzelania ze strony gospodarzy.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Pięciu bohaterów mistrzowskiego sezonu Lecha Poznań
- Tak nie można grać o mistrzostwo. Jak Raków przegrał złoty medal?
- To była daleka droga do mistrzostwa. Pamiętajmy o tym, gdy patrzymy na radość Lecha
Fot. Newspix