– Myślę, że Raków najszybciej w Polsce oddaje strzał po przejęciu piłki. Ta faza przejściowa z obrony do ataku jest u nich na bardzo dobrym poziomie. Robią to szybko, bezpośrednio, prostymi środkami, ale bardzo skutecznie. Zwróć uwagę na to, że w ataku pozycyjnym nie tworzą aż tak wielu szans strzeleckich. To nie są koronkowe akcje, które rozgrywają przez dwie minuty i dochodzą do okazji strzeleckiej. Większość goli pada u nich po błyskawicznej fazie przejściowej lub po stałych fragmentach gry – mówi Maciej Kędziorek, były asystent Marka Papszuna w Rakowie, a obecny asystent Macieja Skorży w Lechu. Z Kędziorkiem rozmawiamy o tym, jak i czy liga uczy się Lecha, o przewidywalność Rakowa, o stałe fragmenty i szachy w starciach Lecha z Rakowem.
***
Rozmowa z trenerem Kędziorkiem bez tematu stałych fragmentów gry nie istnieje.
Chciałbym odkleić od siebie tę łatkę “trenera od stałych fragmentów”…
Ale będzie jakiś nowy wariant przygotowany na finał Pucharu Polski?
Będzie. Mamy trochę czasu na przygotowanie. Raków przy bronieniu stałych fragmentów gry jest najlepszy w Polsce. Stracili tylko pięć bramek w taki sposób. Ale zawsze staramy się coś wymyślić, znaleźć wyłom. Będziemy szukali czegoś takiego również przy stałych fragmentach.
W transmisji Canal+ podczas meczu ze Stalą padło porównanie wariantu rozegrania rzutu wolnego do tego, w jaki sposób swoje stałe fragmenty rozgrywał Real Madryt. Faktycznie była taka inspiracja?
Mówiąc zupełnie szczerze – nie, nie podpatrzyłem tego w Realu. Miałem taką koncepcję, by mocniej wykorzystać Pedro Rebocho i Kubę Kamińskiego. Mieliśmy ten wariant przygotowany już na wcześniejsze mecze, ale nie było ku temu okazji. Musimy też szukać swoich mocnych stron na tle rywala. Gdybyśmy ze Stalą mieli zagrać w koszykówkę, to nie mielibyśmy szans. Granie w takich sytuacjach na walkę w powietrzu jest z góry skazane na porażkę. Dlatego rozegraliśmy to inaczej, z wyjściem “Kamyka” nieco szerzej, miał poszukać próby zgrania piłki będąc poza polem, gdzie ustawiali się ci najwyżsi piłkarze z Mielca.
Po trzeciej analizie Rakowa w tym sezonie możecie być już trochę znużeni. Ale przypuszczam, że najwięcej materiału do analizy dostarczył wam ten ostatni mecz przy Bułgarskiej. Raków zagrał ekstremalnie wysokim pressingiem, zmusił was do gry długimi podaniami, średnia dalekich podań była u was niższa niż średnia w sezonie, bo te piłki padały łupem wysokich stoperów Rakowa.
Raków gra powtarzalnie. To nie jest zarzut, to atut. Ma wypracowany styl, stałe zachowania zawodników, zmieniają się tylko wykonawcy, którzy co okienko podnoszą jakość drużyny. Przez to łatwiej Raków przeanalizować. Co do statystyk – tak jak trener Papszun zawsze lubi się nimi podpierać, tak po tym meczu chyba nie mógł tego robić. Mieliśmy wyższe xG, więcej wejść w ofensywną strefę, więcej wejść w pole karne… Chyba tylko w liczbie pojedynków nas wyprzedzali.
Amaral – zero wygranych główek, Ishak – zero wygranych główek.
Byliśmy na to gotowi. Natomiast pewne decyzje i wybory nie były optymalne. Nawet ten pressing, o którym wspomniałeś – wielokrotnie z niego wychodziliśmy, mijaliśmy pierwszą linię ataku rywala, przegrywaliśmy stronę. Niestety później nie tworzyliśmy z tego klarownych szans. Uważam, że sam pomysł na Raków nie był zły. Mecz jednak ocenia się przez pryzmat wyniku. Chcemy poprawić te elementy, które nie zagrały, w meczu na Narodowym.
Znów spodziewacie się takiego pressingu?
Raków – o czym mówią statystyki – pod względem pressingu jest najlepszy w Polsce. Więc tak, oczywiście, że będą grali tak jak zawsze. Ale mamy na tyle dobrych zawodników, że możemy sobie z tym poradzić.
Padło stwierdzenie “pewne decyzje i wybory nie były optymalne” w tamtym meczu w Poznaniu. Chodzi o to, że obrońcy za często wybierali grę dalekim podaniem przy pressingu Rakowa?
Zabrakło synchronizacji działań. Przestrzeń za plecami zawodników Rakowa idących do pressingu mogliśmy wykorzystać lepiej. Musi być podanie, ruch w tempo, zgubienie obrońcy. Powiem tak – zaraz po meczu byłem wściekły i rozgoryczony. Ale obejrzałem go dwa dni później. Już bez emocji. I miałem zupełnie inną optykę oraz wnioski. Jesteśmy w stanie poradzić sobie z tym pressingiem Rakowa.
To porozmawiajmy o waszej grze. Mam wrażenie, że im dalej w sezon, tym liga lepiej się was uczy. Przykłady: mecz z Wartą u siebie, trener Szulczek ekstremalnie zawęził pole gry Warty, wypchnął was na skrzydła, gdzie Kamińskiego i Ba Loue i tak ciągnęło do środka, a tam wpadali w gąszcz piłkarzy Warty. Ostatnio Wisła Kraków grała każdy stały fragment w wasze pole karne, gdzie Bednarek ma problemy z wyjściem do dośrodkowań. Widzicie w sztabie, że musicie taktycznie ewoluować?
Nie jestem w Lechu długo, ale doskonale wiem, że specyfika takiego klubu polega na tym, że każdy w lidze chce wymyślić coś specjalnego na ciebie. Weźmy ten przykład, o którym powiedziałeś – Warta nigdy wcześniej nie grała na sześciu obrońców, zmienia się trener, szuka rozwiązania jak tu nas pokonać i nagle Warta zagrała na szóstkę w tyłach. To normalne w takim klubie jak Lech, że inni czasem szukają na ciebie sposobu. Trener Skorża często powtarza, że musimy być na to przygotowani. Poza tym mamy taką jakość zawodników, że oni są w stanie sobie z tym radzić. Druga strona medalu jest taka, że my nie możemy przeprowadzać rewolucji w naszym sposobie grania. To nie tak, że pstrykniesz palcami, dwa treningi i jesteś zupełnie inaczej nastawiony taktycznie. Nie zgadzam się też, że wszyscy nas czytają: mamy serię czterech zwycięstw z rzędu.
Bo macie pewnie najsilniejszą kadrę w Polsce. Nie mówię, że wasz plan taktyczny jest beznadziejny. Chodzi raczej o to, że każdy rywal szuka na was haka.
Jasne, dlatego ewoluujemy, dorzucamy co jakiś czas coś nowego do naszej gry. Trener Skorża chce żebyśmy grali piłkę efektowną, ale i efektywną. Na nas, Raków czy Pogoń każdy w tym sezonie chce znaleźć coś ekstra. Cała sztuka polega na tym, by grać tak dobrze, by nawet jeśli rywal wie co, jak i gdzie zagramy, to byśmy i tak mogli wygrać. Na tym ten sport polega. Myślę, że my też się zmieniamy. Weźmy mecz ze Stalą – straciliśmy bramkę bardzo szybko, ale nie było nerwowości, był spokój. Była kontrola, nie waliliśmy piłki w pole karne na chaos.
Tego nauczył was początek tego roku? W każdym meczu mieliście wyższe xG, więcej szans, ale oddawaliście mnóstwo strzałów z nieprzygotowanych pozycji, przy złym wyniku pojawiała się nerwowość i panika przy wykończeniu akcji.
Chcemy zachować to DNA Lecha – czyli dominację w posiadaniu, utrzymanie się przy piłce. Natomiast futbol zmierza w stronę zwiększania intensywności. Bardzo szybkie przejścia z obrony do ataku, maksymalne wykorzystanie czasu tuż po odbiorze piłki. Nawet jeśli jesteśmy Lechem, to nie powinniśmy się wstydzić gola po kontrze, po piłce zagranej za plecy obrońców rywala, bo koniec końców gol strzelony po 30 podaniach jest liczony tak samo jak gol po dalekim wybiciu od bramkarza. Co do początku sezonu – nie szukam alibi i wytłumaczenia, ale mieliśmy sporo problemów zdrowotnych w drużynie. Koronawirus, infekcja, wykluczenia w ostatnim momencie przed meczem. Zdarzało się dwukrotnie, że dzień przed meczem ktoś nam wypadał. Ishak we Wrocławiu był z nami na rozgrzewce, ale nie mógl grać. Amaral gra kapitalnie z Cracovią, wypada i trzeba go odbudowywać. Takich przykładów jest więcej. Moim zdaniem to miało więcej wpływu na nasze wyniki niż to, że ktoś nas rozczytywał. Niemniej jednak szukamy nowych rozwiązań, inaczej budujemy akcje, inaczej wykorzystujemy potencjał niektórych zawodników.
Wiadomo, że tak się nie da, ale gdyby mógł trener zabrać jedną cechę z zespołu Rakowa, to która byłaby to cecha?
Trudne pytanie. Myślę, że Raków najszybciej w Polsce oddaje strzał po przejęciu piłki. Ta faza przejściowa z obrony do ataku jest u nich na bardzo dobrym poziomie. Robią to szybko, bezpośrednio, prostymi środkami, ale bardzo skutecznie. Zwróć uwagę na to, że w ataku pozycyjnym nie tworzą aż tak wielu szans strzeleckich. To nie są koronkowe akcje, które rozgrywają przez dwie minuty i dochodzą do okazji strzeleckiej. Większość goli pada u nich po błyskawicznej fazie przejściowej lub po stałych fragmentach gry. Nie to, żebym im tego zazdrościł, ale na pewno doceniam jakość w tych elementach.
Dużo jest elementów wspólnych między tym obecnym Rakowem, a tym, w którym pan pracował razem z trenerem Papszunem?
Myślę, że 95%. Mówiłem o tym, że Raków w swojej grze jest przewidywalny, ale opanował ten styl do perfekcji. Pamiętam, że gdy pracowałem w Rakowie, to kilka razy słyszałem od analityków innych drużyn “wiesz co? Was to się świetnie analizuje, bo gracie powtarzalnie. Obejrzę dwa mecze, są powtarzalne zachowania w obronie i w ataku, za pół roku też zagracie tak samo”. Co pół roku dokładają do tego systemu lepszych piłkarzy. Jak sobie przypomnę jak to wyglądało w 2016 roku, gdy przychodziłem do tego sztabu, a jak wygląda teraz… Szacunek, naprawdę.
Pana stałe fragmenty w Rakowie uchowały się do dzisiaj w tym zespole?
Nie, trenerze którzy są za to odpowiedzialni wypracowali swoje rozwiązania. Poza tym ja zawsze sprowadzam stałe fragmenty do tego, że zgadzać się muszą dwie rzeczy: wykonawca i strzelec. Możesz mieć świetne pomysły, ale jak nie masz dobrego wykonawcy i nie masz do kogo dograć, to nie będziesz strzelał wielu goli. Raków ma i bardzo dobrych strzelców, i bardzo dobrych wykonawców.
Czyli nie spodziewacie się niespodzianek po stronie Rakowa?
Taktycznych niespodzianek? Raczej nie. Trener Papszun lubi stosować to, co sobie wypracował z drużyną. Rewolucji pod tym względem nie oczekujemy. Mogą być pewne niespodzianki przy doborze składu na to spotkanie, może jakieś nowe stałe fragmenty. Ale byłbym zszokowany, gdyby Raków dokonał jakichś poważnych zmian w taktyce.
A wy czymś zaskoczycie? Modne jest nakładanie systemu na system – jeśli drużyna X gra na trójkę w tyłach, to rywal też na jeden mecz przejdzie na trójkę w tyłach. Zrobił to np. trener Góra, gdy po zwolnieniu Dariusza Żurawia w Lechu akurat na jedno spotkanie przeszedł na grę na trzech obrońców w starciu z Legią.
Odpowiem spojrzeniem z drugiej strony. Gdy pracowałem w Rakowie, to najbardziej lubiliśmy sytuacje, w których rywal zmieniał system specjalnie pod nas.
Dlaczego?
Tydzień ma siedem dni. W poniedziałek regeneracja, we wtorek wprowadzenie do treningu. W środę i czwartek możesz na treningu przepracować z zespołem nowe ustawienie. Dwa, może trzy dni pracy pod – tak jak w tym przypadku – grę na trzech stoperów. I teraz ja zapytam ciebie – kto zagra lepiej w takim systemie? Raków, który gra tak od kilku lat? Czy może rywal, który trenował tak tylko w środę i czwartek?
Odpowiedź jest jasna.
Gdybyśmy grali dwoma systemami na przestrzeni całego sezonu, to moglibyśmy faktycznie pokombinować. Ale w takim wypadku? Byłoby naprawdę ciężko. Dlatego też w analizie skupiamy się na tym, jak Raków grał z zespołami podobnie grającymi do nas i o podobnym potencjale kadrowym. Cenniejsza jest dla nas analiza meczu Pogoni z Rakowem niż Rakowa z Górnikiem Łęczna.
Ten ostatni mecz Pogoń-Raków jest cenny w analizie?
Bardziej podobała mi się Pogoń w tym pierwszym meczu w Częstochowie. Byli lepszym zespołem, lekko wychodzili spod pressingu, Parzyszek miał świetną sytuację w końcówce, naprawdę zgrabnie radzili sobie z tym, co silnego ma Raków. Ostatnio też podobała mi się gra Śląska Wrocław z Rakowem, choć tutaj wrocławianie grali w innym ustawieniu, więc nie możemy tego próbować przenieść na nasz zespół w takiej skali jeden do jeden. Mamy kilka różnych inspiracji.
Obsada pozycji skrzydłowych na finał jest chyba jasna. Trzeba postawić na dwóch młodzieżowców, więc Skóraś i Kamiński mogą się już szykować do gry…
(śmiech) Michał jest w świetnej formie, ciężko na to pracował. Gol ze Śląskiem, wypracowana bramka w Płocku, akcja przy pierwszym golu ze Stalą też zaczęła się od jego zgrania. Gra dobrze, przynosi konkrety…
… czego nie można powiedzieć o Kamińskim.
Ale wystarczy zapytać obrońców w Ekstraklasy o to, czy lubią grać na Kamińskiego. Nikt nie lubi. Kuba potrafi jedną akcją rozstrzygnąć losy meczu.
WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:
- Wywiad z Joao Amaralem: Czy jestem najlepszym piłkarzem ligi? Nie, najlepszy jest Ivi Lopez
- Lech Poznań i żal do samych siebie. Dlaczego Kolejorz musi oglądać się na Raków?
- Lech próbuje dolecieć do mistrzostwa na jednym skrzydle. Kamiński może nie wystarczyć
- Czy liga nauczyła się już Lecha Poznań?
- Wyjeżdżał „Kownaś”, wrócił dojrzały piłkarz. Sinusoidalna kariera Dawida Kownackiego
- Kownacki: To najlepszy Lech, w jakim grałem. Czuję się liderem tej drużyny
Fot. Newspix