Marcin Pogorzała zastąpił Kibu Vicunę na stanowisku trenera ŁKS-u Łódź. O tej zmianie, przełamaniu w meczu z Puszczą Niepołomice i dwóch wcześniejszych, słabszych w wykonaniu łodzian spotkaniach, w programie “Pierwsza Klasa” opowiadał Adam Marciniak.
– Zawsze gdy trener jest zwalniany to nie jest fajna sytuacja, bo taka decyzja jest spowodowana grą piłkarzy. Trenerów się zwalnia, bo piłkarze nie grają dobrze. Mieliśmy z trenerem Kibu bardzo dobry kontakt, wiele nas nauczył. To nie jest tak, że zostawił za sobą spaloną ziemię, czy że ten okres był stracony. Niestety wymagała tego sytuacja w tabeli, byliśmy na dziewiątym miejscu, a naszą ambicją jest powrót do Ekstraklasy. Pozostało nam tę decyzję zaakceptować – powiedział Adam Marciniak.
Zawodnik ŁKS-u skomentował także nieskuteczność swojej drużyny, która jest problemem od początku sezonu. – Rozmawiamy o tym i my i trenerzy. Ciężko powiedzieć, z czego to wynika. Przez długi okres ŁKS słynął z tego, że strzelał wiele bramek, a problemem było to, że sporo ich tracił. Teraz wajcha została przestawiona: nie tracimy bramek, ale też ich nie zdobywamy, mamy problem z kreowaniem sytuacji. Widzę, że poprzedni i obecny sztab mocno nad tym pracuje, liczymy, że to się zmieni.
W pierwszych dwóch meczach ŁKS zremisował z GKS-em Jastrzębie i Koroną Kielce. Dlaczego łodzianie zgubili punkty na starcie wiosny? – Trochę za wolno graliśmy. Byliśmy drużyną trochę przewidywalną, łatwą do przeczytania przez przeciwnika, nie zaskakiwaliśmy go szybkimi akcjami. Dlatego niewiele było sytuacji, bo nasze ataki były za wolne, w obronie przeciwnika nie pojawiały się luki, które moglibyśmy wykorzystać – uważa obrońca ŁKS-u.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Wszystkie problemy ŁKS-u
- Marcin Dymkowski, połowa trenerskiego duetu Podbeskidzia [WYWIAD]
- Hubert Adamczyk – odrodzony w 1. lidze
fot. Newspix