Widzew Łódź przygotował kozacką akcję dla kibiców, którzy będą mogli przez jeden dzień poczuć się jak najważniejsi pracownicy klubu, jeśli wylicytują sobie takie prawo na aukcjach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Kibice mogą wylicytować…
- jeden dzień w roli prezesa klubu (KLIK!),
- wyjazd skautingowy wraz z dyrektorem sportowym bądź dyrektorem ds. skautingu (KLIK!).
Po kliknięciu w odpowiednie linki przeniesiecie się do aukcji i zobaczycie, ile na ten moment kosztuje stanie się na chwilę pełnoprawną częścią Widzewa. Gratka jest naprawdę duża, bo raczej nieczęsto zdarza się, by ktoś mógł obejrzeć od kulis pracę prezesa czy pomóc w akcji skautingowej, która może przecież zaowocować nawet transferem. To niepierwsza akcja łódzkiego klubu, który zdążył już wylicytować zaproszenie do obejrzenia meczu z loży zarządu, czyli wraz z władzami klubu.
Widzew daje tym samym bardzo fajny przykład innym klubom na to, jak w kreatywny sposób można wykorzystać zaangażowaną społeczność kibicowską i markę swojego klubu. Bo koniec końców chodzi o to, żeby zebrać jak najwięcej środków na diagnostykę i leczenie wzroku u dzieci.
WIĘCEJ O WIDZEWIE:
- Widzew remisuje z Unionem Berlin. „Nikt nie miał takiego sparingpartnera”
- Krytyk. Wszystkie wojny Jana Tomaszewskiego
Fot. FotoPyK
Wizytę w synagodze mogli też zaoferować na aukcję.
Ale to nie aukcje Cracovii, ŁKS-u, czy Tottenham tylko Widzewa. Ewentualnie Widzew może Cię umówić na spotkanie z Łódzkim kapelanem sportu i tam Cię nawrócić do wiary Rzymskokatolickiej.
Nie no, lepiej zalicytować odcinek w cm 01/02 z chlopakiem w doniczce na głowie.
Lepsza byłaby wizyta w twoim rodzinnym domu i możliwość przyjrzenia się z bliska skarmianiu knurów. BTW, pozdrowienia dla twoich bliskich, tych zakolczykowanych i nie.
a moze dzień z głową w kiblu ferdka kiepskiego?
Chyba ostro zalicytuję ten wyjazd skautingowy. Wyobrażam sobie: wyjazd do trzeciej ligi węgierskiej, żeby przyjrzeć się 38-letniemu Słowakowi, grającego na pozycji defensywnego napastnika. Do tego wódeczka, dziewczynki, te sprawy. Ech, rozmarzyłem się.
Niektórzy spędzili „jeden dzień” w fotelu prezesa midzema bez licytacji