Równiutkie pięć tygodni. 27 grudnia, w poniedziałek, tuż po Świętach Bożego Narodzenia, stało się w pełni jasne, że przygoda Paulo Sousy z reprezentacją Polski się skończyła. Zostało jeszcze ustalić zasady odejścia, sprzedać całe rozstanie w korzystny sposób pod względem wizerunkowym, ale generalnie wszyscy wiedzieliśmy – kadrę narodową będzie musiał poprowadzić nowy selekcjoner. Dopiero jutro, w poniedziałek, 31 stycznia, wreszcie poznamy nazwisko nowego szkoleniowca, którym najprawdopodobniej zostanie Czesław Michniewicz.
Pięć tygodni spekulacji, pięć tygodni negocjacji, pięć tygodni medialnej ciuciubabki, która właśnie dobiega końca. Postanowiliśmy zebrać wydarzenia tych pięciu tygodni, by pokazać jak złożony był proces wyboru selekcjonera i jak wiele po drodze się wydarzyło. A to na pewno nie jest tak, że 28 grudnia Czesław Michniewicz był już dogadany i przez miesiąc Cezary Kulesza wyłącznie bawił się zainteresowaniem mediów.
PROLOG – ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA
Zaczęło się na krótko przed wigilią. Co prawda plotki łączące Paulo Sousę z różnymi klubami w Ameryce Południowej towarzyszyły nam właściwie przez całą jesień, ale w drugiej połowie grudnia ich intensywność przestała odpowiadać zwyczajowemu prasowemu maglowi. Ponadto dziennikarze, szczególnie brazylijscy, podawali coraz więcej szczegółów, które wykraczały poza “Flamengo rozważa kandydaturę Paulo Sousy”.
My w Polsce praktycznie do wigilijnego wieczoru wierzyliśmy w leniwie puszczane dementi ze strony selekcjonera i jego menedżera. W końcu baraże za pasem, w dodatku przecież ta praca Portugalczyka w Polsce nie była na tyle wybitna, by o jego usługi zabijały się silne zagraniczne kluby. Zmianę przyniósł Boxing Day. Gdy Anglicy przygotowali się do tradycyjnej świątecznej kolejki, my już wiedzieliśmy – Sousa dogadał się z Flamengo i będzie probował rozwiązać kontrakt z PZPN-em.
Dziś zostałem poinformowany przez Paulo Sousę, że chce rozwiązać za porozumieniem stron kontrakt z @pzpn_pl z powodu oferty z innego klubu. To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, niezgodne z wcześniejszymi deklaracjami trenera. Dlatego stanowczo odmówiłem.
— Cezary Kulesza (@Czarek_Kulesza) December 26, 2021
26-29 GRUDNIA
Od razu ruszyły dwa duże tematy – po pierwsze, ile uda się wyciągnąć od Paulo Sousy w ramach zadośćuczynienia za zerwanie kontraktu, po drugie – kto wskoczy na jego miejsce. W teorii niektórzy jeszcze mogli się łudzić, że stanowcza odmowa Cezarego Kuleszy przekreśli cały plan Sousy i w efekcie selekcjoner pozostanie na stanowisku, ale tutaj wszystkie wątpliwości szybko rozwiali m.in. reprezentanci. Poczucie zdrady, oszustwa, w dodatku o tyle perfidnego, że siwy bajerant miał gębę pełną frazesów o rodzinie, zaufaniu oraz wielkiej katarskiej misji. Nie było drogi powrotu, Kamil Glik zablokował Sousę na Whatsappie, Klich napisał tweeta: “szkoda strzępić ryja”, Lewandowski mówił o szoku i rozczarowaniu.
Giełda nazwisk 27 grudnia liczyła tak naprawdę cztery, może pięć pozycji. Wszyscy byli jeszcze trochę w szoku, że Sousa faktycznie zachował się tak bezczelnie, więc większość też oczekiwała szybkiej reakcji. Do baraży mieliśmy niecałe trzy miesiące – a więc zdawało się, że każdy dzień jest cenny, im szybciej podejmiemy decyzje, tym lepiej dla kadry. Skoro szybko – no to wiadomo, stawiamy na trenera z Polski, dajemy sobie spokój z długimi negocjacjami z udziałem zagranicznych szkoleniowców. Skoro trener z Polski, to najlepiej taki, który zna kadrę. Adam Nawałka. Albo taki, który trenował już jakąś inną reprezentację. Czesław Michniewicz. Ewentualnie gość z sukcesami w lidze. Marek Papszun, Maciej Skorża.
29 grudnia Cezary Kulsza poinformował, że zarząd zdecydował o rozwiązaniu umowy z Sousą. Oficjalnie zaczął się proces rekrutacji, który – jak się okazało – miał potrwać jeszcze ponad miesiąc.
30-31 GRUDNIA
Jak zawsze w przypadku wielkiej gry – jej początek to rozstawienie figur na planszy. Od początku bardzo mocną pozycję uzyskał Adam Nawałka, który jeszcze w 2021 roku usłyszał sporo ciepłych słów od czołowych postaci kadry. Kamil Glik w Kanale Sportowym zdradził, że były trener nadal utrzymuje kontakt z reprezentantami.
– Trener Nawałka jest człowiekiem z dużą klasą. Do dzisiaj dba o zawodników. Nawet po meczach reprezentacji za trenera Brzęczka i Sousy napisał sms-a. Więź z tymi zawodnikami, których prowadził jest nadal bardzo duża. Na pewno przez szatnie byłby przyjęty nie tylko dobrze, tylko jeszcze lepiej – przyznał środkowy obrońca Benevento.
W mediach z kolei zaczęła się rozrastać lista zagranicznych szkoleniowców, którzy mogliby poprowadzić Polskę. Wśród kandydatur, które moglibyśmy określić mianem “dyżurnych”, takich jak Avram Grant czy inny Jurgen Klinsmann, pojawiła się jedna poważna, gdzie miało dojść do spotkań oraz negocjacji. Fabio Cannavaro początkowo wydawał się być brany pod uwagę wyłącznie jako człowiek, który mógłby oddać Robertowi Lewandowskiemu swoją Złotą Piłkę (według tego samego klucza rozpatrywaliśmy też Szewczenkę), ale jak podał sport.pl – na przełomie grudnia i stycznia Cannavaro faktycznie stał się jednym z najpoważniejszych kandydatów.
Nieśmiało zaproponowano też Michała Probierza, który według Sportowych Faktów miał być planem B dla Adama Nawałki.
4 STYCZNIA
Karuzela ruszyła na całego, po raz pierwszy zaś znalazł się na niej wybitnie nieoczywisty kandydat. Andrij Szewczenko. W następnych tygodniach dowiemy się, m.in. z tekstów Sebastiana Staszewskiego z Interii, że Kulesza z Szewczenką polubił się już parę lat temu, podczas finału Ligi Europy na Stadionie Narodowym, gdy ukraińskie Dnipro grało z Sevillą. Kulesza od tego momentu pilnie śledził trenerski rozwój legendarnego napastnika, a jesienią zastanawiał się nawet, czy nie zwolnić Paulo Sousy, właśnie po to, by zatrudnić w kadrze Ukraińca. Co ciekawe – wyłożyć miała się wówczas kandydatura Stanisława Czerczesowa, który był swego czasu mocno przymierzany do reprezentacji Polski. Kulesza uznał, że jeśli już miałby zwalniać – to angaż zyskałby był piłkarz Milanu, a nie były trener Legii.
Na początku stycznia Przegląd Sportowy zajawił, że taki temat istnieje w gabinetach PZPN-u, natomiast będzie trudny do realizacji – między innymi z uwagi na kontrakt, który wówczas wiązał Szewczenkę z Genoą. Gazeta dodała jednak, że rozważany jest scenariusz: strażak na baraże, Szewczenko na lata, albo od czerwcowej Ligi Narodów, albo od stycznia 2023, czyli okresu po katarskim mundialu.
5-8 STYCZNIA
Intensywny czas pod względem dwóch kandydatur. Po pierwsze – Fabio Cannavaro przyleciał do Polski, spotkał się z Cezarym Kuleszą i ponoć zrobił całkiem dobre wrażenie na prezesie PZPN-u. Z drugiej strony, na antenie Viaplay Cezary Kulesza przyznał, ze ma zamiar spotkać się z Adamem Nawałką, co prawdopodobnie było jasnym wyznaczeniem aktualnego lidera wyścigu po stanowisko, przynajmniej jeżeli chodzi o krajowych kandydatów.
Ciekawiej było za to wokół Marka Papszuna. W tych dniach i Legia Warszawa, i sam Marek Papszun potwierdzili, że nie ma tematu przenosin trenera do stolicy. Ale jednocześnie brakowało oficjalnej informacji o przedłużeniu kontraktu Papszuna z Rakowem, co wydawało się jedynym logicznym następstwem zakończenia rozmów z “Wojskowymi”. Dlaczego? Maciej Wąsowski poinformował u nas na Weszło, że zwłoka wynika właśnie z sytuacji wokół reprezentacji – i że impas może potrwać aż do posiedzenia zarządu PZPN-u, zaplanowanego na 19 stycznia.
Aha, zaczęło się pisać o Cesare Prandllim, Andrei Pirlo oraz Gennaro Gattuso, ale zdaje się, że tu temat zakończył się zanim doszło do jakichkolwiek poważniejszych negocjacji. Kulesza z kolei wprost powiedział, że nie bierze pod uwagę Klinsmanna, Granta, Capello oraz Advocaata.
9-15 STYCZNIA
Na wstępie przypomnijmy – obowiązującą datą, obowiązującym deadlinem cały czas wydawał nam się 19 stycznia, tak zresztą sugerował przecież sam PZPN. Jeżeli chodzi o insjaderskie informacje – cały czas mocno grany był temat Adama Nawałki, który według niektórych dziennikarzy był już “po słowie” z Cezarym Kuleszą. Nie będziemy kłamać – niektórzy z nas mieli już gotowe teksty, 14 stycznia naprawdę wydawało się jasne, że wybrany zostanie ten, który stanowi wybór najbardziej logiczny i oczywisty.
– W tym momencie, zważywszy na to, że mamy 2-3 treningi przed pierwszym meczem, to musi być osoba, która zna reprezentację. Chyba Polak byłby osobą, która szybciej by do nas dotarła. Zawsze gdy jest trener zagraniczny, to potrzeba trochę czasu, żeby zrozumieć język, nie jakim mówi, ale język ciała, język piłkarski. Zobaczymy, jaka będzie decyzja, ale myślę, że polski trener najszybciej wiedziałby jak do nas dotrzeć, jak nas zmotywować i powiedzieć, w którym kierunku chcemy iść i jak mamy grać. To jest moje zdanie, ale to prezes będzie wybierał – powiedział Robert Lewandowski.
Brzmiało jak votum zaufania dla Nawałki. W piątek do południa wydawało się, że Nawałka jest pewniakiem. A potem Przegląd Sportowy odpalił bombę – dziennikarze poinformowali, że na ostatniej prostej Polaka miał wyprzedzić Marcel Koller. Wśród czynników, które miały się okazać decydujące, była m.in. długość kontraktu. O ile wszyscy byli zgodni, że Nawałka jest najlepszy na tu i teraz, o tyle mnożyły się wątpliwości, czy warto godzić się na jego warunki, początkowo sięgające ponoć jeszcze Mistrzostw Europy w 2024 roku. A to poprawiało notowania konkurentów. Sam Kulesza zabrał głos – zdradzając, że zostało mu trzech kandydatów, z tego grona wybierze selekcjonera. Najprawdopodobniej wówczas mogło chodzić o Nawałkę, Kollera oraz… No właśnie. 15 stycznia z Genui został zwolniony Andrij Szewczenko.
16-20 STYCZNIA
Od tej pory narracja była praktycznie dwutorowa.
Na pierwszym torze jechał sobie spokojnie bolid z Adamem Nawałką, który miał już być w pełni dogadany. Uwiarygadniały to zresztą działania samego Nawałki oraz wypowiedzi ludzi blisko kadry. Mateusz Klich na gamingowym live powiedział, że jeśli Nawałka zostanie selekcjonerem, to on “ma już pograne”. Jakub Kwiatkowski, menedżer kadry, potwierdził w TVP, że nowy-stary selekcjoner wprawdzie nie ma jeszcze podpisanej umowy, ale już spotkał się z Łukaszem Piszczkiem oraz zaczął planować logistycznie marcowe zgrupowanie. Jedni z najlepiej poinformowanych dziennikarzy w Polsce – Piotr Koźmiński ze Sportowych Faktów oraz Tomasz Włodarczyk z Meczyków – zgodnie twierdzili, że klamka już zapadła, a Nawałka prawdopodobnie zostanie ogłoszony albo równo z zapowiadanym terminem, 19 stycznia, albo kilkanaście, kilkadziesiąt godzin później. W prasie ukazywały się coraz to nowe szczegóły dotyczące wynagrodzenia oraz długości kontraktu oraz kształtu sztabu Adama Nawałki.
Drugi tor? Na drugim torze byli Koller i Szewczenko. A 19 stycznia, gdy PZPN oficjalnie oświadczył, że “rozmowy z kandydatami trwają, zarząd nie podjął żadnej decyzji, ale zapoznał się ze szczegółami przedstawionymi przez Cezarego Kuleszę – na ten tory zaczęliśmy spoglądać coraz uważniej. Przeszkody z Kollerem? Miały mieć charakter prywatny, a konkretnie – Koller miał mieć problemy natury zdrowotnej, które na dłuższą metę nie stanowiłyby żadnego kłopotu, ale przy tak skromnych warunkach czasowych – każdy tydzień zwłoki z rozpoczęciem ciężkiej pracy mógł stać się bardzo kosztowny.
Szewczenko? Tutaj chodziło o finanse, bo zaczynały do nas docierać kwoty, jakie “Szewa” miał zagwarantowane w Genui. By przenieść się do Polski musiałby albo zrzec się pieniędzy od klubu z Serie A (a kontrakt miał długi i kosztowny), albo nakłonić PZPN na gigantyczną pensję wyrównującą mu straty.
23 STYCZNIA
Bomba. Ukraińskie media ogłosiły, że Andrij Szewczenko dogadał się z Cezarym Kuleszą i naprawdę, nie wnikamy teraz, czy nie było to nieudolne tłumaczenie tekstów polskich dziennikarzy. Fakty są takie, że temat Ukraińca znów pojawił się na tapecie i wówczas wydawało się, że to właśnie Ukrainiec wyprzedził Nawałkę w wyścigu po fotel selekcjonera. Były rzecznik prasowy Szewczenki, Mykoła Wasylkow, zamieścił na Telegramie sporo szczegółów, według których ustalone zostało już wynagrodzenie i długość kontraktu, a jedynym punktem spornym było właśnie wspomniane wyrównanie pensji z Genui. Po polskiej stronie pojawiły się pogłoski, że być może w finansowanie kontraktu “Szewy” zaangażują się spółki skarbu państwa, Ukraińcy pisali o negocjacjach z włoskim klubem, w którego interesie było definitywne pozbycie się Ukraińca z listy płac.
W tym samym czasie Cezary Kulesza ruszył do Turcji, gdzie miał w planach spotkać się m.in. z polskimi sędziami, odbywającymi tam swoje przedsezonowe zgrupowanie. Ale naturalnie narastała liczba plotek – zwłaszcza, że przecież w Turcji była wówczas prawie cała Ekstraklasa. Metodą eliminacji ustalono, że tajemniczym kandydatem z Turcji może być Jan Urban – temat Skorży od początku był szybko ucinany, Marek Papszun w międzyczasie przedłużył kontrakt z Rakowem, Kosta Runjaić odrzucił ofertę od reprezentacji Grecji, wiec trudno było oczekiwać, że ruszy pracować w PZPN-ie. Magiera? No nie, jednak nie. Więc pozostawał Urban, który cały czas pozostawał gdzieś w plotkach, choć raczej na miejscach 4-5.
Tureckie wakacje miał Kuleszy przerwać wyjazd do Londynu, co naturalnie podsyciło ogień pod kociołkiem ukraińskim.
24 STYCZNIA
Claudio Ranieri zwolniony z Watfordu.
25-28 STYCZNIA
PZPN już wiedział – Andrij Szewczenko nie będzie w stanie zrezygnować z kosmicznych zarobków w Genui. Dziennikarze jeszcze nie do końca, praktycznie do 27 stycznia analizowaliśmy wszyscy, co właściwie może się wydarzyć dalej, zwłaszcza, że przecież Adam Nawałka wiecznie w blokach startowych czekać nie będzie. Zupełnie bez echa przechodzi tweet Krzysztofa Stanowskiego, którego prawdziwe znaczenie poznamy dopiero w sobotę.
😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂✌✌✌✌✌✌✌✌✌✌✌✌
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) January 26, 2022
Jest już kompletnie jasne, że na planszy zostało dwóch, może trzech graczy. Jednym z nich jest Adam Nawałka, prawdopodobnie nieco rozczarowany tak długim trzymaniem “na ławce rezerwowych”, drugim z nich – Czesław Michniewicz, który przez cały miesiąc był gdzieś na uboczu dywagacji. Cały czas mówi się jeszcze o Janie Urbanie, ale ta kandydatura od początku brzmiała najmniej prawdopodobnie. Cezary Kulesza rzuca konkretną datą – nowego selekcjonera poznamy 31 stycznia, podczas zorganizowanej z pompą konferencji prasowej na Stadionie Narodowym.
29 STYCZNIA
Przegląd Sportowy od rana jest już w stu procentach pewny.
Jak poda później Paweł Wołosik z Przeglądu Sportowego – w chwili zamknięcia wydania wszystko było jasne, ale Adam Nawałka raz jeszcze podbił stawkę, może próbując sobie zrekompensować wcześniejsze przedłużanie negocjacji. Według naszych informacji – po prostu Cezary Kulesza podjął decyzję w oparciu o wszystkie za i przeciw – gdzie na stole położone zostały nie tylko osiągnięcia, CV czy kunszt trenerski, ale również długość kontraktu czy specyfika samego wyzwania.
Tak czy owak – miesięczne oczekiwanie dobiegło końca, my na stronie od razu zamieściliśmy kilka analiz. Dziś ich dalszy ciąg, a jutro – jeśli już nic się nie zmieni – konferencja, na której Czesław Michniewicz obejmie stery w reprezentacji Polski. Rusza “Misja Moskwa”. Nasze czołgi poprowadzi nie Fabio Cannavaro, nie Adam Nawałka, nie Andrij Szewczenko ani Claudio Ranieri, ale były selekcjoner reprezentacji U-21 i były trener Legii Warszawa.
Powodzenia. Oby następną wartą podkreślenia datą w tym kalendarium był 30 marca – narodowy dzień trzeźwienia po zdobytym dzień wcześniej awansie na katarski mundial.
CZYTAJ WIĘCEJ O CZESŁAWIE MICHNIEWICZU:
- To się dzieje! Michniewicz rozwiązał umowę z Legią i ma przejąć kadrę!
- Jak Michniewicz rozciąga czas? Kulisy pracy w kadrze U-21
- Michniewicz i Lewandowski. Były uszczypliwości, czas na kluczową współpracę?
- Michniewicz w Jadze Kuleszy, czyli obustronny niesmak i rozczarowanie
- Hossy i bessy Michniewicza. Kiedy mu szło, kiedy wpadał w zakręt?
Fot.FotoPyK