Reklama

Jak Michniewicz rozciąga czas? Kulisy pracy w kadrze U-21

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

29 stycznia 2022, 17:03 • 7 min czytania 29 komentarzy

Przy zaletach Czesława Michniewicza często mówi się o tym, że „potrafi przygotować zespół pod konkretnego rywala”. Ale co to tak naprawdę oznacza? Kiedy to się faktycznie sprawdziło? Zaglądamy za kulisy kadry U21, gdzie Michniewicz ze swoim sztabem potrafili rozpracować Portugalię w barażach, Rosję w kwalifikacjach czy Belgów oraz Włochów na młodzieżowych Mistrzostwach Europy.

Jak Michniewicz rozciąga czas? Kulisy pracy w kadrze U-21

Największy problem selekcjonerów podczas zgrupowań reprezentacji to najczęściej czas. A właściwie – brak tego czasu. Zawodnicy przyjeżdżają w różnych porach, z uwagi na przeciążenia organizmów i podróże trudno zorganizować więcej niż jedną sesję treningową dziennie. Często trenerzy rozkładają ręce i mówią „mieliśmy plan, ale nie mieliśmy kiedy go zawodnikom przedstawić”. Cały szkopuł tkwi w tym, by z godziny wyczarować trzy godziny pracy. By dzień zgrupowania wykorzystać tak, jakby to był trzy doby.

Czesław Michniewicz potrafi to robić.

Sztab Michniewicza w kadrze Polski do lat 21 od początku zastanawiał się nad poradzeniem sobie z problemem krótkich zgrupowań. Selekcjoner od początku słyszał od swoich zwierzchników, że praca w klubie od pracy w reprezentacji różni się wieloma niuansami, ale ten kluczowy to wieczny brak odpowiedniej liczby treningów. Michniewicz wiedział, że nie dołoży podczas zgrupowań dodatkowych zajęć na boisku. Ale mógł pracować na zawodnikami poza treningami. A z czasem i poza zgrupowaniami.

Zajrzyjmy za kulisy pracy sztabu Michniewicza w młodzieżówce, by zobaczyć – jak dorosła kadra może wykorzystać te kilka dni przed arcyważnym meczem z Rosją?

Reklama

Kulisy pracy kadry U21

Na treningach kadry w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie zazwyczaj trenowali reprezentanci U21, niemal zawsze słychać było głośne bzyczenie. Dwa drony latające nad boiskami treningowymi obsługiwał Kamil Potrykus. Jeden z kibiców, który przyszedł oglądać przygotowania reprezentacji, długo zastanawiał się – co ten człowiek z pilotem w ręce robi. Wreszcie w jednej z przerw Potrykus ściągnął do siebie dwa drony i wymienił w nich baterię.

Aaaa, już wiem! To asystent od baterii! – wypalił kibic.

Potrykus to najbliższy współpracownik Michniewicza. Już wcześniej korzystali z pomocy dronów przy pracy w klubach, ale przy budżecie PZPN-u mogli pójść nieco szerzej. – Dzięki PZPN-owi możemy korzystać z systemu Piero. Jeśli oglądacie analizy telewizyjne np. w Sky Sports, to oni właśnie nim dysponują. To jedno z najbardziej zaawansowanych i najtrudniejszych oprogramowań analitycznych. Ostatnio z nimi rozmawiałem i zapytałem, tak z czystej ciekawości, ile klubów i federacji na świecie z tego korzysta. Odpowiedzieli, że około 20 osób w piłce klubowej. Robienie analiz w Piero jest czasochłonne, ale ostateczna praca, którą później przedstawiamy chłopakom, jest po prostu ciekawa też ze względów wizualnych. Jesteśmy wzrokowcami, musimy mieć wszystko przed oczami. Nie wystarczy opowiedzieć – wyjaśniał nam w wywiadzie Potrykus.

Sztab nagrywał każdy trening z dronów. Następnie trener z asystentami siadał do analizy i wyciągał kluczowe elementy, które później po obróbce wideo trafiały na rzutnik lub iPady zawodników. Wszystko obrobione w przystępnej formie graficznej. Michniewicz wyznaje zasadę, że przekaz ma być prosty. Nie chodzi o to, by nawkładać w analizę jak najwięcej trudnych słów, a o to, by przystępnym językiem zakomunikować błędy, wymagania i wzorce zachowań na boisku.

Reklama

Chodzi o to, by z półtoragodzinnego treningu wycisnąć więcej niż samą grę. Trener nie wyłapie wszystkich błędów w trakcie gry. Nie skoryguje wzorców poruszania się po boisku. Na wideo z treningu może niejako rozegrać mecz przed meczem. Uczulić na rzeczy. Poprawić błędy zanim te zostaną popełnione na boisku.

Michniewicz z Potrykusem regularnie wyjeżdżali na kilkudniowe zgrupowania na Kaszuby. Zamykali się na kilka dni w domu, brali ze sobą psa, by podczas spacerów odświeżyć nieco głowy. – Tydzień, praca od ósmej do nocy. Ale nie chodzi o czas, a o to, byśmy finalnie mogli coś chłopakom pokazać. I ta prezentacja musi być wzorowa pod względem merytorycznym, wizualnym, ale i w kontekście interpretacji u trenera Michniewicza najważniejsze są detale – objaśniał Potrykus.

Podręcznik do pokoju

W młodzieżówce każdy z zawodników dostawał iPada. Ale nie po to, by wieczorami nadrabiać braki na Netflixie. Sztab zgrywał na tablety analizy drużynowe, wzorce zachowań na poszczególnych pozycjach, wycinki z akcjami przeciwników. To był taki „podręcznik do pokoju”, jak określali iPady trenerzy. Na ekranie był tylko trzy ikony – analizy, notatnik oraz zegar. Później sztab mógł sprawdzić kto i ile siedział nad materiałami, co oglądali. Później wiedza była weryfikowana, choć kadrowicze na tyle chętnie siadali do wideo, że nie było to potrzebne. Przed meczem z Rosją Robert Gumny sam zagajał Michniewicza: – Trenerze, oni często wychodzą wysoko, na 2-3 kontakty możemy ich klepnąć, prostopadła piłka za plecy…

Początkowo sztab chciał trzymać rękę na pulsie i weryfikować to, czy reprezentanci w ogóle sięgają po tę pigułkę wiedzy. Ale z czasem nie było to konieczne. Reprezentanci sami sięgali po iPady w wolnym czasie. Siedzieliśmy akurat w sali na wywiadzie z Marcinem Bułką i Kamilem Potrykusem, gdy do drzwi nieśmiało zapukał Daniel Ściślak, debiutujący na zgrupowaniu: – Trenerze, sprawa jest…

Tak? – zapytał Potrykus.
Bo ja nie dostałem jeszcze tablecika, a zerknąłbym sobie co i jak, bo chłopaki oglądają… – poprosił Ściślak.

Potrykus zerknął tylko w naszą stronę: – Panowie, jak coś, to nie jest zaaranżowana scenka.

Ale weryfikacja wiedzy też następowała w późniejszych terminach. Sztab chciał przede wszystkim, by zawodnicy zrozumieli ich uwagi. Nie tylko uczyli się na pamięć, ale by potrafili myśleć na boisku według założeń selekcjonera. – Po meczu Polska – Estonia pokazaliśmy chłopakom 30 akcji, każda ponumerowana. Dostali notesy i notowali to, co trener mówił. No i wczoraj wystawiliśmy koszyk, w środku 30 kartek z numerami, podzieliliśmy zawodników na grupy. Każda grupa dostała po dwie-trzy sytuacje. Mieli podejść do rzutnika, wyświetlaliśmy dane akcje i musieli opowiedzieć co tu było dobrego, co złego, co zapamiętali. I widzieliśmy, że mnóstwo spostrzeżeń i wskazówek zostało im w głowach – opowiadał Potrykus.

Chodziło o to, by poza nogami wytrenować też głowę. Michniewicz opowiadał o tym w „Przeglądzie Sportowym” na przykładzie przygotowań pod mecze z Danią: – Przed tamtym spotkaniem na dwa tygodnie wyjechałem na Kaszuby, wynająłem dom. Interesowała mnie tylko Dania. Zabrałem komputer, twarde dyski, telefon wyłączałem na całe dnie i analizowałem ich mecze. Chciałem znaleźć mocne i słabe strony Duńczyków. Przeanalizowaliśmy dokładnie każdego z ich zawodników – jego grę, plusy i minusy, rozpisaliśmy akcje. Odpieprzyliśmy – jak to mówi Mirek Kalita – świetną, nikomu niepotrzebną robotę. W sztabie powtarzamy sobie, że naszą rolą jest ograniczyć przypadek. Ja muszę wiedzieć o przeciwnikach wszystko, a później przekazać to moim zawodnikom w skondensowanej formie. Nie mogę ich przestraszyć, to też ważne.

To był też sposób sztabu na to, by… zbudować zaufanie wśród kadrowiczów. Ci widzieli, że mają selekcjonera i asystentów, którzy przygotują zespół możliwie jak najlepiej. Dowód? Gdy biało-czerwoni wylosowali w barażach o MME Portugalię, to na grupie WhatsAppowej od razu zrobił się ruch. Jeden z kadrowiczów napisał: – Panowie, spokojnie, przecież trenerzy coś wymyślą.

Czy ten same metody zadziałają przy seniorach?

Legendarna jest historia o tym, jak Franciszek Smuda zareagował na analityczny raport na temat przeciwników Polski na Euro 2012. – Chuja grają, opierdolimy ich – rzucił pan selekcjoner po wstępnej lekturze raportu Huberta Małowiejskiego. Ale mówimy tu o czasach słusznie minionych.

Oczywiście Michniewicz nie jest jedynym trenerem w Polsce, który jest zagłębiony w analizę rywali, profilowanie wzorców zachowań na boisku czy korzystanie z dronów. Natomiast sztab Michniewicza i on sam mają odpowiednie podejście do funkcjonowania w trybie reprezentacyjnym. Pytanie – czy kadrowicze to kupią? Wciąż przecież największą wątpliwością przy Michniewiczu jest to, czy tak samo kupi kadrę seniorską. Czy iPady, drony i analizy tak samo dotrą do ukształtowanych piłkarzy jak wcześniej docierały do młodziaków?

CZYTAJ WIĘCEJ O CZESŁAWIE MICHNIEWICZU:

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]
Niemcy

Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Maciej Szełęga
0
Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Komentarze

29 komentarzy

Loading...