Stęskniliśmy się za Ekstraklasą, na domiar złego wraca ona nie dziś, a dopiero jutro, więc trzeba czymś wypełnić tę pustkę. W związku z tym, i ramach rozgrzewki, podsumowaliśmy noty, które wystawialiśmy po każdym meczu, po czym wyłapaliśmy tych piłkarzy, których oceniliśmy najwyżej.
Dla przypomnienia – bawimy się w skali od 1 do 10. A żeby uniknąć większych wypaczeń, wzięliśmy pod uwagę tylko tych piłkarzy, których oceniliśmy przynajmniej sześć razy. Przy takiej samej nocie o pozycji decydowało nasze widzimisię. Oczywiście na razie to dość krótki dystans, ale jeśli jesteście ciekawi, to zapraszamy.
20. RAFAŁ WOLSKI (Wisła Płock) – 5,44
Gdy mówimy o Wolskim, problemy zdrowotne są skojarzeniem tak oczywistym, jak na przykład „obcokrajowcy” pojawiający się w kontekście Cracovii. Do Płocka były piłkarz m.in. Legii i Lechii trafił już w trakcie drugiej połowy sezonu 2019/20, ale ze względu na podatność na kontuzje do startu obecnych rozgrywek zagrał dla Nafciarzy tylko siedem razy. W trakcie tego sezonu już zdążył przebić ten wynik i potwierdzić, że gdy zdrowie dopisuje, jest piłkarzem robiącym różnicę w Ekstraklasie. Przeciwko Zagłębiu Lubin zaliczył wręcz jeden z największych indywidualnych popisów w tym sezonie, mając udział przy wszystkich czterech bramkach. Gdy jeszcze złapie wspólny język ze Szwochem, Furmanem czy Warchołem, Wisła powinna grać przyjemnie dla oka.
Rafał Wolski: Nie rozumiem ludzi, którzy zarządzali Lechią
19. JESUS JIMENEZ (Górnik Zabrze) – 5,44
Od odejścia Igora Angulo niepodważalny lider ofensywy Górnika Zabrze. Wiosną ambicje, by przejąć tę rolę miał Richmond Boakye, ale wiemy, jak to się skończyło. Teraz naturalnym kandydatem do tego jest Lukas Podolski, ale były mistrz świata musi się jeszcze postarać, by dorównać Hiszpanowi. A może bez sensu jest stawianie ich w opozycji do siebie, bo najlepiej po prostu czekać na efekty ich współpracy? Oby! Na pewno wypada podkreślić to, że Jimenez pozytywnie zareagował na brak transferu. Nie brakowało w naszej lidze przypadków, w których takie fiasko odbierało chęci do gry na dotychczasowym poziomie, a napastnik zabrzan po prostu dalej robi swoje. Osiem punktów w klasyfikacji kanadyjskiej to najlepszy wynik w lidze obok Ishaka, Amarala i Iviego Lopeza.
18. JAROSŁAW KUBICKI (Lechia Gdańsk) – 5,50
Poniekąd przypadek podobny do Jimeneza, bo też mówiło się o transferze. 26-letni pomocnik był łączony z Legią Warszawa, ale jego klub postawił zaporowe warunki. Na pewno takie przenosiny stanowiłyby dla niego impuls do rozwoju, ale okazało się, że udało się go znaleźć i bez nich – pomogła zmiana trenera. Oczywiście to nie tak, że pod Stokowcem Kubicki się obijał, ale u Tomasza Kaczmarka wszystkie jego dotychczasowe mecze były udane. Widać nową energię, chyba wynikającą z większej orientacji drużyny na grę ofensywną.
17. TARAS ROMANCZUK (Jagiellonia Białystok) – 5,50
Co tu dużo mówić – po prostu gwarant przyzwoitego/dobrego poziomu. W Jagiellonii może się wiele zmieniać, gra drużyny może nie rozpieszczać, a jednokrotny reprezentant Polski odwala swoją robotę bez większych zastrzeżeń. Dowodem jest choćby liczba odbiorów – 72, największa w całej lidze. Drugi jest Michał Kaput z Radomiaka (68), a dalej różnica staje się spora, bo Aschraf El Mahdioui z najniższego stopnia podium ma ich 52.
16. RAPHAEL ROSSI (Radomiak Radom) – 5,56
Beniaminek Ekstraklasy na starcie sezonu może pochwalić się jedną z najlepszych defensyw w lidze. Mniej goli od ekipy z Radomia straciły tylko kluby z podium, czyli Lech, Lechia i Pogoń. I tak jak pozytywnie oceniany cały blok z Damianem Jakubikiem, Mateuszem Cichockim, Dawidem Abramowiczem, Filipem Majchrowiczem między słupkami czy wspomniany Kaputem jako szóstką, tak Raphael Rossi jest liderem tej formacji. Był nim już w pierwszej lidze, gdzie z miejsca stał się jednym z najlepszych piłkarzy zaplecza i można zaryzykować stwierdzenie, że bez niego o awans byłoby Radomiakowi zdecydowanie ciężej, ale z przeskokiem też sobie spokojnie poradził. Czy można się temu dziwić? Raczej nie, nieprzypadkowo Sion płacił za niego trzy lata temu milion euro.
15. MICHAŁ SZROMNIK (Śląsk Wrocław) – 5,56
Wygrał rywalizację z Matusem Putnockym, co ma swoją wymowę. Już jesienią poprzedniego sezonu pokazał, że stać go na świetne interwencje, bo wskoczył do bramki na trzy mecze i od razu takimi się popisywał, ratując drużynie punkty, ale Vitezslav Lavicka nie potrafił mu wtedy jeszcze w pełni zaufać. Magiera też się wahał, bo w dwumeczu z Hapoelem Ber Szewa bronił Putnocky, ale dziś to Szromnika należy traktować jako jedynkę we Wrocławiu. Obronił już 31 strzałów – więcej mają tylko Frantisek Plach i Maciej Gostomski, którego koledzy mocno dbają o to, żeby się nie nudził.
Szromnik: „Nie szukam poklasku. Przemawiam tym, co robię na boisku”
14. BENEDIKT ZECH (Pogoń Szczecin) – 5,56
Jeden z najlepszych stoperów poprzedniego sezonu, a może nawet najlepszy, utrzymał swój wysoki poziom. Po prostu.
13. MACIEJ GAJOS (Lechia Gdańsk) – 5,56
Niedawno pisaliśmy o renesansie formy pomocnika Lechii Gdańsk, więc co się będziemy powtarzać.
Ligowa droga Macieja Gajosa przebiegała od wyróżniającego się zawodnika, po którym wiele sobie obiecywaliśmy, do zjazdu na pułap ligowego dżemiku. Gajos lubił uderzyć – ale dla samego uderzenia. Gajos umiarkowanie rozgrywał, Gajos umiarkowanie przerywał – był bo był, ale gdyby z niego zrezygnować, nikt by nie płakał. W tym sezonie jednak Gajos przypomina dlaczego jest w tej lidze, jak potrafił kiedyś grać i obyśmy takiego Gajosa widywali częściej.
12. KACPER KOZŁOWSKI (Pogoń Szczecin) – 5,57
Jedyny piłkarz z Ekstraklasy, którego ostatnio zmieścił w kadrze Paulo Sousa. I wydaje się, że są to coraz bardziej powołania nie tylko ze względu na wielki potencjał, ale też postawę w naszej lidze w barwach Pogoni Szczecin. Kozłowski trochę okrzepł. Kosta Runjaić dalej jest zachowawczy w stosunku do talenciaka, tylko raz pozwolił mu zagrać 90 minut, ale 17-latek ma coraz większy wpływ na drużynę. Jest choćby najlepszym strzelcem zespołu. Oczywiście do spółki (z Kamilem Drygasem) i po strzeleniu ledwie trzech goli, ale biorąc pod uwagę to, że w poprzednim sezonie trafił tylko raz, trudno nie odnotowywać tego progresu. Z drugiej strony ma jajo w rubryce „asysty”, ale tu też nie wszystko zależy od niego. Nie ma go w czołówce, jeśli chodzi o kluczowe podania, ale ze dwa razy koledzy nie pomogli.
Kozłowski: Chcę być najlepszy na świecie
11. FRANTISEK PLACH (Piast Gliwice) – 5,60
Gość, którego oddech na plecach w poprzednim sezonie mocno czuł Dante Stipica, na starcie tego zbiera u nas najwyższe noty. Tu oczywiście warto podkreślić, że nie braliśmy pod uwagę Vladana Kovacevicia, bo Bośniaka ocenialiśmy na razie tylko cztery razy (średnia 6,50), a poza tym tutaj nie bierzemy pod uwagę bojów pucharowych (stąd próżno szukać też zawodników Legii). Wracając do Placha, w pięciu meczach wyskoczył ponad notę wyjściową, co w przypadku bramkarzy oznacza tyle, że robił coś więcej, niż puszczanie tego, co powinien i odbijanie tego, co odbiłby każdy normalny bramkarz. A roboty ma sporo, bo defensywa Piasta – łagodnie mówiąc – nie dojeżdża, szczególnie po wypadnięciu Jakuba Czerwińskiego. Dla porównania – podczas gdy obrona Pogoni dopuściła rywali do łącznie 26 celnych strzałów, ta gliwicka pozwoliła na 46 (gorzej wypada tylko Śląsk, Wisła Kraków, Wisła Płock i oczywiście Górnik Łęczna).
PIAST TEŻ WYGRA W ŁĘCZNEJ? KURS 2,05 W FUKSIARZU!
10. MARCOS ALVAREZ (Cracovia) – 5,63
Zaskoczenie? To ciągle nie jest to, czego oczekiwaliśmy po gościu, który przychodził dla nas – na przykład w przeciwieństwie do Mikaela Ishaka – po bardzo dobrym sezonie w 2. Bundeslidze? Może i tak, ale gdyby to dokładniej przeanalizować, można by dojść do wniosku, że ma on większy wpływ na Pasy niż robiący lepsze liczby Pelle van Amersfoort, czyli współlider klasyfikacji strzelców. Gol (ładny zresztą) na wagę remisu z Łęczną. Wygrana 2-1 z Jagiellonią? Alvarez wywalczył karnego przy pierwszym golu i zaliczył asystę przy drugim. Trzy punkty z Bruk-Betem? Obie akcje bramkowe otwierającymi podaniami zaczął Niemiec. Innymi słowy – do szóstej kolejki włącznie maczał palce przy każdym golu, który przełożył się na punkty Pasów. Potem opuścił dwa mecze, a po powrocie grał dobrze przeciwko Piastowi i Stali (choć oczywiście chciałoby się, żeby jego udział przy golach w tych spotkaniach był większy – Cracovia wbiła łącznie siedem, a on dał tylko jedną asystę).
Czytaj także:
- Pressing, rotacje i współpraca. Jak Lech Poznań stał się mocny?
- Grosicki w Jagiellonii, czyli spóźnione godziny wychowawcze
- Obrońca milczący i zdrowy koń. Historia Maika Nawrockiego
9. JESPER KARLSTROEM (Lech Poznań) – 5,70
Dopiero pierwszy piłkarz Lecha Poznań w zestawieniu, ale – spoiler – będą kolejni i to w takiej liczbie, że to Kolejorz okaże się ekipą z największą liczbą przedstawicieli w „20”. Szwed miał niemrawe wejście do zespołu z Poznania, długo kojarzyliśmy go głównie z tym, że mógł wylecieć z boiska w 3. minucie swojego pierwszego meczu w barwach Lecha (z Górnikiem Zabrze). No ale teraz jest liderem środka pola drużyny Macieja Skorży. Przejęcie tej roli od Pedro Tiby, gdy Portugalczyk dalej jest w zespole – duża, dość niespodziewana rzecz. Radosław Murawski ma trochę przechlapane, bo niełatwo będzie mu wskoczyć do drużyny przy tak dysponowanym rywalu o miejsce w składzie.
8. JOAO AMARAL (Lech Poznań) – 5,70
Jeden z liderów klasyfikacji kanadyjskiej. Powrót do Ekstraklasy, o którym mówiło się mniej niż o innych, ale proporcje zmieniały się wraz z tym, jak rozpędzał się sezon. Wydawało się, że Portugalczyk jest dla Lecha stracony, tymczasem obserwujemy najlepszego Amarala w barwach poznańskiego klubu. W zasadzie spodziewaliśmy się go na jeszcze wyższej pozycji, ale to specyfika rankingu not – wyraźny ślad na średniej zostawiły mecze z Pogonią i Jagiellonią, gdy Amaral grał słabo i dostał od nas trójki.
LEGIA FAWORYTEM MECZU Z LEGIĄ? KURS W FUKSIARZU TO 2,50!
7. DAMIAN WARCHOŁ (Wisła Płock) – 5,71
Jedna z największych rewelacji na starcie tego sezonu. Komentatorom Ekstraklasy zdarzyło się mówić o piłkarzu Wisły Płock „młody Damian Warchoł”, no bo skoro mało znany Polak (choć mistrz kraju), no to pewnie został wyciągnięty gdzieś z rezerw czy juniorów. I to prawda, ale tylko po części. Z rezerw jak najbardziej, ale Legii Warszawa, gdzie młodzież obudowana jest kilkoma bardziej doświadczonymi graczami. Warchoł ma 26 lat, jego droga była bardzo kręta, włącznie z tym, że do Nafciarzy trafił po testach, ale ważne, iż udowadnia, że w poszukiwaniu piłkarzy warto zerkać nawet na czwarty poziom rozgrywkowy. 4 gole, asysta, wywalczony karny – a mówimy o piłkarzu, który zaufanie trenera zdobył dopiero w okolicach piątej kolejki.
Warchoł: Czasami w życiu trzeba dostać po dupie, trzeba biedy
6. FRAN TUDOR (Raków Częstochowa) – 5,75
Kolejny z piłkarzy, w przypadku których nie zdziwiłby nas wyjazd z Ekstraklasy, a Chorwat został i nie wpłynęło to na niego negatywnie. Więcej – na starcie musiał załatać dziurę powstałą w trójce środkowych obrońców i – mimo skromnych warunków fizycznych – poradził sobie z tym bez większych zastrzeżeń. Nieźle punktuje. Strzelił bramkę w meczu o Superpuchar, poprawił trafieniem na Legii w lidze, dorzucił do tego trzy asysty.
5. JESUS IMAZ (Jagiellonia Białystok) – 5,78
Wartość Imaza dla Jagiellonii Białystok najlepiej pokazują dwa ostatnie mecze. Drużyna dobrze broniła, ale z przodu męczyła bułę, jednak Lechowi i Zagłębiu Hiszpan po golu wcisnął i zespół z Podlasia mógł sobie dopisać łącznie sześć punktów. Wcześniej oczywiście też notował udziały przy trafieniach (3 gole i 1 asysta), ale nie zawsze przekładało się to na punkty. No ale chyba nie musimy nikogo przekonywać, że mówimy o bardzo dobrym, czołowym w skali ligi piłkarzu.
4. MIKAEL ISHAK (Lech Poznań) – 5,80
Chyba główny kandydat do zdobycia korony króla strzelców w tym sezonie – szczególnie biorąc pod uwagę to, jak wygląda Lech. Na razie Szwed raczej nie zawodzi, do spółki z Pelle van Amersfoortem jest liderem. Nie gra zrywami, nie zdarzyła mu się w tym sezonie seria dwóch meczów z rzędu bez gola. Dostał opaskę kapitana, co wpłynęło na niego pozytywnie, no a przede wszystkim dopisuje mu zdrowie, z czym bywały problemy w poprzednim sezonie.
3. JAKUB KAMIŃSKI (Lech Poznań) – 5,90
Kamiński w poprzednim sezonie sprzeciętniał jak cały Lech Poznań. Gol i dwie asysty skrzydłowego przez 30 kolejek? Wynik śmieszny, nawet jeśli nie do końca odzwierciedlał postawę zawodnika. Kamińskiego w formie stać na wykręcenie takich liczb w trakcie jednego spotkania, co zresztą udowodnił w starciu ze Śląskiem Wrocław (2 gole i asysta). No a punktował też z Górnikiem Zabrze, Cracovią i przede wszystkim z Rakowem Częstochowa, gdy Lech wyciągnął wynik z trudnym przeciwnikiem w dużej mierze dzięki niemu. Ciągle zdarza mu się znikać, ale coraz rzadziej.
Jakub Kamiński: Chcę dołączyć do Puszki, Modzia i Józia w reprezentacji
2. MICHAŁ PAZDAN (Jagiellonia Białystok) – 6,00
Wychodzi na to, że to najbardziej udany powrót do Ekstraklasy. No dobra – jak zapomnimy na chwilę o notach, to jednak wskazalibyśmy Amarala, ale Pazdana też wypada mocno docenić. Za regularną grę na wysokim poziomie. Opuścił trzy mecze, więc w teorii miał trochę łatwiej o niezłą średnią – tym bardziej, że Jagiellonia akurat w spotkaniach zdobyła tylko punkt i wyglądała słabo, tracąc większość goli w tym sezonie (6 z 11). Przy czym wydaje się, że na sprawę należy spojrzeć inaczej – chyba nietrudno w tej sytuacji dostrzec związek przyczynowo-skutkowy.
1. IVI LOPEZ (Raków Częstochowa) – 7,00
Sezon 2016/17 Vadis Odjidja-Ofoe skończył ze średnią 6,33. Czy Ivi Lopez go przebije, jak może wskazywać początek rozgrywek? Wątpimy, ale na razie trzeba przyznać, że na tym froncie ligowym Hiszpan wygląda imponująco. Jedynym z dowodów jest spojrzenie na czub klasyfikacji kanadyjskiej przez pryzmat rozegranych minut. Czterech jej liderów wygląda tak:
- Ishak strzela lub asystuje średnio co około 107 minut
- Jimenez co blisko 99
- Amaral co niecałe 87
- Ivi Lopez co nieco ponad 70
Świetny rezultat. Oczywiście kluczem do dobrych liczb Lopeza jest kopanie stojącej piłki (7 na 8 goli), no ale też nikt nie powie, że nie daje on wiele w rozgrywaniu piłki, kreowaniu gry. Zdarzało się, że zachwycał dryblingami, szczególnie przeciwko Legii. I jedyny problem, jaki z nim mamy, jest taki, że w europejskich bojach kompletnie nie przekonał. Pod tym względem Vadisa, który dawał radę choćby na tle Realu, na pewno nie przebije.
Fot. FotoPyK