Reklama

Mecz dobry. Ale szkoda, że napastnicy nie dojechali

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

09 kwietnia 2021, 23:14 • 4 min czytania 37 komentarzy

Gdyby w tym meczu wystąpili napastnicy, to obejrzelibyśmy dzisiaj z pięć, może sześć goli przy Reymonta. Ale nie wystąpili. Natomiast i bez tego oglądaliśmy naprawdę przyjemny dla oka meczyk. Dużo bezpośredniego grania, konterki, świetni Kun i Cebula… Ostatecznie jednak to Raków był górą. I Raków spokojnie może celować jeszcze w wicemistrzostwo. A Wisła? Cóż, wbrew słowom Hyballi – utrzymanie powinno być bez problemu, ale gdyby spadały trzy drużyny, to mogłoby tu jeszcze zaśmierdzieć.

Mecz dobry. Ale szkoda, że napastnicy nie dojechali

Raków zagrał dzisiaj bez Iviego Lopeza (można się domyślać, że przez kwestie covidowe). Wisła bez Browna Forbesa – tu akurat zadziałała klauzula przy wykupie go przez wiślaków z Częstochowy. No i, kurde, było to widać. To znaczy wiadomo, ze Lopez i tak nie zagrałby na szpicy i oglądalibyśmy tam Araka lub Gutkovskisa. Natomiast chodzi nam o to, że jeśli czegoś obu ekipom w tym meczu brakowało, to skuteczności.

Bo gol nie padł w tej akcji:

Ani w tej:

Reklama

No ludzie kochani. Boleć kibiców Wisły może zwłaszcza to pudło Medveda. Bo akcja miała miejsce przy stanie 1:1. Tuż przed końcem pierwszej połowy. Strzelasz w takim momencie, ustawiasz sobie mecz, rywal ma kwadrans siedzenia na wkurwie w szatni. Obniżasz jeszcze morale takiego Piątkowskiego, który zawaliłby tego gola koncertowo.

A tak? Medved trafił w Holca, po przerwie Raków po świetnej kontrze wyprowadzonej przez Piątkowskiego strzelił na 2:1 i – jak się później okazało – był to gol na wagę zwycięstwa.

Zresztą dzisiaj oglądaliśmy prawdziwe perły wśród snajperów na szpicach Rakowa i Wisły. Jak podała ekipa EkstraStats – Arak na gola czeka od 39 meczów, Medved od ośmiu. Obaj łącznie już od grubo ponad tysiąca minut nie potrafią zdobyć bramki. Raków podbił stawkę Gutkovskisem, który wszedł, dostał ciasteczko od Tijanicia, minął Lisa i – jak widzicie po stop-klatce – nie trafił do pustej bramki. Wisła odpowiedziała Buksą i… cholera, naprawdę nie przypominamy sobie jego udanego zagrania w tych ostatnich minutach.

Za strzelanie musieli dzisiaj odpowiadać inni. Najpierw do siatki trafił Tijanić. I piękna to była akcja gości. Arsenić wyprowadził piłkę, Cebula pokręcił się z nią w środku pola, podał zewniakiem na lewą flankę, Kun dośrodkował w punkt, a Tijanić na pewniaku to wszystko wykończył. Cymesik. Zagrało w tej akcji absolutnie wszystko.

Wisła odpowiedziała trafieniem z rzutu karnego. Arsenić wykonał jeden z najgłupszych wślizgów kolejki (tak, wiemy, że dopiero piątek, ale poprzeczka już jest zawieszona wysoko), podciął Savicia, a z wapna trafił Frydrych. I taki to był mecz, że jeśli obrońca dał coś w ofensywie, to musiał coś zawalić w tyłach. Arsenić – rozegranie akcji bramkowej, później sprokurowanie karnego. Frydrych – gol, ale momentami żenująca postawa w tyłach. Piątkowski – prezent dla Medveda, później fantastyczny rajd i asysta przy golu Cebuli.

Reklama

Tak w ogóle to mamy takie wrażenie, że sztab Rakowa bardzo przytomnie przeanalizował grę wiślaków. Wiadomo, że „Biała Gwiazda” za Hyballi po stracie rzuca się do pressingu. I to takiego czasem na „ura, bura, ciocia Agata”. Czyli sru, do przodu, doskok, ugryź, zagryź. I na przykład Podbeskidzie ostatnio panikowało przy tym doskoku Wisły. A Raków? No wystarczy spojrzeć na tę akcję przy golu na 2:1. Piątkowski wiedział, że Żukow i Sadlok pójdą „na raz”, więc czekał na atak, dzióbał sobie piłkę w bok i mijał rywali bez przeszkód. A takich akcji było dużo więcej.

No i skończyło się 2:1. Generalnie to było dość wyrównane spotkanie z lekko zarysowaną przewagą Rakowa. Goście wygrali jednak przede wszystkim tym, że zagrali dwie niezłe połowy. I mieli wspomnianych już Kuna oraz Cebulę. Wisła? Po przerwie zgasł nam i Starzyński (najlepszy do przerwy w ekipie gospodarzy), i Yeboah. Savić błysnął raz – i to tylko tym, że Arsenić ściął go z nóg w polu karnym. Medved objawił nam się trzy razy. Po raz pierwszy, gdy spudłował po kiksie Piątkowskiego. A drugi i trzeci raz, gdy sędzia Marciniak kazał mu zmienić koszulkę, bo grał z nazwiskiem Mehremicia. I w sumie grał jak Mehremić wystawiony na dziewiątce.

Raków tym samym zbliżył się do Pogoni na jeden punkt, obie ekipy rozegrają jeszcze siedem spotkań. W dodatku zespół Papszuna ma przed sobą półfinał Pucharu Polski. Coś nam podpowiada, że teraz Rakowowi kibicuje nie tylko Częstochowa, ale i wszystkie ekipy z miejsc 4-11.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

37 komentarzy

Loading...