Reklama

Piątka z plusem dla Karbownika, trója dla Novikovasa. Oceniamy mistrzowską ekipę Legii

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

12 lipca 2020, 18:22 • 9 min czytania 19 komentarzy

Był taki moment sezonu 2019/20, gdy wydawało się, że Legia po prostu pozamiata ligową konkurencję i zdobędzie mistrzowski tytuł w naprawdę spektakularnym stylu. Demolując kolejnych rywali. Ostatecznie nie do końca się to udało, dyspozycja “Wojskowych” po lockdownie pozostawiała sporo do życzenia. Jeśli sobie jednak przypomnimy sytuację, w jakiej znajdował się klub jeszcze na początku rozgrywek, to i tak należy uznać, że Legia po tytuł sięgnęła nadspodziewanie łatwo. Kto najmocniej zapracował na odzyskanie tronu, a kto zawodził i chował się za plecami kolegów? Oto nasze oceny dla mistrzowskiej ekipy.

Piątka z plusem dla Karbownika, trója dla Novikovasa. Oceniamy mistrzowską ekipę Legii

Wystawialiśmy legionistom oceny w skali szkolnej. Bierzemy pod uwagę zawodników, którzy rozegrali w lidze co najmniej 450 minut, ale o pozostałych też napiszemy kilka słów dla porządku.

BRAMKARZ

RADOSŁAW MAJECKI – ocena 4

Niespełna 21-letni bramkarz już od dawna był zaklepany przez AS Monaco. Nie ma wątpliwości, że ekipa z Księstwa zapłaciła rekordowe dla ligi 7 milionów euro przede wszystkim za potencjał Radosława Majeckiego. W sezonie 2019/20 nie należał on bowiem do ścisłego grona najlepszych golkiperów Ekstraklasy. Grał bardzo rzetelnie, jasne. Błędy mu się zdarzyły, ale było ich stosunkowo niewiele w przekroju całych rozgrywek. Nie można jednak powiedzieć, by drużyna regularnie musiała dziękować Majeckiemu za wybronienie meczów. Takich spotkań, w których bramkarz okazał się wartością dodaną było równie mało jak tych, w których pokpił sprawę.

Jeżeli chodzi o skuteczność interwencji, od Majeckiego lepsi byli w tym sezonie choćby Plach, van der Hart, Stipica, Kuciak, Putnocky, Steinbors, Kozioł i Chudy. Bramkarz Legii prezentował się po prostu solidnie. I tyle.

Reklama
POZOSTALI:

Po 90 minut rozegrali na ekstraklasowych boiskach w tym sezonie Radosław CierzniakWojciech Muzyk. Trudno więc cokolwiek powiedzieć o ich formie. Starszy z rezerwowych golkiperów Legii wczoraj z bardzo dobrej strony zaprezentował się przeciwko Cracovii. Wcześniej Muzyk przyzwoicie zagrał w starciu z Lechem. Jeżeli chodzi o ligę – to tyle. Majecki ani przez moment nie musiał się martwić o utratę pozycji bramkarza numer jeden w zespole.

OBROŃCY

MICHAŁ KARBOWNIK – ocena 5+
MARKO VESOVIĆ – ocena 5
ARTUR JĘDRZEJCZYK – ocena 4+
IGOR LEWCZUK – ocena 4
MATEUSZ WIETESKA – ocena 4-
PAWEŁ STOLARSKI – ocena 2+
LUIS ROCHA – ocena 2

Niewątpliwym objawieniem sezonu jest Michał Karbownik, który z konieczności został wciśnięty przez trenera na lewą stronę defensywy i nie potrzebował wiele czasu, by dorobić się reputacji jednego z najlepszych lewych obrońców w Ekstraklasie. Zanotował jak dotąd sześć asyst i pięć asyst drugiego stopnia – to są naprawdę znakomite statystyki. Rzadko się zdarza, by zawodnik robił taką różnicę jako boczny defensor, a mówimy przecież o wciąż nieopierzonym graczu.

Wysoko oceniamy także występy Marko Vesovicia. Zdajemy sobie naturalnie sprawę, że czarnogórski zawodnik nie zawsze występował w defensywie, ale mimo wszystko to właśnie na prawej obronie trener widział go najczęściej. Vesović stworzył znakomity, bardzo efektywny duet z Pawłem Wszołkiem. Solidnie prezentował się w destrukcji, dokładając do tego mnóstwo jakości w ataku. Szkoda tej kontuzji 28-latka, bo znalezienie zawodnika o podobnej klasie przed eliminacjami do Ligi Mistrzów będzie trudnym zadaniem. Paweł Stolarski na finiszu rozgrywek udowadnia ponad wszelką wątpliwość, że jest piłkarzem o parę klas gorszym od Vesovicia.

Trudno mieć również cokolwiek poważnego do zarzucenia stoperom “Wojskowych”. Artur JędrzejczykIgor Lewczuk stworzyli bardzo solidny duet. Legia nie ma wprawdzie najlepszej defensywy w lidze (mniej bramek stracił Piast oraz Lech), ale rzadko kiedy środkowi obrońcy warszawskiej drużyny popełniali ewidentne babole, których efektem był stracony gol. Z kolei Mateusz Wieteska stanowił dla nich solidną alternatywę i też nie zawodził, gdy Jędrzejczyk bądź Lewczuk nie mogli wystąpić, albo gdy “Jędza” obstawiał bok obrony. Mniej miłych słów możemy natomiast powiedzieć na temat Luisa Rochy. Jesienią portugalski lewy obrońca zanotował kilka nader marnych występów i w zasadzie na stałe usiadł na ławce. Pierwszy naprawdę udany występ w tym sezonie ligowym Rocha zanotował.. wczoraj. To trochę za mały wkład, by zasłużyć na bardziej pozytywną ocenę.

POZOSTALI:

103 minuty w sezonie 2019/20 rozegrał na ekstraklasowych boiskach William Remy, nazwany przez nas jakiś czas temu “czołgiem, który wiecznie jest w naprawie”. Trochę więcej, bo aż trzy pełne mecze rozegrał natomiast Inaki Astiz. Nie ma jednak wątpliwości, że Hiszpan najlepsze lata ma już daleko, daleko za sobą. Zero goli, zero asyst, zero minut, zero pożytku – tak z kolei można podsumować warszawską przygodę Ivana Obradovicia.

Reklama

POMOCNICY

DOMAGOJ ANTOLIĆ – ocena 5
PAWEŁ WSZOŁEK – ocena 5-
WALERIAN GWILIA – ocena 4+
LUQUINHAS – ocena 4
ANDRE MARTINS – ocena 4
MATEUSZ CHOLEWIAK – ocena 3+
ARVYDAS NOVIKOVAS – ocena 3-

Tutaj najwyżej oceniamy Domagoja Antolicia, który z jednego z najbardziej irytujących środkowych pomocników ligi stał się w tym sezonie prawdziwym liderem środka pola w Legii. Podania do tyłu i na alibi Chorwat zamienił na odważne próby rozegrania piłki, a w odbiorze i asekuracji trudno mieć mu cokolwiek do zarzucenia. Duża klasa.

Potem widzimy Pawła Wszołka, który ekstraklasowy debiut w barwach Legii zaliczył dopiero w październiku, ale niemal natychmiast wyrósł na czołową postać zespołu i motor napędowy ofensywy “Wojskowych”. Jako się rzekło, Wszołek stworzył znakomity duet z Marko Vesoviciem na prawej stronie boiska. Statystyki skrzydłowego Legii mówią wszystko o tej współpracy: Wszołek ma sześć goli, aż dziewięć asyst i cztery asysty drugiego stopnia. Często jego akcje pozwalały legionistom otwierać wynik, przełamywać defensywę rywala.

Walerian Gwilia oraz Luquinhas również balansowali w okolicach piątki, ale ostatecznie muszą się zadowolić niższymi ocenami. Zabrakło im nieco regularności, zanotowali zbyt dużo przeciętnych bądź zwyczajnie słabych występów. Niemniej – ich wkład w mistrzowski tytuł jest znaczący. Gwilia zdobył mnóstwo arcyważnych bramek. Świetnie wpasował się w system gry Vukovicia, czasami wcielając się wręcz w rolę fałszywego napastnika, wbiegającego w drugie tempo w pole karne. Z kolei Luquinhas eksplodował formą w rundzie jesiennej, po przesunięciu ze skrzydła na dziesiątkę. Grał pierwsze skrzypce w najbardziej spektakularnych zwycięstwach Legii.

Solidny sezon ma również za sobą Andre Martins, choć może nie widać tego w klasyfikacji kanadyjskiej, w której o niebo lepiej wypada Antolić. W gronie lekkich rozczarowań trzeba natomiast umieścić Arvydasa Novikovasa, który przyszedł do Legii jako gwiazda ligi, ale w stolicy bardzo szybko przygasł. Miał kilka niezłych występów, zdobył jesienią bramkę z Lechem, jednak później pogrążył się w problemach zdrowotnych. Swoją robotę zrobił natomiast Mateusz Cholewiak. Ściągnięto go zimą jako uzupełnienie składu i chyba trudno było od niego oczekiwać czegoś więcej niż solidności. Cholewiak tę solidność zapewnił.

POZOSTALI:

O kim jeszcze należy wspomnieć? Cóż – swoją cegiełeczkę do mistrzostwa dołożył… Tomasz Jodłowiec, który jeszcze latem zanotował w Ekstraklasie cztery występy w barwach Legii. Kilka razy na boisku pojawił się również w rundzie jesiennej nieco już zapomniany Cafu. No i Dominik Nagy, wypożyczony zimą do Panathinaikosu Ateny. Ale oni to już przy Łazienkowskiej melodia przeszłości. Co innego 21-letni Bartosz Slisz, ściągnięty za spore jak na polskie realia pieniądze. Na razie, nie ukrywajmy, nie zaczął się jeszcze spłacać, zwykle prezentując się dość przeciętnie. Z kolei wyciągnięty z ŁKS-u 21-letni Piotr Pyrdoł jak na razie zupełnie przepadł.

Pięć ligowych meczów w sezonie 2019/20 zapisał też na swoim koncie niespełna 20-letni Mateusz Praszelik. I już go w Legii nie ma. Vukovicia do siebie zatem nie przekonał, ale w sumie nie prezentował się źle. Śląsk Wrocław powinien mieć z niego pociechę.

NAPASTNICY

JAROSŁAW NIEZGODA – ocena 5+
JOSE KANTE – ocena 4+
TOMAS PEKHART – ocena 4

Jarosław Niezgoda rozegrał w Legii tylko pierwszą rundę sezonu 2019/20, ale za to w jakim stylu. Nie miał wcale tak łatwo, by wypracować u Aleksandra Vukovicia status zawodnika pierwszego składu, lecz za zaufanie niemal za każdym razem odwdzięczał się bramkami. Czternaście trafień w osiemnastu ligowych występach to bilans naprawdę imponujący. Niezgoda strzelał gola średnio co 76 minut, a dorzucił jeszcze do swoich strzeleckich wyczynów dwie asysty i dwie asysty drugiego stopnia.

Nie można było od niego nic więcej wymagać.

Nieco inne zalety oferował natomiast zespołowi odbudowany przez trenera Jose Kante. Gwinejczyk to napastnik świetny w grze kombinacyjnej, znakomicie poruszający się po boisku, więc świetnie wyglądał w towarzystwie kreatywnych partnerów, takich jak Luquinhas, Gwilia czy Wszołek. A przy okazji jego bilans strzelecki też nie wygląda źle. Miał trochę bladych występów, fakt, ale zdarzyło mu się też kilka takich, gdzie naprawdę zachwycał. No i wreszcie Tomas Pekhart. Czeski wieżowiec również swoje zrobił – arcyważny gol z Lechem Poznań plus równie istotne trafienia z Wisłą Kraków zapewniły Legii spokój w tabeli po przerwie spowodowanej pandemią. Pekhart to dziewiątka o równie oczywistych walorach co ograniczeniach. W gruncie rzeczy pokazał się z dokładnie takiej strony, jak należało oczekiwać po tego typu snajperze.

POZOSTALI:

Vamara Sanogo miał swój sympatyczny moment, gdy trafił do siatki w starciu z Arką Gdynia, ale niestety kontuzje gnębią tego zawodnika do tego stopnia, że właściwie uniemożliwiły mu w dobiegającym końca sezonie jakiekolwiek występy. Z kolei Kacper Kostorz po rozegraniu paru ogonów został oddelegowany na wypożyczenie do Miedzi Legnica, a CarlitosSandro Kulenović odeszli z Legii jeszcze latem, po pożałowania godnych zawirowaniach, których przez litość nie będziemy już przypominać.

Lepiej od wymienionych w ekipie Vukovicia odnalazł się natomiast niespełna 19-letni Maciej Rosołek. Na boisku w meczach ligowych zameldował się aż dwanaście razy, trzykrotnie wpisując się na listę strzelców. W tym raz w arcyważnym starciu z Lechem Poznań i raz w konfrontacji z Piastem Gliwice. Dla niego sezon na pewno był bardziej udany, niż mógł sobie wyobrazić na jego starcie.

TRENER

ALEKSANDAR VUKOVIĆ – ocena 5-

O trenerze “Wojskowych” pisaliśmy już wczoraj: “To prawda, przed startem rozgrywek nie każdy w Aleksandara Vukovicia wierzył. Być może nawet miał więcej przeciwników niż zwolenników. Powiedzmy sobie szczerze, że były ku temu powody. Po pierwsze, gdy przejął drużynę po Ricardo Sa Pinto, Legia wykoleiła się w walce o tytuł, z czego skorzystał Piast Gliwice. Była to wpadka sporych rozmiarów. Potem europejskie puchary – znów bez błysku. Spora krytyka na Vuko wylewała się choćby za wystawianie Sandro Kulenovicia. Serb faktycznie przekombinował. Ale potem pokazywał już, że wyciąga lekcje i przede wszystkim – wie, co robi.

Bo jak nie dostrzegać jego zasług, gdy Legia gromiła rywala za rywalem? Zdarzały się jeszcze marudy, które mówiły: a, to samograj przecież. Z taką kadrą nie sztuka dominować. Okej, to pokażcie nam tak efektowne wygrane Legii, jak te z tego sezonu, w poprzednich latach. Odnoszone z taką regularnością i łatwością. Tyle było już samograjów, tyle razy warszawianie mieli dominować, bo na papierze wyglądali najlepiej, a rzeczywistość wyglądała brutalnie. O tytuł trzeba było drżeć niemal zawsze”.

Do gry Legii wciąż można mieć zarzuty, ale prawda jest taka, że mistrzostwo “Wojskowi” wywalczyli tym razem z dużym spokojem. Olbrzymia w tym zasługa trenera, który – co również bardzo ważne – wielu piłkarzy odbudował, a paru po prostu odkrył.

Finisz sezonu mógł być na pewno bardziej efektowny. Jego start mógł być z kolei bardziej płynny. Ale – przymykając na moment oko na niedociągnięcia – Legia 2019/20 pozostawi po sobie dobre wspomnienia. “Wojskowi” odnieśli wiele spektakularnych zwycięstw, do których będzie się wracać latami, które będą stanowić w przyszłości pewien punkt odniesienia. To zawsze bardzo cenne.

fot. FotoPyk

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Conrado odchodzi z Lechii. „Noszenie tej koszulki było dla mnie zaszczytem”

Bartosz Lodko
2
Conrado odchodzi z Lechii. „Noszenie tej koszulki było dla mnie zaszczytem”
Hiszpania

Zmiany u Kamila Jóźwiaka. Wcześniej grał mało, teraz przestał grać w ogóle

Bartosz Lodko
5
Zmiany u Kamila Jóźwiaka. Wcześniej grał mało, teraz przestał grać w ogóle

Komentarze

19 komentarzy

Loading...