Reklama

Piłkarze ręczni są w kiepskiej sytuacji. Może ich zabraknąć na Euro 2018…

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

03 maja 2017, 18:07 • 3 min czytania 7 komentarzy

Przegrany finał mistrzostw świata z Niemcami. Niesamowity rzut Artura Siódmiaka w spotkaniu z Norwegią. Wspaniała wygrana przed własną publicznością na mistrzostwach Europy ze słynną Francją. To tylko kilka z niezwykłych wydarzeń jakie miały miejsce w polskiej piłce ręcznej w XXI wieku. „Biało-czerwoni” od lat błyszczą co jakiś czas w ważnych turniejach, a od 2006 roku – wyjąwszy igrzyska olimpijskie w Londynie – grają w nich cały czas. Czy tak będzie nadal? No właśnie wcale nie jest to takie pewne. Bo nasza sytuacja w grupie eliminacyjnej do Euro 2018 wygląda jak na razie kiepsko…

Piłkarze ręczni są w kiepskiej sytuacji. Może ich zabraknąć na Euro 2018…

ME w przyszłym roku zostaną rozegrane w Chorwacji. Wystąpi w nich szesnaście drużyn. Poza gospodarzami będą to dwie pierwsze reprezentacje z siedmiu grup eliminacyjnych plus zespół z najlepszym bilansem z trzeciego miejsca. Polska występuje w gr. 2, w której po dwóch spotkaniach zajmuje… ostatnią pozycję. Tak, to nie pomyłka – po tym jak przegraliśmy u siebie z groźną Serbią i na wyjeździe z nieobliczalną Rumunią, zamykamy tabelę. By ratować sytuację, musimy teraz dwa razy pobić Białoruś. Z drużyną ze wschodu zagramy w najbliższych dniach dwukrotnie: w czwartek w Mińsku i w niedzielę w Płocku.

Generalnie: to nie jest przeciwnik przed którym w ostatnich latach byśmy drżeli. Jeszcze na Euro 2016 w Tauron Arenie pokonaliśmy rywali bez większych problemów 32:27. Tyle że od tego czasu poziom reprezentacji Polski – w związku z rezygnacją/starzeniem się czołowych zawodników – spadł, z kolei rywale radzę sobie coraz lepiej. Udowodnili to 6 listopada poprzedniego roku, kiedy to niespodziewanie rozbili Serbię 36:27. Wynik tym bardziej godny uznania, że Białoruś osiągnęła go na wyjeździe!

Pomny siły rywala, a zarazem naszego słabego położenia Talant Dujszebajew, poprosił o pomoc Karola Bieleckiego i Krzysztofa Lijewskiego. Doświadczeni zawodnicy Vive Tauronu Kielce zawiesili jakiś czas temu reprezentacyjne kariery (zabrakło ich na MŚ we Francji), ale postanowili wrócić, by pomóc drużynie w ciężkiej sytuacji. – Obecność Karola będzie szczególnie istotna ze względu na kontuzję Tomasza Gębali – podkreślał niedawno selekcjoner, który chciałby też, aby ta dwójka wystąpiła w czerwcowych starciach z Rumunią i Serbią. Oczywiście ich come back do zespołu jest jego wzmocnieniem, ale musimy też pamiętać, że obaj panowie grali w dwóch pierwszych meczach kwalifikacji i – mimo że „Kola” był w nich naszym najlepszym snajperem – i tak nie udało się w nich zdobyć choćby punktu… Wtedy w drużynie zabrakło jednak kontuzjowanego Michała Jureckiego:

– Dla mnie była to bardzo długa przerwa w grze, najdłuższa w dotychczasowej karierze, oby ostatnia. Miałem trochę czasu, aby przemyśleć kilka spraw, a co najważniejsze zregenerować organizm, co mogę teraz wykorzystać z korzyścią zarówno dla klubu jak i reprezentacji.

Reklama

„Dzidziuś” nie ukrywa, że jest mega zmobilizowany, aby poprowadzić kadrę do sukcesu:

– Teraz każdy mecz musimy traktować jak finał. Jeśli przegramy, nasza sytuacja będzie fatalna. Nie myślę jednak o tym, jestem pełen optymizmu.

Kiedy jakiś czas temu pisaliśmy o Jureckim, poprosiliśmy o wypowiedź komentatora handballa w NC+ Piotra Karpińskiego:

– Najważniejszym celem Michała jest zdobycie olimpijskiego medalu. Jak go znam, zrobi wszystko, żeby dotrwać do 2020 roku, a następnie spróbować powalczyć o krążek w Tokio.

Prawda, tyle że jeśli zawalimy kwalifikacje do Euro 2018, samo dostanie się na IO w Japonii może być problemem, o podium nawet nie wspominając. Te obawy potwierdził w styczniowej rozmowie z Weszło Marcin Lijewski:

– Wiadomo, że celem każdej reprezentacji jest udział w igrzyskach, a potem walka w nich. Na bezpośrednią kwalifikację do nich mamy jeszcze trochę czasu, ale podkreślam to raz jeszcze – musimy go dobrze wykorzystać, nie możemy w najbliższych latach wylecieć z tej karuzeli dużych turniejów, wtedy będzie kiepsko.

Reklama

W XXI wieku polscy szczypiorniści niejednokrotnie znajdowali się w podbramkowych sytuacjach, wiele razy udało im się z nich wychodzić obronną ręką. Oby tym razem było podobnie, w innym przypadku nasza kadra na długie miesiące może pogrążyć się w kryzysie…

Fot. 400mm.pl

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

7 komentarzy

Loading...