Przegrany finał mistrzostw świata z Niemcami. Niesamowity rzut Artura Siódmiaka w spotkaniu z Norwegią. Wspaniała wygrana przed własną publicznością na mistrzostwach Europy ze słynną Francją. To tylko kilka z niezwykłych wydarzeń jakie miały miejsce w polskiej piłce ręcznej w XXI wieku. „Biało-czerwoni” od lat błyszczą co jakiś czas w ważnych turniejach, a od 2006 roku – wyjąwszy igrzyska olimpijskie w Londynie – grają w nich cały czas. Czy tak będzie nadal? No właśnie wcale nie jest to takie pewne. Bo nasza sytuacja w grupie eliminacyjnej do Euro 2018 wygląda jak na razie kiepsko…

ME w przyszłym roku zostaną rozegrane w Chorwacji. Wystąpi w nich szesnaście drużyn. Poza gospodarzami będą to dwie pierwsze reprezentacje z siedmiu grup eliminacyjnych plus zespół z najlepszym bilansem z trzeciego miejsca. Polska występuje w gr. 2, w której po dwóch spotkaniach zajmuje… ostatnią pozycję. Tak, to nie pomyłka – po tym jak przegraliśmy u siebie z groźną Serbią i na wyjeździe z nieobliczalną Rumunią, zamykamy tabelę. By ratować sytuację, musimy teraz dwa razy pobić Białoruś. Z drużyną ze wschodu zagramy w najbliższych dniach dwukrotnie: w czwartek w Mińsku i w niedzielę w Płocku.
Generalnie: to nie jest przeciwnik przed którym w ostatnich latach byśmy drżeli. Jeszcze na Euro 2016 w Tauron Arenie pokonaliśmy rywali bez większych problemów 32:27. Tyle że od tego czasu poziom reprezentacji Polski – w związku z rezygnacją/starzeniem się czołowych zawodników – spadł, z kolei rywale radzę sobie coraz lepiej. Udowodnili to 6 listopada poprzedniego roku, kiedy to niespodziewanie rozbili Serbię 36:27. Wynik tym bardziej godny uznania, że Białoruś osiągnęła go na wyjeździe!
Pomny siły rywala, a zarazem naszego słabego położenia Talant Dujszebajew, poprosił o pomoc Karola Bieleckiego i Krzysztofa Lijewskiego. Doświadczeni zawodnicy Vive Tauronu Kielce zawiesili jakiś czas temu reprezentacyjne kariery (zabrakło ich na MŚ we Francji), ale postanowili wrócić, by pomóc drużynie w ciężkiej sytuacji. – Obecność Karola będzie szczególnie istotna ze względu na kontuzję Tomasza Gębali – podkreślał niedawno selekcjoner, który chciałby też, aby ta dwójka wystąpiła w czerwcowych starciach z Rumunią i Serbią. Oczywiście ich come back do zespołu jest jego wzmocnieniem, ale musimy też pamiętać, że obaj panowie grali w dwóch pierwszych meczach kwalifikacji i – mimo że „Kola” był w nich naszym najlepszym snajperem – i tak nie udało się w nich zdobyć choćby punktu… Wtedy w drużynie zabrakło jednak kontuzjowanego Michała Jureckiego:
– Dla mnie była to bardzo długa przerwa w grze, najdłuższa w dotychczasowej karierze, oby ostatnia. Miałem trochę czasu, aby przemyśleć kilka spraw, a co najważniejsze zregenerować organizm, co mogę teraz wykorzystać z korzyścią zarówno dla klubu jak i reprezentacji.
„Dzidziuś” nie ukrywa, że jest mega zmobilizowany, aby poprowadzić kadrę do sukcesu:
– Teraz każdy mecz musimy traktować jak finał. Jeśli przegramy, nasza sytuacja będzie fatalna. Nie myślę jednak o tym, jestem pełen optymizmu.
Kiedy jakiś czas temu pisaliśmy o Jureckim, poprosiliśmy o wypowiedź komentatora handballa w NC+ Piotra Karpińskiego:
– Najważniejszym celem Michała jest zdobycie olimpijskiego medalu. Jak go znam, zrobi wszystko, żeby dotrwać do 2020 roku, a następnie spróbować powalczyć o krążek w Tokio.
Prawda, tyle że jeśli zawalimy kwalifikacje do Euro 2018, samo dostanie się na IO w Japonii może być problemem, o podium nawet nie wspominając. Te obawy potwierdził w styczniowej rozmowie z Weszło Marcin Lijewski:
– Wiadomo, że celem każdej reprezentacji jest udział w igrzyskach, a potem walka w nich. Na bezpośrednią kwalifikację do nich mamy jeszcze trochę czasu, ale podkreślam to raz jeszcze – musimy go dobrze wykorzystać, nie możemy w najbliższych latach wylecieć z tej karuzeli dużych turniejów, wtedy będzie kiepsko.
W XXI wieku polscy szczypiorniści niejednokrotnie znajdowali się w podbramkowych sytuacjach, wiele razy udało im się z nich wychodzić obronną ręką. Oby tym razem było podobnie, w innym przypadku nasza kadra na długie miesiące może pogrążyć się w kryzysie…
Fot. 400mm.pl
„Niesamowity rzut Artura Siódmiaka w spotkaniu z Chorwacją.” – z jaką kurwa Chorwacją??? Chyba Norwegią… Podejrzewam, że Cwana Gapa się wzięła za artykuł o dziedzinie, gdzie jest gorszym kanapowym Januszem ode mnie.
Redaktorzyno zasada jest jedna, nie znasz się na jakimś sporcie to o nim nie rób artykułów.
Bez ironii – przestańcie opluwać red. Gapińskiego bez powodu. W przeciwienstwie do was on byl na MS w Chorwacji jako korespondent w 2009 roku (tam gdzie Artur Siodmiak rzucil gola przeciw Norwegii) i najpewniej stad zamiana Norwegii na Chorwacje. Facet ma encyklopedyczna wiedze na temat szczypiorniaka i serdeczne stosunki z kilkoma legendami dyscypliny. To fakty.
KG – odrestauruj zkontry.pl i zamknij buzie trollom.
Artykuł przed wydaniem sprawdza się kilka razy, aby nie wypadały takie kuriozalne stwierdzenia. Niestety, widocznie red. Gapińskiego to nie dotyczy. Jak widać – po moim komentarzu, poprawił to… To nie jest poważne, a Ty się ośmieszasz, będąc „adwokatem diabła” niekompetentnej osoby.
Mój poprzedni komentarz mozna traktowac jako uniesienie. Jasne. Niemniej, powtarzam – zwróćmy uwagę na fakty. Pomimo, że dla Ciebie (najpewniej) jestem tylko anonimowym komentatorem artykułów na weszlo.com, to fakty na które powołuje się, znam z pierwszej ręki. I w tym wypadku jestem przekonany, że KG (który najpewniej jest autorem tego wpisu) nie popełnił tego błędu z przyczyn merytorycznych/braku wiedzy, tylko z powodu pochopności/braku edytora w redakcji.
Brak osoby pełniącej funkcję edytora to nagminny problem w redakcjach polskich portali. I też znam to z pierwszej ręki. Jeśli krytyka to tylko merytoryczna.
Gramy źle. na 2s przed koncem kara Chrapkowskiego i jeszcze przez te 2s. Białorusini rzucają nam bramkę.Nosz kurwa jego mać.
Ależ w ryj dostaliśmy… Ciężko, bardzo ciężko się na nich patrzy.