
Przypomnijmy – na świecie jest tylko pięć imprez określanych mianem monumentów: Mediolan – San Remo, Giro di Lombardia, Paryż – Roubaix, Ronde van Vlaanderen i właśnie Liege-Bastogne-Liege. Kwiatkowski jako jedyny polski kolarz w historii triumfował w jednym z nich – 18 marca we Włoszech. Jeśli w tym sezonie udałoby mu się wygrać belgijski klasyk, byłby to niezwykły wyczyn. Ostatnim, który w jednym roku przekraczał linię mety tych imprez jako pierwszy, był Eddie Merckx. W 1975…
Po tytule wnosze, ze autor jest milosnikiem meskich narzadow plciowych (kutasow), bo to drugi artykul w ciagu dwoch dni o tym wyscigu i drugi z podtekstem.
w poprzedbnim artykule niejako zapowiedział, że nawiąże do anegdoty Jarońskiego. Więc tylko dotrzymał słowa. A sam tytuł wpisuje się w klimat weszlo, więc nie widzę problemu.
Był kiedyś taki bramkarz holenderski. Na Weszło byłaby kopalnia żartów. A tak trzeba czekać na Strzałę Walońską.
Fajny artykuł, tak jak wspominałem, Gapa potrafi pisać o kolarstwie. Ale tytuł wyjątkowo niesmaczny… Szkoda. Jednak czekam na więcej, widać, że dziedzina siedzi, skoro weszlo.com robi obecnie za portal ogólnosportowy, chętnie poczytałbym osobną rubrykę o kolarstwie wraz z artykułami Gapińskiego. Jak widać, chcieć to móc! Więcej obracania się w obrębie tej tematyki i będzie super. W oczy tylko razi nazwisko Merckxa, bez litery k…
Co? nie rozśmieszaj mnie 😀
Autor się zna -same banały które mógłby napisac gimbus przeklejajac z wikipedii.
Aż musialem sie zarejestrować, żeby przyczepic się do błędów, od ktorych kipi ten artykuł- po pierwsze, Kwiatkowski stracil jedną sekundę do Valverde, a nie osiem…
Po drugie- nie wiem skąd autorowi wzięło się ponad 240 kolarzy. To, że mieli numery powyżej 240 nie oznacza, że tylu ich startowało. Każdej drużynie przypisana jest inna liczba dziesiątek (od 0 do 24 w tym wypadku, bo bylo 25 drużyn), a w każdej drużynie kolarze mają numery od 1 do 8, stąd też nie było numerów zakonczonych na 0 lub 9. 25×8=200 kolarzy, pierwszu z numerem 1, ostatni z numerem 248.
Poza tym średnio rozgarnięty kibic kolarstwa wie, że w żadnym wyścigu nie startuje więcej niż 9 kolarzy z jednego teamu (np. w wielkich tourach), a co dopiero osoba, ktora o tym pisze, patrzac tylko na sam numer ostatniego zawodnika…
Ps. GARRY Lineker, serio?
U kobiet 3 edycję z rzędu wygrała Anna Van der Breggen, więc, wpisując się w konwencję tytułu, jej Huy też nie straszny.