W hitowym meczu 1. Ligi górą Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Wystarczyło, że na drodze Arki Gdynia stanął silniejszy rywal niż Pogoń Siedlce czy Odra Opole, by zwycięska seria żółto-niebieskich dobiegła końca.
Przed meczem w niecieczańskim powietrzu czuć było zapach wysokiej stawki. Gospodarze zamierzali zmazać sporej wielkości plamy po porażkach ze Zniczem Pruszków i Wisłą Kraków. Natomiast goście z Gdyni planowali przedłużyć serię ligowych zwycięstw do siedmiu i zająć miejsce Bruk-Betu Termaliki na fotelu lidera.
Zdecydowanie lepiej zaczęli podopieczni Marcina Brosza. Od pierwszych sekund w ich poczynaniach widać było dużą determinację, co już w siódmej minucie przełożyło się na gola. Kacper Karasek dośrodkował piłkę z rzutu rożnego wprost na głowę Lukasa Spendlhofera, który mocnym strzałem pokonał Damiana Węglarza. 31-letni Austriak wrócił do składu „Słoni” i elegancko odpłacił się za zaufanie.
Piłkarze Arki gestykulowali, domagali się od arbitra cofnięcia gola, ale pretensje mogli mieć wyłącznie do siebie. Nie tylko za straconą bramkę – przy której nie pokryli i nie wyskoczyli, jak trzeba – ale za całokształt. Z Przemysławem Stolcem na czele, którego stroną gospodarze raz po raz wchodzili w pole karne, jak w masło.
Ze szczególną łatwością poruszał się po boisku Igor Strzałek. Wypożyczony z Legii Warszawa pomocnik po prostu bawił się z rywalami. Kilkukrotnie zdarzyło się, że 20-latek urządził sobie slalom pomiędzy żółto-niebieskimi tyczkami.
Takiego zawodnika brakowało w jedenastce delegowanej na boisko przez trenera Tomasza Grzegorczyka, który jest w trakcie odhaczania meczów do zakończenia swojej misji w Arce. Gdynianie nie potrafili kreować. Mimo że według statystyk przyjezdni dłużej utrzymywali się przy piłce, to większość podań wymieniali na własnej połowie. Potem zderzali się ze świetnie poukładanym przez trenera Brosza szczelnym murem, w którym każda cegła była na swoim miejscu.
Tak było w pierwszej połowie. Drugą część meczu lepiej rozpoczęli goście. Arka odzyskała odwagę i atuty, które wcześniej z łatwością eliminowane były przez gospodarzy. Gdynianie zaczęli operować piłką również na połowie rywala. Dziurę w pomarańczowym murze udało się znaleźć w 57. minucie, gdy dośrodkowanie Dawida Gojnego na bramkę zamienił Michał Marcjanik.
Chwilę później obaj trenerzy przeprowadzili sporo zmian, co niekoniecznie zmieniło obraz gry. Trudno było przewidzieć, która ekipa przechyli szalę na swoją stronę. Odpowiedź poznaliśmy na kilka minut przed końcowym gwizdkiem. Wówczas najskuteczniejszy ze „Słoni”, czyli Kacper Karasek, do asysty dołożył gola. W tym sezonie 22-latek ma na koncie już sześć bramek. Termalica natomiast dopisała w tabeli kolejne trzy „oczka” i w sumie ma ich 32. A więc pozycja lidera obroniona, no i do tego przewaga nad Arką powiększona aż do pięciu punktów.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Arka Gdynia 2:1 (1:0)
Spendlhofera 7′, Karasek 82′ – Marcjanik 57′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Sutrykalia wracają do Śląska Wrocław
- Mistrz pióra, playboy, bon vivant. Legenda Janusza Atlasa [REPORTAŻ]
- Giganci, którzy zachwycili w swym pierwszym „Klasyku”. Kylian Mbappe pójdzie w ich ślady?
Fot. Newspix