Reklama

Barty kończy tenisową karierę! Czy Świątek zostanie teraz liderką rankingu WTA?

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

23 marca 2022, 09:20 • 8 min czytania 19 komentarzy

Niespełna dwa miesiące temu świętowała upragniony sukces – wygrała Australian Open, swój ojczysty turniej wielkoszlemowy. Wcześniej na swoim koncie zdołała też zapisać Roland Garros i Wimbledon. Od dawna jest liderką rankingu, czwartą najdłużej panującą w historii, a na karku ma niecałe 26 lat. Wydawało się, że przed Ash Barty prosta droga do zostania jedną z największych tenisistek wszech czasów. Tymczasem Australijka postanowiła zakończyć karierę, szokując wszystkich. Jest w tej decyzji jednak pewna doza rozwagi, która niezmiennie ją cechuje.

Barty kończy tenisową karierę! Czy Świątek zostanie teraz liderką rankingu WTA?

Ash Barty kończy karierę. Niedawno wygrywała Australian Open

To był 29 stycznia tego roku. Na kort centralny kompleksu w Melbourne wyszły Ash Barty i Danielle Collins. Nie ulegało wątpliwości, że faworytką do zwycięstwa jest ta pierwsza, uznawana powszechnie za najlepszą tenisistkę świata. Ash ma bowiem do gry w tenisa wszystko – niesamowitą technikę, świetne przygotowanie fizyczne, szybkie i mocne zagrania, a do tego, mimo że nie jest najwyższa, fenomenalny wręcz serwis, którym często ustawia sobie całe spotkania.

Niespełna dwa miesiące temu wszyscy w Australii wierzyli, że za sprawą tych właśnie atutów pokona piekielnie mocno grającą Amerykankę i zostanie mistrzynią w swoim własnym kraju.

Ash wcześniej wygrywała już największe turnieje. W 2019 roku niespodziewanie triumfowała w Roland Garros. Niespodziewanie, bo sugerowano powszechnie, że mączka to raczej nie jej nawierzchnia i tam będzie jej najtrudniej. Zupełnie inaczej było, gdy zdobywała tytuł na Wimbledonie w zeszłym roku – tego już można się było spodziewać. Podobnie jak triumfu w Melbourne, który jednak długo nie nadchodził. Odkąd Ash wspięła się na poziom, pozwalający myśleć jej o zwycięstwie w Australian Open, dochodziła tam do ćwierćfinału, półfinału i ponownie ćwierćfinału. Sama każde to odpadnięcie niesamowicie przeżywała.

Reklama

Nie dziwi, że gdy już znalazła się w finale, to wszyscy czekali na jej triumf. Miejscowy rząd zezwolił nawet na większe niż we wcześniejszych fazach turnieju wypełnienie trybun, by fani z Melbourne mogli obejrzeć swoją ukochaną zawodniczkę na żywo. Zawodniczkę, która w dodatku grała fenomenalny turniej – sześć poprzednich spotkań wygrała w nieco ponad sześć godzin. W finale musiała spędzić na korcie nieco więcej czasu niż wynosiła jej średnia. Ale i tak wygrała: 6:3 7:6. Australia świętowała.

Upragniony tytuł Ash wręczyła na korcie – co było niespodzianką – Evoone Goolagong Cawley, była wielka zawodniczka, siedmiokrotna mistrzyni wielkoszlemowa, ale przede wszystkim – przyjaciółka Ash. To była piękna chwila.

– Gratuluję Danielle i jej zespołowi. Grałaś świetny turniej, jesteś w czołowej 10 rankingu i to całkowicie zasłużone miejsce. Dziękuję wszystkim, którzy przygotowywali turniej. Tegoroczne Australian Open to jedno z moich najwspanialszych doświadczeń w karierze. Dziękuję swoim najbliższym. Są tu moi rodzice i siostra. Wielokrotnie mówiłam, że jestem szczęściarą, mając tyle kochających mnie osób obok siebie. Dziękuję też kibicom. Czułam wasze wsparcie, cały czas was słyszałam. Wyciągacie ze mnie najlepszy tenis. Mierząc się z zawodniczką taką, jak Danielle, to było mi potrzebne. Moje marzenie się dziś spełniło – mówiła Barty z uśmiechem na ustach.

Wtedy wydawało się, że kolejne triumfy wielkoszlemowe to tylko kwestia czasu. Ash zaczynała w końcu dopiero wchodzić w najlepszy dla tenisistki wiek. Dziś jednak ogłosiła, że więcej takich zwycięstw nie będzie.

„Jestem wyczerpana”

Kilka tygodni temu poinformowała, że jej ciało jeszcze nie doszło do siebie po trudach Australian Open i nie weźmie przez to udziału w turniejach w Indian Wells oraz Miami. Jak się okazało – to była tylko zapowiedź jej dzisiejszej decyzji. Tę, jak mówi, podjęła po długim namyśle, a ogłosiła ją w rozmowie Casey Dellacquą, swoją przyjaciółką i byłą partnerką deblową. Rozmowę opublikowano na Instagramie.

Reklama

– Po raz pierwszy powiedziałam to na głos. Trudno było to zrobić. Jestem jednak szczęśliwa i gotowa na to. Nie mam już fizycznego popędu, emocjonalnego pragnienia i wszystkiego, czego potrzeba, aby rzucić sobie wyzwanie, by być na szczycie. Jestem wyczerpana. Wiem, ile pracy potrzeba, aby wydobyć z siebie wszystko to, co najlepsze. Wielokrotnie powtarzałam mojemu zespołowi, że dłużej już tego w sobie nie mam. Fizycznie nie mogę zaoferować nic więcej. Oddałam absolutnie wszystko, co miałam dla tego pięknego sportu. Jestem naprawdę zadowolona – mówiła Barty.

To nie pierwszy raz, gdy Ash schodzi z kortu. W drugiej połowie 2014 roku, mając na karku ledwie 18 lat, zdecydowała się zawiesić karierę. Powodem też było wyczerpanie, ale mentalne. Barty wpadła w depresję, przygniotła ją wtedy długa rozłąka z rodziną, ciągłe podróże, zmęczenie, ale też to, że nie potrafiła spełnić pokładanych w niej oczekiwań. Powszechnie uważano ją w końcu za ogromny talent, który szybko przebije się na szczyt. A ona utknęła w drugiej setce rankingu, nie potrafiła pójść wyżej. Odpuściła więc, zrobiła sobie przerwę, w międzyczasie… zaczęła grać w krykieta. Sama mówiła potem, że atmosfera szatni, poczucie jedności z innymi dziewczynami bardzo jej w tamtym okresie pomogły.

Gdy wróciła na kort, w 2016 roku, była już zupełnie inną tenisistką i szybko to pokazała.

CZYTAJ: ASH BARTY. WALKA Z DEPRESJĄ, KRYKIET I WIELKOSZLEMOWE TYTUŁY

Czy teraz jeszcze można spodziewać się powrotu? Raczej będzie o to trudno. Ash nie jest osobą, która rzuca słowa na wiatr i zmienia swoje decyzje. Z drugiej strony jeśli za kilka lat poczuje, że jej organizm odpoczął… to czemu nie? Wracały przecież największe tenisistki – Martina Hingis, Justine Henin (która też wcześniejszy koniec kariery ogłosiła zupełnie niespodziewanie) czy Kim Clijsters. Ash nawet gdyby zdecydowała się na to za cztery lata, wciąż będzie miała na karku tylko trzydziestkę.

A że tenis kocha, podkreślała w pożegnalnym wideo wielokrotnie.

– Jestem bardzo wdzięczna za wszystko, co dał mi ten sport, odchodzę z poczuciem dumy i spełnienia. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie w mojej drodze, zawsze będę wdzięczna za wspomnienia, które razem stworzyliśmy, a zostaną ze mną na całe życie. Ludzie mogą nie zrozumieć mojej decyzji. Nie przeszkadza mi to. Mam tak wiele marzeń, za którymi chcę gonić, że niekoniecznie wiąże się to z podróżowaniem po świecie i byciem z dala od rodziny – dodawała.

Jeśli kiedyś postanowi wrócić, tenisowy świat na pewno przyjmie ją z otwartymi ramionami. Tym bardziej, że była nie tylko wielką mistrzynią, ale i jedną z najbardziej lubianych postaci w tourze.

Świat tenisa reaguje

Dzięki swoim osiągnięciom Barty ugruntowała pozycję jednej z najlepszych mistrzyń WTA. Życzymy Ash wszystkiego najlepszego i wiemy, że nadal będzie wspaniałą ambasadorką tenisa, gdy rozpocznie nowy rozdział swojego życia. Będziemy za nią tęsknić – mówił dyrektor generalny WTA, Steve Simon. Z kolei Simona Halep, inna wielka tenisowa mistrzyni, podkreśliła, że za Barty będzie tęsknić, ale też zapytała ją: „co dalej, wielkoszlemowa mistrzyni w golfie?”.

I choć brzmi to zabawnie, to znając Ash Barty – nie zdziwilibyśmy się, gdyby po chwyceniu za kij taki tytuł faktycznie wywalczyła.

Cieszę się, że odchodzisz na własnych warunkach, ale świat tenisa będzie tęsknił za swoją wielką mistrzynią. Uwielbiam twój elegancki styl gry, zawsze byłam pod wrażeniem tego, jak radzisz sobie na korcie i poza nim. Ciesz się następnym rozdziałem w swoim życiu – pisała Tracy Austin, była mistrzyni rankingu WTA. Podobnie wypowiadała się też Petra Kvitova, dwukrotna mistrzyni Wimbledonu. – Ash, brak mi słów… Pokazujesz prawdziwą klasę, odchodząc z tenisa w tak piękny sposób. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że mogłam dzielić z tobą kort. Bez ciebie tenis nie będzie już taki sam. Podziwiam cię jako tenisistkę i człowieka… – pisała Czeszka.

Wielkiej kariery Ash gratulowali też i inni. Jej rodacy – choćby Daria Saville, inna australijska tenisistka, największe rywalki i znaczące postaci z historii tenisa. Nie ulega wątpliwości, że Barty na tym sporcie zdołała odcisnąć wielkie piętno w ledwie kilka lat. Teraz postanowiła, że to koniec i taką decyzję wypada uszanować. Równocześnie jednak nie dziwi, że zaczynają się spekulacje.

Z naszej perspektywy pozostaje jedno pytanie – co to oznacza dla Igi Świątek?

Iga wejdzie na szczyt?

Tak naprawdę i bez decyzji Ash o zakończeniu kariery Iga mogłaby zaraz znacząco zbliżyć się do Australijki w rankingu. Ta bowiem, jak wspomnieliśmy, już wcześniej poinformowała, że nie weźmie udziału w turnieju w Miami, w którym miała bronić tytułu – a to oznaczało stratę 1000 punktów w rankingu. Iga w zeszłym roku doszła tam do 3. rundy. W tym sezonie nawet gdyby odpadła w swoim pierwszym spotkaniu, rundę wcześniej, i tak nadrobiłaby tym sposobem 945 punktów do Australijki i traciła nieco ponad tysiąc.

Gdyby Iga wygrała i tę imprezę, byłaby o niespełna 300 punktów za jej plecami. A to już naprawdę blisko.

Teraz jednak cała sytuacja się zmieniła. I nie do końca wiadomo, co się stanie w najbliższym czasie (Ash informowała, że więcej powie na konferencji prasowej). Generalnie są dwie możliwości. Jeśli Ash Barty stwierdzi, że chciałaby nadal figurować w rankingu, może po prostu nic nie robić. Wtedy punkty zdobyte przed sezonem będą jej po trochu odliczane, tak jakby nadal grała. Zmiany na szczycie rankingu WTA można by wtedy oczekiwać najpóźniej w okolicach turnieju w Madrycie, czyli na przełomie kwietnia i maja. Ale możliwa będzie i wcześniej.

Kto jednak zmieniłby Ash na prowadzeniu? Trudno powiedzieć. Aktualnie na pole position do tego jest właśnie Iga Świątek, która po triumfie w Indian Wells objęła pozycję wiceliderki rankingu i wystarczy jej tylko jeden wygrany mecz w Miami, by na pewno ją utrzymać. Za jej plecami – w zależności od wyników – może się jednak kotłować. Tak naprawdę za miesiąc prawdopodobny jest scenariusz, że blisko fotela przeznaczonego dla numeru jeden światowego tenisa będzie sześć, nawet siedem zawodniczek. I trudno przez to cokolwiek przewidzieć.

Jest też jednak druga możliwość. Ash Barty może poprosić – tak jak zrobiła to Justine Henin w 2008 roku – o wykreślenie jej nazwiska z rankingu. Wtedy odbędzie się to ze skutkiem natychmiastowym i będzie oznaczać, że Polska po raz pierwszy w historii będzie mieć najlepszą tenisistkę świata. I choć odbyłoby się to wówczas zupełnie inną drogą, niż zakładała sama Iga Świątek, to patrząc na to, jak ostatnio grała nasza zawodniczka, trudno napisać, by było to niezasłużone.

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie:

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

19 komentarzy

Loading...