Skoro mamy powołania, to mamy też kontrowersje. Na szerokiej liście zawodników powołanych na mundial w Katarze znalazło się kilka zaskakujących nazwisk, ale opinię publiczną grzeje szczególnie jedno – Artur Jędrzejczyk. Mało tego, to nie jedyny legionista, który wkupił się w łaski selekcjonera, bo w gronie powołanych debiutuje Maik Nawrocki.
Artur Jędrzejczyk i Maik Nawrocki w szerokiej kadrze na mistrzostwa świata
Plan na defensywę się posypał
Do meczu otwarcia mistrzostw świata w Katarze pozostał już tylko miesiąc, a sytuacja na środku obrony w reprezentacji Polski jest bardzo nieciekawa. Do niedawna mieliśmy tam żelazny duet Bednarek – Glik, który najczęściej był uzupełniany przez Jakuba Kiwiora. Po ostatnich meczach kadry wydawało się więc, że w planach Czesława Michniewicza na mundial będzie gra z trzema środkowymi obrońcami, którzy są już zaklepani.
Sytuacja zaczęła się jednak poważnie komplikować. Najpierw na ryzykowny ruch zdecydował się Jan Bednarek. 26-latek postanowił latem zmienić klub z Southampton na Aston Villę, gdzie nie przyjęto go od razu z otwartymi ramionami. Póki co Polak zdecydowanie nie jest faworytem Stevena Gerrarda i na boisku pojawia się tylko epizodycznie. W barwach The Villans rozegrał zaledwie 45 minut i to w spotkaniu z Leeds, kiedy to wszedł na boisko za kontuzjowanego Ludwiga Augustinssona. Gdyby nie uraz Szweda prawdopodobnie do tej pory nie powąchałby murawy.
Nieco inna jest sytuacja Kamila Glika. Wieloletni lider naszej defensywy doznał urazu mięśniowego na początku października, który wykluczył go z gry na kilka tygodni. Nie było to nic wyjątkowo groźnego, więc stoper wraca już do treningów, ale nie wiadomo, w jakiej jest formie. Nie wiadomo też, kiedy dokładnie Polak będzie mógł w końcu zagrać, a do zgrupowania pozostały mu już tylko cztery spotkania w Benevento. Trudno więc mówić tutaj o odpowiednim rytmie meczowym, nawet jeżeli wyjdzie na boisko już w sobotę w meczu z Como.
Jędrzejczyk podzieli kibiców
Bez względu na obecną sytuację, zarówno Bednarek jak i Glik znaleźli się oczywiście na liście powołanych. Najciekawsze było jednak to, kto jeszcze został powołany na środek obrony. Mamy oczywiście wspomnianego już Jakuba Kiwiora, Mateusza Wieteskę, Pawła Bochniewicza, Pawła Dawidowicza, Michała Helika i… parę z Legii Warszawa – Artura Jędrzejczyka oraz Maika Nawrockiego.
Szczególne zamieszanie wywołało powołanie tego pierwszego, choć przebąkiwano o tym w mediach od dłuższego czasu. Wspominał przecież o tym sam Michniewicz. – Artur Jędrzejczyk musi usunąć blachę, która została mu po operacji. Po takim zabiegu trzeba pauzować 10 dni, więc jeśli poddałby mu się teraz, to nie będzie do mojej dyspozycji we wrześniu. Pod kątem listopadowych powołań na mundial na pewno jednak będzie brany pod uwagę – przyznał selekcjoner kilka tygodni temu.
– To jakościowy i doświadczony zawodnik, znacznie bardziej niż Kiwior, Wieteska i Paweł Dawidowicz, który w kadrze jeszcze nie dobił do 10 występów. “Jędza” był na mistrzostwach, grał w pucharach, może wystąpić na kilku pozycjach, więc w mojej koncepcji jest bardzo ważnym punktem. Znam go bardzo dobrze, więc nawet jeśli wolałbym, żeby był na wrześniowym zgrupowaniu, wiem, na co go stać. A jeśli miałby pojechać na mundial, to lepiej, żeby w Katarze nie odczuwał żadnego dyskomfortu – dodał.
Tak więc dziś okazuje się, że nie tylko jest brany pod uwagę, ale także znalazł się na liście powołanych. W dodatku wbrew pozorom wydaje się, że jego szanse na wyjazd na mundial są całkiem spore. W tym momencie część kibiców klubów z Ekstraklasy zapewne łapie się za głowę, ponieważ Jędrzejczyk ma w tym środowisko opinię niespecjalnie rozsądnego i wyjątkowo brutalnego obrońcy. Szczególnie ostatnio jest na cenzurowanym, po tym jak obejrzał dwie żółte kartki i wyleciał z boiska w starciu z Lechem przy Bułgarskiej.
10 szerszych wniosków po zgrupowaniu reprezentacji Polski
Doświadczenie zdecydowało?
Abstrahując od tych pewnych “odklejek”, Jędrzejczyk gra po prostu rzetelnie, jest podstawowym zawodnikiem całkiem solidnie prosperującej w tym sezonie defensywie Legii. Nie to jest jednak w jego przypadku najważniejsze. Kluczowe przy tym powołaniu będzie to doświadczenie, o którym wspominał Czesław Michniewicz. Jędza ma na swoim koncie 40 występów w kadrze, a zadebiutował w niej jeszcze za kadencji Franciszka Smudy.
Ma też na swoim koncie wielkie turnieje, bo był przecież powoływany na Euro 2016 i mundial w 2018 roku przez Adama Nawałkę. Na mistrzostwach świata zagrał tylko w meczu z Japonią, ale za to dwa lata wcześniej we Francji był podstawowym zawodnikiem kadry i to grając na lewej obronie. To może być dodatkowy atut 34-latka – elastyczność, która pozwala mu w zasadzie zagrać na każdej pozycji w obronie.
Michniewicz doskonale zna go jeszcze z czasów pracy w Legii Warszawa i wtedy Jędrzejczyk był podstawowym zawodnikiem jego drużyny. Był kapitanem, razem sięgnęli po mistrzostwo Polski i wywalczyli awans do fazy grupowej Ligi Europy. Zaufany człowiek, który jeszcze nie zawiódł może być dla selekcjonera większą wartością niż powołanie chociażby Sebastiana Walukiewicza tylko po to, żeby go zbudować na przyszłość. W końcu jakby nie patrzeć Michniewicz będzie grał w Katarze o swoją przyszłość.
Bosacki: Wierzę w to, że ta reprezentacja osiągnie pozytywny wynik na mundialu
Długa droga Nawrockiego
Sporym zaskoczeniem jest także Maik Nawrocki, który debiutuje na liście powołanych do reprezentacji. Młody obrońca Legii nie wzbudza takich kontrowersji jak jego starszy klubowy kolega, ale jego wybór również może nie mieć zbyt wielu zwolenników. Bez względu na to i tak trzeba sobie powiedzieć szczerze, że 21-latek nie ma większych szans na wylot do Kataru, bo trudno podejrzewać Michniewicza o taką brawurę i zabranie na turniej absolutnego debiutanta – i to na dodatek zweryfikowanego tylko na poziomie Ekstraklasy.
Nawrocki dostał jednak jasny sygnał, że jest w gronie obserwowanych i w przyszłości może stać się członkiem kadry. To dla niego o tyle budujące, że w ostatnim czasie przechodził prawdziwą huśtawkę nastrojów. Najpierw transfer do Legii, gdzie zbudował i wymyślił go właśnie Czesław Michniewicz. Bardzo dobre występy, przede wszystkim w Lidze Europy, ale szybki zjazd i katastrofa w Ekstraklasie. W drugiej połowie sezonu kontuzja i powrót dopiero w następnym, który… też zaczął od kontuzji.
Karol Świderski – idealny partner Lewandowskiego w ataku? Jak wygląda ich współpraca?
Nadzieja na przyszłość
Uraz twarzy, którego doznał w meczu z Koroną Kielce, wykluczył go z gry na ponad miesiąc, ale gdy tylko wrócił na boisko, stał się kluczowym zawodnikiem zespołu Kosty Runjaicia. Nawrocki to na pewno talent w czystej postaci, ale na swoją szansę musi jeszcze poczekać. Dzięki powołaniu dostanie jednak na pewno sporą motywację do dalszej pracy, bo kolejna szansa na pewno przyjdzie. Szczególnie jeżeli selekcjonerem dalej będzie Michniewicz.
– Zarówno Artur Jędrzejczyk, jak i Maik Nawrocki zostaliby powołani już wcześniej, ale zmagali się z kontuzjami. Swoją postawą udowodnili, że zasługują, żeby być na szerokiej liście powołanych. Szanuję polską ligę. To nie jest tak, że wszystko, co robimy w polskiej lidze, to jest złe, spoglądamy w tę stronę, każdy może powalczyć o wyjazd. Rozważałem Rafała Wolskiego i Damiana Dąbrowskiego, ale nie było, żeby sprawdzić ich w meczach – przyznał Michniewicz na czwartkowej konferencji w Zakopanem.
Ostateczna kadrę na mundial poznamy prawdopodobnie 10 listopada. Znajdzie się na niej 26 nazwisk zawodników, którzy polecą do Kataru.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Patryk Dziczek. Od upadku na murawę do znalezienia w szerokiej kadrze na mundial
- Przed nami najłatwiejsze eliminacje w XXI wieku? Wszystko na to wskazuje
- Najsłabsza grupa w całych eliminacjach? Awans jest obowiązkiem
Fot. 400mm.pl