Reklama

Przed nami najłatwiejsze eliminacje w XXI wieku? Wszystko na to wskazuje

redakcja

Autor:redakcja

10 października 2022, 12:02 • 9 min czytania 45 komentarzy

Rozstawienie w pierwszym koszyku pozwoliło nam z dużym spokojem podejść do niedzielnego losowania grup eliminacyjnych do mistrzostw Europy 2024. No ale nie spodziewaliśmy się, że los okaże się dla nas aż tak łaskawy. Czechy, Albania, Wyspy Owcze, Mołdawia – wstydem byłoby nie poradzić sobie z takimi przeciwnikami, zwłaszcza gdy bezpośredni awans na turniej gwarantuje nawet drugie miejsce w stawce. Trzeba więc zadać proste pytanie: czy to najłatwiejsza grupa eliminacyjna reprezentacji Polski w ostatnich latach?

Przed nami najłatwiejsze eliminacje w XXI wieku? Wszystko na to wskazuje

Przeanalizujmy.

Znamy rywali reprezentacji Polski w eliminacjach EURO 2024! [LOSOWANIE]

Jak lądowaliśmy wcześniej?

W naszych rozważaniach bierzmy pod uwagę turnieje rozegrane w XXI wieku, a zatem analizę zaczniemy od eliminacji do mistrzostw świata w Korei Południowej i Japonii, które rozpoczęły się w 2000 roku. Polska do walki o mundial przystąpiła rozstawiona w 3. koszyku, zresztą z niewielką przewagą nad koszykiem numer 4. Powodów nie trzeba chyba tłumaczyć – w latach 90. biało-czerwonym ani razu nie udało się dostać na wielką imprezę. Jerzy Engel mógł być zatem umiarkowanie zadowolony, gdy los skojarzył jego ekipę z Norwegią (1. koszyk), Ukrainą (2.), Walią (4.) i Armenią oraz Białorusią (5.). Wprawdzie norweska kadra miała za sobą akurat złote lata i brylowała w rankingu FIFA, a w ukraińskiej drużynie narodowej błyszczało parę gwiazd europejskiego futbolu, no ale całościowo nie były to z pewnością pełnoprawne super-potęgi. Dość powiedzieć, że równie dobrze z 2. koszyka mogliśmy wówczas trafić na Włochów, Portugalczyków bądź Anglików.

Polacy z niezłego losowania skorzystali i w wielkim stylu awansowali na mundial, przełamując wieloletnią niemoc. O tym trzeba pamiętać – nawet jeśli z dzisiejszej perspektywy pokonanie Norwegii czy Ukrainy nie jawi się jako nie wiadomo jak wielki sukces, to wtedy Polacy nie mieli prawa, by na kogokolwiek patrzeć z góry.

Reklama

Powrotem do szarej rzeczywistości okazały się niestety eliminacje do Euro 2004. Ich pierwszą fazę koncertowo spartolił Zbigniew Boniek, a sytuacji nie zdołał już później uratować Paweł Janas. Mimo że baraże naprawdę były wówczas w zasięgu reprezentacji Polski – wystarczyło zgodnie z planem ogolić San Marino (5.), nie kompromitować się w starciach z Łotwą (4.) i wyprzedzić bardzo przeciętnych Węgrów (3.). Oczywiście Szwedzi (1.) to inny temat, byli od nas o klasę lepsi. Generalnie jednak trudno tę grupę traktować jako szczególnie wymagającą – brak drugiego miejsca był po prostu wielką klęską biało-czerwonych.

Kadra pod wodzą Janasa odkuła się w eliminacjach do mistrzostw świata w Niemczech. Rozstawieni w pierwszym koszyku Anglicy dwukrotnie nas wówczas pokonali, ale już z Austrią (3. koszyk), Walią (4.) czy Irlandią Północną (5.) radziliśmy sobie naprawdę dobrze. Choć poprzeczka nie wisiała bardzo wysoko, ostatecznie Austriacy po niezłych latach 90. wpadli w dość głęboki dołek, a Walijczycy na udział w turnieju rangi mistrzowskiej czekali od 1958 roku. Realnym celem dla biało-czerwonych była zatem druga lokata i tę udało się wywalczyć. Miłym bonusem było zgromadzenie wystarczającej liczby punktów, by uniknąć baraży.

Pierwszy w naszej historii udział w mistrzostwach Europy to już dzieło Leo Beenhakkera. I trzeba Holendrowi oddać, że jego podopieczni wygrali grupę eliminacyjną, gdzie poziom trudności był naprawdę wysoki, mimo że losowano nas z drugiego koszyka. Bardzo silna Portugalia (1.), mocna Serbia (3.), mimo wszystko niezła Belgia (4.), a także przeżywająca fajny czas Finlandia (5.) – konkretny zestaw oponentów, bez dwóch zdań. Zajęcie najwyższej lokaty w takim towarzystwie stanowiło naprawdę olbrzymi sukces holenderskiego selekcjonera i jego podopiecznych. Tym smutniejsze jest to, co wydarzyło się niedługo potem. Wydawało się bowiem, że w eliminacjach do mundialu w Republice Południowej Afryki los nam sprzyja. W grupie trafiliśmy na popadających w marazm Czechów (1.), a także średniaków z Irlandii Północnej (3.), Słowacji (4.) i Słowenii (5.). Przyjemnie, co? Nic, tylko bić się o bezpośredni awans. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Czesi rzeczywiście w rywalizacji o wyjazd do RPA zaprezentowali się nad wyraz blado, lecz Słowacy i Słoweńcy brutalnie nas wtedy wyjaśnili.

Polska finiszowała na przedostatnim miejscu w stawce, tylko przed San Marino.

Eliminacje do mistrzostw świata 2014? Kolejny, tak to trzeba ująć, uśmiech losu. Po latach gier towarzyskich i fatalnym występie na Euro 2012 polska kadra osunęła się do 4. koszyka, a więc groziło nam wylądowanie w naprawdę paskudnie trudnej grupie. Tymczasem trafiliśmy na silnych, choć chwiejnych Anglików (1.), przeszacowanych Czarnogórców (2.), solidnych Ukraińców (3.), no i słabeuszy z Mołdawii (5.) oraz San Marino (6.). Teoretycznie – do przejścia. W praktyce z dziesięciu meczów ekipa Waldemara Fornalika wygrała trzy. Dwa z San Marino, jeden z Mołdawią. Nie było nawet blisko drugiej pozycji w grupie. Blamaż.

Reklama

Na właściwe tory kadra powróciła pod wodzą Adama Nawałki w eliminacjach do mistrzostw Europy we Francji. Mimo że wylądowaliśmy wówczas w niełatwej grupie z Niemcami (1.), a więc urzędującymi mistrzami świata, a także Irlandią (2.), Szkocją (4.), Gruzją (5.) i Gibraltarem (6.). Chyba tylko wylosowanie Irlandczyków z 2. koszyka należało postrzegać w kategoriach w miarę fartownego trafu, ostatecznie groziła nam na przykład rywalizacja z Belgią, Szwajcarią czy Chorwacją. Przebieg kampanii eliminacyjnej potwierdził zresztą, że Nawałka miał twardy orzech do zgryzienia – dzisiaj pamiętamy przede wszystkim o historycznym triumfie nad reprezentacją Niemiec, który dodał nam wtedy wiatru w żagle, lecz batalie z Irlandczykami i Szkotami to nie był wcale spacerek.

Dużo prościej ułożyły się nam natomiast eliminacje do mundialu w Rosji. Rumunia z 1. koszyka to jak wygrana na loterii, a nie było też powodów, by trząść portkami przed Danią (2.), Czarnogórą (4.), Armenią (5.) czy Kazachstanem (6.). Na niezbyt groźnych rywali trafił potem także Jerzy Brzęczek w walce o Euro 2020. Następca Nawałki mógł bowiem zasmakować komfortu, jakim jest rozstawienie w najwyższym koszyku. Chyba tylko Austria (2.) jawiła się wówczas jako oponent, który może nas realnie postraszyć. Izrael (3.), Słowenia (4.), Macedonia Północna (5.), Łotwa (6.)? Nie ta półka, przy całym szacunku.

No i wreszcie – kadencja Paulo Sousy, przypadająca na eliminacje do mistrzostw świata w Katarze. Jak to już parokrotnie bywało, biało-czerwoni do rywalizacji o wyjazd na turniej przystąpili jako kandydaci do miejsca gwarantującego grę w barażach. Anglia (1.)? Raczej poza zasięgiem. Węgry (3.)? Niebezpieczne, świetnie zorganizowane, ale jednak dużo słabsze od nas kadrowo. Albania (4.)? Nie należało jej lekceważyć, lecz tym bardziej nie wypadało się jej obawiać. Andora (5.) i San Marino (6.) – autsajderzy. Ostatecznie ekipa Sousy, zgodnie z wstępnymi założeniami, uplasowała się właśnie na drugiej pozycji, do czego wystarczył komplet punktów w starciach z trzema najniżej notowanymi drużynami. Konfrontacje z Anglią i Węgrami wyszły nam bowiem dość marnie – dwa remisy, dwie porażki.

Kiedy było najtrudniej?

Tyle podsumowania.

Zatem w której z grup eliminacyjnych było najtrudniej o miejsce w TOP2?

Grupy eliminacyjne reprezentacji Polski w XXI wieku – od najtrudniejszej do najłatwiejszej:

  • el. ME 2008 (Portugalia, Polska, Serbia, Belgia, Finlandia, Armenia, Azerbejdżan)
  • el. ME 2016 (Niemcy, Irlandia, Polska, Szkocja, Gruzja, Gibraltar)
  • el. MŚ 2006 (Anglia, Polska, Austria, Walia, Irlandia Północna, Azerbejdżan)
  • el. MŚ 2002 (Norwegia, Ukraina, Polska, Walia, Białoruś, Armenia)
  • el. MŚ 2022 (Anglia, Polska, Węgry, Albania, Andora, San Marino)
  • el. MŚ 2014 (Anglia, Czarnogóra, Ukraina, Polska, Mołdawia, San Marino)
  • el. MŚ 2018 (Rumunia, Dania, Polska, Czarnogóra, Armenia, Kazachstan)
  • el. ME 2020 (Polska, Austria, Izrael, Słowenia, Macedonia Północna, Łotwa)
  • el. MŚ 2010 (Czechy, Polska, Irlandia Północna, Słowacja, Słowenia, San Marino)
  • el. ME 2004 (Szwecja, Polska, Węgry, Łotwa, San Marino)

Naszym zdaniem – najtrudniejszą misję do wypełnienia miał Leo Beenhakker w walce o wyjazd na mistrzostwa Europy do Austrii i Szwajcarii. Dużego kalibru wyzwanie stanowiły też grupy eliminacyjne do mistrzostw świata 2006 i 2002, a także do Euro 2016. Oczywiście Adamowi Nawałce i jego podopiecznym do bezpośredniego awansu na turniej wystarczała już druga pozycja w stawce, ale mniejsza w tej chwili o to – chodzi o poziom prezentowany przez oponentów.

Na przeciwległym biegunie eliminacje do Euro 2004, gdzie daliśmy się okpić Łotyszom, co mówi samo za siebie. No i popisowo przerżnięta batalia o wyjazd do RPA. A to pokazuje, że żadnego zestawu rywali nie można lekceważyć. Kwalifikacje na papierze najprostsze skończyły się dla nas katastrofalnie.

Ciekawym narzędziem pozwalającym porównać siłę poszczególnych drużyn jest współczynnik ELO, doskonale znany w środowisku szachowym, ale coraz śmielej wykorzystywany również w futbolowych dyskusjach. Jak wypadają nasi eliminacyjni rywale na tej płaszczyźnie?

Średnia punktacja ELO rywali reprezentacji Polski w momencie losowania grup eliminacyjnych:

  • MŚ 2002 – 1593 punkty
    • MŚ 2002 nie licząc Armenii – 1650 punktów
  • ME 2004 – 1458 punktów
    • ME 2004 nie licząc San Marino – 1628 punktów
  • MŚ 2006 – 1613 punktów
    • MŚ 2006 nie licząc Azerbejdżanu – 1679 punktów
  • ME 2008 – 1636 punktów
    • ME 2008 nie licząc Azerbejdżanu – 1694 punktów
  • MŚ 2010 – 1529 punktów
    • MŚ 2010 nie licząc San Marino – 1680 punktów
  • MŚ 2014 – 1533 punkty
    • MŚ 2014 nie licząc San Marino – 1693 punkty
  • ME 2016 – 1629 punktów
    • ME 2016 nie licząc Gibraltaru – 1749 punktów
  • MŚ 2018 – 1608 punktów
    • MŚ 2018 bez Kazachstanu – 1672 punkty
  • ME 2020 – 1541 punktów
    • ME 2020 nie licząc Łotwy – 1602 punkty
  • MŚ 2022 – 1426 punktów
    • MŚ 2022 nie licząc San Marino – 1575 punktów
  • ME 2024 – 1470 punktów
    • ME 2024 nie licząc Mołdawii – 1544 punkty

Przytoczone liczby potwierdzają, że najtrudniejsze przeszkody mieli do pokonania Beenhakker przed Euro 2008 i Nawałka przed Euro 2016. Ale jest też sporo zaskoczeń. Na przykład według współczynnika ELO, jeśli nie brać pod uwagę najniżej rozstawionej reprezentacji, grupa eliminacyjna przed mistrzostwami świata 2010 była w istocie niezwykle wyrównana i wymagająca. Z kolei banalne zadanie do wykonania, zgodnie z tymi wyliczeniami, miał Paulo Sousa. Choć tutaj trzeba brać poprawkę na fakt, że w eliminacjach do mistrzostw świata w Katarze mieliśmy w grupie aż dwóch słabeuszy, a to trochę wykoślawia obliczenia.

Najłatwiejsza grupa w najnowszej historii?

Próba oceny naszych rywali w eliminacjach do kolejnych mistrzostw Europy to rzecz jasna do pewnego stopnia dzielenie skóry na niedźwiedziu, lecz nie da się ukryć, że wszystko wskazuje na najłatwiejszą przeprawę kwalifikacyjną biało-czerwonych w bieżącym stuleciu. Widać to zarówno na pierwszy rzut oka, jak i po wgłębieniu się w cyferki. Oczywiście można na siłę doszukiwać się zagrożeń, takowe zawsze się przecież w futbolu znajdą. Z reprezentacją Mołdawii traciliśmy punkty za kadencji Waldemara Fornalika. Wyspy Owcze ostatnio huknęły Turków. Albania potrafiła niedawno pognębić Węgrów, więc może i nas tym razem zaskoczy. Z kolei Czesi na Euro 2020 dotarli do ćwierćfinału, po drodze eliminując Holandię. Jak nam poszło na tym turnieju, wiadomo doskonale.

Tylko że jest to trochę szukanie dziury w całym. Chyba nawet w eliminacjach do Euro 2004 mieliśmy silniejszych na papierze przeciwników, a przecież polska kadra jest w tej chwili znacznie wyżej notowana, a poza tym wówczas drugie miejsce w grupie nie zapewniało awansu na turniej, a jedynie udział w barażach. Teraz – najprościej rzecz ujmując – biało-czerwoni muszą ogolić Albanię, Wyspy Owcze oraz Mołdawię. I tyle. To wystarczy, by pojechać na mistrzostwa.

Los rozłożył przed biało-czerwonymi autostradę prowadzącą na turniej. Wypadałoby się zatem rozpędzić i gładko dotrzeć do celu. Po drodze realizując również kilka zadań pobocznych, jak choćby płynne odsunięcie od wyjściowego składu kadry paru coraz marniej się prezentujących weteranów.

CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

fot. NewsPix.pl / FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
0
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy
Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
4
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Piłka nożna

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
0
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy
Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
4
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Komentarze

45 komentarzy

Loading...