– Jeden wynik nie może przekreślać tego co robimy, bo idziemy w dobrym kierunku – powiedział Piotr Stokowiec po meczu z Radomiakiem (0:1). I choć trzeba mu było oddać rację, że wtedy Miedziowi nie zasługiwali na porażkę, to jednak przekonanie o właściwym kierunku nie jest już tak oczywiste. To znaczy – jasne, Zagłębie było dużo sensowniejsze na rynku transferowym niż w ostatnich latach, niemniej wciąż brakuje tej ekipie znaku jakości na boisku. Dziś było to widać bardzo wyraźnie: Pogoń na trzecim biegu nie miała problemów, by wrzucić gościom trzy gole.
Trudno było polubić Miedziowych w tym meczu. Niby przez długi czas wynik utrzymywał się na styku, Zagłębie nie odpadło przecież w przedbiegach po kwadransie, ale kibice Portowców mogli być raczej spokojni, jak to się skończy. Ekipa Stokowca prezentowała się bowiem nijako – co zapamiętamy jej z przodu? Próbę z dystansu Bohara, uderzenie Woźniaka… Ale przecież i tu, i tu Stipica musiał interweniować, w przeciwnym razie znów byłby posądzony o sabotaż.
Pogoń Szczecin – Zagłębie Lubin 3:0. Przeciętni goście
W tyłach? Dopóki Pogoń nie przyspieszyła, to przyzwoicie, ale jak Portowcy złapali gaz – kaplica. Zresztą wcześniej i tak Zagłębie musiał ratować Bieszczad, który na przykład w fantastycznym stylu bronił uderzenie Łęgowskiego. Tak więc może i z tą przyzwoitością nie ma co się śpieszyć.
Natomiast koledzy i tak nie uszanowali pracy swojego bramkarza, bo przecież chwilkę po jego paradzie gol i tak padł – Dąbrowski miał masę miejsca przed polem karnym, to pieprznął nie do obrony. Gdzie był doskok gości, agresja, wywarcie presji na strzelającego? W du… Na urlopie, no.
Pogoń Szczecin – Zagłębie Lubin 3:0. Almqvist błyszczy
Po zmianie stron znów Bieszczad dobrze interweniował po strzale Łęgowskiego, ale jego koledzy po raz kolejny nie byli zainteresowani, by mu pomagać. Najbardziej Kopacz. Najpierw w łatwy sposób poradził sobie z nim Almqvist, który go minął i obsłużył Grosickiego podaniem piętą – a ten z pola karnego takich sytuacji raczej nie marnuje. Potem Kopacz przyjmował futbolówkę tak nieporadnie, że Szwed mu ją zabrał, pognał na bramkę i Bieszczad nie miał nic do powiedzenia.
Jeśli tak gra twój kapitan – jesteś w trudnej sytuacji.
Słówko o Almqviście, bo przed jego transferem można było usłyszeć, że potrafi grać efektownie, dynamicznie i na polskich boiskach powinien się sprawdzić. I ten mecz na pewno mu wyszedł. Zagrał na szpicy, ale widywaliśmy go w różnych miejscach i obrońcy Zagłębia nie mieli z nim łatwiej roboty. Podobnie jak z młodzieżą Portowców. Łęgowski zagrał świetny mecz od początku, Fornalczyk i Wędrychowski dali dobre zmiany. Z takimi gośćmi można wypełniać najbardziej kuriozalne limity minut.
– Plusem jest również na pewno to, że obok Cracovii jesteśmy drużyną, która straciła najmniej bramek w tym sezonie, i to chcemy utrzymać – kontynuował niedawno swoją wypowiedź Stokowiec. Dziś Zagłębie przyjęło trzy bramki, toteż na tym samym poziomie broni już choćby Korona.
Wydaje się, że w GPS-ie trzeba zmienić trochę ustawień, bo ten kierunek chyba wcale nie jest optymalny.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Największe problemy Miedzi na starcie sezonu w Ekstraklasie
- Klimek: Mamy możliwość wykupienia Bartosza Mrozka za realną dla nas kwotę
- Napędzany przez złość, dynamit w nogach. Skąd wziął się Jakub Myszor
Fot. Newspix