Cardiff City musi zapłacić za transfer nieżyjącego Emiliano Sali

redakcja

Autor:redakcja

26 sierpnia 2022, 20:08 • 3 min czytania

Cardiff musi zapłacić Nantes za transfer nieżyjącego Emiliano Sali. Sportowy Sąd Arbitrażowy podtrzymał decyzję Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej.

Cardiff City musi zapłacić za transfer nieżyjącego Emiliano Sali
Reklama

To sprawa tragiczna.

„Bracia, ja jestem martwy, robiłem rzeczy, rzeczy, rzeczy, rzeczy tu w Nantes, których już nie będę robił, których nigdy nie dokończę, nie dokończę, nie dokończę, nie dokończę. Chłopcy, jestem tu wysoko w samolocie, który wygląda, jakby miał się rozpaść”, na ostatnich nagraniach za życia Emiliano Sala brzmi na wystraszonego. Właśnie został sprzedany z Nantes do Cardiff City za piętnaście milionów funtów. Leciał awionetką PA 46 Malibu przez kanał La Manche, zbliżał się do wyspy Guernsey.

Reklama

„Jeśli nie będziecie mieli więcej informacji w przeciągu półtorej godziny, raczej mnie nie znajdą. Tato, ależ się boję!”, żaden ojciec nie może wyobrazić sobie koszmaru usłyszenia takich słów od własnego syna na chwilę przed ostateczną utratą jakiejkolwiek łączności. Pierwszą akcję poszukiwawczą, przeprowadzoną przez francuskie służby, zakończono 22 stycznia. Wraku ani ciał nie odnaleziono. Nie podważano przekazu, że prawdopodobieństwo, iż ktoś przeżył, jest minimalne. Najbliżsi piłkarza nie mogli się jednak pogodzić, że już po wszystkim i zorganizowali zbiórkę na organizację nowych poszukiwań. Odzew był znaczący, zebrano ponad trzysta tysięcy euro i 29 stycznia, już na własną rękę, poszukiwania wznowiono. Zaangażowano nawet speca od poszukiwań na głębokiej wodzie. Wyłowiono wrak PA 46 Malibu i ciało Sali.

Rozpętało się piekło.

Horacio Sala, ojciec piłkarza, zmarł w wieku pięćdziesięciu ośmiu lat, trzy miesiące po stracie syna. Mercedes Taffarel, matka piłkarza, znalazła się na skraju załamania nerwowego, kiedy ktoś opublikował w sieci zdjęcia zmasakrowanych zwłok jej dziecka, a ktoś inny postanowił sobie z tego podworować. Romina Sala, siostra piłkarza, targnęła się na swoje życie i trafiła do szpitala w stanie krytycznym. „Nie mogę uwierzyć, że są tak okropni i źli ludzie, by robić takie świństwa jego pamięci”, pisała przed próbą samobójczą.

Na domiar złego iskrzyć zaczęło między (prawie) byłym klubem a (prawie) przyszłym klubem Sali. Cardiff miało zapłacić piętnaście milionów funtów w ratach na przestrzeni trzech lat, ale pierwszy przelew wstrzymało, co wzbudziło wściekłość we władzach Nantes, które od razu zagroziły sprawą w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie. Po latach zapadła decyzja. Najpierw FIFA, a następnie Sportowy Sąd Arbitrażowy orzekły, że walijski klub klub powinien zapłacić pierwszą ratę transferu o wysokości 5,3 milionów funtów.

Czy to koniec sprawy?

Nie.

Cardiff grzmi bowiem, że jest rozczarowane decyzją światowych władz i pisze w oświadczeniu: „Nadal nie została rozstrzygnięta kwestia odpowiedzialności FC Nantes (i ich agentów) za katastrofę. W związku z tym będzie musiało zostać to rozstrzygnięte na innym forum. Gdy klubowi prawnicy zbadają powody decyzji, spodziewamy się odwołać i nie zamierzamy w międzyczasie dokonywać żadnych płatności na rzecz FC Nantes. Jeśli apelacje okażą się bezskuteczne, a klub zostanie zobowiązany do uiszczenia opłaty transferowej, klub podejmie kroki prawne przeciwko osobom odpowiedzialnym za wypadek w celu odzyskania poniesionych strat”.

Czytaj więcej o Emiliano Sali:

Najnowsze

Reklama
Reklama