Zawsze, kiedy wydaje się, że jakiś polski klub wygrał konkurs na popełnienie największego absurdu, ktoś nagle wychodzi zza winkla i mówi “Hola hola, jeszcze ja”. Tym razem rozgłosu chyba zapragnęli w Gdańsku, gdzie albo omijali w szkole lekcje matematyki, albo przysypiali przy nauce czytania ze zrozumieniem, albo – co najbardziej prawdopodobne – są mistrzami swojego zawodu, tylko że na opak. Niestety kosztem kibiców Lechii.
O co chodzi? Ano o to, że kibice Lechii stworzyli akcję #TrzyDychyNaLechie, która miała zebrać przynajmniej 30 tys. fanów na dzisiejszy rewanż z Rapidem Wiedeń w ramach eliminacji do Ligi Konferencji (0:0 w Wiedniu). Co jak co, ale to musiało się podobać. Zacny hasztag, fajny cel. Akcję wsparł sam klub, który do tej promocji zaangażował nawet piłkarzy.
Wszystko wyglądało fajnie, dopóki na Twitterze nie pojawił się taki obrazek:
Mamy oficjalne potwierdzenie z miasta. Lechia Gdańsk zaangażowała się w akcję #TrzyDychyNaLechie, a zgłosiła imprezę masową na 28000 uczestników 😠⤵️https://t.co/oTJJ4cX7IX pic.twitter.com/Vzq60bo3cp
— lechia.gda.pl (@lechiagdapl) July 28, 2022
Kilka godzin przed meczem okazuje się, że Lechia zgłosiła miastu imprezę masową na… 28. tys. osób. Człowiek mógł sobie pomyśleć “Może to literówka, może chodzi o 38?”. Ale nie – to realna wartość. I tym samym pokaz amatorki ze strony władz klubowych, które nawet takie rzeczy potrafią spieprzyć po całości.
Nie wiemy, jak wy, ale my nie sądziliśmy, że da się potknąć na czymś takim. Naprawdę myśleliśmy, że jeśli już jakiś klub Ekstraklasy ośmieszy się jeszcze w lipcu, to poprzez boisko i wstydliwe odpadnięcie z europejskich pucharów. Znów jednak dostajemy cenną lekcję, że polskie kluby – mimo że dążą do maksymalnej profesjonalizacji – nadal potrafią odstawić taką kompromitację.
Ludzie kochani, jak nie wierzyliście w pojawienie się 30. tysięcy ludzi na trybunach, to po co było wam dołączanie się do akcji kibiców? Czy komuś w klubie tak trudno uruchomić zwoje mózgowe, żeby pewne rzeczy przekalkulować i przewidzieć? Zastanowić się, na jaką wtopę wizerunkową można się narazić? Może to nie jest aż tak wielka kompromitacja jak walkower za Bereszyńskiego w Legii czy odrealnione wywody pana Sławka z Radomia. Ale fakty są takie, że za takie ekscesy można wiele stracić w oczach kibiców.
Sorry, Lechia już straciła. A z perspektywy całego środowiska piłkarskiego najzwyczajniej w świecie stała się pośmiewiskiem.
CZYTAJ WIĘCEJ O LECHII GDAŃSK: