Reklama

Wrocławskie rewolucje – nowy sezon, nowa tożsamość

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

10 lipca 2022, 18:34 • 15 min czytania 6 komentarzy

Śląsk Wrocław w poprzednim sezonie uniknął katastrofy. Wykorzystał dar od losu w postaci niedyspozycji Wisły Kraków, która bardziej chciała spaść do 1. ligi. Śląsk wrócił z dalekiej podróży, po drodze najadając się sporych porcji strachu. Ostatecznie nie skończył tej niebezpiecznej przygody na tarczy, więc nie ma co się nad tym dalej rozwodzić. Sezonu 2021/2022 kibice WKS-u wspominać dobrze nie będą, to oczywiste, natomiast czeka ich nowe otwarcie, któremu warto się przyglądać.

Wrocławskie rewolucje – nowy sezon, nowa tożsamość

Ekstraklasa. Śląsk Wrocław – zapowiedź sezonu 2022/2023 (skarb kibica)

Śląsk Wrocław przeprowadził rewolucję. Nowy trener, nowi piłkarze, nowy szyld. Zużyte karty zostały usunięte, a stare cele zaktualizowane. Dziś, mimo rozsądnych ruchów w klubie, Śląsk musi podchodzić do rozgrywek Ekstraklasy z trochę większa pokorą. Wizję bicia się o czołowe lokaty za plecami najlepszych trzeba odłożyć na później, ale nie przesadzajmy też w drugą stronę. To raczej nie będzie ekipa, którą umieścimy wśród głównych kandydatów do spadku. Cytując Zbigniewa Bońka – spokojnie.

Po Śląsku trudno dzisiaj oczekiwać czegoś więcej niż mocny środek tabeli. Wbicie się do pierwszej dziesiątki i voila, we wrocławskim środowisku powinno być naprawdę satysfakcjonująco. Fan Śląska musi być cierpliwy, choć to tak naprawdę bardziej rola włodarzy klubu. Skoro ci postawili na Ivana Djurdjevicia, powinni też mieć świadomość, że na Sylwestra fajerwerków raczej nie będzie. Można nastawiać się pozytywnie, ale bardziej w wizji długofalowej, z którą z kolei we Wrocławiu ostatnio bywało różnie.

Ocena rozdania (1-5): 3

Rok temu daliśmy rozdaniu Śląska ocenę 4. W tej skali to zdecydowanie wyżej, ale trudno się dziwić, skoro wrocławianie wtedy mieli za sobą świetny sezon. Ba, przygoda z Jackiem Magierą u steru miała w sobie coś takiego, że człowiek mógł nastrajać się pozytywnie. Poza tym, przed sezonem 2021/2022 kadra WKS-u miała na tyle dużo jakości, że chciało się powiedzieć: “okej, oni muszą zakręcić się na którymś miejscu w czołowej ósemce”. To, czy bliżej pucharów, czy nie, raczej pozostawało kwestią przypadku, którego przecież pełno w Ekstraklasie.

Na tle poprzedniego roku, co powinno być w pełni zrozumiałe, Śląsk już tak nie ekscytuje. Kilka kwestii stoi pod znakiem zapytania, jak choćby mocna obstawa pozycji młodzieżowca czy lewa strona defensywy. Gorzej też prezentuje się obsada pozycji stopera, gdzie po odejściu Wojciecha Golli i Marka Tamasa jest mniej doświadczenia. Generalnie kadra została znacznie odmłodzona i jej sprzymierzeńcem nie będzie już tak duży bagaż występów na najwyższym szczeblu jak przed rokiem. Pisaliśmy o tym kilka tygodni temu:

Reklama

Gwarancją solidności nie emanuje grupa środkowych obrońców Śląska. Na liście, która pojechała na obóz do Słowenii, mamy: Diogo Verdaskę, Łukasza Bejgera, Daniela Gretarssona, Konrada Poprawę, Szymona Michalskiego i Yehora Matsenkę. Nie brzmi to ekskluzywnie. Dwaj pierwsi nierówni w Ekstraklasie, Islandczyk to zagadka, Poprawa trochę zniknął nam z radarów, a Michalski z Matsenką są piłkarzami rezerw. Oczywiście doceniamy chęć odmłodzenia tej formacji (sprzedany został Wojciech Golla, nie ma już Marka Tamasa), ale na razie wajcha została przesunięta w stronę dość ryzykownych proporcji.

Patrząc na ogół, te proporcje dotyczą tak naprawdę całej kadry. Mniej w niej piłkarzy doświadczonych, a więcej takich, którzy dopiero mogą coś udowodnić. To niejako potwierdzenie słów pionu sportowego klubu, który zapowiadał, że takich zmian można się spodziewać. Sęk w tym, że kibiców takie zjawisko niepokoi. 

No właśnie, takie zjawisko może niepokoić. Przynajmniej na ten moment, bo nie jest wykluczone, że Śląsk jeszcze wyciągnie kogoś z rynku transferowego już w trakcie sezonu. Potrzeby są – to sensowny młodzieżowiec (nie udało się ściągnąć Olafa Kobackiego z Arki, choć Śląsk ponoć chciał zapłacić za niego co najmniej dwa razy więcej niż Cracovia za Patryka Makucha) i lewy obrońca. Reszta pozycji wygląda w porządku. Jest mieszanka różnych profili, poszczególni piłkarze na papierze mają zbliżoną jakość. No i w Śląsku właśnie wylądował Matias Nahuel, który ma świetnie CV jak na warunki Ekstraklasy. 25-letni Hiszpan może być rozwiązaniem problemu ubogich skrzydeł, które przed jego przybyciem wyglądały następująco:

  • Dennis Jastrzembski – nieprzekonująca runda wiosenna
  • Piotr Samiec-Talar – bardzo dobry w drugoligowych rezerwach, ale odbijał się od 1. ligi
  • John Yeobah – 2 gole i 6 asyst w poprzednim sezonie, ale w 3. lidze niemieckiej

Ogółem kadra Śląska została poważnie uszczuplona — ze Śląskiem pożegnało się 10 piłkarzy. Na razie do pierwszego zespołu przyszło pięciu piłkarzy, z czego pewnym wzmocnieniem tu i teraz jest tylko Martin Konczkowski.

W klubie posprzątano, a teraz — nawiązując do słów serbskiego szkoleniowca z jego pierwszej konferencji prasowej — zaczęło się wyciąganie z lodówki tego, co już wcześniej w niej leżało. Tutaj można mieć na myśli takich zawodników jak Adrian Łyszczarz, Patrick Olsen, Javier Hyjek, Piotr Samiec-Talar czy Caye Quintana. To grupa, która zaprezentowała się najlepiej w czasie letnich przygotowań. Grupa, na której można bazować przy budowie nowej drużyny.

Swoją drogą, można przypuszczać, że w drugim sezonie w barwach Śląska Quintana zaprezentuje się zdecydowanie lepiej, ot, będzie miał zupełnie nowe otwarcie jako bardziej pewny siebie napastnik. Do tej pory strzelił tylko dwa gole w Ekstraklasie, ale swoją postawą w 2022 roku zaczął zdradzać, że we Wrocławiu może wreszcie odpalić. Wciąż broni go Dariusz Sztylka, twierdząc, że to może być fajny strzał transferowy tak jak Erik Exposito. Oraz skuteczny napadzior. Gdyby oceniać to wyłącznie po ostatnich sparingach WKS-u, można by przyznać mu rację. Quintana strzelił trzy gole i zaliczył asystę. Ale pamiętajmy – to tylko sparingi.

Reklama

Nowy as w talii: Matias Nahuel Leiva

Tak o nowym zawodniku Śląska wypowiedział się na naszych łamach Daniel Sobis, dziennikarz “Eleven Sports”: – Kontuzja tego typu, zerwane więzadła, nigdy nie jest dobra. Nie jest łatwo ją wyleczyć, nie wiadomo, jak piłkarz będzie się zachowywał po niej. Jest to znak zapytania, ale mówimy o 25-letnim piłkarzu, którego organizm regeneruje się szybciej. Był w dobrych rękach, z tego co wiem leczył się w Villarreal, więc wydaje mi się, że Śląsk zrobił świetny interes. Przychodzi piłkarz z bardzo dobrym CV, ale przede wszystkim bardzo dobry zawodnik. Rzadko się zdarza, żeby gracze w takim wieku, z takimi umiejętnościami trafiali do Ekstraklasy, w dodatku za darmo. Bardzo temu transferowi kibicuję, tacy piłkarze dodają dużo kolorytu lidze. Jeśli to będzie Matias Nahuel z Oviedo, to zje tę ligę. Będzie topowym piłkarzem, a Śląsk będzie czekał na oferty z dużo bogatszych klubów.

Cały tekst o Leivie przeczytacie tutaj.

Ten transfer może przynieść Śląskowi wiele dobrego. Najważniejszy znak zapytania to oczywiście sufit piłkarza po tak ciężkiej kontuzji. Jeśli on nadal będzie wysoki, w Ekstraklasie może rozbłysnąć nowa gwiazda. Hiszpan ma papiery na fajne granie, ale najpierw trzeba poczekać, czy we Wrocławiu osiągnie optymalną dyspozycję. Co prawda nie byle komu przypina się łatkę największego talentu Villarrealu, lecz różnie z dużymi nazwiskami bywało. W przypadku Leivy można być o tyle spokojnym, że przed nim jeszcze wiele lat kariery. Gość nie przyjechał tutaj odcinać kuponów, tylko odbudować się i trafić do lepszej ligi. Za ten transfer niewątpliwie trzeba wrocławian pochwalić. Niebawem okaże się, czy pochwalimy ich podwójnie.

Blotka: lewa strona defensywy

Nominalnych lewych obrońców w Śląsku jest obecnie dwóch: to Olivier Wypart i Victor Garcia. Ani jeden, ani drugi nie jest gwarancją odpowiedniej jakości. Młodzieżowiec WKS-u nie został jeszcze przetestowany na poziomie Ekstraklasy, co najwyżej na poziomie 2. ligi, natomiast do Hiszpana można mieć sporo zastrzeżeń po jego pierwszym sezonie w klubie. Na czele z tym, że nie za bardzo potrafi bronić.

Klub pracuje nad transferem lewego obrońcy, ale póki nikt nie zapukał do biur Śląska w celu podpisania kontraktu, trzeba właśnie tutaj wskazać największy problem wrocławian. To pięta achillesowa zespołu Ivana Djurdjevica i jednocześnie chyba ostatni pretekst na dokonanie koniecznego transferu. Śląsk musi czym prędzej zalepić tę dziurę. Po drugiej stronie boiska nie ma zmartwień, Konczkowski to solidna marka na poziomie Ekstraklasy, jednak taka asymetria takiemu klubowi nie przystoi.

Rozdający: Ivan Djurdjević

O postaci Ivana Djurdjevicia pisaliśmy szeroko w chwili jego przybycia do Śląska:

Wydaje się, że Ivan Djurdjević posiada potrzebne cechy do stworzenia Śląska na miarę oczekiwań kibiców. Serb ma mocny charakter, lubi stawiać na młodzież, kreuje zawodników i bliżej mu do pragmatycznego spojrzenia trenera Lavicki (ale bez wakacji na treningach) niż Tworka. Można wręcz powiedzieć, że to takie połączenie dwóch szkoleniowców – Serb uzupełnia to, w czym wzajemnie wykluczali się Magiera z Lavicką. Oczywiście z uwypukleniem faktu, że to tylko prospekt, teza na marginesie. 45-latek musi się na rynku ekstraklasowym uwiarygodnić, a Śląsk Wrocław da ku temu warunki, jeśli oczywiście komuś w gronie decyzyjnym nie spalą się styki.

Dla Serba to duża szansa, poważny test bojowy, który wykaże, czy dotąd zdobyte nauki wystarczą na najwyższy poziom rozgrywkowy. To szkoleniowiec z wadami, ma choćby problem z odwracaniem losów spotkań (Chrobry był jedną z najgorszych ekip w 1. lidze pod tym względem), ale być może z lepszym materiałem ludzkim niektóre kwestie uda się poprawić. Czy to fachowiec zdolny na nowo wprowadzić Śląsk do czołówki? Teraz na pewno nie. Ale czy mogący podciągnąć go wyżej, wprowadzając stabilność? Tak, akurat w tej dyspucie argumentów nie zabraknie.

Najprościej byłoby powiedzieć, że “Ivan” to niewiadoma. Patrząc jednak na jego charakter i osiągi w Chrobrym, to niewiadoma z pozytywną aurą. Nowy szkoleniowiec Śląska już dał po sobie poznać, że jest człowiekiem rodzinnym, któremu bardzo zależy na tworzeniu dobrych relacji. Nie tylko z piłkarzami, ale także z ludźmi w klubie. To cenna rzecz. Okej, jego wybór może nie był oczywisty i na poziomie 1. ligi znaleźlibyśmy zapewne bardziej gorące nazwiska trenerskie. Nie można jednak tego człowieka skreślać już na samym początku – tym bardziej, że on sam widzi we Wrocławiu duży potencjał. W Głogowie pokazał, że potrafi go wyciągać, więc teraz czas na sprawdzenie się z lepszym materiałem piłkarskim i większą presją.

Poniekąd wiemy też, jak Serb będzie chciał grać w Ekstraklasie. W czerwcu zdradził kilka szczegółów w wywiadzie na łamach Weszło:

– Teraz chcę dać szansę chłopakom w Śląsku, żeby sportową złość po słabym sezonie przekuli w ambicję. Łatwo jest coś wyrzucić, kiedy się psuje. Trudniej naprawić, a tego właśnie chcę. Ci piłkarze mają się podnieść. W tym jest więcej kreatywności, trzeba do tego więcej czasu, ale to jest jak najbardziej możliwe do zrealizowania. Niemożliwe przecież, żeby zawodnicy grający w europejskich pucharach w pół roku stali się tak słabi, że musieli grać o utrzymanie w Ekstraklasie. Oni wciąż są dobrzy. Ich potencjał nie został wykorzystany, co pragnę zmienić.

Żeby mieć dobre ustawienie, potrzebne jest odpowiednie nastawienie. Uważam też, że słabości zespołu trzeba chować. Dzisiaj jestem innym człowiekiem niż w Lechu i mam trochę inne podejście. Często w pracy trenera mówi się o określonym modelu gry, a ja powiem tyle – preferuję nieprzewidywalność. Co z tego, że mogę mieć jakiś model, jeśli w pierwszej minucie zawodnik dostaje czerwoną kartkę i model traci na znaczeniu. Założenie jest takie, żeby w odpowiedni sposób reagować na to, co dzieje się na boisku. Spójrzmy na Manchester City i Real Madryt. Jeden zespół ewidentnie gra pod ręką trenera, a drugi ma „model sytuacyjny”. To proste: zawodnik ma być na tyle wyszkolony, żeby dobrze czytał grę. 

Dżoker: Patrick Olsen

Patrick Olsen udowodnił w poprzednim sezonie, że ma większe pojęcie o grze w piłkę. Często był wiodącą postacią Śląska w środku pola i dzięki niemu kibic WKS-u mógł czasami zobaczyć zagrania klasy europejskiej. Nie było to regularne, ale na tyle obiecujące, że po przepracowaniu okresu przygotowawczego ze Śląskiem Duńczyk powinien teraz zaoferować więcej. Po takim zawodniku trzeba spodziewać się liczb, szczególnie że jest jednym z niewielu piłkarzy w kadrze, którzy mają umiejętność posyłania świetnych prostopadłych piłek.

To samo można też powiedzieć o Adrianie Łyszczarzu, który też zresztą może okazać się “dżokerem” w tym zestawieniu. Wybraliśmy jednak Olsena z racji większego doświadczenia, natomiast śmiało możecie sobie wyobrazić 22-latka u jego boku. Obaj panowie wyglądają w trakcie presezonu na takich gości, którzy są w stanie wziąć grę Śląska na swoje barki. Ciągnąć wózek i dać coś ekstra w postaci gola czy asysty.

Na wiosnę Patricka Olsena można było chwalić bardziej za warstwę wizualną. Teraz czas dodać konkrety, konkurencja na pozycji spać nie będzie. Akurat środek pola Śląska jest wystarczająco dobrze obstawiony, bo trener Djurdjević ma do dyspozycji: Schwarza, Rzuchowskiego, Łyszczarza, Olsena, Hyjka, Lewkota i… Borysa.

Świeżak: Karol Borys

– Takiego zawodnika jak Karol nie spotyka się codziennie. Młodzież, bez kompleksów, chcemy ją wychować, więc musimy dać jej przestrzeń, podchodzić, jak do każdego innego zawodnika – powiedział trener Djurdjević po zakończeniu letniego obozu przygotowawczego Śląska. Takie słowa mogą oznaczać, że 15-letni Karol Borys będzie częstszym bywalcem nie tylko na treningach “jedynki”, ale także w kadrze meczowej. Ma być wprowadzany spokojnie, bez pochopnych ruchów.

Kto to w ogóle jest? Cóż, kibice Śląska już go znają, bo we wrocławskim środowisku to obecnie największy talent. A przynajmniej tak mówią w klubie, gdzie mają plan na rozwój Karola. Piłkarz z rocznika 2006 to z jednej strony przyszłość WKS-u, a z drugiej potencjalny bohater transferu na Zachód w młodym wieku. Pytanie, co nastąpi szybciej. Na pewno szkoda byłoby nie wypromować kogoś takiego na poziomie Ekstraklasy. 15-latek jest najmłodszym debiutantem w historii klubu, pomocnikiem z wyjątkową łatwością do zdobywania przestrzeni i świetnym dryblingiem. W tym roku był na testach w Manchesterze United, ale wybrał opcję stawiania kolejnych kroków we Wrocławiu.

To nie będzie młodzieżowiec nr 1 w Śląsku. Nim będzie zapewne Łukasz Bejger albo Piotr Samiec-Talar. Ale warto takiego chłopaka wyróżnić, bo jego nazwisko może częściej pojawiać się na radarze. Jeśli we Wrocławiu dobrze go poprowadzą, Borys już w nadchodzącym sezonie może pokazywać coś ciekawego na boiskach Ekstraklasy częściej niż kilka razy na rundę. Regularna gra w drugoligowych rezerwach skróci jego drogę do pierwszego zespołu.

Śląsk Wrocław – przewidywany skład na sezon 2022/2023

Okiem eksperta: Karol Bugajski (ŚląskNet.com)

W czym upatrujesz największych nadziei na to, że kolejny sezon przynajmniej nie będzie gorszy niż ostatni?

Mam takie poczucie, że we Wrocławiu wyciągnięto wnioski. Cały poprzedni sezon pokazał, że nie ma takiej sytuacji, której nie da się nie skomplikować. Śląsk zaczął się sypać, a przecież miał świetny początek sezonu. Mam nadzieję, że przykład Wisły Kraków jest nauczką również dla Śląska, że zawsze trzeba być przygotowanym.

Śląsk transferami i przygotowaniami przekonuje, że będzie rozsądny. Okres przygotowawczy pod okiem nowego trenera upłynął na tyle spokojnie, że nie spodziewam się robienia czegoś na wariackich papierach. Ivan Djurdjević to pierwszy trener od 2008 roku we Wrocławiu, który jako nowy szkoleniowiec ma okazję przygotowywać zespół do nowego sezonu. To nie była żadna zmiana w trakcie rundy, to nie ratownik. To człowiek, który dostanie czas.

Po którym z letnich transferów obiecujesz sobie najwięcej?

Wydaje mi się, że po Martinie Konczkowskim, choć obóz w jego wykonaniu nie powalał. Jest to jednak solidny, uznany ligowiec, który spokojnie mógłby grać w klubie grającym o wyższe cele. To też pokazuje, że Śląsk potrafi przekonać do siebie ciekawych piłkarzy. Jestem też ciekaw nowo pozyskanego Hiszpana, choć on trafia do Śląska po obozie przygotowawczym, co na początku może być pewnym utrudnieniem. W poprzednim sezonie rozegrał 4 spotkania i miał ciężką kontuzję, więc to będzie wyzwanie dla trenera, żeby dojść z nim do odpowiedniej dyspozycji. Myślę też, że Rafał Leszczyński i Michał Rzuchowski mogą dać z siebie 120% pod okiem Serba. To będą jego żołnierze, po których też można spodziewać się sporo.

Który młodzieżowiec Śląska twoim zdaniem powinien być numerem 1?

Biorąc pod uwagę zgrupowanie w Słowenii, wskazałbym Piotra Samca-Talara, jakkolwiek to brzmi. To zawodnik, o którym od wielu lat mówimy, że to może być dobry piłkarz Śląska na poziomie Ekstraklasy. Niesamowite, że to wciąż młodzieżowiec, rocznik 2001. Miał teraz dobre przygotowania i myślę, że będzie bardzo poważnym kandydatem do rozpoczęcia sezonu w pierwszym składzie.

Kluczowy to będzie sezon także dla Łukasza Bejgera, który miał zabezpieczać pozycję młodzieżowca na długo, ale szczególnie runda wiosenna w jego wykonaniu była znacznie poniżej naszych i zapewne jego oczekiwań. Myślę, że między nimi zawiąże się ciekawa rywalizacja. Pod tym względem, pod kątem zbierania minut przez młodzieżowców, Śląsk jest zabezpieczony wystarczająco dobrze.

Czego się obawiasz przed nowym sezonem?

Obawiam się, że w Śląsku zabraknie cierpliwości wobec trenera Djurdjevicia. Początek w Chrobrym miał bardzo zły i myślę, że gdyby to samo wydarzyło się w Śląsku, mogłyby pojawić się negatywne głosy w stylu “Ekstraklasa to dla niego za wysokie progi”. Nie chciałbym tego. W poprzednim klubie pokazał, że danie mu czasu daje efekty. Nastawiam się zatem na efekty pracy długofalowej. Zmian w Śląsku w ostatnich kilku miesiącach było zdecydowanie za dużo. Zmiany koncepcji, trenerów, zawodników… Trzeba spokoju. Poprzedni sezon był dla kibiców WKS-u rollercoasterem i nie znam nikogo, kto chciałby podobnych wrażeń.

Wobec czego z kolei jesteś optymistycznie nastawiony?

Okazało się, że wypadkiem przy pracy nie był awans do europejskich pucharów, tylko runda wiosenna i gra o utrzymanie. Śląsk po kilku sezonach w dole tabeli odbił się i dopiero teraz zaliczył taki spadek, dopiero w rundzie wiosennej. Dobrze wyglądały sparingi – cztery zwycięstwa, jeden remis, jedna porażka. Zgrupowanie generalnie pokazało nową energię. Trener Djurdjević wprowadza nowe pomysły i oddziela grubą kreską to, co działo się całkiem niedawno. Widać, że Serb jest świadomy potrzeb, jakie ma Śląsk. Daje po sobie poznać, że potrafi wykorzystać potencjał w zespole. Ktoś może powiedzieć, że to wciąż niedoświadczony szkoleniowiec, natomiast uważam, że to nazwisko jest kapitałem, wobec którego można nastawiać się pozytywnie.

Quintana czy Exposito?

Quintana, tak jak Samiec-Talar, strzelił na zgrupowaniu trzy gole. Nawet jeśli będziemy pamiętać, że Erik Exposito to król derbów Dolnego Śląska, to jednak nie spodziewałbym się go od 1. minuty na inaugurację sezonu z Zagłębiem. Caye długo kazał na siebie czekać, długo dojrzewał, ale w rundzie wiosennej miał coraz więcej przebłysków. Jego gole z Wisłą Kraków czy Rakowem dawały ważne punkty.

W gruncie rzeczy Exposito też od samego początku w Śląsku nie spełniał oczekiwań. Też potrzebował czasu. Wydaje mi się, że Caye podąża podobną drogą. Jako że Erik chyba wciąż ma jakieś problemy z rundy wiosennej, Quintana może i chce wziąć na siebie większą odpowiedzialność. Dobrze wyglądała jego współpraca z Samcem-Talarem i ogółem sprawiał wrażenie kogoś, kto lepiej czyta grę. Widać, że zyskał pewność siebie. Ja bym zatem postawił właśnie na niego, a nie Erika.

Okiem ankietowanych:

Gdyby rozdanie było GIF-em:

via GIPHY

W tym sezonie wieszczymy im…

Zespoły kadrowo gorsze od Śląska? Na tę chwilę nie będzie żadną herezją stwierdzenie, że Stal Mielec, Widzew Łódź czy Korona Kielce. Porównywalnie Miedź czy Radomiak Radom. Kilka klubów może dałoby się jeszcze postawić przy znaku równości, ale pamiętajmy, że okno transferowe jest długie i ktoś może się jeszcze znacznie wzmocnić (np. Górnik Zabrze). Nie zapowiada się, żeby zrobił to także Śląsk. No i kolejna sprawa: to zabawa we wróżenie fusów. Ale dobra, bawmy się. Śląskowi wieszczymy miejsce 8-10 na koniec sezonu, co będzie wiązało się z osiągnięciem stabilności na kolejną kampanię.

WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

6 komentarzy

Loading...