Był trenerem Juventusu, miał być trenerem reprezentacji Polski, a ostatecznie wylądował w Fatih Karagumruk SK. Andrea Pirlo nigdy nie chciał być szkoleniowcem, ale i tak nim został. Szybko dostał wielką szansę, którą spektakularnie zmarnował, ale to go nie zniechęciło. Teraz postara się zacząć od nowa w specyficznym tureckim środowisku, które już widzi w nim… Vito Corleone.
To, że ktoś był fantastycznym piłkarzem, nie musi oznaczać, że będzie równie dobrym trenerem. Takie przykłady można mnożyć – Michel Platini, Thierry Henry, Diego Maradona czy nawet Zbigniew Boniek – w mniejszym lub większym stopniu – nie sprawdzili lub nie sprawdzają się jako szkoleniowcy. Czy do tego grona można już zaliczyć Andreę Pirlo?
“Nigdy nie będę trenerem”
Miał karierę godną piękna nobliwej gracji swoich boiskowych ruchów. Nieprzypadkowo Włosi nazywali go Il Maestro. W latach swojej wybitności stał się ucieleśnieniem definicji pomocnika idealnego, dotkniętego placem bożym geniusza futbolu o filozoficznych zapędach. Wydawałoby się więc, że rodzi się materiał na równie idealnego, który w dodatku w trakcie kariery świętował wielkie triumfy i współpracował z takimi pięknymi umysłami jak Marcelo Lippi, Carlo Ancelotti czy Antonio Conte. On jednak zawsze powtarzał: “Nigdy nie będę trenerem”.
Ponoć wszystko zmieniła współpraca z Antonio Conte pod sam koniec jego kariery. Włoski szkoleniowiec zainspirował Andreę Pirlo w takim stopniu, że ten obrócił swoje plany na życie po zawieszeniu butów na kołku o sto osiemdziesiąt stopni. Ten na poważnie wziął się za wyrobienie licencji i z dobrymi referencjami od razu trafił do Juventusu w roli trenera drużyny U-23. Nie trafił na sprzyjające warunki. W klubie zaczęło się dziać coraz gorzej.
W finanse uderzyła pandemia. Pojawiły się nietrafione transfery. Zarząd już wtedy wyrażał niezadowolenie z pracy Maurizio Sarriego, który dał im ostatnie jak do tej pory mistrzostwo Włoch. Z dzisiejszej perspektywy jest to jakiś argument na obronę Pirlo, ale pewnie gdyby nie taki stan rzeczy, nie miałby szansy otrzymania możliwości poprowadzenia pierwszej drużyny już po kilku tygodniach pracy w klubie. – Ma charyzmę i osobowość, wszyscy o tym wiemy. Pirlo to inteligentny gość, który zawsze wie, co ma powiedzieć. Problemem może być tylko to, żeby trafić ze swoimi słowami do takich piłkarzy. Ryzykują więc obie strony – mówił wtedy Alessandro Costacurta w rozmowie z “La Gazetta dello Sport”.
Człowiek, który stracił Scudetto
I rzeczywiście, Pirlo chyba do nich nie trafił, bo spektakularnie zmarnował swoją szansę, która może się jeszcze dla niego okazać pocałunkiem śmierci. Zespół chylił się ku upadkowi już za kadencji Sarriego, ale w sezonie 2020/2021 wyglądało to już katastrofalnie. Juventus nie zachwycał grą pomimo tego, że miał na boisku Cristiano Ronaldo. Ostatecznie Bianconeri po raz pierwszy od ośmiu lat nie sięgnęli po mistrzostwo Włoch, a właśnie Pirlo stał się tego główną twarzą. W dodatku do samego końca w Turynie musieli drżeć nawet o zajęcie miejsca w Top 4, co udało się dopiero na finiszu.
Il Maestro zdobył co prawda Puchar Włoch, ale zapamiętany zostanie tylko z tego, że jest pierwszym trenerem, który stracił Scudetto. Oczywiście po sezonie Pirlo pożegnał się z Juventusem i został zastąpiony przez dobrze sobie znanego Massimiliano Allegriego. 43-latek bardzo szybko i boleśnie zderzył się z rzeczywistością, ale też wiedział, na co się pisze. Musiał zakładać, że tak to się może skończyć, ale mimo wszystko podjął ryzyko, bo było wiele do wygrania.
Pomimo wielkiego niepowodzenia z perspektywy Juventusu, wydawało się, że Pirlo spokojnie znajdzie sobie zatrudnienie na nieco niższym poziomie i dostanie drugą szansę. Ale długo nic się wokół niego nie działo. Wszyscy pamiętamy całą lawinę spekulacji na temat nowego selekcjonera reprezentacji Polski, kiedy spektakularną ucieczkę na brazylijską ziemię zaliczył Paulo Sousa. To właśnie wtedy po raz pierwszy zrobiło się głośno wokół Andrei Pirlo, który według mediów, miał być jednym z kandydatów do zastąpienia Portugalczyka. Ostatecznie Włoch nie przyleciał do Polski i nie wiadomo nawet, ile było prawdy w tych doniesieniach.
Turcja jako nowy początek
Przez niemal rok, który upłynął od zwolnienia z Juventusu, nazwisko Pirlo przewinęło się już w kontekście wielu klubów, ale ani razu nie były to żadne konkrety. Dopiero teraz dowiedzieliśmy się, gdzie Włoch zacznie wszystko od nowa i nie da się ukryć – raczej mało kto spodziewał się takiego wyboru. Il Maestro trafia bowiem do ósmej drużyny minionego sezonu ligi tureckiej – Fatih Karagumruk SK.
Trudno sobie wytłumaczyć, czym kierował się Andrea Pirlo, wybierając akurat taki kierunek. Jego nowe miejsce pracy to jeden z wielu stambulskich klubów, ale taki, który nie może się pochwalić ani wielką bazą kibicowską, ani bogatą historią. Jak to w Turcji, zarządzający klubem mają za to na pewno spore możliwości finansowe, ale są one wątpliwej stabilności. To jednak nie przeszkadza Włochowi, ponieważ dzięki temu otrzymał roczną pensję w wysokości 1,5 miliona euro netto, czego raczej nie zapewniłaby mu praca w Polskim Związku Piłki Nożnej.
Pirlo trafia do dość specyficznego środowiska. Klub, wywodzący się z dzielnicy Fatih, nie jest gigantem pokroju Fenerbahce czy Galatasaray, choć w ostatnim czasie wspiął się nieco wyżej w hierarchii tureckich klubów. Karagumruk od sezonu 2020/2021 rozgrywa domowe mecze na słynnym Stadionie Olimpijskim im. Ataturka, na którym odbędzie się przyszłoroczny finał Ligi Mistrzów. Może on pomieścić aż 75 tysięcy kibiców, ale na mecz nowego klubu Andrei Pirlo, jeszcze nigdy tyle nie przyszło. Zwykle jest to zaledwie kilka tysięcy fanów, którzy giną na tak wielkim obiekcie.
Dlaczego tak to wygląda? Można przypuszczać, że głównym powodem jest odległość, jaka dzieli stadion od dzielnicy Fatih, czyli aż… 25 kilometrów. Wcześniej drużyna występowała na stadionie Vefa, który jest zdecydowanie mniejszy i swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą. Znajduje się właśnie w miejscu, z którego wywodzi się klub. Karagumruk było jednak zmuszone przenieść się na inny obiekt, ponieważ tamten nie spełniał wymogów. To zupełnie nie przyjęło się wśród kibiców, więc obecnie spotkania odbywają się przy znacznie mniejszej publiczności niż na starym stadionie.
Właścicielem 71 proc. akcji klubu jest znany w tureckim środowisku Suleyman Hurma, który wcześniej pełnił funkcję dyrektora sportowego w Trabzonsporze i Kayserisporze. Nie ma on zbyt wiele cierpliwości do trenerów. Andrea Pirlo jest już 12 szkoleniowcem, którego Hurma zatrudnił od przejęcia klubu w czerwcu 2018 roku. Pod względem organizacyjnym klub stoi jednak na dobrym poziomie.
– Pełny profesjonalizm od pierwszych dni. Gdy doznałem urazu na początku pobytu, to wysłano mnie do Belgradu do specjalistki, która szybko postawiła mnie na nogi. Gdy jeden z meczów barażowych mieliśmy grać na sztucznej murawie, zapewniono nam przez tydzień poprzedzający mecz treningi na podobnym boisku. W kwestiach zgrupowań, przelotów czy hoteli wszystko było bez zarzutu, jak wcześniej gdy grałem w Niemczech czy w Ekstraklasie – mówił w wywiadzie dla “Piłki Nożnej” Artur Sobiech, który występował w Karagumruk w latach 2020-2021 i wywalczył z klubem awans do Super Lig.
Z kolei szefem pionu sportowego w Karagumruk jest obecnie Murat Akin, były solidny ligowiec, który jest specjalistą od awansów do Super Lig. Jako piłkarz udało mu się to aż ośmiokrotnie i właśnie dlatego zatrudniono go w klubie, kiedy ten jeszcze grał w drugiej lidze. Swoje zadanie oczywiście wykonał i to już w pierwszym sezonie w nowej roli.
Akin ewidentnie ma słabość do Włochów, co uzasadnia współpracę z kimś takim jak Andrea Pirlo. Ostatnio trenerem Karagumruk był były reprezentant Turcji Volkan Demirel, ale wcześniej to stanowisko piastował młody Francesco Farioli. Długo nie zabawił w stambulskim klubie, ponieważ został zwolniony już po dziewięciu miesiącach, ale obecnie radzi sobie bardzo dobrze w Alanyasporze. Pirlo z kolei spotka w drużynie trzech swoich rodaków – Fabio Boriniego, Emiliano Viviano i Davide Biraschiego. Do niedawna w zespole był także Lucas Biglia, ale kończył mu się kontrakt i przeniósł się do Basaksehiru.
Najpierw klapa, potem sukces, a teraz? Trzy kadencje Louisa van Gaala
Antonio Corleone
Przed Pirlo niezwykle trudne zadanie i prawdopodobnie szalony okres. Na linii włosko-tureckiej już doszło do pierwszego zgrzytu w związku z jego przybyciem, ponieważ nowy trener został zaprezentowany przez klub w mediach społecznościowych jako… Vito Corleone. O tym, że mieszkańcy Italii reagują alergicznie na tego typu skojarzenia, nie trzeba nikomu przypominać. W komentarzach rozpoczęła się więc burza i wypominanie stereotypów o Turkach robiących kebaby.
#BenvenutoAndrea pic.twitter.com/dH75Ezoiix
— VavaCars Fatih Karagümrük SK (@karagumruk_sk) June 12, 2022
Przyglądając się Karagumruk, nadal trudno sobie wytłumaczyć, dlaczego Pirlo zdecydował się akurat na taki krok. Na pewno jest to dla niego wielka szansa na nowy początek. Choć znów wydaje się, że to misja obarczona ogromnym ryzykiem. Jeżeli Włoch zostanie zwolniony z Karagumruk z powodu kiepskich wyników, nawet jeżeli będzie się to wiązało z krótkim lontem właściciela, to znajdzie się w jeszcze trudniejszej sytuacji, niż był po odejściu z Juventusu.
Pewne jest więc, że najbliższe miesiące będą kluczowe dla dalszego rozwoju jego kariery trenerskiej. Wszystko jest pozornie w jego rękach i to od niego zależy, czy skończy jak Thierry Henry, czy bardziej, jak Pep Guardiola. Teraz musi się przygotować na ogromne zainteresowanie swoją osobą, co z jego introwertyczną naturą może być trudne. Jego posępna mina na pewno będzie często we wszystkich tureckich mediach. A może nawet na fanowskich flagach?
Czytaj więcej o włoskiej piłce:
- Mistrzowie Europy nie mają „domu”, by jednoczyć Włochów
- Najmłodszy debiutant Manciniego i zdobywca autografu Messiego. Oto Wilfried Gnonto
- Cudotwórca. Davide Nicola, trener od spraw beznadziejnych
Fot. Newspix