Można mówić, że zabrakło szczęścia, że Courtois był tego dnia nie do pokonania albo, że Real ma jakiś magiczny patent na wygrywanie Ligi Mistrzów. Fakt jest jednak taki, że Juergen Klopp przerżnął właśnie czwarty z pięciu finałów europejskich rozgrywek, w których grały jego drużyny. Czy przypadek Niemca można już porównywać do tego Pepa Guardioli?
Miniony sezon był dla Juergena Kloppa niesamowity, ale trudno jednoznacznie ocenić, czy udany. Jego Liverpool rozegrał aż 63 spotkania, czyli wszystkie, jakie mógł rozegrać. We wszystkich pucharach dotarł do finału, a do tego należy dodać 38 ligowych kolejek. Jeszcze tydzień temu istniała szansa, że “The Reds” mogą zrobić coś, co nie udało się jeszcze nikomu wcześniej w Anglii – zgarnąć poczwórną koronę.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
Ostatecznie pozostało to tylko w sferze marzeń, ponieważ Liverpool kończy sezon “tylko” z Pucharem Anglii i Pucharem Ligi. Rozgrywki Premier League zakończyły się dla nich bardzo boleśnie. Jeszcze na kwadrans przed zakończeniem ostatniej kolejki mogli wierzyć w mistrzostwo Anglii, ale Manchester City wówczas olśniło i w pięć minut zdobył trzy bramki w spotkaniu z Aston Villą. The Reds jednak też się wtedy nie popisali, bo w wirtualnej tabeli nie objęli pozycji lidera nawet na minutę. To jednak nie był najgorszy cios, jaki Juergen Klopp przyjął w tym sezonie.
To już 10 lat. Jak APOEL Nikozja dotarł do ćwierćfinału Ligi Mistrzów
Ten przyszedł dopiero w sobotę. Liverpool przegrał w finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt, czyli powtórzył się scenariusz z 2018 roku. Ta druga porażka z “Królewskimi” musi być najboleśniejsza dla Kloppa, ponieważ przed meczem widać było zarówno w nim, jak i jego zawodnikach, chęć rewanżu za tamten dramat z Kijowa. Niestety, zrewanżować się nie udało.
Dlaczego się nie udało? Przyczyn można pewnie znaleźć wiele, ale wygląda na to, że cała przygoda Juergena Kloppa z finałami europejskich rozgrywek zaczyna przypominać tę Pepa Guardioli z Ligą Mistrzów. Niemiecki szkoleniowiec doszedł w swojej karierze do pięciu takich finałów:
- Borussia Dortmund – Bayern Monachium 1:2 (finał Ligi Mistrzów 2013)
- Liverpool – Sevilla 1:3 (finał Ligi Europy 2015)
- Real Madryt – Liverpool 3:1 (finał Ligi Mistrzów 2018)
- Tottenham – Liverpool 0:2 (finał Ligi Mistrzów 2019)
- Liverpool – Real Madryt 0:1 (finał Ligi Mistrzów 2022)
Jak widać… wygrał tylko jeden. Oczywiście główna różnica pomiędzy Kloppem a Guardiolą jest taka, że jego klątwa zaczyna się dopiero w tym decydującym spotkaniu. Hiszpan ma z kolei w ogóle problem z dotarciem do finału. W zeszłym roku niby mu się udało – po raz pierwszy od 11 lat, ale i tak przegrał z nadzwyczajnie natchnioną Chelsea Thomasa Tuchela.
Wygląda więc na to, że Klopp ma w Europie problem, kiedy przychodzi się zmierzyć z nieco lepszym, a przynajmniej bardziej doświadczonym na tym poziomie rywalem. Bo tak trzeba powiedzieć o Bayernie Monachium, który w dodatku miał wtedy na ławce Juppa Heynckesa. O Realu Madryt, który w ostatnich latach całkowicie zdominował te rozgrywki. I także o Sevilli, która w tamtym czasie posiadała patent na coroczne wygrywanie Ligi Europy. Udało się tylko z Tottenhamem, który dotarł do finału Ligi Mistrzów po raz pierwszy w historii.
Oczywiście Niemiec w sobotę nie kazał Trentowi Alexandrowi-Arnoldowi popełniać kolejnego błędu w obronie i zostawiać Viniciusa samemu sobie w polu karnym. Nie kazał też cztery lata temu Lorisowi Kariusowi zapominać jak się broni. I tak dalej, i tak dalej. Trzeba sobie jednak powiedzieć, że Klopp za każdym razem w finale jest rozgrywany po profesorsku. Czy to przez Heynckesa, czy Zidane’a, czy Ancelottiego. Co z tego, że na Stade de France Liverpool przeważał i oddał z 20 strzałów więcej, skoro na końcu i tak lepszy był przeciwnik.
Mo Salah – superstrzelec, który milczy w finałach
Nie jest tak, że Juergen Klopp nie potrafi w ogóle wygrywać finałów, bo w tym roku zrobił to dwukrotnie. Nie były to jednak finały europejskich pucharów, choć przeciwnik był z najwyższej półki. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że Liverpool w obu nie zdobył nawet bramki i wygrywał dopiero po rzutach karnych. Więc Panie Klopp, coś tu jest ewidentnie nie tak.
Niemiec zdążył już zaprosić kibiców na kolejny finał Ligi Mistrzów, który za rok odbędzie się w Stambule i fakt, nie można wykluczyć, że Klopp rzeczywiście znów do niego dojdzie. Zdecydowanie musi jednak popracować nad tymi decydującymi spotkaniami, ponieważ jego “mentalne potwory” najczęściej znacznie tracą w nich na sile. Chyba że trener Liverpoolu bardzo chce podzielić los Pepa Guardioli, zaczarowanego przez szamanów.
Czytaj więcej o Lidze Mistrzów:
- Real? Możesz go nie lubić, ale nie odmawiaj mu wielkości
- Czy sezon Liverpoolu na pewno można uznać za udany?
- Książę Paryża. Thibaut Courtois i najlepszy występ bramkarza w historii Ligi Mistrzów
Fot. Newspix