Reklama

Mo Salah – superstrzelec, który milczy w finałach

redakcja

Autor:redakcja

28 maja 2022, 09:50 • 7 min czytania 2 komentarze

Mimo że piłka nożna to gra zespołowa i przede wszystkim liczy się w niej dobro ogółu, to w meczach finałowych bardzo ważną rolę odgrywają też indywidualności. Kibice pokładają nadzieję w najlepszym piłkarzu swojej drużyny, a szatnia zdaje sobie sprawę, na czyich barkach spoczywa największa odpowiedzialność. W Liverpoolu kimś takim bez wątpienia jest Mohamed Salah. Jeśli Egipcjanin zamierza odegrać dziś rolę pierwszoplanową, będzie musiał przełamać swoją niemoc w finałach, a przy okazji wrócić do najwyższej formy.

Mo Salah – superstrzelec, który milczy w finałach

Seria nieudanych finałów

O umiejętnościach Salaha nie trzeba nikomu przypominać. Gwiazdor Liverpoolu w czterech z ostatnich pięciu sezonów strzelił w Premier League ponad dwadzieścia bramek. Nie udało mu się to w kampanii 2019/20, pokonywał wtedy bramkarzy rywali 19 razy…

W Anglii stał się gwarancją goli, maszyną, która nigdy się nie zacina. Obrońcy przeciwników potrafili otaczać go nawet w czwórkę w polu karnym, a on i tak potrafił ich wszystkich sprytnie przedryblować, a potem pokonać bramkarza. Ewentualnie któryś z defensorów podkładał mu nogę, a on sam podchodził do rzutu karnego i nie dawał szans na obronę swojego strzału. Mimo że w kadrze Liverpoolu znajduje się przecież co najmniej kilka gwiazd, nikt nie miał wątpliwości, do kogo powędruje piłka w najważniejszych momentach.

PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ

W trakcie pobytu na Anfield Egipcjanin wygrał praktycznie wszystkie istotne trofea. Może pochwalić się mistrzostwem Premier League, zdobytą Ligą Mistrzów, wygranymi krajowymi pucharami, a do tego Superpucharem Europy czy nawet Klubowym Mistrzostwem Świata. Mimo to w oczy rzuca się jeden dość istotny mankament. Gdy przychodziło do najważniejszych meczów, które w jeden wieczór wyjaśniały, kto wyjeżdża z pucharem, a kto z wypisanym na twarzy rozczarowaniem, Salah nieoczekiwanie nie był w stanie zaakcentować swojego występu i zbliżyć Liverpoolu do wygranej.

Reklama

Do tej pory w barwach The Reds brał udział w ośmiu starciach finałowych na przeróżnych płaszczyznach i poza bramkami w seriach rzutów karnych, zdołał strzelić tylko jednego gola, w dodatku także po uderzeniu z wapna. A przecież poza jedną sytuacją, gdy z dalszego udziału w meczu wyeliminowała go kontuzja, grał w takich finałach w pełnym wymiarze czasowym.

  • 2017/18 – Liga Mistrzów – Liverpool vs Real Madryt 1:3,
  • 2018/19 – Liga Mistrzów – Liverpool vs Tottenham 2:0 (gol z karnego),
  • 2019/20 – Tarcza Wspólnoty – Liverpool vs Manchester City 1:1,
  • 2019/20 – Superpuchar Europy – Liverpool vs Chelsea 2:2 (5:4 w karnych),
  • 2019/20 – Klubowe Mistrzostwa Świata – Liverpool vs Flamengo 1:0 (4:5 w karnych),
  • 2020/21 – Tarcza Wspólnoty – Liverpool vs Arsenal 1:1 (4:5 w karnych),
  • 2021/22 – Puchar Anglii – Liverpool vs Chelsea 0:0 (6:5 w karnych),
  • 2021/22 – Puchar Ligi Angielskiej – Liverpool vs Chelsea 0:0 (11:10 w karnych).

W meczach finałowych gole z gry dla The Reds potrafili zdobywać Sadio Mane czy Roberto Firmino, a na listę strzelców wpisywali się także tacy zawodnicy jak Takumi Minamino czy Joel Matip. Ten, od którego oczekiwano najwięcej, nie potrafił odcisnąć piętna na wyniku w żadnym ze spotkań. Mało tego, paskudną passę Salaha w starciach finałowych można wydłużyć także o występy dla reprezentacji Egiptu. Jego kadra na początku tego roku wystąpiła w finale Pucharu Narodów Afryki. W koszulce narodowej ma on rzecz jasna jeszcze większą odpowiedzialność na swoich barkach, a w tamtym finale również nie potrafił doprowadzić do zdobycia bramki.

Nie mówimy bowiem jedynie o bezpośrednich trafieniach do siatki. Salah w finałach nie jest w stanie również zanotować asysty. Nie potrafi wziąć udziału w akcji bramkowej dla swojego zespołu.

Niewytłumaczalne problemy

Tak naprawdę ciężko zrozumieć, co stoi za brakiem skuteczności gwiazdy Liverpoolu w meczach decydujących o trofeach. Przeglądając jego dorobek strzelecki trudno doszukać się jakiejkolwiek tendencji. Salah strzela z niesłychaną regularnością i nie przyzwyczaił do zdobywania bramek jedynie w Premier League, tylko w meczach domowych, wyłącznie w drugich połowach, najwcześniej o 17 albo w temperaturze maksymalnie 22 stopni Celsjusza. Egipcjanin strzela na potęgę we wszystkich rozgrywkach, bez względu na klasę rywala, minutę meczu czy panującą pogodę.

Jedynym wytłumaczeniem pozostaje presja związana z możliwym zdobyciem trofeum. Tylko czy możemy mówić o presji w kontekście tak doświadczonego zawodnika z absolutnie najwyższego poziomu? W trakcie kariery w Premier League Salah strzelił osiem bramek Arsenalowi, siedem Manchesterowi United, po pięć Tottenhamowi i Manchesterowi City, a także cztery Chelsea. Mówimy więc przecież o starciach najwyższego kalibru, które pośrednio decydują o losach mistrzostwa Anglii. Tymczasem wyniki Salaha nie odbiegają od liczby bramek z innymi, znacznie słabszymi rywalami. Oczywiście przeciwko najlepszym drużynom w lidze ciężko utrzymać wskaźnik ponad jednej bramki na mecz, a taki Egipcjanin ma chociażby przeciwko Watfordowi, ale jest to oczywiście całkowicie zrozumiałe.

Reklama

Sytuacja wygląda podobnie w Lidze Mistrzów. W drodze do finału, w trakcie której mecze mają przecież nie aż tak wysoki, ale jednak porównywalny do finału poziom emocji, Salah potrafi bezpośrednio przyczyniać się do kolejnych awansów Liverpoolu. W sezonie 2017/18 w fazie pucharowej zdobył cztery bramki i zanotował trzy asysty, rok później były to dwie bramki i dwie asysty. Wydaje się więc mało prawdopodobne, by to presja powodowała tak marne statystyki Egipcjanina w finałach. Być może zły trend uda mu się odwrócić już dzisiaj, chociaż ostatnia forma gwiazdy Liverpoolu każe raczej myśleć inaczej.

Zauważalny spadek formy

Po powrocie z Pucharu Narodów Afryki pod kątem bramkostrzelności Salah przeżywa jeden z najgorszych okresów od momentu dołączenia do Liverpoolu. W piętnastu meczach Premier League, w których od tego czasu wystąpił, strzelił co prawda siedem bramek, ale aż trzy z nich padły z rzutów karnych. Oczywiście jedenastkę trzeba jeszcze umieć wykonać, a Salah jest w tym względzie jednym z najlepszych specjalistów na świecie, ale nie zmienia to faktu, że samo kopanie z wapna nie świadczy w żadnym stopniu o jego dyspozycji w ofensywie, a jest jedynie dodatkiem.

W kluczowej fazie sezonu Egipcjanin zatracił swoją magię, która czyni go absolutnie wyjątkowym. Nie wchodzi tyle razy w dryblingi i nie oddaje tyle strzałów na bramkę co wcześniej. W tym czasie zdążył też rozegrać dwa finały, które wydłużyły listę jego niepowodzeń w tych wyjątkowych spotkaniach. Z jednego jest jednak po części wytłumaczony, bo mecz o zwycięstwo w FA Cup zakończył już w 33. minucie, gdy zszedł z murawy z kontuzją.

Przez rzadsze trafianie do siatki w lidze niemal stracił nawet koronę króla strzelców całego sezonu. Jego wynik wyśrubowany jesienią był przez długi czas nieosiągalny, ale mimo to piłkarz Liverpoolu mógł boleśnie odczuć konsekwencje swojej słabszej dyspozycji. Na zaledwie kwadrans przed końcem sezonu Premier League wyprzedził go bowiem Heung-Min Son. Koreańczyka udało się ostatecznie dogonić, po tym jak Salah trafił w ostatnich minutach meczu z Wolves. Dopuszczenie do tak nerwowej sytuacji pomimo ogromnej przewagi najlepiej pokazuje jego obecną sytuację.

Dziwić może zwłaszcza moment, w którym Salah zaczął mieć problemy z powtarzalnością. Walczy on przecież o przedłużenie swojego kontraktu, a biorąc pod uwagę jego wiek, będzie to prawdopodobnie najbardziej lukratywna umowa w jego karierze. Powinna więc działać na piłkarza motywująco, tak aby mógł mieć jak najlepsze argumenty negocjacyjne. Tymczasem z każdym tygodniem Egipcjanin nieco osłabia swoją pozycję.

GOL SALAHA W FINALE LIGI MISTRZÓW? KURS 2,30 W FUKSIARZU!

Mecz, dzięki któremu można przejść do historii

Dzisiaj Salah dostaje więc okazję na największej z możliwych scen, by zupełnie odwrócić obecną sytuację i sprawić, by mówiono już tylko o jego wielkości. Występ na miarę prawdziwego lidera, który prowadzi swój zespół do najcenniejszego trofeum, zupełnie zmieniłby narracje i skupił uwagę na jego fenomenie. Okazja jest idealna również ze względu na rywala, ponieważ Egipcjanin nie ukrywa, że chciałby się zrewanżować Królewskim za finał z sezonu 2017/18.

Tamto spotkanie pozostanie jednym z najbardziej traumatycznych w jego karierze. Wszystko przez potyczkę z Sergio Ramosem, w trakcie której Hiszpan na tyle uszkodził piłkarza Liverpoolu, że ten musiał opuścić boisko już w pierwszej połowie. The Reds przegrali, nie mając zbyt wiele do powiedzenia. Co prawda rok później udało im się sięgnąć po wymarzony uszaty puchar, ale pamięć o meczu z Realem jest wciąż obecna w głowach piłkarzy Kloppa.

Sam Salah powiedział o tym w wywiadzie na gorąco tuż po zwycięstwie nad Villarrealem, które dawało Liverpoolowi awans do finału. Został wówczas spytany, z kim wolałby się zmierzyć w finale – Manchesterem City czy Realem. Dość niespodziewanie wprost stwierdził, że z Realem, ponieważ chciałby móc się zrewanżować.

Egipcjanin gra dziś o naprawdę wielką stawkę. W grze jest zwycięstwo w Lidze Mistrzów, odwet na pamiętnym rywalu, zagranie tego jednego meczu, z którym kibice The Reds będą go na zawsze kojarzyć, oraz wielkie pieniądze związane z wciąż niepodpisaną umową. Z wcześniejszych występów Salaha można wysnuć wniosek, że niekoniecznie radzi on sobie z tak dużym nagromadzeniem presji. Dzisiaj sam będzie mógł tę tezę udowodnić lub całkowicie ją obalić.

Czytaj więcej o finale Ligi Mistrzów:

Fot. Newspix

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

2 komentarze

Loading...