Po niedzielnym zwycięstwie w turnieju Porsche Tennis Grand Prix, Iga Świątek mogła rozsiąść się wygodnie za kierownicą nowiutkiego modelu samochodu od tytułowego sponsora zawodów, i obrać kurs na Madryt. Wprawdzie Polka przybyła do stolicy Hiszpanii, ale jej wizyta zakończyła się na zwiedzeniu miasta, oraz dokładnym zapoznaniu się z postępem prac budowlanych na Estadio Santiago Bernabeu. Dziś światowa jedynka rankingu WTA poinformowała, że kontuzja ramienia uniemożliwia jej start na hiszpańskiej mączce. Szkoda, jednak naszym zdaniem, nie ma co rozpaczać nad absencją Świątek w nadchodzących zawodach. Za chwilę trzeba będzie zagrać w równie ważnych, a nawet ważniejszych turniejach. Na czele z Rolandem Garrosem, który wystartuje 22 maja.
– Po bardzo intensywnym czasie i wygraniu 4 turniejów z rzędu przyszedł czas, aby zregenerować moje ramię, które dawało delikatne sygnały przemęczenia już po Miami. Niestety, potrzebuję przerwy od ciągłego grania i dlatego nie zagram w turnieju w Madrycie. Moje ciało potrzebuje regeneracji. Po odpoczynku i zadbaniu o ramię będę przygotowywała się za granicą do turnieju w Rzymie i do Rolanda Garrosa. Do zobaczenia niebawem. Liczę, że w Madrycie zagram jeszcze nie raz – napisała Świątek w relacji na swoim profilu na Instagramie (pisownia oryginalna).
Oczywiście, bardzo żałujemy tego, że nie zobaczymy Polki na madryckich kortach. Świątek od początku znajduje się w genialnej dyspozycji. Po zakończeniu kariery przez Ash Barty, tenisistka z Raszyna udowadnia, że jest godną następczynią Australijki na pozycji liderki rankingu WTA. W Stuttgarcie wygrała swój czwarty turniej z rzedu. Polka jest w takim gazie, że sporą niespodzianką było już to, że w półfinale Ludmiła Samsonowa zdołała wyrwać jej seta. Finał z Aryną Sabalenką – który Świątek wygrała 6:2, 6:2 – to był koncert w jej wykonaniu. Do tego stopnia, że fani żartowali sobie, że dla Igi najbardziej stresującym momentem tamtego dnia był ten, w którym zasiadła za kierownicą Porsche i musiała zjechać samochodem z podestu na kort.
Victory lap looks a different in Stuttgart @iga_swiatek | #PorscheTennis pic.twitter.com/X3DLX4fD7R
— wta (@WTA) April 24, 2022
Zwycięstwo w finale niemieckiego turnieju było jej dwudziestym trzecim wygranym meczem z rzędu. Świątek rozpoczęła serię zwycięstw pod koniec lutego, kiedy wygrała w zawodach w Dosze. Następnie triumfowała w Indian Wells oraz Miami Open. Później pojawiła się w Polsce, gdzie pomogła awansować naszej reprezentacji do finałów Billie Jean King Cup, po czym jak gdyby nigdy nic zmieniła nawierzchnię na ceglaną i rozprawiała się z kolejnymi rywalkami w Stuttgarcie.
Na jej dyspozycji nie zaważyło nawet to, że u naszych zachodnich sąsiadów grała pod nieobecność trenera Tomasza Wiktorowskiego i psycholog Darii Abramowicz. Stali członkowie jej sztabu na każdych zawodach, tym razem zostali w kraju z przyczyn osobistych. W boksie tenisistki zasiedli jej ojciec Tomasz Świątek oraz fizjoterapeuta Maciej Ryszczuk.
Następnym przystankiem na tegorocznym szlaku Świątek miał być Madryt, w którym Iga już przebywała. Na swoich profilach w mediach społecznościowych jeszcze wczoraj podzieliła się zdjęciami, na których między innymi zwiedzała stadion Realu Madryt.
Wyświetl ten post na Instagramie
Zarówno tenisistka, jak i jej sztab postanowili dmuchać na zimne i dziś Świątek zdecydowała się zrezygnować z zawodów w Hiszpanii. Szkoda, bo zawody w Madrycie to jedna z najbardziej prestiżowych imprez w całym tourze. Pula nagród wynosi w nich ponad 6,7 miliona euro, a zwyciężczyni dopisuje 1000 punktów do rankingu WTA. W pełni rozumiemy jednak decyzję polskiego obozu. To nie jest żadna poważna kontuzja – wynika ona tylko z przemęczenia kończyny. Odpuszczenie najbliższych zawodów, aby taki niegroźny uraz nie zamienił się w nic poważniejszego, to rozsądny krok. Tym bardziej, że wygrywająca wszystko i wszędzie Świątek ma naprawdę napięty terminarz spotkań. W kwietniu rozegrała ich osiem – i to w trzech różnych miejscach na świecie.
Dla porównania – z pierwszej dziesiątki rankingu WTA, tylko Ons Jebeur zagrała tyle samo spotkań w bieżącym miesiącu, co Polka. Druga w rankingu Paula Badosa ma za sobą sześć meczów. Tak jak Aryna Sabalenka. Inne tenisistki z TOP 10 grały jeszcze rzadziej. Iga Świątek oraz Maciej Ryszczuk, który odpowiada za jej przygotowanie fizyczne, wykonali w tym sezonie kawał dobrej roboty na tym polu. Tenistka z Raszyna na korcie jest szybka, dynamiczna i wytrzymuje trudy kolejnych zawodów, których przecież nie kończy po dwóch meczach.
Jeżeli Polka doszła do wniosku, że należy odpuścić, to zapewne wie, co robi. Tym bardziej, że nie będzie musiała długo czekać na okazję do ponownego pokazania się na korcie. 9 maja wystartuje turniej w Rzymie. Z kolei 22 maja oczy fanów tenisa skupią się na Paryżu i French Open – drugim wielkoszlemowym turnieju w tym roku. Dla Igi to turniej szczególnie ważny. Polka najlepiej czuje się na kortach ziemnych. To w stolicy Francji niespełna dwa lata temu objawiła się światu. Tam w szczególności będzie chciała udowodnić swoją wartość. Głupio byłoby zaprzepaścić szansę na znakomity wynik – a może nawet zwycięstwo – przez przystąpienie do rywalizacji nie będąc w optymalnej dyspozycji. Tym bardziej w roku, który do tej pory zdecydowanie należy do Igi Świątek.
Fot. Newspix
Czytaj także: