Jak interpretować cudowne ozdrowienie Karola Świderskiego? Dlaczego Robert Lewandowski ćwiczy indywidualnie i czy jego występ przeciwko Szwecji jest w jakimkolwiek stopniu zagrożony? Jak to możliwe, że poważnie wzrosły szanse Krzysztofa Piątka na występ w finale baraży o awans na katarskie mistrzostwa świata? Oto aktualizacja stanu zdrowia pacjentów szpitala imienia polskich napastników.
Reprezentacja Polski chełpi się bogactwem w linii ataku. Robert Lewandowski jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Arkadiusz Milik wpisuje się w grupę napastników o uznanej renomie w oczach przeważającej grupy czołowych europejskich klubów. Krzysztof Piątek dysponuje intuicją strzelecką, która jeszcze przez dobre kilka kolejnych sezonów pozwoli bujać mu się po atrakcyjnych miejscach w najsilniejszych ligach świata, niezależnie od zdobyczy snajperskich w kolejnych sezonach. Adam Buksa podbija MLS i przyciąga uwagę ekip z Europy. Karol Świderski właśnie zadomawia się w Stanach Zjednoczonych, a Paulo Sousa udowodnił, że to piłkarz o bardzo pożytecznym profilu dla reprezentacji. Czesław Michniewicz też jeszcze niedawno mógł łudzić się, że kto jak kto, ale reprezentacyjni snajperzy na pewno go nie zawiodą. Jakże optymistyczny był to scenariusz…
Dziwny przypadek Karola Świderskiego
Całe skomplikowanie problemu Czesława Michniewicza ze zdrowiem kadrowych napastników najlepiej obrazuje dziwaczny przypadek Karola Świderskiego. Wszystko zaczęło się 20 marca, kiedy Karol Świderski walnął dwie debiutanckie bramki dla Charlotte w meczu MLS z New England Revolution. Jeden z największych wygranych minionego roku wśród polskich piłkarzy udowodnił tym samym, że nie składa broni i nie ma żadnych kompleksów wobec wzrostu formy Milika i Piątka na europejskich boiskach. I wtedy zaczęły się komplikacje.
Polski Związek Piłki Nożnej otrzymał oficjalną informację od lekarzy klubowych Charlotte FC: „Karol Świderski został ściągnięty z boiska w drugiej połowie meczu. Nasza diagnoza po przeprowadzeniu badań to naciągnięcie mięśnia dwugłowego uda niskiego stopnia. Zawodnik podda się rehabilitacji, a jego przerwa w grze potrwa od tygodnia do dwóch tygodni”.
Czesław Michniewicz dokonał prostej kalkulacji. Powołanych zostało pięciu napastników – Lewandowski, Milik, Piątek, Buksa i Świderski. Nawet więc jeśli ten ostatni doznał kontuzji, która – wedle podań lekarzy ze Stanów Zjednoczonych – na pewno wykluczałaby go z występu w meczu towarzyskim ze Szkocją, a pod znakiem zapytania stawiałaby też jego gotowość na finał baraży, wciąż kadra mogła liczyć na gole, dyspozycje i zdrowie czterech innych ogranych i uznanych napastników. Pierwszego dnia zgrupowania sprawa wyglądała prosto, jasno i klarownie.
Po tygodniu nastroje w kadrze zmieniły się diametralnie. Milik wypadł na dwa tygodnie podczas meczu ze Szkocją. Piątkowi założono siedem szwów na ścięgnie Achillesa i walka o jego występ w barażu trwa. Na ten moment Polska pozostaje więc z dwoma w pełni zdrowymi napastnikami — Robertem Lewandowski i Adamem Buksą. Tymczasem za oceanem, na amerykańskich boiskach bryluje zdrowy i uśmiechnięty Karol Świderski, który dwoma trafieniami, w tym potężnym huknięciem z rzutu wolnego zwieńczonym eksplozywną cieszynką, rozpykał Cincinnati. W narodzie rozgorzała dyskusja. Przecież skoro Świderski jest zdrowy, to mógłby znajdować się na zgrupowaniu kadry!
– Nie mamy żalu do Charlotte. Dostaliśmy od nich pełną informację. Kwestie zdrowotne są trudne i złożone. Jeden wyleczy ten sam uraz w dzień, drugi w tydzień, trzeci w miesiąc. Przede wszystkim wiedzieliśmy, że Karol Świderski jest kontuzjowany i że jego przerwa może potrwać od tygodnia do dwóch tygodni. Pozostawaliśmy w kontakcie ze Świderskim. Rozmawiał z nim nasz lekarz, decyzja została podjęta wspólnie i racjonalnie – tłumaczy w rozmowie z nami Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN.
Karol Świderski na mecz z Cincinnati w MLS wyszedł bez przetrenowania choćby jednej jednostki treningowej z drużyną Charlotte w poprzedzającym spotkaniu tygodniu. – Świderski miał dolecieć na kadrę we wtorek popołudniu. Wcześniej nie dało się tego przeprowadzić przez wzgląd na loty z Charlotte do Polski. Do Glasgow wylatywaliśmy w środę rano. Mieliśmy 33 powołanych piłkarzy. Do protokołu meczowego można było wpisać 23 zawodników, czyli dziesięciu ludzi trzeba było wyrzucić na trybuny, a łatwa decyzja dla trenera to nie jest. Do tego Czesław Michniewicz nominował pięciu napastników, więc w tej sytuacji wszyscy zgodnie uznali, że nie ma sensu ściągać ze Stanów Zjednoczonych piłkarza, który i tak jest kontuzjowany, więc na pewno nie zagrałby ze Szkocją. Nie mieliśmy żadnej gwarancji, że będzie gotowy na finał baraży. Jest na miejscu, jest w klubie, ma dobrą opiekę, niech tam zostanie – zamyka temat Kwiatkowski.
W tej sprawie nie ma winnych. Karol Świderski doznał drobnego urazu mięśniowego na kilka dni przed spotkaniem ze Szkocją i na tydzień przed finałem baraży o udział w katarskich mistrzostwach świata. Sztab reprezentacji Polski nie mógł spodziewać się, że po czwartkowym spotkaniu będzie musiał borykać się ze zdrowotnymi komplikacjami w przypadkach Milika i Piątka, a lekarze Charlotte nadzwyczajnej w świecie postawili Świderskiego na nogi ciut wcześniej niż początkowo przypuszczali. Zbieg niefortunnych zdarzeń. Pech tak klasyczny dla tej kadry, którą przez ostatni rok nieustannie trapią, trawią, biedzą i odchudzają mniejsze lub większe kontuzje, urazy i wirusy.
Czy musimy drżeć o zdrowie Lewandowskiego?
Na tydzień przed zgrupowaniem reprezentacji Robert Lewandowski poślizgnął się przy próbie oddania strzału i przedwcześnie opuścił ośrodek treningowy Bayernu Monachium. Towarzyszył mu ból w więzadłach pobocznych kolana, który jednak nie przeszkodził mu wystąpić i strzelić dwa gole w spotkaniu z Unionem Berlin. Kapitan kadry przyjechał więc do Polski i… od tygodnia trwa chuchanie i dmuchanie wokół jego zdrowia. Dyskutowano nad opcją jego ewentualnego występu ze Szkocją. Zwolennicy przekonywali, że warto przetestować pomysły nowego selekcjonera na układanie ofensywy wobec jednego z najlepszych piłkarzy świata. Przeciwnicy przypominali pechowy uraz Lewego z Andorą przed ubiegłorocznym spotkaniem z Anglią na Wembley.
Przegląd Sportowy pisał: „W samej końcówce przedmeczowego treningu, po jednym ze strzałów, Lewandowski złapał się za prawą nogę. Momentalnie na jego twarzy pojawił się grymas. Po chwili zszedł z boiska w towarzystwie lekarza kadry Jacka Jaroszewskiego”. Lewandowski cały mecz towarzyski na Hampden Park przesiedział na ławce dla rezerwowych. W ostatnich dniach pracował indywidualnie z fizjoterapeutą Pawłem Bambrem. Czy jego występ ze Szwecją jest zagrożony?
– Lewandowski poślizgnął się, poczuł ból w więzadłach pobocznych kolana, dlatego też nie zagrał ze Szkocją. Nie było sensu ryzykować jego zdrowia. Najważniejszym meczem jest starcie ze Szwecją. Lewy odbywa treningi siłowe, ukierunkowane na wzmocnienie mięśnia czworogłowego uda, bo praca nad wzmocnieniem tych partii ciała daje lepszą ochronę dla więzadła pobocznego. Jego występ ze Szwecją nie jest zagrożony. Przeprowadziliśmy badanie i doktor Jaroszewski mówił, że więzadło poboczne ma dwie warstwy – głęboką i wierzchnią. I najważniejszy stan tego więzadła jest w tej głębokiej warstwie, a tam nie ma żadnego problemu. Jedynie ta wierzchnia ma jakiś obrzęk – opowiada Jakub Kwiatkowski.
Reprezentacja Polski nie musi drżeć o zdrowie swojego kapitana. Chociaż tyle.
Walka Piątka trwa
Zdjęcia zakrwawionej getry Krzysztofa Piątka wyglądały nieco upiornie, ale nie zwiastowały najgorszego scenariusza. Napastnik Fiorentiny dał dobrą zmianę w meczu ze Szkocją, cwaniacko wywalczył karnego w doliczonym czasie gry i sam zamienił go na gola. Po wszystkim okazało się jednak, że założono mu siedem szwów na ścięgnie Achillesa i jego występ w finale baraży stanął pod dużym znakiem zapytania. Pierwsze diagnozy wskazywały nawet na konieczność poddania się przymusowej trzytygodniowej absencji, ale sztab kadry ripostował – napastnik jest zdeterminowany, a walka o jego zdrowie trwa.
– Od soboty Krzysztof Piątek nosi specjalne urządzenie na stopie, które wielokrotnie zwiększa szybkość gojenia tego typu ran na Achillesie. Obrzęk schodzi, Krzysiek normalnie chodzi z tą nogą. Zdaniem lekarzy specjalistów może wyzdrowieć do wtorku, wzrastają szanse na jego gotowość na Szwecję. To też kwestia indywidualna, jak się goją pewnego rodzaju urazu. Podjęliśmy starania, żeby doprowadzić go do zdrowia. Sam zawodnik jest zdeterminowany, bardzo mu zależy, żeby zagrać w tym meczu. Zobaczymy, mamy jeszcze ponad dwie doby do meczu. Przez najbliższe dwa dni Piątek będzie nosił to specjalnie urządzenie na stopie i w poniedziałkowe popołudnie powinniśmy wiedzieć więcej – relacjonuje rzecznik Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada więc pełną dyspozycję dwóch zdrowych snajperów – Lewandowskiego i Buksy. Ale wcale nie jakoś nierealistycznie rysuje się wizja z trzema dostępnymi dziewiątkami – wspomnianą dwójką i postawionym na nogi Piątkiem. Druga opcja brzmi o tyle atrakcyjnie, że przy zdrowym Pionie znacznie wzrastają ofensywne możliwości kadry do wprowadzenia z ławki rezerwowych, a to – jak pokazuje historia ostatnich lat tej drużyny – potrafi być kluczowe w istotnych spotkaniach. Tak prezentuje się raport ze szpitala imienia polskich napastników.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Łapiński: W obecnej dyspozycji Krychowiak nie nadaje się do reprezentacji [WYWIAD]
- Przeanalizujmy opcje. Jak zagramy ze Szwecją?
- Największy pechowiec w krainie pechowców
- Czachowski: „Nie jestem optymistą, Szwedzi jako zespół wyglądają lepiej”
Fot. Newspix