Mamy dobrą wiadomość dla wszystkich czytelników Weszło. Górnik Zabrze w sposób wzorcowy rozgrywa zimowe okno transferowe. Jakościowe wzmocnienia zasilą kapitalnie przygotowaną drużynę w tempie błyskawicznym. Pod względem skuteczności transferów Górnik jest w czołówce krajowej, a nawet światowej. Liczba dobrych piłkarzy z roku na rok wzrasta.
– Hej, Weszło, co wy pleciecie? Skąd te wnioski, skoro Górnik zrobił zimą tylko jeden transfer i to z trzecioligowego Rekordu Bielsko-Biała? – ktoś pewnie chciałby właśnie zapytać.
Już wam odpowiedzieliśmy. Górnik Zabrze w sposób wzorcowy rozgrywa zimowe okno transferowe. Pod względem skuteczności transferów Górnik jest w czołówce krajowej, a nawet światowej. Liczba rewelacyjnych piłkarzy z roku na rok wzrasta. Tak samo jak liczba fenomenalnych pracowników w niezwykle profesjonalnym dziale marketingu. Górnik zatrudnił prawdopodobnie rzecznika prasowego kieleckich wodociągów.
– Ale jak? – pada kolejne pytanie.
W sposób wzorcowy.
Jeśli ktoś z was myśli, że Górnik Zabrze nie radzi sobie ze ściąganiem nowych piłkarzy w zimowym oknie transferowym, jest w piramidalnym błędzie. Przez nasze głowy też przez moment przechodziły takie myśli. Dopiero oświadczenie, jakie napisał przechwycony w sposób wzorcowy z kieleckich wodociągów specjalista od marketingu, otworzyło nam oczy. Górnik Zabrze wykonuje fantastyczną robotę. To okno transferowe to prawdziwy hit. Z pewnością przejdzie ono do historii polskiej i światowej piłki nożnej.
Jeśli wciąż nie dowierzacie w transferowe sukcesy Górnika Zabrze, przeczytajcie to oświadczenie. W całości możecie zrobić to w sposób błyskawiczny TUTAJ (lektura obowiązkowa!), my wypiszemy i skomentujemy najlepsze fragmenty.
Tak generalnie – Górnik uznał, że wyda komunikat do kibiców, którzy zadają klasyczne pytanie polskiej piłki: „gdzie są transfery?”. Klub z Zabrza dba o to, by jego fani nie czuli rozczarowania i przekonuje, że okno, w którym ściągnęli tylko Jana Ciućkę z Rekordu Bielsko-Biała, jest tak naprawdę zajebiste.
Zaczyna się od odejścia Jesusa Jimeneza…
Oczywiste jest to iż, po odejściu najlepszego strzelca drużyny, Jesusa Jimeneza, wszyscy oczekują szybkiego sprowadzenia następcy. Notabene, transfer „Hessiego” to wielopłaszczyznowy sukces klubu. Piłkarz, który trafił do Górnika z 3. Ligi Hiszpańskiej, stał się jedną z największych gwiazd PKO BP Ekstraklasy i został wykupiony przez renomowany klub amerykańskiej MLS, Toronto FC. Zastrzyk finansowy z tego transferu pozwala na prowadzenie działań, zmierzających do sprowadzenia kolejnego piłkarza, który będzie jasnym punktem na ligowym firmamencie.
Cudownych, naprawdę cudownych określeń używa wyspecjalizowany w kieleckich wodociągach marketingowiec. Myśleliście, że Jimenez jest sukcesem Górnika?
Nie! To nie sukces Górnika! To WIELOPŁASZCZYZNOWY sukces Górnika!
Jimenez nie wyróżniał się w lidze, on był jej jedną z NAJWIĘKSZYCH GWIAZD!
Nie wykupił go klub MLS, wykupił go RENOMOWANY klub MLS!
Górnik nie ściągnie następcy Jimeneza, on ściągnie PIŁKARZA, KTÓRY BĘDZIE JASNYM PUNKTEM NA LIGOWYM FIRMAMENCIE!
Aż zachciało nam się jechać do Zabrza, miasta sukcesu. Tam przy wejściu do klubu nie mówi się dozorcy dzień dobry, a serdecznie wita się z wyspecjalizowanym managerem ds. ochrony. W sklepie kibica nie kupuje się koszulek, kupuje się markowe gadżety klasy premium. Nie siada się na starej trybunie, której nikt przez lata nie potrafi dobudować, a korzysta się z zabytkowych uroków kibicowskiego pomnika kultury, który stanowi architektoniczny kontrast dla trzech trybun, będących jasnym punktem na ligowym firmamencie stadionowym. W tym mieście wszystko musi być zajebiste.
Pamiętajmy, iż za porozumieniem stron odeszli piłkarze, którzy nie „łapali” się do pierwszej drużyny. Do grupy tej możemy zaliczyć Filipa Bainovicia, czy Vamarę Sanogo. Te ruchy sprawiły, iż zwolnione kontrakty dają możliwość do pozyskania nowych zawodników, nie tylko młodych wielkich talentów jak Jan Ciućka, ale też graczy, którzy od razu wskoczą do pierwszego składu i będą pomagać naszemu Górnikowi wygrywać.
Utalentowanych piłkarzy to może sobie ściągać jakiś Piast czy inna Wisła. Górnik ściąga wielkie talenty. Zapamiętajcie to – WIELKIE TALENTY.
Zimowe okienko transferowe nie jest łatwym okresem. W Europie trwa ono o miesiąc krócej niż w Polsce, wielu zawodników ma ważne kontrakty w klubach, a dodatkowo muszą to być zawodnicy gotowi do gry „od zaraz”. Ten konglomerat (Mnogość czynników) powoduje, iż przeprowadzenie dobrego transferu wymaga czasu, wielu analiz i obserwacji.
Okazuje się, że transfery to nie jest taka prosta sprawa. Rozszczepanie jądra atomu, lot w kosmos, wynalezienie lekarstwa na raka – mniej więcej na tej półce trudności znajduje się zakontraktowanie piłkarza do Górnika. Ten cholerny konglomerat, ta przeklęta mnogość czynników sprawia, że w Lechu mogą, w Pogoni mogą, w Rakowie mogą, w Piaście mogą, w Warcie mogą, w Bruk-Becie mogą, a w Zabrzu nie mogą. To wszystko jest szalenie skomplikowane. Tu trzeba czasu, trzeba analiz, trzeba usiąść na spokojnie. Ale już za chwilę będą kolejne wielkie talenty i jasne punkty na ligowym firmamencie.
Poza tym… Oczywistą sprawą jest, że zimowe okno ma inną specyfikę niż letnie, ale co to w ogóle jest za argumentacja? Że okno w Europie trwa o miesiąc krócej niż w Polsce? No i czego to ma dowodzić? To chyba duże ułatwienie dla polskich klubów, że te mogą pozyskiwać piłkarzy o miesiąc dłużej niż np. belgijskie. Bo wy wiecie, że jak piłkarz gra teraz w lidze, gdzie okno już wygasło, to dalej możecie go zakontraktować? Wiecie, prawda? Jeśli tak, to skąd ta argumentacja – czy ten czynnik na pewno miał zawrzeć się w konglomeracie?
Nie można zapominać o jednym niezwykle ważnym aspekcie. Jest on dla Klubu absolutnym priorytetem. Jest to proces wprowadzania młodzieży do pierwszej drużyny. Europę obiegła już informacja o Darku Stalmachu, który wzbudza zainteresowanie czołowych włoskich czy austriackich klubów. Popatrzeć jednak na to trzeba szerzej. Stalmach, Dziedzic, Szymański, wcześniej Kubica, w kolejce czekają kolejni, jak Zielonka, Ciućka, Wingralek. Mamy wspaniałą młodzież, która w przyszłości może dać świetne transfery, ale także dobrą grę i wyniki. Transfery przewidziane do klubu, muszą absolutnie korelować z projektem ogrywania młodych zawodników. Hasło „Do młodzieży świat należy” jest jednym z najważniejszych w polityce klubu.
No i już sami nie wiemy, czy Górnik chce robić te transfery, czy jednak nie chce, bo nie będą one korelować z ogrywaniem młodych zawodników. Wiemy natomiast, że cała Europa stoi na baczność, bo Darek Stalmach zagrał 208 minut w Ekstraklasie. Jezu, jak wy w ogóle mieścicie tych wszystkich skautów na trybunach? Może dlatego nie robicie transferów, bo musicie odbierać od dyrektorów sportowych więcej telefonów niż od botów z fotowoltaiki? Bardzo fajnie, że w Zabrzu jest kilku utalentowanych chłopaków. Ale może jeśli żaden z nich nie jest jeszcze nawet pewnym punktem jedenastki, to nie wycierajcie sobie nimi gęby, co?
Już widzimy te rozmowy w gabinetach:
– Słuchaj, znalazłem ciekawego napastnika.
– Oj, nie wiem, nie wiem. A będzie korelować z projektem ogrywania naszych wielkich talentów?
Pion sportowy na czele z Romanem Kaczorkiem w porozumieniu i ścisłej kooperacji z trenerem Janem Urbanem obserwuje wielu zawodników. W grę wchodzi kierunek hiszpański, czeski, bałkański. Pan Kaczorek wraz z Trenerem byli na kilku wyjazdach, aby na żywo obserwować zawodników, gdyż najważniejszy jest transfer dobry, skuteczny, a taki z „kasety video” nie jest możliwy. Współpraca sztabu szkoleniowego i pionu sportowego jest bardzo żywa. Przedstawionych zostało, kilkunastu potencjalnych zawodników, którzy są teraz stale obserwowani, analizowani, po to aby wybrać najlepsze z możliwych rozwiązań.
Z końcowego już fragmentu poznajemy kolejne czynniki wchodzące w skład konglomeratu. Na pewno nie jest nim kaseta wideo. Jeśliby taka trafiła do pomieszczenia, w którym urzęduje pion sportowy, wylądowałaby w koszu na śmieci (choć marketingowiec uznałby pewnie, że rozpoczęłaby skomplikowany proces ekologicznej utylizacji).
To wszystko bardzo pięknie brzmi. Wyjazdy. Obserwacje na żywo. Skuteczne transfery. Żywa współpraca. Wybór najlepszych rozwiązań.
Tylko… czy Górnik Zabrze jako klub wiedział, kiedy rozpoczyna się okno? Połowa lutego za nami, a klub, który sprowadził tylko jednego młodego zawodnika, wyskakuje z oświadczeniem, w którym pisze o tym, że jeździ, obserwuje, dokonuje wyboru. Przecież okno to czas na dopięcie formalności, ale na transfery pracuje się przez cały rok. Teraz zaczęliście jeździć? Od września do stycznia nikt nie obserwował, nikt nie prowadził rozmów? Nie macie listy potencjalnych zakupów? W lutym ją tworzycie?
W tym wszystkim najdziwniejsze jest to, że sytuację Górnika Zabrze naprawdę można zrozumieć. Po dobrej jesieni wizja spadku nie jest zbyt realna, zatem to nie tak, że zabrzanie są przyparci do muru i muszą szybko ściągnąć piłkarzy. Rozumiemy, że kondycja finansowa Górnika nie jest szczególnie dobra, więc nie ma sensu robić transferów na siłę. Mamy też świadomość, że w listopadzie odszedł Artur Płatek, schedę po nim przejął zajmujący się również działem skautingu Roman Kaczorek, który mógł nie mieć czasu, żeby przygotować się do okna transferowego. Normalnie w klubach zachodzi jakaś ciągłość pracy i pewne procesy trwają niezależnie od zmian personalnych, ale może nie w Zabrzu, gdzie w dodatku dopiero w styczniu powołano nowego prezesa, a wcześniej przez kilka miesięcy w Górniku nie było żadnego. W ostatnim czasie panował rozgardiasz w gabinetach i nawet nie ma za bardzo kogo pociągnąć do odpowiedzialności. Sytuacja jest na pewno specyficzna.
Tylko czy… nie można o tym powiedzieć wprost? Jak normalni ludzie, bez budowania jakiejś absurdalnej aury wielkich sukcesów i fantastycznie przemyślanych wyborów? Jak na przykład w Mielcu, gdzie Jacek Klimek mówi jak jest (a jest znacznie gorzej niż w Zabrzu) i w oczach kibiców wypada wiarygodnie. Można powiedzieć: słuchajcie, mieliśmy trochę organizacyjnego bałaganu, z finansami jak wiecie nie jest najlepiej, no nie daliśmy rady, może coś się uda zrobić w końcówce okna… Można też wysmarować absurdalnego gniota i niestety tę opcję wybrał Górnik.
Klub z Zabrza chciał uspokoić domagających się transferów kibiców, a tylko dołożył do pieca. Autor tego pisma chyba faktycznie sądził, że kibice pomyślą sobie: nie no, spoko, w końcu na transfery wpływa konglomerat, który jest mnogością czynników, a więc z cierpliwością czekamy na wielkie talenty pokroju Jana Ciućki i inne wielopłaszczyznowe sukcesy. Przecież w tym komunikacie brakuje tylko puenty, że w klubie pojawiła się transferowa awaria, ale została naprawiona w sposób wzorcowy i błyskawiczny. Ale może jeszcze zabrzański dział PR nie powiedział ostatniego słowa.
Skoro już takie oświadczenie zostało napisane, to zapowiadają się naprawdę świetne ruchy. Nazwisk jeszcze nie znamy, ale już możemy ogłosić, jak będzie wyglądała lista zimowych transferów:
- Jan Ciućka
- Inny wielki talent pokroju Jana Ciućki
- Piłkarz, w którego transferze mógł przeszkodzić konglomerat, ale finalnie nie przeszkodził
- Efekt poświęconego czasu, wielu analiz, obserwacji i żywej współpracy Urbana z Kaczorkiem
- Zawodnik, który koreluje z projektem ogrywania młodych zawodników
- Transfer, który na pewno nie jest transferem z kasety wideo
- Jasny punkt na ligowym firmamencie