Środowy mecz Piasta Gliwice z Górnikiem Zabrze w ramach Pucharu Polski odbył się bez systemu VAR. Wóz nie tylko nie dojechał na to spotkanie, ale… nawet na nie nie wyruszył. Powody braku wozu są absurdalne. Przedstawiamy je w tekście.

Piast Gliwice – Górnik Zabrze bez wozu VAR
Mecz Piasta z Górnikiem w 1/8 PP miał się pierwotnie odbyć 30 listopada. Spotkanie zostało przełożone ze względu na dużą liczbę potwierdzonych przypadków zachorowania na COVID-19 w Piaście Gliwice. Nowy termin meczu ustalono na 9 lutego. Do ćwierćfinału awansował Górnik Zabrze po rzutach karnych (0:0 po 120 minutach).
Jak w innych meczach tej fazy Pucharu Polski, spotkanie miało się odbyć przy udziale systemu VAR. Arbitrem głównym był Sebastian Jarzębak, a do wozu VAR wyznaczono Tomasza Musiała oraz Tomasza Marciniaka. Ten drugi z powodów prywatnych nie mógł wziąć udziału w w meczu, o czym odpowiednio wcześniej poinformował, więc do Gliwic przyjechał w zastępstwie Piotr Lasyk.
Obaj sędziowie mocno się zdziwili, gdy na stadionie okazało się, że… nie będzie wozu VAR.
Całe zamieszanie wyniknęło około dwie godziny przed meczem, gdy arbitrzy zobaczyli, że wozu nie ma. Było już zbyt późno, by wysyłać pojazd z Warszawy. Skład sędziowski nie został nawet poinformowany o przyczynach nieobecności wozu. Rozjemcy otrzymali suchy komunikat o tym, że VAR-u nie będzie, a więc Musiał i Lasyk przyjechali na marne, a Jarzębak będzie sobie musiał radzić bez technologii. Gospodarz meczu, Piast Gliwice, także nie otrzymał żadnych wyjaśnień. Sędziowie, którzy mieli siedzieć na wozie, rozjechali się do domów jeszcze przed meczem.
Co się stało z VAR-em?
Postawienie na system VAR z mobilnymi wozami, a nie dedykowanymi pomieszczeniami na stadionach bądź obsługą systemu z jednego miejsca (jak w Niemczech), niesie za sobą ryzyko, że pojazd nie dojedzie na mecz. Zwłaszcza, że jest ich ograniczona liczba i rzadko istnieje możliwość skorzystania z zastępczego wozu. Wypadki, usterki, zablokowane trasy – to wszystko może się wydarzyć w drodze na mecz.
Ale… nie tym razem.
Okazuje się, że wóz VAR NAWET NIE WYJECHAŁ na mecz Piasta z Górnikiem.
– Nawaliła komunikacja. Jak wiemy, ten mecz miał się odbyć w listopadzie. Był przełożony przez COVID-19. Wyznaczono nową datę. Zabrakło komunikacji na linii PZPN – Live Park – mówi nam Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN.
– Mówiąc wprost: ktoś zapomniał, żeby wysłać wóz? – dopytujemy.
– PZPN nie poinformował Live Parku, a skoro Live Park nie był poinformowany, to nie wysłał wozu. Nie ma się co czarować. Zdecydował o tym błąd ludzki. Wypada przeprosić obie drużyny. Wyciągniemy wnioski i wypracujemy system, który w przyszłości ma zapobiec tego typu sytuacjom – dodaje Kwiatkowski.
Nie doszło więc do żadnej sytuacji losowej na drodze. Piłkarska centrala zwyczajnie ZAPOMNIAŁA o tym, by wysłać wóz na mecz. Pisząc precyzyjniej – PZPN zapomniał poinformować Live Park o nowej dacie rozgrywania meczu, Live Park z kolei nie zorientował się, że taki mecz jest zaplanowany. Live Park można w tej sytuacji jednak usprawiedliwić – firma wykonuje tylko usługę dla PZPN, a skoro ta usługa nie została zlecona, to jej po prostu nie wykonał. Live Park odpowiada formalnie za obsługę wozów VAR oraz całą technologię wokół tego systemu. To ta sama firma, która produkuje dla telewizji obraz z Ekstraklasy.
Kto jest odpowiedzialny za ten błąd?
Próbowaliśmy uzyskać komentarz w tej kuriozalnej sprawie od najważniejszych osób dla polskiego VAR-u. Wszystkie z nich nabierają wody w usta i nie zamierzają brać na siebie odpowiedzialności.
- Konrad Kowalski (dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN) nie zamierza się wypowiadać i odsyła do rzecznika prasowego.
- Tomasz Mikulski (szef Kolegium Sędziów PZPN) nie czuje się odpowiedzialny za tę sytuację i odsyła do rzecznika prasowego.
- Marcin Serafin (dyrektor operacyjny Live Parku) tłumaczy się urlopem i deklaruje, że Live Park w żaden sposób nie będzie odnosił się do tej sprawy.
- Paweł Gil (pracuje w UEFA przy systemie VAR) jest na zagranicznym szkoleniu i nie zna szczegółów.
Jak słyszymy, PZPN przekazał swoim pracownikom komunikat, że ci nie mogą wypowiadać się w sprawie nieobecnego wozu. Dla centrali najlepiej byłoby, gdyby cała historia przeszła bez echa. Wydaje się, że największą odpowiedzialność ten absurdalny błąd ponosi Konrad Kowalski, dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN. Puchar Polski odbywa się bowiem pod szyldem PZPN-u, a to właśnie wspomniany departament zajmuje się logistyką całego turnieju.
Czy wynik meczu został wypaczony?
Koniec końców obie strony miały równe szanse, co nie oznacza, że nie brakowało kontrowersji, które z pewnością oceniliby sędziowie na wozie VAR. Po spotkaniu Waldemar Fornalik otwarcie skrytykował decyzję sędziego Jarzębaka.
– W 85. minucie była kontrowersyjna sytuacja, gdzie Michał Chrapek padł w polu karnym. Widziałem już dokładne powtórki i widać było ewidentne uderzenie łokciem w twarz. Michał miał rozcięty język, a reakcji nie było. Dla mnie to był rzut karny – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Piasta.
Uderzenie Janickiego jest ewidentne, choć trudno dopatrywać się w nim intencji. To nie ma jednak znaczenia. Chrapek dostaje z łokcia w twarz w polu karnym. Co ciekawe, nawet komentatorzy Polsatu nie zostali poinformowani o braku systemu. Podczas wspomnianej sytuacji mówili na antenie o tym, że sędziowie zaraz sprawdzą to zajście na wozie VAR.
#PIAGOR mecz, na który wóz VAR nie dojechał… @zawodsedzia @RafalRostkowski proszę o opinię pic.twitter.com/cD6I9NcLHU
— Wojtek Węgłowski (@sprzegloo) February 11, 2022
W ostatniej minucie doliczonego czasu gry doszło do kolejnej dyskusyjnej interwencji. Jeden z piłkarzy Górnika zagrał piłkę ręką blokując strzał Constantina Reinera.
Sam mecz miał wysoką temperaturę. Sędzia Jarzębak pokazał sześć żółtych kartek i jedną czerwoną dla kierownika Piasta. Gliwiczanie czują się poszkodowani i trudno im się dziwić. Uderzenie łokciem mogło być przeoczone przez sędziego, system VAR zapewne rozwiałby wszelkie wątpliwości.
Warto dodać, że to nie najlepszy czas dla polskiego VAR-u. Weryfikacja dwóch sytuacji w meczach Bruk-Betu z Jagiellonią i Warty z Górnikiem Łęczna trwała łącznie ponad dziesięć minut. Ale tego typu nadużycia i tak są niczym przy tym, co odwaliło się w środę na linii PZPN – Live Park.
WIĘCEJ O VAR:
Fot. FotoPyK
Panie Redaktorze,
Sędziowie mieli „siedzieć na wozie” czy w wozie? Chyba, że wóz VAR ma zaprzęg konny, to wtedy rozumiem…
Wożą ich „na komendę” to pewnie „na wozie”.
Ale gupoty pierdolisz. Potocznie tak sie mówi. Jak zapytasz taksówkarza czym się zajmuje to powie, jeździ na taksówce. I nie jeździ na dachu. Kierowcy ciężarówek czesto na pytan ie co robią czesto mówią, że na ciężarówce jeździ albo że jeździ „na Tirach”. A ktoś kto pracuje w fabryce często mówi że pracuje na fabryce. Policja tez siedzi na komendzie a nie w komendzie. I na komisariacie a nie w komisariacie.
Ty pierdolisz jak potluczony volksdeutch. Potocznie!
Tirowcy, fizyczni i prewencja… Wyznaczniki dbałości o czystość języka ojczystego.
„wszyscyśmy tak mówili we więźniu, jak siedzieliśmy na zakładzie, po tym jak nas złapali na robocie”
o, sędzia Jarzebak, czyli ten który najbardziej potrzebuje VAR-u…
oj tam oj tam – wyciągną wnioski i wszystko będzie ok
„…Wyciągniemy wnioski i wypracujemy system, który w przyszłości ma zapobiec tego typu sytuacjom.”
Skomplikowane zagadnienie skoro potrzeba wypracować „system”. Może trzeba będzie opracować nowy uniwersalny język. W końcu to poważna sprawa.
Muszą wynaleźć telefon, to potrwa
Jeśli wóz VAR nie ma swojego systemu kamer rozstawianego przed meczem, to nie wystarczyłby toi-toi z laptopem zamiast kibla?
Ja w ogóle nie wiem, po ch*j oni na mecze jeżdżą. U siebie w domu na kiblu mogą na spokojnie powtórki obejrzeć i zdecydować.
tak jak w Niemczech, ale w Polsce trzeba bylo wziac woz, bo potem sobie mozna zawyzac koszty napraw czy paliwa, na ktore idzie zwiazkowa kasa, a i posada dla kierowcy sie stworzyla.
Swoja droga abstrahujac od kompletnej nieudolnosci PZPNu, czy pilkarze mogliby przestac byc takimi pizdeczkami? Chrapek nie dostal w twarz lokciem, tylko przedramieniem, a jezyk to sobie rozcial chyba w trakcie tego teatralnego upadku, bo na pewno nie spowodowal tego ten „cios”.
Niestety ale widze że jeszcze zapłaczemy za Bońkiem…
Nowy szef, nowe porządki.
I kto za to beknie? Pewnie nikt, a tam ktoś powinien zostać dyscyplinarnie wypierdolony. I to nie jeden ktoś, a więcej ktosiow. Kurwa paranoja…
Bez przesady. Przecież nic się nie stało.
To wina szczepionek. Przed szczepionkami nikt nigdy w historii nie popełnił błędu więc tak musi być
piękne wsadzenie kija w mrowisko
Nie jestem pracownikiem ani PZPN (PPN owszem, ale nie mamy w A klasie technologii VAR), ani Live Park. Ciężko więc jednoznacznie stwierdzić, kto zawalił. W artykule pojawia się jednak próba usprawiedliwienia LP. Bo owszem, obsługują mecze, ale nie dostali zlecenia. A to oni w jakiejś ciemni bez internetu żyją, nie wiedząc, co się dzieje w świecie polskiej piłki? Pierwszy raz by mieli wysłać wóz z technikiem (technikami) do obsługi spotkania? Co tydzień obsługują 9 meczów i nikt w firmie się nie zainteresował zaległym pojedynkiem w PP, KTÓRY TO PUCHAR TEŻ OBSŁUGUJĄ? Żaden z pracowników nie zapytał kolegi „słuchajże, w czwartek dodatkowy mecz, czy ma tam jechać nasz samochód”? Jeśli tak, to czerstwo z ich strony.
To znaczy, że mają się „prosić” PZPN-u o możliwość pojechania na mecz? Nie dostali zlecenia = nie jadą. To tak, jakby elektryk pojawił się u Ciebie pewnego dnia i chciał naprawić instalację, o co go nie prosiłeś, ale przecież montował Ci kiedyś elektryczną kuchenkę. Bez przesady.
Nie, dlatego że dostają rozpiskę z PZPN gdzie i na kiedy wysłać wozy. Oni nie muszą się tym interesować, mogą mieć polską ekstraklapę głęboko w d…. boświadczą tylko usługi techniczne.
Chłopie głupoty piszesz.. to firma jak każda inna, mają zlecenie – jadą, bez zlecenia nikogo to nie interesuję. Zatrudniają 50 osób+ nikt nie zastanawia się czy ktoś jedzie na dany mecz na VAR czy nie. Pomijam że w 50% przypadków wynajmują wozy na VAR od innych firm. Pracownicy pracują na róże zlecenia, nie widzę w ogóle opcji żeby ktoś miał się tym zainteresować. Co Ty wygadujesz.
Boniek nie jest prezesem, to wreszcie można pisać teksty uderzające w PZPN pod nazwiskiem.
Całe Weszło…
„Live Park z kolei nie zorientował się, że taki mecz jest zaplanowany” buahahahaha ale klamstwo 😀 To tak jakby jakas firma co projektuje stoiska targowe „nie zorientowala sie” ze gdzies sa targi 😀
To nie kłamstwo, jakbyś w jakimkolwiek stopniu znał specyfikę tego rynku, to miałbyś prawo się wypowiadać…
Mikulski…
Najpierw plątał się jako sędzia piłkarski.
Słaby sędzia.
Po czasie wyszło (nomen omen) szydło z worka.
Brat pana sedziego jest biskupem w naszym ukochanym kościele katolickim w Polsce, więc nikt nie śmiał odsunąć Pana sędziego .
Mimo, że sędziował słabo.
Minęły lata i patrz…..
Dziwnym trafem Pan sędzia zostaje?????
Szefem sędziów….
Echhh….
Ale to przecież nie miało żadnego znaczenia.
Przypadek
Trzeba było grać w Listopadzie a nie zasłaniać się jakaś śmieszna pandemią ! jak ktoś nie może wystawić 11 piłkarzy na boisko to walkower I bez dyskusji . Piast był i nadal jest bez formy a Fornalik nie umie przegrywać z honorem .
Burek jak w pisim ładzie
Burdel!
Kabaret.
Spalony w meczu Warty to przykład wypatrzenia wyniku i nieudolności obsługi VAR.
Ja ze Szwagrem szybciej zrobię analizę po 2 powtórkach z transmisji.
Przypuszczam że winny jest duch puszczy, znacie mnie!
Ale tu raczej to ten cały Chrapek powinien dostać kartkę. Za chamską symulkę.