Kiedy otwierasz rundę wiosenną porażką i masz już zaledwie trzy punkty przewagi nad strefą spadkową, musisz być rozważany jako klub walczący o utrzymanie. Tym bardziej, że pobyt w dolnych rejonach tabeli nie jest dla ciebie niczym nowym. Niestety – realia dla “Białej Gwiazdy” są takie a nie inne i już dawno trzeba było się do tego przyzwyczaić.
Wygląda na to, że odbicia się w kierunku czołówki jeszcze w tym sezonie nie będzie, bo nie ma z czego rzeźbić i nie chcemy jakoś specjalnie uderzać w trenera Gulę, bo nie tylko on musi być mankamentem w tej układance. Niektórzy piłkarze grają poniżej oczekiwań, a innych ważnych postaci, takich jak Aschrafa i Yeboaha, już w tej ekipie nie ma. Dużo też dzieje się też w kuluarach, Wisła próbuje zmienić się na lepsze z nowymi fundamentami. Ot, miało być lepiej z każdym miesiącem, ale póki co na horyzoncie kolorowych wizji brakuje.
Wisła Kraków – Stal Mielec. Wisła w “swoim świecie”
Oczywiście można założyć, że Wisła po prostu zaliczyła falstart. Że w sumie ta porażka z Rakowem na wyjeździe to rzecz wliczona w koszty, bo przecież nie tacy przegrywali z ekipą Marka Papszuna. Słowem: można to krakowianom wybaczyć. Ale nie zapominajmy o czymś takim jak czyste wrażenie, przeczucie, odbiór pewnego rozwoju wydarzeń. To wszystko nie stoi po stronie zespołu trenera Guli, ot, trudno teraz wyobrazić sobie “Białą Gwiazdę”, która wyraźnie odbija się z dołu tabeli i gra zdecydowanie lepiej, skuteczniej. Zresztą to już tendencja zauważalna od lat, że ta drużyna nie potrafi wejść na wyższe obroty.
- 2018/2019 – dziewiąte miejsce (dziewięć punktów nad strefą spadkową)
- 2019/2020 – trzynaste miejsce (pięć punktów nad strefą spadkową)
- 2020/2021 – trzynaste miejsce (osiem punktów przewagi nad strefą spadkową, ale tylko jeden, gdyby spadały trzy drużyny)
Co tu dużo mówić, to niestety tendencja spadkowa. W tej chwili Wisła Kraków zajmuje trzynaste miejsce i nie zapowiada się, że zdoła przebić wynik choćby z sezonu 2018/2019. Żeby Wisłę zobaczyć jako ekipę w pierwszej połowie tabeli, trzeba sięgnąć do kampanii 2017/2018 i szóstej lokaty. Dość daleko.
Na początku grudnia pisaliśmy, że przyszedł czas na to, żeby Wisła oddaliła się od strefy spadkowej. Dokładnie 6 grudnia. Od tamtej pory bilans tej ekipy wygląda tak: remis z Wartą, porażka z Zagłębiem, zwycięstwo z Bruk-Betem, porażka z Rakowem. Łącznie 4 punkty. Cóż, lepszy rydz niż nic, ale takie tempo punktowania nie rozwiąże sprawy na dłuższą metę. Będąca za plecami Wisły Legia może się w końcu obudzić, a Warta i Górnik Łęczna zdobyły w tym samym czasie odpowiednio 6 i 10 punktów. Jedynie Zagłębie wciąż wygląda na zbyt apatyczne w swoich działaniach i może borykać się z podobnym widmem spadku. Termalika zaś to oczywiście pewniak do ścięcia.
Gula: Chcemy grać dobrze taktycznie, ale ma to też dawać wyniki
Wisła Kraków – Stal Mielec. Trzeba bić na alarm?
W takich okolicznościach Wisła Kraków musi jak najszybciej uporać się problemami, które męczyły ją w rundzie jesiennej. A był to choćby problem z brakiem jakości wśród młodzieży, mnogością zmian w kadrze, marazmem w ofensywie czy brakiem lidera. Do tego ogółem problem z transferami, które w zdecydowanej większości rozczarowują, choć nadal nie można powiedzieć, że z tej paki nie da się ulepić drużyny na miejsca 10-12 w lidze. Z drugiej strony nie możesz myśleć o czymś więcej niż utrzymanie, skoro nie potrafisz strzelać goli. Dość powiedzieć, że od 12 września Wisła Kraków tylko raz potrafiła pokonać bramkarza rywali więcej niż raz w całym meczu ligowym. To było spotkanie z Termaliką (3:0), najgorszą ekipą w Ekstraklasie.
Ta droga jest kręta. Wisła chce działać z myślą o przyszłości na wielu płaszczyznach, ale istnieje obawa, że to odbędzie się zbyt dużym kosztem. Bo można było zakładać, że ten sezon będzie trudny, ale nie, że w ostatnich kilkunastu kolejkach będzie trzeba ciągle oglądać się za plecy. Szczerze mówiąc, nie zdziwilibyśmy się, gdyby po kilku nieudanych tygodniach ktoś w Krakowie nacisnął czerwony guzik i pożegnał trenera Gulę. W myśl scenariusza “teraz potrzebny nam strażak”. Wypisz, wymaluj ekstraklasowy obrazek. Mówi się dużo i fajnie, a po jakimś czasie następuje zwrot akcji, bo grunt pali się pod nogami. Okej, takiego stanu w biurach Wisły może jeszcze nie ma, acz jeśli nie uda się wygrać nawet z osłabioną Stalą Mielec, wtedy chyba będzie trzeba bić na alarm.
W tej chwili przewaga nad strefą spadkową Wisły to kwestia jednej kolejki. Wyniki źle się ułożą i bang, witamy w piekiełku. Gra tej drużyny wygląda źle, więc naprawdę trudno nam teraz powiedzieć, co mogłoby ją uratować poza jakością składu. Składu, który przecież nie musi odpalić, bo nie takie sytuacje w Ekstraklasie widzieliśmy. Fajnie, na papierze Wisła może być lepsza od Górnika czy Warty, ale na samym końcu nie tylko jakość piłkarska decyduje. Co z tego, że masz Ferrari na prostej drodze, skoro widzisz, że nie odpala i musisz je popychać. Wtedy wyprzedzi cię nawet traktor.
Wisła Kraków – Stal Mielec. Typy Weszło, kursy Fuksiarz.pl
Kamil Warzocha: Wisła gra u siebie, a Stal nie ma normalnego napastnika, jest osłabiona kadrowo. Nie będzie lepszej okazji do pokonania ekipy trenera Majewskiego, oj, nie. Spodziewam się, że przed własną publicznością Wisła jednak da radę, choć po trudnym meczu. Będzie dużo bitki, acz na końcu zdecyduje jedna bramka. Kurs 2,03 na zwycięstwo gospodarzy – na Fuksiarz.pl.
WIĘCEJ O WIŚLE:
- Kliment: „Mówili mi: spokojnie, nikt nie ma szans z Timo Wernerem!”
- Wisła w świecie ofert, które spadają z nieba
Fot. Newspix