Reklama

Boca Juniors, Korona, Crvena Zvezda i Kanada. Obieżyświat Milan Borjan

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

27 stycznia 2022, 10:43 • 12 min czytania 1 komentarz

Bramkarz, który przemierzył pół świata? Nie musimy szukać egzotycznych przykładów, mieliśmy go pod nosem. Milan Borjan grał w Koronie Kielce, ale poza Polską zna także Chorwację, Serbię, Kanadę, Urugwaj, Argentynę, Turcję, Rumunię i Bułgarię. O jego przygodach, trudnym dzieciństwie, grze w kadrze Kanady, wpuszczeniu czterech bramek Roberta Lewandowskiego i wielu innych rzeczach bramkarz Crveny Zvezdy Belgrad opowiedział nam podczas spotkania w tureckim Belek.

Boca Juniors, Korona, Crvena Zvezda i Kanada. Obieżyświat Milan Borjan

Zgodzisz się, jeśli powiem, że miałeś dobrą, ale dziwną karierę?

Bardzo trudną i bardzo dziwną! Sporo przeszedłem w trakcie tej kariery, więc zgodzę się z tym stwierdzeniem.

Widzieliśmy to choćby wtedy, gdy niedługo po rozegraniu meczu w Lidze Mistrzów trafiłeś do Korony Kielce.

Zrobiłem to dlatego, że w Łudogorcu Razgrad nie grałem zbyt wiele i chciałem to zmienić, znaleźć klub, w którym będę mógł liczyć na regularne występy. Mój przyjaciel Aleksander Todorovski grał wtedy w Zagłębiu Lubin i odezwał się do mnie z pytaniem, czy nie chciałbym trafić do Korony Kielce. Rozmawiał z nim pewien menedżer, okazało się, że ten klub szuka bramkarza. Wysłali moje nazwisko do trenera, on zgodził się na taki transfer i niedługo potem byłem w Polsce.

Reklama

Jak wspominasz ten czas?

Byłem podekscytowany od początku, ale kiedy tam trafiłem i poznałem drużynę, trenera Macieja Bartoszka, to było niesamowite. Po prostu niesamowite. Całe sześć miesięcy to była kapitalna przygoda. Wszyscy w klubie: zespół, sztab, pracownicy, a do tego kibice, byli jak wielka rodzina. Dlatego tak mi się tam podobało. Trener Bartoszek to niesamowity człowiek, który ma w sobie mnóstwo pozytywnej energii. Zaprzyjaźnia się z piłkarzami, co mi się podobało. Na boisku i poza nim zawsze trzymaliśmy się razem, dlatego osiągaliśmy dobre wyniki.

Korona mówiła potem, że byłeś zbyt drogim zawodnikiem, żeby mogli cię zatrzymać na dłużej.

W zasadzie mogłem tam trafić za darmo, ale chodziło o kontrakt. Prosiłem o trzyletnią umowę, która w sumie nie była tak duża, to nie były ogromne pieniądze. Przyszły jednak nowe władze, które powiedziały mi, że nie są w stanie spełnić moich oczekiwań. Pojechałem na Gold Cup z reprezentacją Kanady, a potem odezwała się do mnie Crvena Zvezda Belgrad.

Pytały o ciebie inne kluby? Słyszałem, że interesował się tobą Lech Poznań.

Reklama

Miałem ofertę z Bruk-Bet Termaliki Nieciecza, kiedy trafił tam trener Maciej Bartoszek, ale i oni nie mogli zagwarantować mi kontraktu, na jaki liczyłem. Zainteresowanie wyrażała także Legia Warszawa, ale tam było podobnie: ich budżet nie pozwalał im mnie sprowadzić.

Ale pewnie nie żałujesz, bo trafiłeś do jednego z największych klubów na Bałkanach.

Największych i najlepszych. Crvena Zvezda ma za sobą wielką historię, budzi ogromne emocje. Ma wielu fanów na całym świecie. To wyjątkowa rzecz, gdy możesz grać dla takiego klubu. Od urodzenia uczono mnie, że kibicuje się Crvenej Zvezdzie. 90% mojego miasta to byli kibice tego klubu. Przyjście do takiego zespołu to spełnienie marzeń, gra na Maracanie — tak samo. Kiedy do mnie zadzwonili, powiedziałem, żeby dali mi pięć minut, żebym mógł porozmawiać z żoną. To było dość istotne, bo moja żona pracowała w Partizanie Belgrad

Oj…

Tak… Była dyrektorem marketingu w tym klubie. Rozmawiałem z nią o tym, bo wiedziałem, że to może być dla niej trudne. Kibice mogli to wyciągnąć. Ale powiedziała mi tylko, że to dla mnie ogromna szansa i jeśli coś będzie się działo, poradzimy sobie z tym razem.

Zostałeś podstawowym bramkarzem, graliście w Lidze Mistrzów. W pierwszym sezonie trafiliście na Napoli, PSG i Liverpool. Niezła grupa.

Sama gra w fazie grupowej Lidze Mistrzów to było ogromne wydarzenie dla mnie i reszty zespołu. To był pierwszy raz od ponad 20 lat, gdy Crvena Zvezda zakwalifikowała się do tych rozgrywek. Było ciężko, ale z roku na rok uczyliśmy się gdy w Europie i poprawialiśmy się. Pamiętam też, że kibice mocno świętowali ten awans.

JAK MGŁA OGRABIŁA ZVEZDĘ?

Ale wróćmy na chwilę do twojego debiutu w tych rozgrywkach. Byłeś w Łudogorcu, graliście z Liverpoolem i stwierdziłeś, że nie znałeś wtedy nawet nazwisk swoich kolegów.

Nie znałem nikogo i niczego! Przyszedłem do klubu w niedzielę, w poniedziałek rano polecieliśmy do Anglii, a we wtorek graliśmy z Liverpoolem i wyszedłem w wyjściowym składzie. Cóż… Nie było to łatwe. Ale w Bułgarii bardzo dobrze mnie przyjęli, od pierwszego dnia. To klub na najwyższym poziomie, mam stamtąd same dobre wspomnienia.

Skoro o Lidze Mistrzów, to trzeba też wspomnieć o tym, że Robert Lewandowski strzelił ci cztery bramki.

Jeden z najlepszych piłkarzy świata, chyba nie musimy się o to spierać? Niesamowity piłkarz i człowiek, życzę mu wszystkiego najlepszego. W sumie już ma kapitalną karierę, ale czuję, że może pograć na tym poziomie jeszcze pięć, sześć lat. Zatrzymanie go było bardzo trudne, zrobiliśmy co się dało.

Parę lat wcześniej hattricka w meczu z twoim zespołem strzelił Adrian Mierzejewski.

Kolejny Polak, prześladujecie mnie! (śmiech) Z kolei z Kamilem Grosickim grałem razem w zespole, w Sivassporze. Świetny gość, sporo przeżyliśmy razem, ale nie mogę o tym opowiadać. Ściśle tajne!

Milan Borjan kontra Robert Lewandowski

Niedawno graliście też w fazie pucharowej Ligi Europy, trafiliście na Milan.

Zremisowaliśmy oba mecze, dobrze nam poszło. Był niedosyt, bo na koniec spotkania mieliśmy jeszcze rzut rożny, którego nie pozwolono nam wykonać. Dla każdego z nas te przygody to ogromne doświadczenie. W tym roku czekamy na rywala, znów awansowaliśmy z grupy. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, gdzie dojdziemy.

Co sprawia, że co roku gracie w Europie i to z niezłym skutkiem?

Zespół, nasza grupa, rodzina. Mówiłem o tym w przypadku Korony, tu jest tak samo. Gramy tak, jakbyśmy mogli oddać za siebie wszystko. Kibice też pchają nas do przodu.

OD NĘDZY DO PIENIĘDZY. CRVENA ZVEZDA WRÓCIŁA NA SZCZYT

A wasz trener? Po meczu z Milanem Włosi pisali, że mógłby trafić do Serie A za kilka lat.

Dejan Stanković to dobry trener z ogromną wiedzą. Przez lata sam grał w piłkę, więc wie, jak się z nami dogadać i czego od nas wymagać. Wciąż wiele przed nim, nadal się uczy, ale wyniki pokazują, że to dobry trener. Mógłby bez problemu pracować w Serie A już teraz. Ma też świetny sztab, od dwóch lat odnosimy z nimi sukcesy. Dużo pracujemy nad taktyką, ma włoską mentalność i stara się to przenieść na cały zespół.

Jesteś kapitanem, więc pewnie i liderem zespołu.

Tak, już od trzech lat. To ogromny zaszczyt, zakładać opaskę kapitańską w takim klubie, ale i wielka przyjemność. Choć także duża presja, bo w takich klubach musisz zadbać o balans w każdym aspekcie. W szatni, w kontakcie z kibicami, na boisku. Ale skoro tak dobrze nam idzie, to chyba sobie z tym radzę!

Dlaczego twój tata nie chciał żebyś został bramkarzem?

Bo sam nim był! Wiedział, jak trudne i stresujące jest granie na bramce. Ale ja patrzyłem na niego i chciałem po prostu być jak on, więc nie przekonał mnie do zmiany zdania. Zawsze jednak mnie wspierał, dawał mi rady. Nawet kiedy zagram bardzo dobry mecz, mówi mi, co mogę poprawić, co mogłem zrobić lepiej. Ale czuję, że jest bardzo dumny z tego, co udało mi się osiągnąć.

Twoje dzieciństwo nie było jednak spokojnie. Przeprowadzaliście się z kraju do kraju.

Nie, ale co mogłem zrobić? Dzięki temu, co przeżyłem, jestem lepszym człowiekiem. Poznałem wielu świetnych ludzi, z którymi nadal mam kontakt, odebrałem wiele cennych lekcji. Wiadomo, że nie wszystko było pozytywne, jednak uczyłem się wyciągać z tego wnioski. Przeprowadzki lepiej znosiłem, gdy żyłem już sam, ale gdy zmienialiśmy miejsca zamieszkania z rodziną, nie było łatwo. Musisz przywyknąć do nowego otoczenia, poznać język, kraj. Teraz staram się przekazać synowi to, co przeżyliśmy, liczę, że to będzie dla niego ważna lekcja.

Czemu wybraliście akurat Kanadę, gdy wyprowadziliście się z Belgradu?

Uciekaliśmy przed wojną i wysyłaliśmy wnioski o azyl do wielu krajów. USA, Kanada, Australia, nawet Zimbabwe. Staraliśmy się o wizę, chcieliśmy uzyskać pomoc od któregoś z tych państw. Kanada jako jedyna zaakceptowała naszą prośbę, więc tam się przenieśliśmy. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

Kiedy tam przyjechaliście piłka nożna nie była zbyt popularna.

Nie i nie chciałem wyprowadzać się z Serbii. Bardzo dobrze radziłem sobie w swoim klubie w Belgradzie, ale miałem dopiero 13 lat, musieliśmy przeprowadzić się tam całą rodziną. Początkowo ciężko mi było znaleźć jakiś klub, znalazłem go w sąsiednim mieście. Potem zmieniliśmy miasto i znów udało mi się gdzieś zaczepić. A później przyjaciel taty pomógł mi przenieść się do Ameryki Południowej: Urugwaju i Argentyny.

Kanadyjczycy nie namawiali cię, żebyś olał kopanie piłki i przerzucił się na hokeja?

Raczej nie, bo w Kanadzie każdy dba o swój interes. Kanadyjczycy nie chcą nikogo zmuszać do robienia czegokolwiek. Są jednak bardzo pomocni i przyjaźni, zrobili wiele dobrego dla mnie i mojej rodziny, dlatego też zdecydowałem się na grę dla ich reprezentacji. To moja forma powiedzenia “dziękuję”.

Dlaczego wyjechałeś do Urugwaju i Argentyny?

Tata powiedział mi, żebym wybrał jedną rzecz: albo skończył szkołę w Kanadzie, albo wyjechał grać w piłkę. Wiadomo, że wolałem piłkę, więc jak mówiłem: dzięki przyjaciołom taty trafiłem do Urugwaju. Dzięki jego kontaktom pokazałem się na treningach w jednym z klubów i zaoferowali mi umowę. Gdy wyjechałem do Argentyny trenowałem w Boca Juniors i River Plate, ale kontrakt podpisałem w Quilmes. Cały czas mam kontakt z kilkoma osobami z Ameryki Południowej, to był dla mnie dobry czas.

Jak długo byłeś w Boca i River?

W Boca grałem przez miesiąc, a w River Plate przez dwa miesiące. Albo raczej: trenowałem. Na każdym kroku dało się poczuć, że to wielkie kluby, jednak w sumie w każdym klubie można było się poczuć wyjątkowo. Dla Argentyńczyków dzień meczowy to święto, są bardzo blisko swoich drużyn, pokazują mnóstwo emocji. Tamtejsi kibice wydaliby ostatnie pieniądze na to, żeby spędzić dobrze czas ze znajomymi, zjeść z nimi obiad, pobawić się. Zapraszali mnie na grille po meczach.

Czemu zdecydowałeś się wrócić do Europy?

Wygasł mój kontrakt z Quilmes, nie udało mi się dogadać w sprawie nowej umowy. Zadzwoniłem do taty i powiedziałem mu, że chcę wrócić do Serbii. Zacząłem treningi w Radzie Belgrad, to był tak naprawdę początek mojej seniorskiej kariery. Potem była już Turcja, wypożyczenie do Rumunii, chwila bez klubu, gdy trenowałem w Serbii, Bułgaria, znów Serbia i w końcu Korona.

Mnóstwo podróży, znowu! Czemu po Sivassporze zostałeś bez klubu?

Rozwiązałem kontrakt 2 lutego i nie mogłem podpisać umowy z żadnym innym klubem. Pamiętam też, że gdy byłem w Łudogorcu, chcieli przedłużyć mój kontrakt, ale tylko w roli drugiego bramkarza. A taka rola mi zupełnie nie pasowała.

Co z reprezentacją Kanady? Idzie wam ostatnio całkiem nieźle, możecie zagrać na mundialu.

Mamy młody, bardzo dobry zespół i niesamowitych trenerów. W Kanadzie mamy teraz wszystko, żeby skupić się na piłce i walczyć o dobre wyniki. W ostatnim czasie bardzo się ze sobą zżyliśmy jako zespół, stąd tak dobre rezultaty. Przez lata byliśmy niezłą drużyną, jednak nie potrafiliśmy tego pokazać. Od trzech lat mamy nowego trenera, Johna Herdmana, który wniósł wiele nowych rzeczy do kadry, zapewnił pozytywną energię. To on wprowadził do zespołu młodzież, a my bardzo dobrze rozumiemy, o co mu chodzi. Wspiera nas na każdym kroku, a ja ogromnie szanuję to, co zrobił dla kanadyjskiej piłki, bo to on ją zmienił.

MICHAEL KLUKOWSKI O REPREZENTACJI KANADY [WYWIAD]

Jak to?

Pracował z kadrą kobiet i z młodzieżowymi reprezentacjami kraju. Zmienił cały system szkolenia w Kanadzie. Dzięki niemu wiele dzieciaków zaczęło grać w piłkę. Odkrył dla Kanady wiele talentów, którym dawał szansę i zaufanie. Oni czuli, że mogą się rozwinąć i to wykorzystywali. Awans na mistrzostwa świata byłby dla nas, ale także dla niego, wielkim wydarzeniem, historycznym sukcesem.

To wasze najlepsze pokolenie?

Zdecydowanie. Alphonso Davies, Jonathan David, teraz też Tajon Buchanan. Tajon może być jak Alphonso, ma podobne atuty. Szybkość i umiejętności pozwalają mysleć, że sporo osiągnie. A Alphonso: on jest po prostu urodzony do tego, żeby być gwiazdą futbolu. Widać to na co dzień, bo wszystko przychodzi mu z ogromną łatwością. To przyjemność patrzeć na jego grę, to przyjemność go znać, bo to zwykły dzieciak, który kocha to, co robi. Na treningach jest jak ktoś sterowany joystickiem, jak zawodnik wyjęty z gry komputerowej. W dodatku cały czas się rozwija. Myślę, że zrobi ogromną karierę i przez najbliższe lata będzie jednym z najlepszych piłkarzy świata.

Milan Borjan w meczu Kanada - USA

Wygrana z Meksykiem była dla was wielkim sukcesem?

Nawet nie wiem, kiedy ostatni raz ich pokonaliśmy! To była bardzo ważna wygrana także dlatego, że dzięki niej mamy większe szanse na awans. Nie było łatwo tego dokonać, bo graliśmy na sztucznej nawierzchni, na mrozie. Ale cztery punkty w dwóch meczach z Meksykiem to coś, co dało nam prawo myśleć, że spełnimy nasze marzenia.

Teraz gracie z USA i znowu nie będzie łatwo. Zabraknie Alphonso Davisa. Z drugiej strony pogoda będzie po waszej stronie.

Czy zabraknie: jeszcze nie wiemy. Ale nawet jesli, to wierzę, że ktoś wskoczy w jego miejsce i wypełni tę lukę. Jesteśmy drużyną, poradzimy sobie z tym. A pogoda? W Hamilton, gdzie zagramy, jest teraz chyba metr śniegu, -20 stopni, więc to będzie szalone! Jeśli jednak dobrze się spiszemy, będziemy już naprawdę blisko awansu. Mam nadzieję na dziewięć punktów w trzech meczach i awans.

Słyszałem, że Toronto FC i Montreal Impact chcą cię sprowadzić. Co ty na to?

Mam oferty, ale nie mogę powiedzieć, z jakich drużyn. Na ten moment zostaję w Belgradzie, walczymy o piąty tytuł z rzędu. To byłby historyczny wyczyn, a ja chcę przejść z Crveną Zvezdą do historii. A co stanie się za pół roku? Nie wiem, zobaczymy.

Chciałbyś kiedyś zagrać w Kanadzie?

Nie wiem, co przyniesie życie. Wiem, że władze Crveny Zvezdy i kibice chcą, żebym został tutaj, dlatego i ja chcę tu zostać. Ten klub w ostatnich latach dał wszystko mnie i mojej rodzinie. Jestem tu bardzo szczęśliwy.

Masz już jakieś plany na to, co robić po zakończeniu kariery?

Mam swoją szkółkę bramkarską, organizujemy obozy. Parę dni temu skończył się jeden z campów, miałem na nim 58 dzieciaków, mam też kolejnych 150, którzy chcą u mnie trenować. Szukam nowych talentów, to dla mnie coś nowego. Ogółem: planuję nadal pracować w piłce.

A jak czujesz się w Serbii teraz, wiele lat po wojnie i po wyprowadzce do Kanady.

Wspaniale, to mój dom. Mam tu wielu przyjaciół i kibiców, jestem kapitanem jednego z największych klubów na świecie. Mam tu wszystko, czego mi potrzeba. W porównaniu z przeszłością wiele zmienia się na lepsze, rozwijamy się. Jedynym problemem jest teraz COVID, który wykańcza wiele biznesów. Ale nasz kraj wspiera swoich mieszkańców, więc mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy.

WIĘCEJ O ZGRUPOWANIU W TURCJI:

fot. Newspix, FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Bartosz Lodko
0
Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”
Ekstraklasa

Kolejne ważne decyzje w Białymstoku. Podstawowy obrońca z nową umową

Bartosz Lodko
1
Kolejne ważne decyzje w Białymstoku. Podstawowy obrońca z nową umową

Komentarze

1 komentarz

Loading...