Reklama

Juanmi wyjaśnia Barcelonę. Ciężary przed meczem z Bayernem

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

04 grudnia 2021, 18:48 • 4 min czytania 14 komentarzy

Xavi kontynuuje naprawę samolotu w trakcie lotu. Nadal problemem jest funkcjonowanie skrzydeł, silnik nie jest jeszcze w pełni wydajny, a komfort lotu pozostawia wiele do życzenia. Spotkanie z Realem Betis było ostatnim testem Dumy Katalonii przed meczem z Bayernem Monachium i ten wypadł słabo. Do sześćdziesiątej minuty mecz był marny i odbiegał poziomem względem ostatnich starć pomiędzy tymi zespołami. Czego brakowało? Przede wszystkim goli, emocji, jakości, dobrych sytuacji.

Juanmi wyjaśnia Barcelonę. Ciężary przed meczem z Bayernem

FC Barcelona – Real Betis: Pierwsza część bez goli i ze wskazaniem na Betis

W pierwszym kwadransie Betis pozwalał Barcelonie na wiele. Dobrze w mecz wszedł Philippe Coutinho, który puścił piłkę między nogami Guido Rodrigueza, był bardzo aktywny i oddał chyba najgroźniejszy strzał Barcelony w pierwszej połowie. Planem Xaviego na pierwsze minuty było osaczanie rywali i mocna praca w defensywie. Pod tym względem wyróżniali się Abde i Gavi. Wraz z upływem czasu proporcje zaczęły się zmieniać i pierwsze dobre wrażenia z gry Barcy, nie miały pokrycia w kolejnych minutach. Duma Katalonii zatraciła szybkość, co kończyło się wieloma prostymi błędami, które prowadziły do stykowych starć — często kończących się faulami. Słabo grał Nico Gonzalez. Częściej faulował, niż przyspieszał grę, ale nie tylko on zawiódł.

Mądrze neutralizowano atuty Memphisa Depaya. Nie miał swobody do tego, co lubi robić, czyli schodzenia do środka i dryblingów. Jak już dostawał piłkę, to w momencie gdy stał tyłem do bramki i miał na plecach jednego z duetu Marca Bartra — Victor Ruiz. Brakowało Barcelonie więcej odwagi na bokach. Szum starał się robić Abde, ale brakowało w tym jakości. Najlepiej wyglądał chyba Jordi Alba, ale w wielu spotkaniach potrafił dać Barcelonie zdecydowanie więcej. Najwyżej można było ocenić grę środkowych obrońców gospodarzy, a jest to dość wymowne. Do składu wrócił Clement Lenglet i grał całkiem pewnie. Lepiej spisywał się jego partner, Ronald Araujo, który bez zbędnej finezji interweniował, kiedy robiło się gorąco pod bramką Ter Stegena.

A Betis? W drużynie Manuela Pellegriniego rzucał się w oczy brak Nabila Fekira. Mimo to w końcówce pierwszej połowy goście byli lepsi. Uaktywnili się Aitor Ruibal, Sergio Canales i Alex Moreno. Ta trójka przeprowadziła świetną akcję zakończoną efektownym strzałem Ruibala w stylu Zlatana, ale piłka minęła lewy słupek.

Sędzia musiał przedłużył pierwszą połowę aż o pięć minut w związku z urazem głowy Gaviego. Futbolówkę wybijał Hector Bellerin, a ta uderzyła w głowę Gaviego. Piłkarz Blaugrany padł na murawę, jak rażony piorunem. Po tym zdarzeniu nastolatka zwieziono z murawy, a na boisku pojawił się Riqui Puig.

Reklama

FC Barcelona – Real Betis. Barca doszła do głosu, ale dostała po kontrze

Pierwsze minuty drugiej połowy były naprawdę nudne. Poza anulowaną bramką Juanmiego nic się nie działo. Nadal brakowało dobrych akcji gospodarzy. Do momentu wejścia Ousmane’a Dembele druga połowa była tak słaba, że komentatorzy nawet przy słabych zagraniach musieli silić się na frazy pokroju: ciekawa próba, ciekawy pomysł.

Dembele wszedł jak szef. Nie minęło pięć minut i już wykonał trzy dobre akcje, w tym dwie zakończone strzałami. Pierwiastek szaleństwa i  naiwności, który wprowadził Francuz, ożywił to spotkanie. Barcelona krok po kroku rozbijała obronę Betisu. Jednak fantastyczny mecz rozgrywał Marc Bartra i gdyby nie on, Betis prawdopodobnie straciłby gola. Kiedy Barcelona przeważała i gol gospodarzy wisiał w powietrzu, ukąsił Betis. Doskonałą piłkę na wolne pole otrzymał Sergio Canales. Zabawił się z de Jongiem i Lengletem. Odegrał do Cristiana Tello a ten wyłożył piłkę Juanmiemu. Najlepszy strzelec Betisu nie mylił się i po raz dziewiąty w tym sezonie trafił do siatki.

Za moment powinno być 1:1. Ez Abde na siódmym metrze otrzymał patelnię od Dembele, ale przestrzelił. Xavi postanowił zdjąć dobrze grającego Lengleta i wpuścił Luuka de Jonga. Był to ruch all-in. Albo się będą z ciebie śmiali, albo powiedzą, że masz nosa i jesteś wybitnym trenerem, który widzi więcej. Ryzykowna zagrywka się nie opłaciła, bo Barcelona nie zdołała wyrównać.

Dla Betisu dzisiejsze zwycięstwo jest momentem przełomowym. W ten sezonie przegrali wszystkie spotkania ligowe z zespołami występującymi w pucharach. Sevilla, Real, Atletico, Villarreal dały verdiblacos w kość. Barca pozwoliła im odbudować ego i uwierzyć, że można wygrywać z każdym.

FC Barcelona – Real Betis 0:1 (0:0)

Juanmi 79′

Czytaj też:

Reklama

Fot. Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
9
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

14 komentarzy

Loading...