Lechia Gdańsk jest małą rewelacją Ekstraklasy, odkąd prowadzi ją trener Kaczmarek. Trudno się do czegoś przyczepić w jej grze, a co dopiero do wyników, które są wyjątkowo dobre. Nie ma mowy o przypadku, skoro gdańszczanom udaje się ogrywać ekipy z każdej półki. Dół tabeli – komplet punktów. Legia, Piast czy Jagiellonia w Pucharze Polski – też zwycięstwa. Okej, może brakuje jeszcze starć z takim Rakowem, Pogonią lub Lechem, żeby swoją dyspozycję skonfrontować z drużynami z najlepszych miejsc. Nie to jest jednak w tej chwili najważniejsze. Liczy się fakt, że Lechię na fali wznoszącej chce się po prostu oglądać.
Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze. Kaczmarek z wejściem smoka
Gdyby nie gol Frydrycha w 98. minucie dla Wisły Kraków, Lechia pod wodzą Tomasza Kaczmarka miałaby obecnie komplet skalpów. To o tyle imponujące, że rzadko kiedy zdarza się, żeby efekt nowej miotły miał tak świetne rezultaty. Pomijając Puchar Polski, to cztery zwycięstwa i remis przy bilansie bramkowym 12:3. Jeśli chodzi o byłych trenerów Lechii w ostatniej dekadzie (było ich czternastu), tylko Michał Probierz był blisko podobnych osiągów: trzy zwycięstwa, dwa remisy. Pod tym względem Kaczmarek na razie góruje. Sprawdzimy go w kolejnym punkcie kontrolnym.
Jak to się ma do obecnie pracujących trenerów w Ekstraklasie? Chodzi oczywiście o pięć pierwszych spotkań w lidze, co dla niektórych oznacza normalny start po okresie przygotowawczym, a dla innych wejście w trakcie kampanii czy pierwsze boje na niższym szczeblu rozgrywkowym gdzieś w przeszłości. No i okazuje się, że tylko Czesław Michniewicz potrafił wykręcić dokładnie takie same liczby, kiedy objął Legię w październiku poprzedniego roku. Zdajemy sobie sprawę, że taka ciekawostka równie dobrze nie musi mieć żadnego znaczenia. Tym bardziej, że pięć meczów to dość ograniczony materiał do analizy i za chwilę może nadejść tendencja spadkowa. Ale warto już teraz docenić wpływ trenera Kaczmarka na Lechię. On był momentalny.
Kaczmarek: Nie chcę być gościem, który wszystko wie najlepiej (WYWIAD)
Nie wiemy, co będzie w grudniu. Może ligowcy w końcu przeczytają Lechię i dobra passa skończy się szybciej, niż moglibyśmy sądzić. To pewne. Pytanie tylko: kiedy to nastąpi.
Na razie kolejni rywale mają problem, żeby postawić się intensywności, jaką proponuje klub z Gdańska. Widzimy z jego strony większą agresywność w każdym sektorze boiska, szybszą wymienność na pozycjach, lepszy doskok w grze 1 na 1 i bardziej sprawne przechodzenie między obroną a atakiem. To wygląda tak, jakby trener Kaczmarek odblokował swoim piłkarzom dodatkowy level w grze. To coś nowego, fajnego, każdy dobrze się bawi. Ile w tym efektu nowej miotły, a ile rzeczywistej i znaczącej pracy szkoleniowca na przyszłość – zapewne przekonamy się niebawem.
Warto jeszcze wspomnieć, że Lechię cechuje teraz powtarzalność. Wiemy, czego się spodziewać zarówno po meczowych statystykach, jak i stricte po piłkarzach. Durmus z Conrado dają kreatywność i dynamikę na bokach, Paixao wciela się w rolę rozgrywającego, Gajos może hasać z wolną ręką w ofensywie. Ofensywne boki obrony, Sezonienko czy Zwoliński nieprzyklejeni do obrębu szesnastki. Zawsze wyższe posiadanie piłki od przeciwnika i zawsze więcej stworzonych sytuacji bramkowych. Słowem: nikt Lechii na głowę jeszcze nie wszedł. Górnik raczej tego nie zrobi, więc szykuje się kolejny komplet punktów. Potem kontynuacja fajnego terminarza: Puchar Polski z trzecioligowcem, Warta, Zagłębie, Stal i dopiero wtedy ktoś z najwyższej półki, czyli Pogoń jako najpoważniejsza weryfikacja.
Conrado: Gdy skończy się mafia, to skończy się złe życie w faweli (WYWIAD)
Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze. Typ redakcji Weszło
Kamil Warzocha: Ameryki nie odkryję. Lechia jest w dobrej formie i pod wodzą trenera Kaczmarka ze słabszymi do siebie po prostu wygrywa. Górnik do takowych zespołów się zalicza, a gdy dodamy jego formę wyjazdową, to w ogóle kreuje nam się dość łatwa do przewidzenia rzeczywistość. Moim zdaniem to będzie fakt, że gospodarze zdobędą trzy punkty. W tej chwili nie ma logicznych pobudek, żeby myśleć, że Lechia się zatrzyma. Kurs 2,00, zwycięstwo Lechii – łapcie na Fuksiarz.pl.
Fot.400mm