Arcyważne zwycięstwo w Tiranie, sprawiające, że jesteśmy o włos od baraży. Zwycięstwo zapewnione — który już raz — przez impuls dany z ławki. Gola na wagę wygranej trafia wymyślony przez Paulo Sousę na potrzeby kadry Karol Świderski. Albania potrzebująca dziś wygrać, niemająca jednej klarownej sytuacji do strzelenia gola, w czym widać konsekwencję naszego bloku defensywnego, by wspomnieć to, co graliśmy z Anglią.
Tak. Bywało różnie za tej kadencji, była porażka na Euro, kompromitacja ze Słowacją. Ale aktualnie cieszy, że jest za co pochwalić Paulo Sousę, bo to znaczy, że biało-czerwonym raczej się wiedzie niż nie wiedzie.
ZA NIEMAL PEWNY AWANS DO BARAŻY NA MIESIĄC PRZED KOŃCEM
Wiemy, że futbol uwielbia zakpić z tego, co szumnie nazywa się najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, NO ALE:
- Węgry bez szans
- My 17 punktów, Albania 15
- My w następnej kolejce gramy z Andorą, Albania w Anglii
- Nawet jak Albańczycy wywiozą remis, czyli niebywały wynik, ale my wygramy, to jest pozamiatane
Sorry, wiemy, że Anglia jest już pewniaczkiem, Southgate może testować swojego kuzyna w pierwszej jedenastce, a wczoraj zremisowali Węgrzy. Ale porażka z Albanią to jednak byłaby przesada – Anglia jest jednak za dobrą drużyną, by tu oberwać w cymbał.
A jeśli nawet? Jeśli nawet, to wystarczy nam remis z Węgrami. Węgrzy są niebezpieczni, na pewno potrafiliby wygrać z nami na przestrzeni jednego meczu, również w Polsce. Ale wciąż, wszystko mamy w swoich rękach.
Prawda jest taka, że tylko jakaś katastrofa może nam odebrać baraże. A taką sytuację mamy na dobry miesiąc przed końcem eliminacji. To naprawdę pozytywna wiadomość, liczyliśmy się z tym, że w tej grupie będzie ciężko, tymczasem zapowiada się spokojne lądowanie na finiszu. Wszystko wskazuje więc na to, że Sousa zrealizuje plan na eliminacje, w dodatku bez nerwówki i szarpaniny.
ZA WIDOCZNY PROGRES
Czytaliśmy już dzisiaj wypowiedź Tomasza Frankowskiego, który nie widzi progresu. No cóż, pozwolimy się nie zgodzić z jego opinią.
Reprezentacja Polski z początku kadencji Paulo Sousy to reprezentacja szalona. Popełniająca wielkie błędy w defensywie. Potrafiąca zrobić prezent każdemu. My wiemy, że fajnie się ogląda postronnym takie mecze, kiedy dopuszczamy rywala do dziesięciu czystych sytuacji, no ale jednak nie napawają one optymizmem. W tamtym czasie po prostu udawało nam się nadrobić z przodu to, co zawaliliśmy z tyłu.
Teraz?
Dwa arcytrudne mecze, Anglia u siebie i Albania na wyjeździe, a my nie dopuszczamy rywala do niczego, bo gol Anglików to petarda z dystansu, nie rozłożenie naszych formacji. Kto chce żartować z tego, że cieszymy się, iż Albania nie stworzyła z nami żadnej klarownej sytuacji, niech to robi, ale niech zapyta również Węgrów, tak dobrych na Euro, czy jest się z czego śmiać.
Prawda jest taka, że mamy za sobą dwa kluczowe spotkania, podczas których nasza defensywa naprawdę działała. Oczywiście, czasem była elektryka, by wspomnieć straty Krychowiaka na początku wczorajszego meczu. Ale w odpowiednim momencie zdążyliśmy wrócić. Ostatecznie jednak nasza obrona nie polega na tym, że jest walka, jazda na tyłku, a Glik wjedzie wślizgiem, tylko dziś widać, że to efekt systemu.
O ofensywę wciąż byśmy się nie martwili, naprawdę nie wymagamy, by przeciw Anglii czy wczoraj w tym fizycznym meczu tworzyć piętnaście okazji – na play-offy istotniejsze może być wyrachowanie. Wiele razy widzieliśmy już, że w takim pucharowym graniu fajne, ofensywne zespoły, ginęły, a ci bardziej ułożeni, potrafiący również zabić mecz, grali dalej. Dobrze wiedzieć, że to potrafimy.
ZA WYMYŚLENIE SWOICH ZAWODNIKÓW
Paulo Sousa może ma gdzieś Ekstraklasę, ale na pewno nie jest tak, że nie potrafi znaleźć sobie zawodników, trochę ich wymyślić na potrzeby kadry. Najlepszym przykładem jest oczywiście Karol Świderski.
Świderski niby już za Brzęczka był gdzieś w orbicie zainteresowania, ale takich będących w orbicie, a nigdy nie dostających szans, było wielu. Oczywiście Świderski zyskał też na problemach Milika i Piątka, wątpliwe, by Sousa bez nich tak mocno na niego postawił.
Ale jednak postawił. Zaufał. Świderski zagrał w 12 meczach na 13, czyli częściej niż jakikolwiek reprezentant – choćby po tym widać, że Świderski to nie ogryzek, który wziął Sousa, bo mu ktoś inny wypadł. Nie, widział w tym zawodniku od początku potencjał, budował go konsekwentnie i teraz zbiera owoce, gdy Świderski strzela gola w zasadzie na wagę baraży. Piłkarz PAOK-u nie wymiękł podczas meczu z Hiszpanią na Euro, nie wymięka przy atmosferze w Tiranie – naprawdę da się lubić, w każdym meczu potrafi dać coś od siebie.
To najjaskrawszy w obliczu wczorajszego spotkania przykład, ale przecież popłaciła choćby wielka odwaga Sousy wobec nastoletniego Kozłowskiego. A tenże Kozłowski wchodził w meczu o wszystko na Euro i bronił decyzji Portugalczyka. Sprawdza się Paweł Dawidowicz, wczoraj obronił decyzję Sousy również Tymoteusz Puchacz, wciąż czekający na występ w Bundeslidze, a tutaj zaliczający odbiór tuż przed bramką Polaków. Sousa odkurzył Linettego, sprawdził się u niego Buksa – na te w sumie nieco ponad pół roku pracy jest dobrze.
ZA UMIEJĘTNOŚĆ ZARZĄDZANIA MECZEM
O czym szerzej pisaliśmy już wcześniej: Aż 11 bramek rezerwowych i 7 asyst. Wiemy, że aktualnie można robić pięć zmian, co w naturalny sposób zwiększa wpływ rezerwowych na mecz jako taki, ale wciąż, to jest wpływ znacznie powyżej przeciętnej.
ZA BUDOWĘ ATMOSFERY I WSPÓLNY JĘZYK Z LIDERAMI
Temat budowy porozumienia z liderami kadry jest tematem trudnym, bo łatwo w tym względzie przegiąć. Nie chodzi o to, by co zgrupowanie organizować kadrowiczom spływy pontonowe, a także pamiętać o imieninach żon piłkarzy, byleby tylko cię polubili.
Ale pamiętamy jeszcze kadencję Brzęczka.
I jest jasne, że był problem. Nie było porozumienia. Sorry, taki mamy klimat – jeśli Robert Lewandowski nie stoi za selekcjonerem w stu procentach, no to będzie to widać.
I widać również, że Sousa z Lewym złapali od razu inny kontakt, a Lewandowski rozkwitł pod Portugalczykiem. Stał za nim murem od samego początku. Sousa szybko też zrozumiał swój błąd w sprawie Glika, tak jeśli chodzi o boisko – początkowo chciał grać inaczej i uważał, że Glik tego nie ogarnie – jak i atmosfery. Charakterologicznie Glik jest bezcenny dla tej drużyny i Sousa dziś sam to podkreśla. Zdecydowanie odważniej gra u Sousy również Piotr Zieliński, w 2021 przygasa niekończąca się dyskusja o tym, czy zawodzi.
No i pamiętajmy: dziś łatwo jest mówić, bo był remis z Anglią, bo wygrana z Albanią. Atmosferę zawsze budują wyniki. Ale dobrą atmosferę podkreślali piłkarze także, gdy był moment kryzysu, szczególnie po Słowacji. Wiemy, że ten kontrolowany przekaz zwykle jest lukrowany, ale przypomnijmy sobie przekaz płynący z drużyny po gatunkowo lżejszym 0:2 z Włochami (choć też kompromitującym), a 1:2 ze Słowacją. Nie mamy prawa wątpić w to, że Portugalczyk dotarł do tej grupy.
CZYTAJ TAKŻE:
Fot. FotoPyK