Łukasz Zwoliński w fatalnym stylu zmarnował wczoraj rzut karny w wyjazdowym meczu Lechii Gdańsk ze Śląskiem Wrocław. Napastnik przyznał jednak Maciejowi Słomińskiemu z Interii, że chce dalej wykonywać jedenastki.
– Biorę to na klatę, gdybym wykorzystał swoje sytuacje wygralibyśmy. Powinienem zamknąć ten mecz w pierwszej połowie. Koniec końców, jak nie potrafisz wygrać, to chociaż zremisuj, chwała Tomkowi Makowskiemu za tego gola – powiedział Zwoliński. – Na początku zauważyłem, że wszyscy mocno się ślizgaliśmy, stąd ten krótki rozbieg przy rzucie karnym. Chciałem mocno uderzyć w górny róg, nie wyszło. […] Podejdę do kolejnego rzutu karnego. Takie sytuacje bardziej mnie motywują niż zamykają. Brakuje skuteczności, jednak cieszę się że dochodzę do sytuacji, bardziej bym się martwił gdyby ich nie było.
– Nie ma się co oszukiwać, gdybym wykorzystał wszystkie sytuacje, które dziś miałem byłbym na pierwszym miejscu w tabeli strzelców w bieżącym sezonie Ekstraklasy – dodał 28-letni napastnik “biało-zielonych”, który jak na razie ma na koncie jednego gola w sezonie 2021/22.
Zwoliński: “Podejdę do kolejnego rzutu karnego”
Ze statystycznego punktu widzenia pewność siebie Zwolińskiego w kwestii rzutów karnych nie znajduje uzasadnienia w faktach. Jeśli wierzyć wyliczeniom portalu Transfermarkt, napastnik Lechii jak dotąd wykonał 13 jedenastek (serie rzutów karnych nie są uwzględniane) i wykorzystał z nich zaledwie siedem. Zwłaszcza zatrważając wyglądają jego liczby w Ekstraklasie – sześć prób, jedna skuteczna.
Trener Piotr Stokowiec może mieć więc pewne obiekcje, jeśli “Zwolak” spróbuje kolejny raz podejść do karnego.
fot. FotoPyk