Reklama

Przemysław Płacheta i najgorsza zmiana Paulo Sousy

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

24 czerwca 2021, 12:29 • 7 min czytania 73 komentarzy

Gdy Przemysław Płacheta przechodził do Norwich City, kibice Kanarków wiedzieli o nim jedno – jest szybki. Tę zaletę eksponował były skaut Famalicao – Jacek Kulig. Na to uwagę zwracały materiały promocyjne naszej rodzimej ligi – Przemysław Płacheta – najszybszy skrzydłowy Ekstraklasy. Wreszcie na Redditcie ktoś napisał, że Polak jest szybszy niż powrót Norwich do Premier League. I wczoraj ten szybki Płacheta nie potrafił, nie chciał dogonić Claessona w kluczowym momencie.

Bardzo chciałbym krytykować Paulo Sousę za tę zmianę, ale nijak nie potrafię. Było 1:2, potrzebowaliśmy goli, gry do przodu. Selekcjoner postanowił więc ściągnąć Grzegorza Krychowiaka – piłkarza nie tylko o zadaniach defensywnych, ale też piłkarza z żółtą kartką. Na jego miejsce wszedł Przemysław Płacheta, którego zmiana przeorganizowała ustawienie naszej reprezentacji. Musieliśmy jeszcze mocniej przycisnąć Szwecję do muru, skrzydłowy Norwich City nie nadawał się do tego idealnie, ale Portugalczyk zbyt wielu innych opcji nie miał.

Z zawodników ofensywnych w tej 78. do gry był jeszcze:

  • Dawid Kownacki
  • Przemysław Płacheta
  • Maciej Rybus (od biedy, a bieda była)

Też bym Płachetę wybrał, nawet jeśli w ostatnich dziesięciu kolejkach Championship chłop zagrał 85 minut. Łącznie.

Wybrałbym go ze wzgląd na tę legendarną szybkość, bo chociaż jego przygoda z Wyspami nie jest szczególnie udana, to na ten aspekt ani Daniel Farke, ani kibice Norwich City narzekać nie mogą. Zdecydowanie są inne powody owianego złą sławą stwierdzenia, że Płacheta nie gra, bo jest zbyt ambitny i zbyt mocno trenuje.

Jednym z nich może być to, że były zawodnik Śląska Wrocław – tak z ręką na sercu – jest póki co na standardy Kanarków po prostu za słaby. Po Euro 2020 ma wyjechać z klubu. Zdziwię się, jeśli zostanie tylko wypożyczony. Norwich będzie raczej chciało odzyskać zainwestowane w Polaka miliony.

Zostań Fuksiarzem i zarejestruj się TERAZ!

Jest to zatem śmieszno-straszne, że w 78. minucie nie było ewidentnie lepszych opcji niż Płacheta. Musimy gonić wynik, musimy dorzucić coś ekstra, a tego ekstra nie mamy. Ratowanie rezultatu spotkania za pomocą Dawida Kownackiego lub Macieja Rybusa byłoby – przynajmniej w teorii – równie rozpaczliwe.

Z perspektywy czasu trudno jednak wierzyć w to, że którykolwiek z nich dałby tak okropną zmianę. Nie będzie chyba przesadą, jeśli stwierdzę, że była to najgorsza zmiana Paulo Sousy jako selekcjonera reprezentacji Polski. Miał być gaz, tymczasem w kluczowym momencie była tragedia.

Przemysław Płacheta. Ciężary w ofensywie

Jak na 17. minut gry, 23-latek był dość często pod prądem. W tym czasie zanotował 14 kontaktów z piłką. Tyle samo co Karol Świderski w całym meczu z Hiszpanią. Nie przełożyło się to jednak na wiele pozytywów w ofensywie. Płacheta – tak jak cała reprezentacja – skupił się na dośrodkowaniach. I wypada za nie skrzydłowego nie tyle pochwalić, co przyznać, że dramatu nie było. Próby piłkarza Norwich City raz po raz gasił Victor Lindelof:

  • 79. minuta – zawodnik Manchesteru United wybija w głąb boiska,
  • 79. minuta – Lindelof wybija na rzut rożny,
  • 89. minuta – Płacheta dośrodkowuje, Lindelof blokuje, piłkę łapie Olsen.

Ostatecznego pożytku nie było, ale i tak w tej kwestii radził sobie Płacheta lepiej niż Tymoteusz Puchacz. Szkoda jedynie, że to jedyne, za co można naszego skrzydłowego pochwalić. Grając bezpośrednio na Augustinssona, któremu Kamil Jóźwiak naprawdę nie pozwolił na wiele wytchnienia, Płacheta ani razu nie spróbował dryblingu. Nie było pojedynku między tymi piłkarzami, nie było jakiegoś zrywu. Wszystko statyczne, na prostych nogach.

I na prostych błędach.

92. minuta meczu – Płacheta nie będzie w tej sytuacji w stanie opanować piłki. Trudno, zdarza się. Dostaliśmy jednak wówczas potężną flarę ostrzegawczą. Mimo tej głupiutkiej straty Polak nie tylko się nie cofnął, ale zupełnie zbagatelizował atak Szwedów. Poszła kontra, znowu dym zrobił Kulusevski. Na szczęście pomylił się wówczas Larsson.

Wcześniej też – bez rewelacji. Choćby tutaj, gdzie Płacheta poszedł na dwóch Szwedów, ale – tak jak wcześniej wspomniałem – nawet nie spróbował dryblingu. Wbiegł w tych Skandynawów, stracił piłkę, po akcji. A szkoda, bo skoro już zaabsorbował uwagę rywala, to mógł się obrócić, podać do Kozłowskiego, rywal miałby trzech piłkarzy związanych na skraju boiska.

Można było nawet nabić, wywalczyć aut. No nie wyszło.

Tak jak nie wyszedł ten strzał, za który 23-latka trzeba, siłą rzeczy, winić najmniej. Uderzał swoją gorszą nogą, miało prawo nie wejść w bramkę. Jednocześnie jest to jednak cegiełka do tego, by za ten występ nie wystawić mu wysokiej noty.

Tym bardziej, że Płacheta miał na swoim koncie nie tylko niezłe dośrodkowania, ale i małe koszmarki. W tej sytuacji piłka nie przeszła nawet pierwszego obrońcy, co było pewnego rodzaju standardem dla naszej gry w tym spotkaniu.

Zgarnij CASHBACK do 500 pln BEZ OBROTU w Fuksiarz.pl!

Nikt jednak nie wrzuciłbym Płachety na tak mocno rozżarzony grill, gdyby po prostu zagrał słabo w ofensywie. Chłopak ma 200 minut w roku kalendarzowym, pojechał, ponieważ alternatywą był Kamil Grosicki, przebywający na boisku jeszcze mniej.

Tylko – jasna cholera – Płacheta stał się jednym z powodów, dla których nie mogłem w spokoju tego meczu przetrawić. Już nawet wynik 2:2 byłby lepszy, te dwa punkty na koniec mogłyby zrobić różnicę. A tak? Mamy o jedno “oczko” mniej niż Węgrzy, którzy grali w grupie śmierci oraz tyle samo punktów, co Szkoci. Gorzej jedynie Macedonia Północna i okropna Turcja. 21 miejsce na 24 ekipy i to przez wzgląd na bilans bramkowy.

Była szansa na to, żeby zachować twarz w oczach wielu osób. A tak kolejna porażka stała się okazją do tego, by walić w Paulo Sousę jak w bęben. Bo tylko z Andorą wygrał. Bo nawet remisu ze Słowacją i Szwecją nie wyciągnął. Taka jest teraz narracja, nie ma co kryć.

A przecież wystarczyło, żeby nasz najszybszy piłkarz na boisku zaprezentował swoją jedyną umiejętność, co do której wszyscy mieli przekonanie. Żeby po prostu szybko pobiegł za uciekającym rywalem.

Przemysław Płacheta. Dramat w defensywie

Wspomniałem o fatalnym przyjęciu z 92. minuty. Płacheta źle ustawił nogę, piłka wyszła. Aut i skrzydłowy w nosie ma to, co się dzieje w akcji ofensywnej. Nie byłem zatem przesadnie zdziwiony, gdy kilkadziesiąt sekund później sytuacja się powtórzyła, ale skutek był dla nas znacznie bardziej opłakany.

Raz.

Dwa.

Trzy.

Przemysława Płachetę zupełnie ośmieszył w tej sytuacji Claesson. Szwed wszedł na boisko w tym samym momencie, co Polak, ale różnica była diametralna. Claesson udanie wspierał Augustissona w defensywie, w ofensywie wszyscy wiemy, co się stało. Tymczasem piłkarz Norwich City nie dość, że nie dał konkretów w grze do przodu, to jeszcze w defensywie zachował się fatalnie.

W powyższej sytuacji zabrakło wszystkiego. Dziewięć sekund wystarczyło, by Płacheta, stojący obok Claessona, dał się ograć, wyprzedzić i nie zdołał dogonić pomocnika Szwedów. Nasz narodowy “Speedy Gonzales” nagle stanął i zaczął niemalże biec w miejscu. Dreptał tak, jakby ewentualny gol zupełnie nam wisiał.

A przecież “wystarczyło” zrobić tak, jak Kamil Glik z Dejanem Kulusevskim. Obrońca wiedział, że nie ma ze Szwedem najmniejszych szans. Postanowił więc chamsko go sfaulować, nie bawił się w żadne konwenanse. I wiecie co? To było w porządku, to było super.

Załóż konto w Fuksiarz.pl i postaw na siebie!

Tymczasem tutaj, w samej końcówce spotkania? Zero agresji, zero ataku, dynamizmu tyle, co w komentarzu do tego spotkania. Większą determinacją wykazał się już Jakub Kwiatkowski, który w 85. minucie, chcąc wspomóc reprezentację w szybkim wznowieniu, wypruł po piłkę, która toczyła się do tunelu.

Przemysław Płacheta przez te 18. minut zaliczył:

  • 14 kontaktów z piłką,
  • 3 celne podania (50%),
  • 0 dryblingów,
  • 1 celne dośrodkowanie (25%),
  • niecelny strzał,
  • 0 odbiorów, wślizgów,
  • 0 wybić

Tak – to boli. Nie czuję, żeby była różnica między tym, co dał Płacheta, a tym, co mógłby dać Kamil Grosicki. A przecież na takiej zasadzie gracz Norwich City na ten turniej jechał.

Tak – to boli. Przemysław Płacheta zaliczył przecież już udane starcie z Ukrainą. To nie jest tak, że chłopak w kadrze debiutował.

Tak, jestem wkurzony przez te sytuację, bo moim zdaniem zakłamuje ona obraz tego, jak Polska grała na Euro 2020. Jakości nam zabrakło, na pewno w obronie powinniśmy zaprezentować się znacznie lepiej. Ale naprawdę nie graliśmy aż tak źle, by zająć w swojej grupie ostatnie miejsce, a przede wszystkim zgarnąć w niej jeden punkt. A przecież taki przekaz idzie w świat. Że jesteśmy dziadami i przebimbaliśmy ze Słowacją i Szwecją.

Fot.Newspix

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

73 komentarzy

Loading...