– Jeśli na treningu zobaczę, że odstaję od innych, że młodzież będzie mnie tak kiwała, że dostanę zawrotu głowy, to zejdę z treningu, przebiorę się, pójdę do prezesa i podziękuję za wszystkie lata. Będę wiedział, kiedy ze sceny zejść – powiedział Artur Jędrzejczyk na łamach Legia.Net. Doświadczony piłkarz Legii wypowiedział się na wiele spraw, w tym o krytyce w jego stronę, słabszej formie, minionym sezonie i końcu kariery przy Łazienkowskiej.
“Nie interesują mnie mnie opinie obcych ludzi”
O słabszej formie i krytyce: – Pamiętam, że w okresie Ricardo Sa Pinto miałem znakomity sezon, grało mi się świetnie, ale nawet mistrzostwa nie zdobyliśmy. Na 30 meczów nie zagrałem ani jednego słabego, ale nikt tego nie zauważył nawet, nikt dziś o tym nie pamięta. Ale jak zagrałem trzy słabe mecze, to przez miesiąc czy dwa pisze się, że Jędza się nie nadaje. Bo w jednym meczu ze Stalą zrobiłem dwa karne, z czego jednego nie było… bo zagrałem słabo z Górnikiem Zabrze i pewnie jeszcze w paru innych spotkaniach. Ale nikt nie spojrzy ile mistrzostw zdobyłem, co udało się z klubem osiągnąć.
Nie znam tych ludzi, nie obchodzą mnie ich opinie. Ale chętnie ich poznam, za to co wymyślają, zaproszę na piwo, pogadam – może zrozumiem dzięki temu, co mają w głowie, co nimi kieruje. To jest mega, oni piszą i tworzą niesamowite rzeczy, ja się z tego śmieję, żartuję sobie. Za tych kuzynów, chętnie postawię dobry browar. Jeśli ktoś jednak myśli, że jak dojdą do mnie takie opinie, to będę siedział załamany, to jest w błędzie. Po meczu to ja mogę myśleć o żonie, dziecku, o rodzinie. Ale nie każdy ma taką psychikę, ktoś inny mógłby być przybity, wziąć to do siebie.
O negatywnych opiniach: – Wiem, że to zabrzmi arogancko, ale kompletnie mnie to nie interesuje. Mnie może ocenić trener, jego asystenci, ja sam mogę się ocenić i wyciągnąć wnioski. Ja tego nawet nie czytam, jak wiesz, nie mam konta na Twitterze, Facebooku czy innych mediach społecznościowych. To nie dla mnie, mam swój świat.
O końcu kariery w Legii: – Będę grał tyle, ile się da. Jeśli zdrowie pozwoli, to jak najdłużej. Choć od razu zaznaczam, że jeśli na treningu zobaczę, że odstaję od innych, że młodzież będzie mnie tak kiwała, że dostanę zawrotu głowy, to zejdę z treningu, przebiorę się, pójdę do prezesa i podziękuję za wszystkie lata. Będę wiedział, kiedy ze sceny zejść. Na razie czuję się dobrze i nikt mnie na treningach nie kiwa – może się mnie boją! Ale jak będę czuł, że to już nie ma sensu, to sam o tym powiem.
Fot. FotoPyk