Reklama

Dwie kolejki i mnóstwo baboli. Sędziowie znów psują 1. ligę

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

11 marca 2021, 09:28 • 6 min czytania 26 komentarzy

Dwa tygodnie. Tyle wystarczyło, żebyśmy znów mieli dość sędziowania w 1. lidze. W zasadzie niektórym pewnie wystarczył i tydzień, bo z babolami, które wypaczały wyniki meczów, mieliśmy do czynienia od początku wiosny. Łącznie z zaległymi meczami rozegrano dotychczas 21 spotkań, w których doszło do dwóch dużych skandali. A to tylko wierzchołek góry lodowej, bo błędów było więcej.

Dwie kolejki i mnóstwo baboli. Sędziowie znów psują 1. ligę

Wczorajszy mecz Odry Opole z Widzewem Łódź to jakiś absurd. I wcale nie chodzi nam o to, że Paweł Tomczyk najpierw nie wykorzystał rzutu karnego, a potem dobitki po nim. Bo za trzecim razem do siatki trafił. Tyle że z tej bramki został bezczelnie okradziony. Spójrzcie sami.

https://twitter.com/SportINTERIA/status/1369712246369251330

Gol nie został uznany przez zagranie ręką. Tyle że było to… zagranie ręką piłkarza Odry Opole, Rafała Niziołka. Sędzia Piotr Urban najwyraźniej nie zorientował się, że dzisiaj Widzewa gra w żółtych, a Odra w czerwonych. Skandaliczna decyzja, bo łodzianie powinni mieć na koncie dwa punkty więcej. Ale jak tylko zobaczyliśmy, kto popełnił błąd, to mieliśmy małe flashbacki.

I te skojarzenia były dobre – to właśnie Urban niespełna rok temu w podobny sposób okradł Odrę. Pamiętacie nieuznanego gola Arkadiusza Piecha po podaniu rywala? Sędzia główny i asystent dopatrzyli się tam spalonego. Dwa takie babole w rok? Dramat.

Reklama

Dwa nieprawidłowe gole Korony

Skandal numer dwa? Chyba dotychczas najgłośniejszy, czyli mecz Korony Kielce z Chrobrym Głogów. Damian Rokosz na linii dwa razy nie zauważył ewidentnych błędów przy bramkach kieleckiej drużyny.

  • Pierwszy gol – akcja zaczyna się od zagrania piłki ręką przez Podgórskiego we własnym polu karnym. To powinna być “jedenastka” dla Chrobrego, a zamiast tego Korona zdobyła bramkę
  • Drugi gol – ewidentny spalony tuż pod okiem sędziego asystenta

Niebywałe, dwa ogromne babole, które kompletnie odwróciły wynik spotkania. Chrobry cudem uratował punkt, ale nie mógł być zadowolony. Piłkarze narzekali nie tylko na błędy przy bramkach, ale także na styl, w jakim Tomasz Wajda prowadził to spotkanie. Ivan Djurdjević w rozmowie z nami też zwracał na to uwagę. – Sędzia powinien wprowadzać spokój. Jednak uważam, że skoro byliśmy już w tym trybie rozdawania żółtych kartek, powinno przebiegać to na równych zasadach. Jak już bijemy się, walczymy, to na tych samych regułach. Brakowało mi u arbitra konsekwencji w kartkowaniu.

Trener Djurdjević był jednak zaskakująco spokojny i nie chciał iść w krytykę sędziego.

– Nie mam pretensji do sędziów. Jedyne, czego mi brakuje, to takiego dystansu. Wszystko bierzemy personalnie. Po naszym spotkaniu w telewizji leciał mecz Villarreal – Atletico i po spornej sytuacji jeden z zawodników leci z pretensjami do arbitra. A sędzia mówi mu: spokojnie, wycisz emocje, ja mam rację. Na naszych boiskach brakuje mi tego spokoju.

Zupełnie inaczej niż Maciej Bartoszek po pierwszym spotkaniu tych drużyn. Bo wtedy sędzia przekręcił Koronę, widząc rękę, której nie było. Mówimy więc o totalnym absurdzie – w obydwu meczach ligowych między tymi zespołami, wynik został wypaczony. Nieprawdopodobne.

Reklama

Nieuznane bramki Resovii

Wiosną mieliśmy już sytuację z nieuznanymi bramkami w 1. lidze. Ledwie kilka dni temu Resovia przegrała 0:2 z Górnikiem Łęczna i dopominała się, że wynik meczu powinien być inny, bo dwa gole dla niej padły w prawidłowy sposób. Spójrzmy, o co chodzi, na filmiku ok. 2:30.

A powyżej sytuacja numer dwa. Pewności nie ma, ujęcia wiele nie mówią. Ale kontrowersja jest duża, bo Górnik gola na 2:0 zdobył dopiero w 90. minucie meczu, więc gdyby uznać choć jedną z bramek, Resovia pewnie zgarnęłaby przynajmniej punkt.

 

Mniejszych pomyłek nie brakowało

Najgorsze jest jednak to, że te trzy babole to nie koniec sędziowskich pomyłek. W dwóch wiosennych kolejkach mieliśmy jeszcze kilka kontrowersji, które sprawiały, że jedna ze stron czuła się poszkodowana. Odra z Widzewem zyskała? No to straciła na ŁKS-ie. Przynajmniej zdaniem trenera Dietmara Brehmera, który widział tu faul na Arkadiuszu Piechu.

Dalej mamy mecz Arki Gdynia z GKS-em Jastrzębie. Piłkarze ze Śląska twierdzili, że po strzale Daniela Ferugi piłka odbiła się tak, że wpadła do siatki. W kulisach meczu na kanale ArkaTV widzimy, że to nieprawda. Ale kulisy nie pokazują tego, że Arka chwilę później wykonała rzut wolny z toczącej się piłki. A to właśnie po tym podaniu Maciej Rosołek trafił do siatki. Już w trakcie akcji słychać było protesty GKS-u. Nic z tego, gol padł, Arka wygrała. Dokładnie widać to na skrócie meczu na kanale Jastrzębia.

Ok, lecimy dalej. Tym razem Zagłębie Sosnowiec kontra Bruk-Bet Termalica. Szkoda, że w sieci nie ma dokładnego skrótu tego meczu, bo “Słonie” miały duże pretensje do sędziego o straconego gola. Ich zdaniem cała akcja bramkowa gospodarzy zaczęła się od faulu na piłkarzu Bruk-Betu w polu karnym rywala. Potem widzieli także przewinienie przy wykończeniu – na poniższym wideo widać, że jeden z piłkarzy w niebieskich koszulkach leży na murawie w momencie, gdy pada gol dla Zagłębia. Nie mówimy, że Bruk-Bet miał rację, ale bez wątpienia jest to sytuacja kontrowersyjna, która odbiła się na wyniku.

I na koniec błąd, który wyniku nie wypaczył, ale rozzłościł całą Legnicę. Miedź w meczu z GKS-em Bełchatów dobiła rywala golem na 4:0. Sędzia pokazał spalonego i chyba się z tym pośpieszył. Mniej więcej od 5:20, chociaż ujęcie jest słabe.

Wyniku to nie zmienia, jednak jeśli Miedzi jakimś cudem zabraknie tego gola w tabeli – sprawa wróci ze zdwojoną siłą.

Liga wypaczonych wyników

Gdybyśmy zrobili sondę po klubach, takich sytuacji byłoby zapewne więcej. Pierwszy z brzegu przykład – kibice ŁKS-u na pewno sądzą, że przy golu Widzewa w derbach na 2:0, Ameyaw faulował Wolskiego. Pewnie, nie wszystkie kontrowersje i nie wszystkie odważne decyzje sędziów to pomyłki. Wiadomo, że każdy zawsze ciągnie w swoją stronę i patrzy na sprawy mocno subiektywnie. Ale większość sytuacji wymienionych wyżej to sprawy absolutnie oczywiste. Pomyłki, które widać gołym okiem. Oczywiście nie pierwsze, bo już we wrześniu biliśmy na alarm – liczba błędów od czasu wznowienia gry po pandemii była olbrzymia.

Żeby nie było – staraliśmy się także zrozumieć drugą stronę. Przygotowaliśmy duży materiał o tym, że sędziowie w 1. czy 2. lidze mają swoje problemy. Np. takie, że pracują i w momencie, gdy sezon kończyliśmy “na wariata”, mieli problemy choćby z podróżami w warunkach, które pozwalają złapać trochę świeżości. Albo takie, że nie dostali podwyżek, o które upomina się środowisko. Ale – na Boga – nie możemy tym tłumaczyć oczywistych baboli, które się powtarzają tydzień w tydzień.

Kluby są wkurzone. Trenerzy klną, nie zawsze pod nosem. Piłkarze mają dość. I ich też trzeba zrozumieć. Walczą o premie, o swoją przyszłość. Kluby rywalizują o miliony, które gwarantuje gra w Ekstraklasie. Każda strata punktów może naprawdę dużo kosztować. Co, jeśli Widzew skończy o punkt za barażami? Powiecie – to mogli zdobyć te dwa “oczka” w innych meczach. No mogli, ale jak ktoś rzuci argument, że te dwa punkty zabrał łodzianom sędzia w Opolu, to też będzie miał rację.

Panowie, ligo, PZPN – apelujemy do wszystkich. Zróbmy coś z tym problemem. W innym przypadku ta liga tak naprawdę nie ma sensu. Tu ktoś zostanie przekręcony, tam też i pół tabeli może się domagać punktów, które ktoś im kiedyś niesłusznie zabrał, a które sprawiłyby, że ktoś nie spadłby z ligi, a kto inny awansowałby do Ekstraklasy.

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

26 komentarzy

Loading...